Zachciało się komuchowi muzyki
-w kulturze się kużwa naradzać-
więc w towarzystwie całej swej kliki,
przyjechał do miasta Sieradza,
Zamknął szkołę burmistrz usłużny;
gimnastyczną tylko zostawił otwartą,
bo był czerwonym parchom dłużny,
jak blać swoim wszystkim bękartom.
Tańczy "Skleriozka", Nadjeżda śpiewa,
Millerowi sjerdce rośnie - ciągle do góry;
czerwony sztandar na scenie powiewa,
niesiony przez dwie gołe rewolucji córy.
Aż tu nagle w samym środku występów,
gdy właśnie podziwiał dorodną dziewczynę,
podszedł facet i bez żadnych wstępów,
walnąl go torebką z "nieznanym płynem".
Wszystkie czerwońce natychmiast uciekły,
chroniąc swymi ciałami tow. Sekretarza;
ignorując piernik co towarzyszki im upiekły,
zniknęli jak jakaś zjawa, na końcu korytarza.
Prokuratura - jak w Smoleńsku, bez psychozy
rozpoczęła ostre śledztwo - od razu, bez litości;
nie wykryli "osób trzecich", ani nawet brzozy:
skupili się więc na rzeczonej torebki zawartości.
Następnie dr. Laga, po intensywnych badaniach
- pot wyczerpania spływał mu po mordzie równo -
oznajmił prasie twardo, dobitnie i baz zażenowania:
nieznana ciecz w torebce wariata, to krowie gówno.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4436
jak zawsze,świetnie!!!
Millera i tak potraktowałeś humanitarnie(czyli tą zawartością torebki).Bo to i ekologicznie i niewybuchowo:)
humanitarne potraktowanie tow. Millera jest przypadkowe!Pozdrawiam serdecznie MSP