Przed oczyma mniemanego chrabiego Komorowskiego stanął ostatnio najwyraźniej obraz opisany przez Jaruzelskiego w analogicznym kontekście szkodzenia sowieckiemu zwierzchnictwu. Gienierał Jaruzelski ujął swe jakże trafne spostrzeżenie w słowa „jeśli uznamy Kuklińskiego za bohatera, to znaczy że my wszyscy jesteśmy zdrajcami”.
Sam bym był bardzo zadowolony, gdyby mi się udało tak wiele zawrzeć w jednym zdaniu.
Zgadzam się z gienierałem z jednym zastrzeżeniem do słówka jeśli, którego zbędność można – bez specjalnego zagłębiania się w talmudyczne wywody sowieckich pachołków – wywieść z kolejnego pojedynczego zdania, tym razem Zbigniewa Brzezińskiego: „Informacje Kuklińskiego umożliwiły nam przygotowanie planów zniszczenia [sowieckiego] systemu dowodzenia i kontroli, zamiast zmasowanego kontrataku na czołowe pozycje przeciwnika, co uderzyłoby w całą Polskę". W sowieckich planach, przypomnijmy, dla Priwislanskiego Kraju przewidziany był tylko jeden wariant wojny: obrócenie go wraz z mieszkańcami w nuklearne cmentarzysko. Tej właśnie opcji reprezentantem pozostaje do dziś gienierał Jaruzelski.
Chrabia zaczyna z kolei dostrzegać, że istnieje jakaś fundamentalna sprzeczność między dobrowolnym wypłacaniem przez MON „odszkodowań” funkcjonariuszom polskojęzycznego ramienia GRU, znanego głównie ze skrótu WSI, a niedawnym umorzeniem przez prokuraturę postępowania przeciw Antoniemu Macierewiczowi. Warto może przypomnieć, że ten ostatni nie tylko przez prokuraturę postrzegany jest w tej sprawie jako człowiek bez winy, lecz również przez sądy, przed którymi wygrywa od lat jedną sprawę po drugiej, oskarżany przez tych samych ludzi, którym płaci – bo chyba chce płacić – POwskie Ministerstwo Obrony Narodowej.
Na sądy chrabia na razie nie psioczy, ale już prokuraturę za brak rewolucyjnej czujności straszy „bardzo głęboką reformą ustroju”. Pominę w tej notce cisnące się na myśl na komentarze o autorstwie tego ustroju oraz o absurdalności dalszych chrabiowskich nawiązań do prokuratury stalinowskiej.
Muszę natomiast zgodzić się z nim, że jeśli likwidacja WSI była uzasadnioną obroną suwerennego polskiego państwa przed infekcją wrogiego organizmu – a moim zdaniem mieliśmy w WSI do czynienia z ni mniej, ni więcej jak tylko z długim ramieniem Moskwy – to celowe stawanie tej obronie na przeszkodzie obnaża stającego jako zdrajcę.
Próby pokrzykiwania z uzurpowanych szczytów władzy na samodzielnie wszak zreformowaną i bynajmniej nie taką znowu niezależna prokuraturę trudno by określić inaczej niż jako rozpaczliwe i beznadziejne. Fakty w sprawie rosyjskiego zwiadu w Prywislanskim Kraju można bowiem poznać choćby z lektury Raportu z likwidacji WSI, czy też książki Sławomira Cenckiewicza. Podobnie demaskujące są zeznania świadków i złożone już zeznania w sprawie Afery Marszałkowskiej, gdzie niezależna prokuratura prześladuje procesem Wojciecha Sumlińskiego, w którym to procesie robi się coraz bardziej interesująco. No, może nie dla wszystkich, bo jeden kluczowy świadek tuż przed złożeniem zeznań przeniósł się do wieczności. Taki zbieg okoliczności. Inne zeznania są jednak znamienne.
Zeznania podmiotu Afery, Bronisława Komorowskiego, powszechnie nie są natomiast spodziewane.
Wątpliwości w sprawie WSI i ataków na Antoniego Macierewicza nie dotyczą zatem faktów. Fakty są nieubłagane i ani naciski na prokuraturę, ani nawet wyroki rozgrzanych sądów – jak dotąd jednak przyznających rację likwidatorowi Długiego Ramienia Moskwy – nic tu nie zmienią. Nawet ONI to wiedzą.
Nie fakty więc, a jedynie ich interpretację i ludzką pamięć usiłują zmanipulować Bronisław Komorowski i jego protegowani (nie do końca w sumie wiadomo, kto jest czyim) promoskiewscy przyjaciele. Bo przecież, jako rzecze cytowany już równie promoskiewski gienierał, „jeśli...”
Lecz i tu: żadne jeśli! Skoro Antoni Macierewicz działał w interesie Polski, to znaczy to, że Bronisław Komorowski...? Bronisław Komorowski stoi tam, gdzie stała WRONa.
w związku z pt. Komorowskim.
A tymczasem ten pan mrzy sobie o drugiej kadencji Prezydenta!
Ukonkretnią to wszystko, co i tak słychać, widać i czuć.
Komorowski podobno usunął już ze swojej strony internetowej uzurpacje na temat swojego szlacheckiego pochodzenia; sporo jeszcze zostało do skorygowania.
Sama "dyskrecja" merdiów wobec niewygodnych dla rezydenta faktów, widoczny gołym okiem merdialny parasol ochronny nad nim - czy to nie jest wymowne? Przesłanek jest dużo więcej. Rezydent zdaje sobie dobrze sprawę z tego, co się stanie, gdy do Belwederu... co ja mówię - do Belwederu: do Pałacu (znowu) Prezydenckiego przyjdzie jego następca: publikacja Aneksu jest prawie pewna.
Dlatego moim zdaniem powszechnie nie docenia się determinacji i BK, i herszta PO wraz z dworem, by nie pozwolić się usunąć.
Wzmianka o WRONie może się okazać aktualniejsza niż by się na pierwszy rzut oka wydawało.
Pozdrawiam
Ale proszę zauważyć, że wystarcza parasol dyskretnego milczenia, parę miesięcy przycupnięcia i udawania rezydenta wszystkich Polaków, by cieszył się jakąś astronomiczną wprost przychylnością (przepraszam za wyrażenie) elektoratu.
Tak, ja wiem: te sondaże oni robią sami. Nie cytuję ich zatem, ale z oceną trendu się zgadzam: w ludzi sączy się systematycznie trucizna propagandy i to przynosi skutki.
Uważam więc za kwestię fundamentalną, by przypominać FAKTY. To jest człowiek kłamstwa, wierny sowieckim służbom i Moskwie.
Dać mu się nieco otworzyć, wypowiedzieć, serca uchylć - i sam się prezentuje w całej okazałości... no, jeszcze nie całej. Ale niechże jeszcze coś zostanie na kampanię wyborczą.
Pozdrawiam
znają się na swojej robocie.
Na szczęście warunkiem sine qua non dla sukcesu w ich robocie jest monopol na informację. Nie są od niego bardzo oddaleni, ale z ich punktu widzenia to jest i tak za daleko. Przypuszczam, że rychło zechcą poprawić swą sytuację. Swoją drogą, w planowaniu średnioterminowym, a może nawet wcześniej zawiodły ich przewidywania w zakresie technologii: to co TU się dzieje - w tym II obiegu XXI wieku - ogarniają na bieżąco... ale to może temat na inną rozmowę.
Komitet Honorowy, o którym Pan wspomina, nie zasługuje na łaskę domniemania niewinności. A nie zasługuje na nią już choćby z powodu tego, co wiemy o niemałej liczbie jego członków z zupełnie innych źródeł. Pan Andrzej nie jest - na przykład - całkowicie przejrzysty, ale to co wiadomo, nie pozostawia złudzeń. Pt. Bartoszewski też doczekał się opracowań swej biografii bez mitów. I tak dalej. Pozwolę sobie zatem nie zgodzić się z miłosiernym uznawaniem ich za otumanionych. Otumaniający - owszem. Ale mówiąc wprost, ja tam widzę po prostu ludzi złej woli.
Czy może ma Pan na myśli jakąś konkretną i znaną Panu ofiarę ignorancji i sancta simplicitas?
Pozdrawiam
W oparciu o notkę na wikipedii nie potrafię oczywiście nic powiedzieć.
Ale! w tak istotnych sprawach dotyczących Polski nie jestem skłonny udzielać przywileju wątpliwości czy też łagodnie traktować stany pecavi sine malitia. Czy pani Agnieszka odcięła się od swego poparcia? Czy też jest to czyn w warunkach ciągłych, zatwardziały? Wpolityce przytacza dziś wypowiedź księdza Oko: Obojętność, niewiedza, uleganie medialnym manipulacjom doprowadziło do władzy Hitlera i Lenina. No właśnie.
Jestem daleki od przypisywania aktorom i muzykom wielkiej wiedzy historycznej czy ogólnej, ale dlaczego akurat ich miałbym rozliczać z intencji, a nie z czynów?
Chcę słyszeć gorzkie żale i przeprosiny za poparcie rezydenta. Inaczej - z mojego punktu widzenia - osoby te także dziś stoją po stronie Komorowskiego, Jaruzelskiego i WRONy.
Pozdrawiam