Mam Was w duplo!

Od dawna wiadomo, że ludzkie skojarzenia chodzą krętymi drogami, a nawet często z nich zbaczają, co  nie musi  wcale oznaczać, że są one całkiem niedorzeczne. Bowiem przy  okazji kolejnej akcji Jurka Owsiaka i jego orkiestry, przypomniała  mi się telewizyjna reklama,  która z WOŚP wspólnego ma niewiele. Jej krótka fabuła opowiada o pewnym paparazzi, który wygodnie ulokowany na drzewie, wycelował swój obiektyw w willę aktorki mając nadzieję na fotę życia. Zgubiła go jednak namiętna miłość do słodyczy, a właściwie do konkretnego batonika,  bo zajęty jego delektowaniem się przegapił moment, gdy aktorka gubi ręcznik odsłaniając swe wdzięki. I po reklamie – jak mówią w pewnym radiu, a ja zastanawiam się, czy  film jest bardziej reklamą włoskiego potentata czekoladowego, czy krytyką nieprofesjonalnego łowcy z profesjonalnym aparatem, który zlekceważył obowiązek dla momentu przyjemności.
 
Gdyby żył w Polsce, reklama mogłaby mieć inny finał, bo właśnie za sprawą Owsiaka i jego orkiestry, paparazzi miałby okazję nie tylko nauczyć się wyznaczać priorytety, ale i udoskonalić swój warsztat. Bo wszystkim jest wiadomo, że polscy paparazzi zamiast batoników wolą świeże mięso, a szczególnie  ci zatrudnieni  w „Super Expressie” i tylko brać z nich przykład, koledzy Włosi. Sam naczelny szmatławca postanowił też, dokładając swą cegiełkę do Owsiakowego Złotego Melona i Mrówki Całej, wystawić na Allegro Trzydniowy Kurs dla Paparazzi. W opisie aukcji gwarantuje nie tylko dwa noclegi (pewnie w hotelu Hyatt, gdzie można upolować spoconego redaktora Lisa), ale i  „oszałamiającą przygodę pod okiem najlepszych, najbardziej doświadczonych i utytułowanych fotoreporterów, którzy wprowadzą zwycięzcę w tajniki trudnego, bywa że niewdzięcznego, choć pasjonującego zawodu”.
 
Przypuszczalnie pierwszy dzień kursu może dotyczyć tego, jak skutecznie upolować aktorkę lub celebrytkę i jak profesjonalnie i niepostrzeżenie włożyć jej obiektyw za dekold i pod sukienkę, by nie narazić swego pracodawcę na kontakt z kancelarią adwokata Schramma lub nie zarobić z liścia od Anny Przybylskiej. Drugi dzień kursu mógłby być instruktażem, jak niekorzystnie fotografować prezesa i ustawić dobre światło dla premiera i członków rządu oraz jak wykonać real foto zmarłym, zabitym i pomordowanym. Trzeci dzień powinien być reportażem fotograficznym i instrukcją  jak np. zorganizować sesję mamie Madzi, gdy sądy całkowicie się rozgrzeją, czy jak uwiecznić pedofila Trynkiewicza, dziękującemu Rządowemu Centrum Legislacji, które zawaliło sprawę z ustawą zw. „O postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób”, bo wypuściło niekonstytucyjny gniot, także w nazwie,  i tak długo sprawdzało błędy, że zapomniało już, które należy poprawić. Dowód niekompetencji potwierdza  Dz.U. RP z 7 stycznia 2014r,  piętnaście stron ustawy, którą poprawiało przez dwa miesiące 160 zatrudnionych w RCL (ze średnim wynagrodzeniem 9 tys. zł). A na zakończenie kursu – plener fotograficzny, czyli wszystkie nieruchomości Owsiaka w obiektywie, warte wiele milionów, w których, według jego zwolenników, pracuje dziesięć osób fundacji i zawija sreberka, czyli kreatywnie księguje wpływy bijąc na głowę nawet Vincenta.
 
Naczelny „Super Expressu”, który na pytanie dlaczego będzie angażował się w zbiórkę pieniędzy przez WOŚP odpowiada: „odpowiedź jest nadzwyczaj prosta: żeby pomagać. Bo lepiej jest pomagać, niż nie pomagać”, przypomina mi reklamy OFE, które, przez prywatne second handy, tak jak wielka Orkiestra, miały czynić dobro, nieść szczęście i dostatek. I miały być znaczącym drugim filarem  ubezpieczeń, podobnie jak WOŚP w dotowaniu służby zdrowia, która osiąga poziom mniej niż 1% wszystkich państwowych nakładów, a więc ma znaczenie marginalne. Niech więc daruje sobie truizmy, że lepiej pomagać niż nie, bo wiadomo, że lepiej być młodym niż starym, pięknym niż brzydkim, lepiej pracować w KGHM niż w Biedronce  i lepiej mieć Amber Gold niż pieniądze w OFE, a popieranie żałosnego i cwaniackiego dziadowania, gdy ogromne koszty orkiestry zatracają sens zbiórki, to hipokryzja i pokrętne tłumaczenie. A wszystko dla autolansu.
 
Dlatego trzeba być ostrożnym, bo niezwykle łatwo wystawić się na pośmiewisko, przekroczyć tę cienką granicę efekciarstwa,  która już niejednego zatopiła, czy to polityka, czy dziennikarza, a nawet całe gazety, że nie pomoże nawet solidarność polityczna czy zawodowa. Jesteśmy bowiem świadkami, jak po Hajdarowiczu, który załatwił dwa tygodniki hurtem, dziennikarze „Rzeczpospolitej” i  „DoRzeczy” załatwili się sami, polegli od tej samej broni, której użycie wielokrotnie atakowali, wystawiając na licytację czytelników własną głupotę, bo choć niby inteligentni, nie zrozumieli przesłania „Resortowych dzieci”. Smutne to i żałosne, jak ostatnie, tanie wystawianie, czyli obietnice premiera Tuska skoku cywilizacyjnego, które okazały się skokiem na lasy państwowe, na pieniądze podatników, na ich bezpieczeństwo zdrowotne.  Bo co innego, jak nie resztę Polski i Polaków może wystawić na licytację rząd Tuska?  Z okazji roku wyborczego – same kłamstwa, ubrane w nowy pokrowiec dobroczynności dla wszystkich, niczym  przemielone plastikowe butelki z festiwalu Woodstock, które zamieniły się w  eco-poduszki, licytowane na WOŚP. Bo najłatwiej jest oddać drugiemu to, co niepotrzebne, zbędne albo nie nasze, czyli zdobyczne. Takie przedmioty, prócz medali i odznaczeń sportowców, którzy ofiarowali to, co dla nich najcenniejsze, znalazły się na aukcjach orkiestry Owsiaka. Najbardziej hojny był wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński, który  wystawił na jeden dzień swoje dobra przechodnie: ministerialny  stołek,  służbową limuzynę, ochronę, biurko, telefon, a nawet dzbanek kawy. Szef MON – podarował ruską menażkę, minister Szczurek – „zestaw piśmienniczy” ze swego biurka, z wizytówką, a minister sprawiedliwości -  sędziowski młotek. Dużo mniej hojny  był premier Tusk, który z zemsty na Cameronie za polskie dzieci, które nie chce finansować, wystawił na licytację koszulkę van Persi`ego, prezent od brytyjskiego szefa rządu. Zresztą koszulki są niezwykle popularne, Rafal Bryndal wystawił swoją z meczu TVN – politycy, którą jak mówi „ciągnęli posłowie, a klepał Ryszard Kalisz”. Ale i tak nie przebił bardziej klepanej koszulki Natalii Siwiec z Euro 2012, no, może Anja Rubik oferując swoją suknię. Ale kto ją kupi? Uczennice podstawówki nie chodzą w wieczorowych sukniach, a przeciętna, dorosła kobieta raczej nie waży 40 kilogramów. Jest jednak w czym wybierać, jak na zlikwidowanym Jarmarku Europa, a nawet można przelecieć się Dreamlinerem, by później zjeść za własne pieniądze obiad z Kaliszem, kolację  z Biedroniem, a nawet spędzić cały dzień z Biurem Ochrony Rządu, obejrzeć kalendarz z nagimi paniami i wypasionymi trumnami czytając w przerwie „dzieła zebrane” prezydenta Komorowskiego, ewentualnie ułożyć puzzle, też prezydenckie.  I tak dobijemy do ubiegłorocznych 50 milionów, żeby nie było obciachu. Ale obciach i tak był widoczny, gdy guru III RP, bardziej wyrachowany biznesman i polityk niż dobroczyńca,  raczkował po stole w czerwonych spodniach zdenerwowany i rzucający obelgami, bo darczyńcy nagle ośmielili się żądać transparentności wydatków jego fundacji. Bo WOŚP to hańba dla Polski i jej kolejnych rządów, które nie wywiązują się ze swoich obowiązków, bazując na zalegalizowanym żebractwie, zjawisku, którego nie zna cywilizowana Europa. Więc może, ku rozwadze polityków, skoro Owsiak przez 22 lata zlicytował umysły Polaków, dorzucić mu jeszcze stołek ministerstwa zdrowia? A wtedy czujni paparazzi z „Super Expressu” szybko doczekają się, aż spadający ręcznik odsłoni całą nieudolność i nędzę jego właściciela.
 
Tekst opublikowany w "Warszawskiej Gazecie"

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

18-01-2014 [11:21] - NASZ_HENRY | Link:

Orkiestra to poniżej jednego promila a nie procenta budżetu "służby" zdrowia ;-)

Obrazek użytkownika Magdalena

18-01-2014 [18:04] - Magdalena | Link:

zegarek z kalkulatorem, który dostał na komunię w 1986.

Obrazek użytkownika Magdalena Figurska

18-01-2014 [19:19] - Magdalena Figurska | Link:

A wiadomo, czy to była komunia św.?

Obrazek użytkownika Magdalena

18-01-2014 [19:44] - Magdalena | Link:

na aukcję i był to ten sam model, którym chwalili się moi koledzy w tamtym okresie :)

Obrazek użytkownika Magdalena Figurska

18-01-2014 [19:18] - Magdalena Figurska | Link:

Być może, zależy to od wysokości budżetu na służbę zdrowia. Tak czy inaczej, udział marginalny. I jeszcze to pomby dla ciężarnych, stare, niepotrzebne, bo są refundowane i kupione bez przetargu.