Chcę polityków a nie misiów do fotografowania

Zdarzyło mi się ostatnio zagaić rozmowę z dość często występującym telewizyjnie Posłem z partii z którą otwarcie i uczciwie sympatyzuję. Zapytałem się o to, iż czemu kiedy występuje w mediach, a dziennikarz prowadzący wywiad ewidentnie bredzi, nie ma pojęcia o co pyta, czemu ten polityk tego dziennikarzowi nie powie, czemu nawet grzecznie nie zapyta: panie redaktorze, czy pan wie o czym mówi?
 
Rzeczony polityk odpowiedział mi, że oni są tak szkoleni i na szkoleniach im się mówi, że w czasie wywiadu dziennikarza z politykiem opinia publiczna/społeczeństwo jest zawsze po stronie dziennikarza i polityk zarzucający niewiedzę dziennikarzowi zarzucałby niewiedzę społeczeństwu. Ze zdziwienia uniosłem lekko brew i rzuciłem: Panie! Kto was szkoli? Proszę wziąć pod uwagę, że ja osobiście ilekroć oglądam telewizję, to moje serce i umysł jest po stronie polityka a nie przesłuchującego dziennikarza i chętnie, bardzo chętnie zobaczyłbym, jak polityk wgniata w ziemię dziennikarza za jego niewiedzę i dyletanctwo.
 
Szykowałem sobie dalszy ciąg argumentów, ale w tym momencie jakaś pani z Koła Gospodyń Wiejskich lub też pan z koła łowieckiego nr 274 w sposób bardzo miły i uprzejmy przeprosił nas i powiedział, że musi porwać pana Posła do niezbędnej i koniecznej fotografii ze spotkania. No i na tym moja konwersacja z Posłem na Sejm Rzeczypospolitej się urwała i nie doczekała się końca.
 
Nie zdążyłem wiec zapytać się, kogo pan Poseł uważa za lepiej umocowanego do reprezentowania głosu społeczeństwa: dziennikarza, który jest pracownikiem stacji czy gazety i reprezentuję linię programową tej stacji lub gazety, często zależnej przede wszystkim od kaprysu właściciela, czy też siebie jako posła, wybranego przez iluś tam wyborców w swoim okręgu, reprezentanta partii, na którą w skali kraju oddano kilka milionów głosów?
 
Oczywiście, jeżeli te szkolenia prowadził jakiś dziennikarz, to nie jest dziwnym, że walcząc o dobre imię swojego gniazda (no i rzecz jasna o pieniądze dla siebie) wmawiał, że to właśnie dziennikarz to opinia społeczeństwa, jego słuch i oko. Ja bym się z tym nawet zgodził, ale gdyby istniała jakakolwiek możliwość weryfikowania wiedzy i jakości pracy dziennikarza, chociażby w postaci przymusu zdania egzaminu państwowego z wiedzy o świecie, o Polsce, znajomości prawa i prawideł życia społecznego, z historii myśli politycznej plus oczywiście jakiś egzamin z wiedzy techniczno – praktycznej, czyli z dykcji, z umiejętności redagowania literackiego tekstów. Ale jak doskonale wiemy takich egzaminów nie ma. Dziennikarzem w Rzeczypospolitej może zostać każdy, i dlatego największym pogromcą medialnym polityków jest kobiecina po zootechnice, której jedynym atrybutem jest różnorodność obuwnicza na organach lokomocji.
 
Wolałbym jednakże aby to polityk był pewny swoich racji i swojego społecznego umocowania. Żeby wiedział, że jednak to głosy wyborcze są weryfikacją jego umiejętności i pracy politycznej i dają mu one zdecydowanie lepszy mandat do reprezentowania społeczeństwa niż chociażby 10 superwiktorów. Doprawdy apeluję do polityków aby zmienili prowadzących swoje szkolenia medialne i uwierzyli sami w swoją misję i swoje możliwości. I nie bali się zarzucić dziennikarzowi niewiedzy i nieznajomości tematu sprawy, bo to tylko wyjdzie wszystkim na korzyść. Ja nie będę wreszcie zarzucany idiotycznymi dyskusjami o „faktach medialnych”. Polityk będzie odpowiadał za to co jest istotą polityk, a dziennikarz, zwłaszcza jeżeli będzie mu zależeć na uczciwym i rzetelnym wykonywaniu, to po prostu się weźmie za siebie i się douczy.
 
I pewnie o tym mile mógłbym sobie z posłem porozmawiać. Dodać w niego otuchy, że naprawdę brednią jest to, że to dziennikarz reprezentuje społeczeństwo a nie on, gdyby nie to zdarzenie fotograficzne. Rozumiem, że dla wielu ludzi kolekcjonowania talizmanów w postaci fotek ze politykami jest ważne. Ale to hobby miało swoje uzasadnienie w dawnych czasach, kiedy klisza liczyła 24 albo 36 zdjęć i się po prostu szanowało robienie zdjęć i robiło zdjęcia naprawdę istotne. W czasach gdy ludzie strzelają sobie po 150 fotek z jednego dnia wakacji, czy z jednego spotkania, a następnie zmuszają ludzi do oglądania tych fotek z zachowaniem po stronie widza nieustającej ciekawości, hobby to jednak staje się przeszkodą chociażby w wykonywaniu mandatu. Poseł to jest polityk, a nie Miś do fotografowania. Polityk ma myśleć, słuchać, rozmawiać, przemawiać i prowadzić sprawy państwowe z najlepszą starannością, wiedzą i dokładnością w kierunku który przynosi obywatelom szczęście, wolność i dobrostan. Polityk ma zdobywać wiedzę i to przez cały czas swojej pracy, a nie ma zdobywać miana najbardziej ofotografowanego człowieka. Polityka to nie jest celebryzm, bo przez ten celebryzm właśnie polityk jest potem ustawiony niekorzystnie względem dziennikarza.
 
Panowie i Panie Posłowie! Uwierzcie w siebie i swoją misję. A jeśli już bardzo chcecie służyć społeczeństwo fotografowaniem, to po prostu najmijcie sobie sobowtórów do takiej pracy, a sami zajmijcie się służbą Rzeczypospolitej. Nie jesteście Misiami z Krupówek. Jesteście posłami na Sejm Rzeczypospolitej. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika rob2004

18-01-2014 [13:44] - rob2004 | Link:

Podczas wywiadu Pani Karoliny Elbanowskiej (Ratujmy Maluchy) w TVN24 ręce same składały się do klaskania kiedy wgniatała ona w ziemię redaktorzynów z tej stacji.
Więc oczywiście, że chciałby się oglądać więcej takich scen z udziałem polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Niestety, ale na nas świat się nie kończy.
Podam przykład: prof. Pawłowicz w jednym z programów POlsatu "wgniatała" w ziemię prowadzącą program.
Pewna znajoma starsza Pani, która dostała ode mnie link z tym wywiadem zadowolona po jego obejrzeniu przesłała go córce (o nastawieniu "typowym" dla przeciętnego widza).
Odpowiedź córki: "Ta Pawłowicz to jakaś idiotka! Prostaczka!"
Zidiociałe społeczeństwo nie lubi tych co są od nich mądrzejsi. Dlaczego? Ponieważ wtedy zidiociałe społeczeństwo źle się z taką informacją czuje.
Ono lubi polityków, którzy są od nich głupsi. I dlatego z jednej strony wybiera idiotów, a z drugiej strony ma do polityków mniejszy szacunek, niż do ulicznego żula.

http://www.youtube.com/watch?v...

Obrazek użytkownika adriano

18-01-2014 [18:28] - adriano | Link:

Może trzeba po prostu zmienić system sprawowania władzy?. Nie można obniżać standardów debaty publicznej a co za tym idzie standardów sprawowania władzy, bo społeczeństwo jest głupie. W tej chwili na palcach jednej ręki mogę policzyć nazwiska osób, które zaimponowały mi w starciu z funkcjonariuszami pracującymi w mediach a są to: Karolina Elbanowska, Janusz Korwin- Mikke, Wojciech Cejrowski, prof. Krystyna Pawłowicz i prof. Chris Cieszewski.

AS

Obrazek użytkownika rob2004

18-01-2014 [18:38] - rob2004 | Link:

"A co mnie obchodzi społeczeństwo" - a jak Wielce Szanowny Pan Adriano pragnie sprawić, aby wybory wygrała prawa strona skoro Wielce Szanownego Pana Adriano społeczeństwo nie interesuje? Demokracja ma to do siebie, że wygrywa większość, nawet jeśli jest zidiociała. Tak czy nie?
Chętnie posiedzę i posłucham jakie ma Pan propozycje:)