Jestem wielkim fanem Justyny Kowalczyk.
Od zawsze, czyli, jak na typowego kibica przystało – od jej pierwszego medalu :-)
Ale dalej, to już było z tym moim „fanowaniem” Justynie zupełnie inaczej, niż u typowych kibiców, bo kibicuję jej bez względu na wyniki, jakie osiąga (co, przyznaję, nie jest czymś wymagającym wielkich wyrzeczeń, bo najczęściej wygrywa albo przynajmniej jest na podium), ale ze względu na to – jaka jest:
Przepadam za tym jej naturalnym uśmiechem numer 8 i za jej niezakompleksioną angielszczyzną.
Bardzo ją lubię za typowo kobiece humory (tylko mi tu nie wierzgać – to jest mój blog i na żadne politpoprawne głupoty miejsca na nim nie ma – tak, za typowo kobiece humory), bo są… kobiece (teraz patrz na słynne zdjęcia Marit i Therese).
Ba! Podoba mi się nawet ten jej ciężki, niezgrabny styl biegania, bo jest taki …prawdziwy.
Podziwiam ją za jej hardość – i tą typowo góralską i taką hm…. jak kiedyś, dawno temu - polską.
Za jej samotne stawianie czoła całemu, norweskiemu przemysłowi biegowemu (bo to jest przemysł i to potężny) i za postawienie się trzęsącej światowymi biegami skandynawskiej mafii (bo to jest mafia).
Za cenienie się wreszcie, bo jak się jest arcymistrzynią, to trzeba się cenić - nawet, a właściwie i przede wszystkim wbrew mafii.
Natomiast, jako reklamiarz, chylę czoła przed sposobem, w jaki rozegrała swoje wycofanie się z Tour de Ski po bezczelnej zupełnie i niekorzystnej dla Justyny zmianie zasad gry:
wytrzymała ich w niepewności do końca, stopniując napięcie krok po kroku po to, by je obniżyć (zarejestrowanie do udziału w TdS) i znów podnieść, aż żeby tuż, parę godzin dosłownie przed zawodami – zrezygnować z udziału.
Brawo Justyna! Towarzystwo trzęsące biegami narciarskimi można załatwić tylko w jeden sposób: waląc je po kieszeni :-)))
Aaaale im teraz spadnie oglądalność !!!
Tour de Ski za przyczyną decyzji jedynej polskiej biegaczki (przepraszam, ale pozostałe to są co najwyżej adeptki) z podnoszącej tętno kibicom, pasjonującej imprezy, stoczył się do poziomu żałośnie nudnej przebieżki z udziałem reprezentacji Norwegii i ich najdelikatniej rzecz ujmując – sparingpartnerek.
Mam tylko nadzieję, że w poszczególnych konkurencjach i na koniec TdS całe podium będzie zajęte przez Norweżki.
Chyba, że ich szefostwo, w popłochu każe im się podłożyć jakiejś Kenijce, Wenezuelce czy Pakistance, ale to będzie tym gorzej (dla mafii).
Że co - że Kenijki, Wenezuelki i Pakistanki nie startują w Tour de Ski?
A co to za problem? Mafia znów zmieni regulamin i je do udziału w tej ustawce dopuści - z trzykilometrowym handicapem.
"Decyzja dotycząca rezygnacji Justyny Kowalczyk z występów w Tour de Ski może mieć bardzo negatywny wpływ na oglądalność zawodów. Organizatorzy i FIS na pewno odczują to w tym roku. Wiadomo, że rywalizacja Polki z Norweżkami mocno napędzała oglądalność zawodów. "
"Z ogromną dozą pewności można stwierdzić, że tegoroczne transmisje z zawodów w Polsce na pewno nie będą miały dużej oglądalności."
"Wpływ również będzie zapewne mieć również apel naszej biegaczki, która bardzo liczy na to, że również kibice z naszego kraju zbojkotują Tour de Ski. - Mam nadzieję, że Polacy nie będą tego touru oglądać – stwierdziła w rozmowie z Przeglądem Sportowym"
http://sport.wp.pl/kat,1…