Jerzy Trammer napisał trzy dni temu /31.10/ notkę pt. "Sukces za demokracji i za cesarstwa" /TUTAJ/. Warto ją przeczytać /jest krótka/. Autor zauważył, że za sukces państwa Elbanowskich uznano to, iż po pięciu latach działalności przyjął ich premier Donald Tusk. Przypomniał w zwiazku z tym, że w monarchii austro-węgierskiej każdy mieszkaniec mógł wystąpić o widzenie się z cesarzem i zwykle po kilku miesiacach uzyskiwał audiencję. Jerzy Trammer podsumował:
" Normalna rzecz za monarchii, w każdym razie monarchii austro-węgierskiej, urosła do rangi wyjątkowego sukcesu za demokracji.".
Spostrzeżenie Jerzego Trammera pokazuje jak bardzo władza w naszej "demokracji" jest wyizolowana ze społeczeństwa. Poddanemu monarchii austro-węgierskiej dużo łatwiej bylo dotrzeć do cesarza niż obywatelowi III RP do premiera Tuska.
To zresztą tylko jeden z objawów fikcyjności deklarowanego ustroju III RP. W grudniu 2012 w portalu RFM24.pl ukazał się artykuł "Polskie partie to fikcja" /TUTAJ/. Napisał go Tomasz Skory. Stwierdził on, że liczba wszystkich członków sześciu głównych partii politycznych w Polsce /reprezentowanych w Sejmie/ to 233 tysiące. Z tego tylko ok. 80 tys. płaci składki. Czynni członkowie tych sześciu ugrupowań to ok. 0.003 proc. ogółu wyborców.
W rzeczywistości tylko najwyżej kilkanaście tysięcy z nich ma udział we władzy na jakimkolwiek szczeblu. Na najwyższym - uformowała się zamknięta kasta kilkuset osób, których nazwiska przewijają się od ponad 20 lat, wciąż te same. Mozna też podejrzewać, ze i oni nie sprawuja najwyższej władzy, która jest tajna. Śp. Aleksander Gudzowaty mówił o "loży minus 5", która rządzi w Polsce /TUTAJ/.
Zwykłym wyborcom to niezbyt przeszkadza. W jednej z moich notek /TUTAJ/ pisałam:
"Jest rzeczą zdumiewającą, że Czapiński nie widzi sprzeczności między tym faktem, a cukierkowym obrazem Polski przedstawianym przez niego uprzednio. Bardziej wiarygodnie brzmi jego wypowiedź na temat polityków:
"Polacy właściwie nigdy nie mają przekonania, że cokolwiek zawdzięczają politykom.
Tak, zaznaczył Pan to wcześniej - tylko 8 proc. Polaków widzi zwiazek między swoim życiem, a sposobem sprawowania władzy.
A wsród tych, którym się udało, taki zwiazek widzi tylko 3 proc. Polaków.".
Tak, to może być prawda. Ja też mam wrażenie, że Polacy niczego od polityków nie wymagają i niczego dobrego się po nich nie spodziewają. To jeden z głównych naszych problemów.".
I to właśnie jest "demokracja" w Polsce.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4986
usiłowałam polemizować z postawą "to polityk, jestem do tego przyzwyczajona" (chodziło o psychopatycznego Niesioła i jego szczaw), ale Michaliiiik! od niego to już znajoma wymagałaby znacznie więcej. I jest "zgorszona". Zgadzam się, Michalik z nadania boskiego jest. Ale mnie z każdym dniem coraz bardziej oburza arogancja PObojowiska i wcale nie mam poczucia, że nic mi się od nich nie należy.
Jeśli wierzyć Czapińskiemu, to Pani znajoma reprezentuje przeważajacą wiekszość Polaków.
z ta łajza socjologiczna na uwiezi tuSSkowych grantow......wierzyc ..klamcy-to zenada.
Akurat ta część jego danych wydaje się wiarygodna. Nawet notorycznty kłamca MUSI od czasu do czasu powiedzieć prawdę.
jest zaklamana; dolowanko miekkie spoleczenstwa tak sie uskutecznia; chyba jednak rozumiesz, o co biega czapinskim menelom pseudosocjologicznym.
od nas nalezy im sie wiekopomny kop, skuteczny i demokratyczny; wyborczy...
Oj, należy się, należy....
A kiedy napisałem, że władza jest święta albo tajna i inna być nie może to prócz Brauna wszyscy się śmiali....Piękny opisy audiencji u cesarza znajduje się w powieści Josepha Rotha pod tytułem "Marsz Radetzkiego"
Ja się śmiałam? Gdzie i kiedy? "Marsz Radetzkiego" to jedna z najlepszych powieści, jaką kiedykolwiek napisano.
się tłumaczy?! Wypadałoby trochę się szanować!
z niższego szczebla, ale chyba bardzo adekwatna do tematu. W latach tzw. demokracji ludowej pewna kobieta zwróciła się do miejscowego kierownika GSu aby ten wydał jej dwa worki zboża, bo akurat jej zabrakło na wiosenny zasiew. Naczelnik odmówił, zasłaniając się tym iż skoro się wcześniej nie zapisała, to nie może jej pomóc mimo że posiada owe zboże ale wicie rozumicie.... przepisy nie pozwalają. Kobieta na takie dictum odpowiedziała : panie kochany, przed wojną..., jak mi brakło zboża do wiosny, to poszłam do Pana Dziedzica i ten mi je zwyczajnie dał...i nie mówił mi o żadnych przepisach a człowiek był prawy i przepisów przestrzegał też...!
Rzeczywiście, to zupełnie jak z tym cesarzem.