Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Debata Smoleńska-druga z ilu jeszcze?-c.d. cz. II
Wysłane przez Ma-Dey w 20-10-2013 [14:13]
Kontynuując mój wczorajszy wpis , chciałbym przypomnieć jeszcze jeden przykład relacji medialnej z okolicy katastrofy, jaką można do dzisiaj znaleźć w internecie. W owej relacji (jakiś kanał TV) widzimy dzieciaki -kilku chłopców ze Smoleńska –którzy podekscytowani opowiadają do kamery co widzieli w chwili kiedy samolot przelatywał w zasięgu ich wzroku. Mówią oni w tym wywiadzie wyraźnie, że podczas „pragulki” usłyszeli i zobaczyli samolot, co ich specjalnie nie zdziwiło ale zwyczajnie zainteresowało..Dodają, że po chwili zorientowali się że to nie "ich" maszyna, bo jak mówili : "nasze sino bielowo cwieta….z lentoy takoy golubowatoj, a etot vot…krasnyj..".Dalej starają się słowami opisać jak ten samolot zachowywał się w powietrzu kiedy na niego patrzyli. Co bardzo ciekawe, mówią że co prawda leciał "cit..ciut niże kak abyczno"...ale samolot nagle "resko w nizinu propal.."(gwałtownie upadł w dół zanim zaczepił o drzewa?) i i dalej .." wzletiel..letiel i zacepil chwastom o dierewa" (wzniósł się ale zaczepił ogonem o drzewa, następnie zaczepiając o kolejne drzewo stracił "kryło" (skrzydło)..,itd.
Jeśli przyjąć że chłopcy ci mówią prawdę - przynajmniej wierzą w to co widzieli i co mówią) a nagranie nie jest "wyreżyserowaną scenką", to w tym momencie nasuwa się kilka co najmniej pytań : np. jak to jest możliwe, że oni w ogóle widzieli samolot podczas gdy cały czas słyszymy o rzekomo niespotykanie gęstej mgle co udowodniano nam nagraniem z przelotu IŁ-a?Tym bardziej że samolot Tu-154M lecąc z prędkością ok 80m/s byłby w takiej mgle prawie "niezauważalny" , zatem odległość jaka dzieliła ich od obiektu aby mogli prowadzić obserwacje nawet kilku sekundową musiała być w wiele większa, co stoi właśnie w sprzeczności z widzialnością jaka można doświadczać w rzekomej mgle. No i najważniejsze- że samolot co prawda leciał nieznacznie poniżej niż zwykle ,, ale nagle (gwałtownie przepadł w dół)Czyli mamy sytuacje że samolot leci i nagle spada w dół, jeszcze zanim zaczepił o jakiekolwiek drzewa i to nie skrzydłem ale w pierwszej kolejności ogonem…!?!!
Obie komisje rządowe powinny zacząć przede wszystkim od przesłuchania ewentualnych świadków najlepiej osób postronnych nie związanych w ogóle z zaistniałym zdarzeniem-od tego zawsze zaczyna się każde śledztwo. Weryfikować i konfrontować jeśli trzeba i zamieścić to w protokole, a protokoły w raporcie. Świadkowie co prawda mogą kłamać świadomie lub nie, czy też po prostu zwyczajnie konfabulować-to często się zdarza - ale mogą też zapodać takie informacje które mogą naprowadzić śledczych na odpowiedni ślad i kierunek badań-tak często się zdarzało i było przełomem w badaniu katastrof lotniczych. Są tez i inne elementy których wyjaśnienie nie wymaga wyrafinowanej specjalistycznej wiedzy.Oto np. : co stało się z kamerą w kokpicie?Na you-tube można zobaczyć nagranie z takiej kamerki która filmuje załogę zasiadającą w kokpicie tupolewa, co może świadczyć o tym że przypuszczenie kamerka taka była zamontowana na stałe i być może rejestrowała cały lot - jest całkiem do rzeczy pytanie .co się z nią stało? Na koniec inna sprawa-aktywność telefonów na pokładzie odnotowana w końcowej fazie lotu może też świadczyć o tym że kilkanaście osób na pokładzie mogło nagrywać lądowanie ( jest np. takie nagranie z lądowania „premierowskiego” 7go kwietnia – np. na pamiątkę-ja często tak robię jak lecę w nieznane mi miejsce i wiem że nie prędko lub w ogóle tam nie wrócę. Czy odnaleziono i odczytano jakieś nagrania z telefonów komórkowych lub innych kamer znajdujących się na pokładzie ?
Przecież znalezione czy odzyskane jedno takie nagranie mogłoby być kapitalnym i może przesądzającym dowodem w omawianej sprawie.
Jak powyżej widać tych niewiadomych i co najmniej podejrzanych „braków” jest aż nadto żeby zadać sobie pytanie dlaczego zatem w sytuacji jeszcze kiedy nie mamy ani oryginalnych taśm z czarnych skrzynek ani wraku samolotu-czyli jak wiadomo głównych dowodów badawczych, niemal od razu pojawiła się z jednej strony teza rządowa o tym że to wina pilotów, ale z drugiej zaś strony postawa i dążenie na „udowodnienie” że to był „ruski” zamach?
Uważam, że od samego początku cały wysiłek pracy Zespołu (a wcześniej posłów opozycji) winien być skierowany na bezlitosną krytykę działań Rządu w tej sprawie. Krótko mówiąc-odpuścić sobie „rosyjski ślad”, zanim nie doprowadzi się do odsunięcia rządu Tuska od „Smoleńska.” Kiedy zapowiadano w maju 2010 r wystąpienie w Sejmie Premiera, tak to sobie właśnie wyobrażałem. Myślałem że cały atak będzie skierowany na bezsensowne działania-a raczej bardziej na zaniechania działań przez ekipę Tuska do czego jednak nie doszło. Pomijam już udział (świadomy lub nie )w tym widowisku beznadziejności „judaszy” z kręgu J.Kaczyńskiego, bo to odrębna kwestia.
Taki atak musiałby obnażyć jego beznadziejną ,pozbawioną rzetelności i profesjonalizmu postawę - jako Premiera począwszy od umowy dotyczącej śledztwa a skończywszy na brezencie dla pokrycia szczątków wraku.Sprawy potoczyły się tak, że na skutek tych skąd inąt nielicznych ale chaotycznych działań i wypowiedzi w Sejmie i mediach opozycyjnych posłów, Tusk mógł z trybuny krzyczeć z pianą w ustach i ku przerażeniu „wiejskiej gawiedzi”, że oto opozycja czyli PiS nie mając żadnych dowodów oskarża Rosje o zamach, tym samym wpisując się w nieodpowiedzialna politykę która może doprowadzić do konfliktu nawet zbrojnego z FR.A przecież w tym czasie -zaraz po katastrofie Tusk i jego ekipa była w wyraźnej politycznej defensywie, z dnia na dzień opozycja zadysponowała wystarczająco dużymi argumentami aby odsunąć Tuska od władzy i wygrać zbliżające się wybory prezydenckie ale i do parlamentu. Do dzisiaj nie rozumiem jak to się stało że po tak wielkiej tragedii ekipa która była w nią uwikłana po uszy-chociażby z racji pełnienia w tym czasie władzy- zamiast odejść z hukiem i trzaskiem paląc się ze wstydu przed wyborcami, nie tylko nie odeszła ale i wygrała następne podwójne czy potrójne wybory. To jest niezrozumiałe i bardzo tez ciekawe nie tylko socjologicznie.
Dlaczego sprawy się tak potoczyły? Być może warto zapodać taka oto tzw hipotezę roboczą i założyć iż cała sprawa „smoleńska” ma się jednak inaczej i obie strony doskonale wiedzą na czym stają, a rzecz idzie o to kto pierwszy uzyska faktyczną pełną wiedzę na temat katastrofy.
Proszę Państwa, kluczem do odpowiedzi na pytanie kiedy „prawda smoleńska” wyjdzie na jaw, jest
odpowiedź na inne pytanie : kto (oprócz oczywiście zamachowców ) najbardziej zyska lub już zyskał na zdobyciu wiedzy i stał się jej depozytariuszem. Przecież ktoś musi znać prawdę, innego wariantu po prostu nie ma. Proszę pamiętać też, iż samo wyjaśnienie technicznych pośrednich czy bezpośrednich przyczyn katastrofy-czy to będzie bomba czy inne działania - nie musi wcale oznaczać że niejako od ręki poznamy sprawców którzy te katastrofę przygotowali i przeprowadzili własnymi czy cudzymi rękami. Toczą się też śledztwa prokuratorskie, a gdzie tam jeszcze do sądowych.To może być bardziej skomplikowane niż możemy przypuszczać, a sprawa przypuszczalnie będzie się rozwijała jak wątki z opowieści Sheherezady.
Dlatego też przestrzegał bym przed takim oto bezkrytycznym tokiem myślenia, że skoro udało nam się udowodnić że skrzydło nie urwało się od „pancernej brzozy”, to zaraz oznacza iż możemy bezpardonowo i bez dalszych badań pochopnie w pośpiechu oskarżyć „ruskich” o sam zamach. Dlaczego tak sądzę?
Ponieważ ciekawym byłoby wyjaśnienie na początek podstawowej i ważnej kwestii: Tusk oddał śledztwo Rosjanom-to wiadomo—ale dlaczego zdecydował się na ten ryzykowny przecież również dla niego i nie mówiąc już o polskiej racji stanu krok?. Przecież to że zrobił to z pełną świadomością nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości.
Zatem dlaczego to zrobił?
Zakładam że po pierwsze pomijając wszystko inne, w tym momencie miał już świadomość sam
z tym problemem sobie nie poradzi nawet gdyby zaangażowały się w to wszystkie siły jakie pozostają do dyspozycji w III RP. Mogę zatem hipotetycznie założyć że Tusk od samego początku doskonale wie że to nie był zwykły wypadek lotniczy , ale jednocześnie nie ma pełnego pojęcia jak do tego doszło i kto za tym stoi. Ale powstaje kolejne pytanie-co pozwalało mu uwierzyć w tezę że nie zrobili tego ruscy? Nie wiem ale w tamtej chwili on musiał w to wierzyć. Dalszym krokiem musiało być postanowienie, aby koniecznie chronić nawet tę szczątkową wiedzę którą on i jego ekipa niewątpliwie posiadają. W jakimś zakresie przypuszczam od Rosjan, a częściowo (jakkolwiek by to groteskowo nie wybrzmiało) pozyskał ją w drodze działań własnych lub za pomocą podległych mu służb.
Tak oto najlepszym wyjściem w tej sytuacji było przykryć całą sprawę w taki sposób, aby wszystkie sznurki prowadzące do pozyskiwania wiedzy po polskiej stronie były w jego rękach, a że jedynym realnym „śledczym” został Putin, tym samym stał się w pewnym sensie zakładnikiem prawdy „rosyjskiej”. Potrafi też Tusk policzyć korzyści jakie mógłby osiągnąć z pozyskanej wiedzy. Musi zatem iść już w zaparte choćby nie wiem co,
To wyjaśniało by stanie jego murem za śledztwem rosyjskim, chociaż wydaje się że zdał sobie sprawę z tego że został wykiwany -teraz to dobra mina do złej gry, czego przykładem i dowodem niejako jest powołanie i działalność ekipy Laska.
Nawet gdyby w najbliższym czasie –może na tej debacie udało nam się obalić kolejne kłamstewka ekipy rządowej, dalej nie musi to wcale oznaczać że to Rosjanie stoją za zamachem .
Przyjmijmy bowiem taka oto wersję , że tam doszło do ataku terrorystycznego i Rosjanie by to oficjalnie przyznali-to zadaje pytanie - kto by uwierzył w „ruską” wersję - jak myślicie? Przecież zanim cokolwiek by udowodnili, ponieśliby straszne konsekwencje polityczne na arenie międzynarodowej.
O tym jak widziano by to w Polsce już nie wspomnę. Stąd mój osobisty wniosek że tak czy owak każda sytuacja stawia Rosjan niejako pod ścianą, co hipotetycznie może czy mogłaby wykorzystać strona przeciwna. Ale wydaje się całkiem sensowne przypuszczenie, że gdy w końcu oni-Rosjanie „po cichu” znajdą sprawcę, to oni właśnie najbardziej na posiadaniu wiedzy związanej z zamachem mogliby i potrafiliby skorzystać. To wyjaśniałoby ich niechęć do dzielenia się prawdziwymi wynikami ich badań, a z drugiej strony dreptanie Tuska pod drzwiami Putina.
O tą wiedzę może właśnie toczy się ta prawdziwa gra, do udziału w której niestety zaproszona jest „pierwsza liga” a nie” trampkarze” .
Gdzie gra Tusk a z nim nasza umęczona III RP nie musze nikogo uświadamiać i przekonywać.-to dla wszystkich jest jasne choć smutne i przykre.
Wracając zatem do debaty-choć nie za bardzo wierze w przełom podczas jej sesji, ale oczywiście życzę naszym naukowcom aby udało im się uzyskać jak najwięcej dowodów na to że tragedia Smoleńska nie była wynikiem jakieś brawury nieodpowiedzialnych pilotów ,czy skutkiem braku należytej odpowiedzialności ich przełożonych. Tym samym aby badania te pomogły nam jako Narodowi odzyskać należną nam godność i szacunek.
Ile jeszcze dobędzie się takich debat trudno oczywiście prorokować-być może jeszcze bardzo dużo,
Jednocześnie jak widać z tego co powyżej napisałem, osobiście mam świadomość że aby dojść do prawdy, prawdopodobnie nie wystarczy tylko wysiłek tych i innych dzielnych Polaków-niestety!
Taka jeszcze mała dygresja: to że „ruskie” nie oddają nam wraku ani skrzynek wcale nie musi być dowodem że ukrywają coś przed nami- może oznaczać coś wręcz odwrotnego – to może być ich alibi, na wypadek gdyby odwróciły się zawarte celowe „sojusze”.…,
Proszę Państwa, to co napisze poniżej nie oznacza że to moja wersja wydarzeń w która jedynie osobiście wierzę, ale jest to próba rozważań na ten temat, aby nie zamykać się „jedynie słusznym” schemacie myślowym- albo wypadek albo zamach ruskich „kagiebistów.”
Zatem przedstawiam hipotetyczny –nie boję się słowa „fantazyjny” układ zdarzeń :
(czyli zbieżność nazwisk osób i zdarzeń do rzeczywistych jest całkiem przypadkowa i niezamierzona)
We wrześniu 2009r podczas spotkania w Sopocie , Putin nieoczekiwanie prosi Tuska „na stronę”.
Tam mówi do niego : słuchaj, moi „rebiata” odkryli że coś dzieje się niedobrego wokół waszego Kaczyńskiego.
Co ?-dopytuje naiwnie Tusk.
Nie wiem –nie do końca szczerze odpowiada Wladimir Wladimirowicz - ale nie mówiłbym ci tego gdyby nie jedna rzecz-ktoś koniecznie chce uwikłać mnie (Rosje) w te akcję , dlatego odpowiadam, cokolwiek się stanie możesz wiedzieć że mam odpowiednie środki aby się wszystkiego wyprzeć .
Inaczej mówiąc – kontynuuje Putin-na pogrążaniu nas ,Wy nie korzystacie w ogóle, a wręcz przeciwnie możecie sporo stracić.
Coś sugerujesz..?-pyta dalej naiwnie jak „rebionok” Premier.
Wiem- mówi Rosjanin, że planujecie wizytę w Katyniu w przyszłym roku. Postaraj się zrobić wszystko aby wasz Prezydent w tym nie uczestniczył, i w ogóle trzymał się z daleka od Rosji. Nie ukrywam że nadarza mi się okazja aby ugrać swoje przy okazji kompromitacji tych którzy to przygotowują Jeśli Ty mi pomożesz, ja się tobie odwdzięczę, ale warunek jest taki : wszystko co ci tu powiedziałem zostaje między nami,
A w razie czegoś niespodziewanego ja przejmuje inicjatywę a ty mi w tym nie przeszkadzasz-paniatno..?-wot!.
Po omówieniu jeszcze innych spraw spotkanie się kończy, Tusk oczywiście wpada w panikę.
Działania aby odradzać Prezydentowi podóż do Rosji są nieprofesjonalne i nie przynoszą oczekiwanego skutku.Jest wręcz odwrotnie-oto przypuszczalnie prezydencka kancelaria zwietrzyła że Tusk na „siłe” chce pozbawić Lecha Kaczyńskiego okazji do złożenia wizyty w Katyniu.Ale nie znają powodów, mylnie sądzą że chodzi o zwykła wewnętrzną walkę polityczną-co przecież jest normalkąZ tego co ekipa Tuska robiła do tej pory z Prezydentem, mieli prawo wnioskować że "tuskowcy" gotowi są na wszystko. Sikorski (jak zeznawał na komisji) również podejmuje próbę odwleczenia Prezydenta , ale wiadomo- to z oczywistych względów była próba z miejsca skazana na niepowodzenie. Tu z „pomocą” dla Tuska przychodzi ekipa z Kremla-proponują spotkanie Premierów w Katyniu.
Jest okazja aby znowu –teraz już przy pomocy usłużnych mediów zniechęcić L.Kaczyńskiego do wizyty. Oczywiście trzeba pamiętać że w tamtych okolicznościach działania rządu mają jeden nierozwiązany problem-oto wcale nie ma pewności czy na sto procent istotnie istnieje jakiekolwiek zagrożenie, czy Putin aby faktycznie nie blefuje.
Nie ma przecież na to na to żadnych własnych dowodów.. Dodatkowo Rosjanie –pomijając inne powody – np. grę propagandową-chcąc zmniejszyć lub całkowicie odsunąć od siebie odpowiedzialność za wszystko co ewentualnie może wydarzyć się podczas tej wizyty- przecież ew. zamach mógł się wydarzyć w każdym innym miejscu-np. na Cmentarzu- nie zgadzają się na wizytę oficjalna, wg. nich wizyta jest wizytą prywatną Prezydenta RP i oni nie biorą odpowiedzialności za pełne „ochroniarskie” zabezpieczenie tej wizyty.
Dochodzi jednak do tego tragicznego zdarzenia. Dzień wcześniej jakimś dziwnym trafem pojawia się informacja o możliwym terakcie awiacyjnym na terenie Europy.Ale wiadomo że i to nic nie pomogło....,Po katastrofie podczas rozmowy telefonicznej w cztery oczy Tusk potwierdza Putinowi że nie będzie się w trącał w śledztwo i zgadza się na dekret Prezydenta FR dotyczący zasad prowadzenia postępowania prowadzonego przez MAK..Pytanie dlaczego Miedwiedjew proponował wcześniej wspólne śledztwo?-otóż może to wyjaśni taki fakt, iż w tym czasie w rosyjskich mediach ruszała już kampania prezydencka, co oznaczało że konkurent Putina do fotela na Kremlu z oczywistych powodów nie musiał , a wręcz nie powinien wiedzieć wszystkiego co wie Wladimr Wladimirowicz.Wsjo!
Komentarze
20-10-2013 [14:36] - NASZ_HENRY | Link: @Ma-Dey przyjaciel Moskali
POwoli wychodzi szydło z worka ;-)
20-10-2013 [15:45] - Ma-Dey | Link: Henry,
po czym wnosisz..?
21-10-2013 [20:45] - tipsi | Link: PO czym?
Jakoś tak z ryja jesteś podobny, pewnie po tym…
29-10-2013 [21:29] - Ma-Dey | Link: tipsi platfusie
posłuchaj mnie uważnie-gdybym ja był właścicielem tak nie wyjściowej facjaty jak twoja to wstydziłbym się ludziom na oczy pokazywać-zamknij się śmieciu!
20-10-2013 [15:08] - waga | Link: a fakty są takie
http://naszeblogi.pl/41733-w-c...
Autor "Gmin" 20.10.2013 14:48
"[...] baza na jakiej budujemy, odtwarzamy to co się tam wydarzyło, ma swój początek właśnie na tym kluczowym zagadnieniu, na tym właśnie, że piloci podjęli decyzję o odejściu na drugi krąg na wysokości decyzji (100m), a samolot nadal się zniżał, co oznacza, że polecenie z Moskwy "sprowadzić do stu metrów", nie było przypadkowym poleceniem, oznacza to według mnie, że samolot (automatyczny pilot "uchod")został przygotowany w Warszawie tak, że po osiągnięciu 100m, dla samolotu nie było już powrotu jeśli chodzi o Smoleńsk. Jak wiemy, samolot został przygotowany również na ewentualnośc, że piloci odlecieliby tzn ładunki wybuchowe, które tak czy siak, zostały w tym momencie(odlotu)wykorzystane."
20-10-2013 [16:53] - Ma-Dey | Link: waga,
fakt tez jest taki że wg zapisów z czarnych skrzynek od momentu kiedy II Pilot wymawia słowa "odchodzimy", przez prawie dziewięć sekund nie ma żadnych głosów z kokpitu że samolot nie wykonuje odejścia-a przecież na tej wysokości widzą pod sobą drzewa łatwo było im stwierdzić co się dzieje z maszyną, o przyrządach już nie wspominam , po czym słychać krzyki..itd. Zmierzam do tego i taki był sens mojego wpisu-że dopóki nie mamy dowodów w ręku, oskarżenie kogokolwiek o zamach jest tak samo uprawnione jak wersja rządowa o błędzie poilotów-to tylko sfera domniemań i niestety propagandy!
20-10-2013 [17:01] - GAMA | Link: Kim jest Tusk?
Mnie się wydaje, że Tusk jest manekinem sterowanym przez wszystkich:
- przez nasze komunistyczne służby
- przez wywiad niemiecki,
- przez wywiad rosyjski (o amerykańskim, izraelskim już nie wspomnę).
Z zachowań Tuska można wnioskować, że prawdą jest to, że jednak był wplątany w siatkę wywiadu niemieckiego (NRD). Jego wynurzenia na temat polskości dużo mówią o jego patriotyźmie (raczej niemieckim). Po 1989 roku odpowiednie papiery i kopie rozpierzchły się po świecie, a więc takie papiery mają wszyskie służby i, oczywiście, wykorzystują to. Fakt rezygnacji z prawie pewnej prezydentury (o której marzył) wskazuje jak Tusk jest uzależniony od służb (róznych krajów). Dlatego uważam, że Tusk może coś wiedzieć, może nic nie wiedzieć, ale wykonywał polecenia swoich różnych panów, jak spanikowana, przestraszona psina.
Jeśli chodzi o wyjaśnienie, czy to był wybuch, czy nie, to wystarczy tutaj przytoczyć treść książki o wybuchach, cytowana na ostatnim (zakłóconym) posiedzeniu komisji. Dowody rzeczowe (oryginalne czarne skrzynki, wrak - których nigdy nie dostaniemy) jedynie mogłyby to potwierdzić.
Co do winnych, to stawiałbym najbardziej na nasze służby wojskowe, zlikwidowane przez L. Kaczyńskiego (z decydującą pomocą Maciarewicza), do spółki z przyjaciółmi z Rosjii. Wlaśnie te kręgi najbardziej znienawidziły Kaczyńskich, chcących ograniczyć działanie agentów rosyjskich. Czy uda się ich wykryć, czy nie, będzie zależało od tego, czy uda się wyrwać im władzę w Polsce (i zrobić prawdziwą lustrację). A, oczywiście Rosja będzie dążyła do tego, aby władzę całkowitą przejął jej ( i tylko jej) człowiek - Komorowski. Będą mieli wtedy pewność, że nie będzie to człowieczek którego szantażują wszystkie służby świata. Nie ździwiłbym się, gdyby Tusk, zresztą przypadkowo, zginął w jakimś wypadku, lub popełnił samobójstwo. Pewni ludzie Moskwy to Miller, Komorowski, Palikota traktują tak poważnie, jak my traktujemy tzw. Grodzką.
20-10-2013 [20:18] - BydlakzKrakowa | Link: BydlakzKrakowa
Proszę POpatrzeć na następującą rzecz! Nie było BOR-u, bo nie było POtrzeby. Przecież oni wiedzieli, że ten samolot nie wyląduje !!! To nawet nie chciało im się zachować POzorów !!! Od zamachu, co rusz, zadaję różne pytania. A może jeszcze zapytamy tuska i arabskiego o następujące sprawy:
1. Ile samochodów, jakich marek, było przewidzianych do przewozu Prezydenta ze Smoleńska do Katynia ?
2. Gdzie parkowały samochody ? W pobliżu płyty lotniska czy dalej ?
3. Kto, z nazwiska, miał prowadzić owe samochody ? Funkcjonariusze BOR czy sprawdzeni kierowcy z instytucji rządowych?
4. Kto, z nazwiska, odpowiadał z przejazd delegacji Prezydenckiej?
Czekam na odpowiedź tuska i arabskiego. Ponadto państwo pod wodzą miłościwie panującego Donalda Tuska, oby żył wiecznie, PO raz kolejny zdało egzamin. Pozbyto się szeregu świadków od Szefa Tajnej Kancelarii, po technika Musia. POzbyto się wszystkich dowodów, łącznie z czarnymi skrzynkami i wrakiem. Ubrania w większości spalono. POzamieniano zwłoki, aby ukryć obrażenia. Prokuratura POtrzebuje ponad dwa lata, żeby rozpcząć śledztwo od nowa, wiedząc, że materiały dowodowe ulegają degradacji. PO POnad dwóch latach śledczy jadą wreszcie popatrzeć na brzozę, może nawet ją zmierzyć. Tymczasem cały obszar katastrofy został już dawno przeorany, nasadzono nowe drzewa i POprowadzono drogi. Zgodzono się nawet na zamianę zeznań ruskich kontrolerów. Wszyscy, którzy robili w pierwszych dniach PO katastrofie zadymę informacyjną, zostali awansowani i nagrodzeni. Dlatego z całym przekonaniem mogę POwtórzyć: Państwo Tuska zdało egzamin. Dorównało sowietom jak w sprawie Katynia. Czapki z głów Panowie i Panie !!! Czapki z głów !!! Na kolana hołoto smoleńska. Płaszczyć się przed Jego Wielkością Płemiełem !! POtrafilibyście zrobić coś takiego?? No, POtrafilibyście ?? Ceterum, delenda płemieł tusk i płatfołma.
A poza tym twierdzę, że Płathfołma winna być zdelegalizowana.
20-10-2013 [20:57] - herbu Rogala | Link: ...zKrakowa
Delegalizacja ... ?! wolne zarty oni juz wszyscy sa zabezpieczeni . A to Floryda , a to Szwajcaria . Nawet mlody Walesa domy w Pekinie posiada.Delegalizacja to jak wylanie perfum na gowno i udawanie ze jusz nie smierdzi.
trzeba zrobic wszystko by nie mogli uciec z kraju. I przywrocic KARE SMIERCI.