Opowieści rodzinne.
O zegarkach i koszulach nocnych. O czekaniu na chleb od połowy nocy i spaniu w rynsztoku ze zmęczenia. O żołnierzach polskich wykorzystywanych do budowy dróg, a potem mordowanych i zakopywanych w przydrożnych rowach.
O starym dworku i wywiezieniu wszystkich krewnych na Sybir. O trojce saniami przez śnieg na pasterkę – to jeszcze sprzed wojny.
Dziadek kazał spakować trzy walizy (bo na tyle kupił zgodę) i uciekał z babcią i mamą przed Sowietami w 1944. Uciekali na beczkach z benzyną, niemiecka ciężarówka wywiozła ich z frontu, który stał nad ich domem.
I to był koniec tamtego świata, absolutny i ostateczny.
Z tych trzech walizek w obcym, poniemieckim domu babcia odtwarzała stary świat. Umarli dziadkowie, potem umarła mama.
Zostały dwa albumy zdjęć, kilka filiżanek, dwa stare kilimy i jedno radno. Aha – jeszcze przepiękna szydełkowana serweta, tradycyjnie wkładana do trumny przy pochówku bliskich. Przed zamknięciem serwetę wyjmowano i czekała na kolejnego zmarłego.
To naprawdę dziwne uczucie – wyjmuje tę starą koronkę i dotykam, jest w doskonałym stanie....
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2275
I dodałbym jeszcze kartę repatricyjną w której wpisywali w rubryce stan posiadania : NIC. A gdzieś tam, w innym wymiarze zostało ich życie, groby przodków, o majatku nie wspomnę. I jest 2013 r. Urząd Wojewódzki gdziekolwiek. Kolejka w dziale " Mienie zabużanskie" Stoja głównie młodzi i ciut starsi. Bo tych najstarszych już nie ma. Stoją w kolejnej odslonie kabaretu : Rekompensata. Widziałem taki obrazek. Młody zadowolony z siebie urzednik. Przed nim pan w srednim wieku. Potomek zabużańskich dosłownie z walizką dokumentów. Wyciąga z tej walizki papiery a młody , zadowolony do każdego dokumentu kazał mu donieść trzy kolejne i szukać , szukać , szukać. Papierów , ludzi, szczęścia.Na pytanie jak ma znaleźć ludzi których nie zna i nie wiadomo gdzie przebywają, ci co ich znali już dawno nie żyją i nie ma nawet kogo zapytać, słyszy; trzeba się skontaktować ze WSZYSKTKIMI urzędami w Polsce.No i jeszcze bardzo ważne: przecież nie każy musi otrzymac REKOMPENSATĘ. Czuję się jak petent, żebrak który coś WYŁUDZA.Choc trzeba wydac mnóstwo pieniedzy, żeby w końcu otrzymac urzedowe pismo, ze mimo wszystko państwo nie widzi podstaw do oddania nikłego procentu z czyjegoś zycia. Bo za mało udowodniono, ze się bylo Polakiem , ze się cos mialo, że sie uciejaąć w panice przed frontem, ruskimi nie pamiętałoo dokumentach i dowodach, ze nikomu przez 50 lat PRL nie przyszlo do głowy zeby zbierac dokumenty bo po latach ktos dla klaki bedzie udawal , że się troszczy o zabużańskich. A w rubryce tamtych wyrzuconych, sponiewieranych, wyzutych tkwi owo NIC.Ale to nie obchodzi urzednika ani państwa, które udaje.