Zawisza czarny idzie na kelnera albo o wdzięczności

Pod moją wczorajszą notką rozpoczęła się arcyciekawa dyskusja, której dynamika brała się jak sądzę z różnic wiekowych pomiędzy dyskutantami. Ludzie młodzi i niedoświadczeni rozglądali się za wrogiem, któremu można by przysolić i w ten sposób definitywnie rozwiązać sprawę swoich kompleksów i zachamowań, a ludzie bardziej dojrzali mówili o czymś innym. Dla mnie najciekawszym wątkiem w całej tej dyskusji był ten dotyczący wdzięczności. Ktoś przypomniał polskich oficerów w Anglii, którzy po wojnie zostali zdemobilizowani i pozostali bez środków do życia. Niektórzy jak generał Sosabowski pilnowali jakiejś budowy inni jak generał Maczek polewali wódkę w barze. Pewnie czuli się nieswojo, ale nie mieli wyjścia. Gdyby posłuchali Churchilla, który jako alternatywę zaproponował im powrót do ojczyzny zarządzanej przez Stalina, zostaliby zamordowani. Pozwolono im żyć po prostu i oni raczej zdawali sobie z tego sprawę, a więc milczeli. Mistrz Pługa jednak poruszył jeszcze jeden aspekt tej sprawy, szalenie moim zdaniem istotny, chodzi o wdzięczność ludzi, którym ci oficerowie uratowali życie. Przywołał jako przykład nasz mistrz postać omawianą tutaj już raz, czyli niemieckiego przemysłowca nazwiskiem Raabe, który ratował Chińczyków przez Japończykami i czynił to z sukcesem. Kiedy po wojnie okazało się, że Raabe to jednak nazista i trzeba go posadzić do więzienia, z Chin przychodziły paczki do jego celi, a w paczkach tych było to, co Chińczycy uważali za niezbędne dla każdego więźnia. A że doświadczenia w tym względzie mieli poważne i nie dające się lekceważyć pan Raabe na pewno dostawał rzeczy właściwe i pasujące do jego ówczesnej sytuacji, a nie jakieś duperele.

I weźmy teraz tego Stanisława Maczka, który ma ulicę w każdym polskim mieście, tego wiecie, barmana z Leeds, czy gdzie on tam pracował, który zawsze ostatni schodził z lokalu, a jak się dwóch biło, to wyciągał spod lady pałkę i szedł ich rozdzielić, a wszystko to mimo sześćdziesiątki na karku. Ponoć ten Maczek ocalił miasto Breda od zniszczenia przez złych nazistów, to jest chciałem powiedzieć Niemców. I pyta nasz mistrz pługa, gdzie jest wdzięczność tych ludzi? Ja uważam, że to jest jedno z fundamentalnych pytań. Ja kiedyś zadałem podobne, a dotyczyło ono Ryszarda Kapuścińskiego, o którym Latynosi mówili Kapu, jak swego czasu doniosła GW, a potem zaraz przycichła. Kapuściński, jeśli brać serio treści zawarte we tej książce, miał tylu przyjaciół, że gdyby w ostatniej minucie życia krzyknął: dawać mi tu szklankę wódki! To by go w tej wódce utopili, tyle rąk ze szklankami by się w kierunku jego łóżka wyciągnęło. Jednakowoż jak go rozbolało biodro i musiał jeździć na rehabilitację, to go żona z Mokotowa na Bielany w samochodzie Tico woziła. Po tych cholernych warszawskich wybojach rzecz jasna, a jak kogoś kiedyś bolało biodro, albo choćby tylko jeździł samochodem Tico i ma wyobraźnie, to wie co to może znaczyć. I ja się wtedy zapytałem, powietrza się zapytałem, bo Domosławskiego nie było w pobliżu – ty? A z co tymi brykami co pod GW całymi dniami bez sensu parkują? Nie mogli go przyjaciele dwa razy w tygodniu na Bielany podrzucić? Okazuje się, że nie mogli. I z Maczkiem jest podobnie, ocalił miasto Breda, ale miasto Breda nie ocaliło jego. Z tymi miastami to trzeba jednak uważać, tej akurat intuicji będę wierny do końca. Miasto Breda było jak mniemam wdzięczne za ocalenie Brytyjczykom, a do Niemców i nazistów miało stosunek kwaśno pragmatyczny, to znaczy – myślę, bo nie wiem na pewno – że jak których z byłych podoficerów SS chciał otworzyć tam warsztat wulkanizacyjny to nikt mu trudności nie robił. To jest bardzo znamienne podejście do kwestii wdzięczności. Inne niż polskie. My mieliśmy u siebie takiego szkodnika i oszusta literackiego, który się nazywał Żeromski, Stefan Żeromski. Z niezrozumiałych przyczyn lubił go Piłsudski i ten Żeromski został pasowany na wieszcza odrodzonego państwa polskiego. Był to w istocie frustrat i tani erotoman, czego potwierdzenie znaleźć można gdzieniegdzie, ale naród był mu podobno wdzięczny. Za co ja się pytam? I czy na pewno naród? Słonimski w swoim „Alfabecie wspomnień” opisuje pogrzeb tego Żeromskiego. I rozmowę dwóch przekupek obserwujących owo wydarzenie. Jedna z nich mówi – biednego by tak nie chowali. A Słonimski z tego szydzi. I czemu? Czy to nie jest prawda? Biednego by tak nie chowali kochani. Stanisława Maczka by tak nie chowali, ani nikogo z nich. Tak się w Polszcze chowa jedynie hochsztaplerów. Później, kiedy już przyjdą lepsze czasy i każdy urzędas pewien jest, że udział w takim pogrzebie nie pogrzebie (trala lala) jego kariery to można se robić pompę, ale nie wcześniej. Wcześniej wszystko przebiega według prostej recepty, którą streszczę słowami: trrach, dziadka w piach! I po robocie. Co innego Żeromski. Jemu można dać mieszkanie na Zamku Królewskim, żeby miał wszędzie blisko i dobry widok z okna, a potem pochować go z pompą i jeszcze przez całe dekady torturować dzieci jego książkami. To wszystko uchodzi, bo zostało zadekretowane na szczeblu ministerialnym. A taki widzicie Kapuściński nie został zadekretowany, to tylko takie złudzenie było. Jak to trzeba uważać jednak z tymi Latynosami, co człowieka Kapu nazywają.

I jeszcze jedna historia. Oto w czasie okupacji działał w Warszawie „Agaton”, czyli Stanisław Jankowski, przedwojenny architekt i wojenny adiutant generała Bora-Komorowskiego, tego wiecie, co to Powstanie wywołał, żeby rękami Hitlera zrobić prezent Stalinowi. I on – ten Agaton – zostawił wspomnienia. Opisał w nich następującą sytuację – oto pod Warszawą zrzucono dwóch angielskich oficerów. Po co? HGW, jak mawiają na mieście. Pół stołecznej konspiracji narażało swoje życie, żeby tych gości uratować przed aresztowaniem. Latanie po mieście w przebraniu, zmiana lokali, pieniądze wydawane w nadmiernych ilościach i ponoszone w nadmiernych ilościach ryzyko. Koordynatorem tej zabawy w chowanego była żona Agatona Jankowskiego. I wszystko się udawało, ale ciągle nie było wiadomo po co ci faceci są w mieście, czego oni tam szukają, poza tym oczywiście, że narażają życie niewinnych i domagają się cygar oraz whiskey. Nikt się tego nie dowiedział do końca, bo latający za nimi Niemcy okazali się w końcu sprytniejsi. Aresztowali żonę Agatona, jego teściową oraz kilka jeszcze osób. Aresztowali także tych Anglików. Żona i teściowa umarły w Oświęcimiu a reszta Polaków też jakoś niewesoło skończyła. Po Powstaniu, tym co wiecie – prezentem dla Stalina było – Agaton trafił do obozu jenieckiego i tam spotkał obydwu Anglików, którym jego żona ratowała życie. Obaj byli w mundurach, obaj byli w formie, a jeden to nawet powiedział Agatonowi, że mu przykro z powodu śmierci żony. Drugi zaś udał, że go nie rozpoznaje. Czy przy takim układzie emocji można się dziwić, że miasto Breda nie zaproponowało Maczkowi posady barmana w barze na dworcu? Oczywiście, że nie można. Trzeba trzymać pion i nie dziwić się zbytnio. No chyba tylko temu, że ci naziści to jednak mają szczęście. Paczki od Chińczyków, patrzcie, Państwo, patrzcie...ale fart....

Wszystkich zapraszam na stronę www.coryllus.pl. Gdzie trwa promocja książki Baśń jak niedźwiedź tom I i audiobooka. Do tego jeszcze sprzedajemy książkę pod tytułem „Dom z mchu i paproci”, wszystko w cenie 25 złotych plus koszta wysyłki.  

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

22-08-2013 [10:18] - NASZ_HENRY | Link:

Bo tacy taboryci, Czesi w czasie rewolucji, to zamiast Cara swojego dobroczyńce z Rosji wywieźć i liczyć na wdzięczność, to zrezygnowali z pośrednictwa i tylko złoto carskie z sobą zabrali. I nie musieli po wojnie, po prośbie ;-)

Obrazek użytkownika Maciej W.

22-08-2013 [10:33] - Maciej W. | Link:

Breda pamięta o gen. Maczku i jego żołnierzach, co roku czcząc ich pamięć w rocznicowych uroczystościach.
Funkcjonuje też w tym mieście Muzeum gen. Maczka, w jednym z parków miejskich stoi pomnik wdzięczności dla polskich wyzwolicieli. W ratuszu Bredy jest specjalna tablica poświęcona 1 Dywizji Pancernej, a w dwóch kościołach miejskich znajdują się kaplice poświęcone Polakom. Żołnierze dywizji generała dostali honorowe obywatelstwo Bredy, a sam generał Maczek na wniosek ponad 40 tysięcy mieszkańców Bredy został honorowym obywatelem Holandii.
25 kwietnia 2013 roku w rezydencji Królestwa Niderlandów w Warszawie odbyła się publiczna prezentacja nowej odmiana tulipana wyhodowanej w Holandii, która otrzymała nazwę „Generał Stanisław Maczek”. Jest koloru czerwono-malinowego z białym brzegiem.
http://www.wiatrak.nl/13515/mu...
http://www.maczekmuseum.nl/
http://tvp.info/informacje/lud...

Obrazek użytkownika dogard

22-08-2013 [16:50] - dogard | Link:

TAK DOKLADNIE NIE PAMIETALEM SPRAWY,ale wnerwil mnie coryllus chamskim paszkwilem o WIELKIM POLAKU gen.Maczku; czlowiek ktory zostal pozbawiony obywatelstwa polskiego przez czerwonych faszystow nie moze byc powodem aberacji madralinskich..WSTYDZ SIE AUTORZE.

Obrazek użytkownika fritz

22-08-2013 [12:13] - fritz | Link:

moze powiedziec tylko rasista i polakofob.
Albo idiota.

Obrazek użytkownika zaginionyląd

22-08-2013 [14:20] - zaginionyląd | Link:

wziąć jakieś korepetycje z polskiego może .... nie wystarczy tłumaczyc wg internetowego słownika . W języku polskim istnieją takie środki wyrazu jak np sarkazm ..... i inne .... ale ja tu nie będę lekcji za darmo dawać .... Proszę sobie z żołdu zapłacic zanim się Pan wygłupi

Obrazek użytkownika fritz

22-08-2013 [15:47] - fritz | Link:

wazna czescia znajomosci jezyka. A z tym masz problem proponujac zastapienie okreslenia ktorego uzylem, slowem "sarkazm".

No, chyba ze chcesz powiedziec, ze coryl jest tak bardzo na bakier z jezykiem, ze nie bardzo rozumie co pisze?

Zakladam rowniez, ze zgadzasz sie ze stwierdzeniem o powstaniu bedacym prezentem dla stalina.

Obrazek użytkownika bravor

22-08-2013 [15:23] - bravor | Link:

jestem zażenowany twoim wpisem, puknij się w czółko, dobrze/

C: Co Żeromskiego to niby masz rację, ale tylko niby, bo Żeromski w porównaniu do współczesnej prozy pisał dobrze i pewno chciał dobrze, ale wyszło jak wyszło. A co do reszty masz rację, wdzięczność w Polsce jeździ na państwowym, najczęściej agenturalnym koniu. W myśl zasady, wszystko co obce jest lepsze, nawet nożownik meksykański jest ważniejszy niż honor polskiej kobiety i mężczyzna stający w jej obronie. Zupełnie odwrotnie niż u ludów germańskich, tam by mexa od razu wstawili do ciupy. W myśl tej zasady zeznanie (przed sądem i nie tylko) Polaka liczy się tyle co beczenie kozy, nie to co zeznanie germańca, nie mówiąc o starszych braciach w wierze. Ale to nasze elyty zgotowały nam ten los.

Obrazek użytkownika fritz

22-08-2013 [15:49] - fritz | Link:

To na pewno do mnie?

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

22-08-2013 [16:12] - NASZ_HENRY | Link:

- to jak najbardziej do ciebie ;-)
Po C: to do @Coryllusa ;-)

Obrazek użytkownika mostol

22-08-2013 [21:52] - mostol | Link:

ale on, poszukiwany przez Niemców, musiał tułać się po lokalach konspiracyjnych. Wieczorami spacerował pod swoimi oknami i czasami widział sylwetki żony i jej lokatorów siedzących w kuchni przy herbacie.
Tyle tylko, że on nigdy nie uważał, że robi coś nadzwyczajnego, za co należy mu się czyjaś wdzięczność. Podobnie było z Maczkiem i Sosabowskim.