Pilny problem do rozwiązania: przerób odpadów

Niedawne kontrowersje wokół zakazu tzw. uboju rytualnego zwierząt zwróciły przy okazji uwagę na problem utylizacji odpadów żywnościowych, pozostający w naszym kraju wciąż w dużej mierze poza kontrolą odpowiednich organów.
Po internecie od tygodni krążą filmy kręcone ukrytą kamerą pokazujące bez osłonek metody uboju zwierząt hodowlanych. „Standardowo” krowa czy owca przeznaczona do uboju pozbawiana jest wstępnie świadomości odpowiednią dawką prądu, co sprawia, że przestaje żyć w kilka-kilkanaście sekund. Tym samym zwierzętom mającym być poddanymi ubojowi koszernemu podrzynane są głęboko gardła, a ich umieranie w wyniku wykrwawienia trwa od trzech do pięciu minut. Filmy te nie pokazują jednak tego, co się wcześniej dzieje ze zwierzętami transportowanymi do rzeźni, zwykle stłoczonymi na małej powierzchni przewożącego je pojazdu. Statystycznie rzecz biorąc ok. jedno - dwoje z nich pada już wtedy wskutek stresu. Martwe zwierzę zarówno z punktu widzenia halal (tradycji muzułmańskiej), koszerności (tradycji żydowskiej), jak i państwowych przepisów sanitarnych - nie nadaje się do spożycia. W oparciu o te ostatnie zaliczane jest do odpadów tzw. pierwszej kategorii – a więc przeznaczone wyłącznie do spalania. Podobnie jak m.in. mózgi, oczy czy mięso zwierząt chorych. Czy tak się w istocie dzieje? Niestety w wielu przypadkach - nie. Na dobrą sprawę nie prowadzone są dokładne statystyki. Wiadomo, że, jak pisał przed czterema laty specjalistyczny miesięcznik „fresh&cool market” wg danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Polsce rocznie ok. 40 tys. t produktów zostaje przekazanych do utylizacji jako była żywność, (z tego tylko dwie t trafiają do ponownego przetworzenia). Specjaliści uważają, że jest tego o wiele więcej. To prawdopodobnie efekt tego, że sklepy nadal rzadko korzystają z usług firm utylizacyjnych. Oznacza to, że większość takich odpadów jest po prostu wyrzucana. Pośrednio potwierdza to Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego, który przyznał, że organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie zbierają informacji o ilości i rodzajach odpadów żywnościowych powstających w firmach produkujących żywność.
W naszym kraju – wg ostrożnych szacunków eksperta, dr Jerzego Byczyńskiego – powstaje rocznie w rzeczywistości łącznie ok. 0,5 do nawet 1 mln t odpadów zwierzęcych. Swoje szacunki Byczyński opiera porównując dane polskie z nieco ponad dwukrotnie ludniejszymi Niemcami, „produkującymi” ponad 2 mln takich odpadów. Niestety - twierdzi Byczyński w Polsce ponad 90 proc. odpadów zwierzęcych nie jest utylizowana. Zaledwie 5 proc. takich odpadów oraz 5 proc. odpadów kategorii żywności przeterminowanej podlega dalszemu przerobowi.
Zajmuje się tym kilkanaście wyspecjalizowanych zakładów utylizacyjnych. Obecnie powstaje kolejny, w Pszczonowie k. Skierniewic, oczekujący od kilku miesięcy na uzyskanie odpowiednich zgód administracyjnych. Zwlekający z ich wydaniem urzędnicy powodowani są – twierdzi Byczyński - nieuzasadnionym lękiem, że nowy zakład będzie równie uciążliwy dla okolicznych mieszkańców, jak jego poprzednik, funkcjonujący w tym samym miejscu w okresie PRL. Tymczasem - zdaniem eksperta - zgoda na uruchomienie zakładu spowodowałaby, że działalność branży utylizacyjnej w naszym kraju stałaby się bardziej transparentna i – w zgodzie z normami sanitarnymi – podlegała jeszcze ściślejszej kontroli państwa. Po wybudowaniu obiektu w Pszczonowie, Polska będzie potrzebować jeszcze dwóch tego typu zakładów: na północy i zachodzie, aby problem przerobu odpadów zwierzęcych został rozwiązany w zgodzie ze współczesnymi normami środowiskowymi.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

03-08-2013 [09:21] - NASZ_HENRY | Link:

to byłyby Błonie ;-)