Dulszczyzna, czyli brudy pierzemy w domu.

Właściwie miałem już się nie zajmować sprawą niesłychanej, zbrodniczej wypowiedzi ojca Rydzyka (ZA GRANICĄ!!!!! Tu aż się prosi jakiś emoticon, jakaś buzia wrzeszcząca w przerażeniu, niedowierzaniu i zgrozie), chyba, żeby obśmiewać kuriozalny donos na niego wysłany przez ministra Sikorskiego do Watykanu, jakby nie było, obcego państwa, donos na polskiego księdza, obywatela polskiego państwa. Jak to rządowe media mądrze wytłumaczą, nie wiem, jestem w podróży i nie mam internetu, mogę polegać jedynie na swojej wyobraźni, a ta wielokrotnie w przeszłości po prostu nie dała rady, nie sprostała, czy to chodziło o Pana Prezydenta, oby żył wiecznie, czy Pana Premiera, czy któregoś z tych clownów z tekami ministerialnymi, czy wreszcie któregoś z niezależnych dziennikarzy, komentatorów, przodujących w wyszkoleniu bojowym i politycznym. Musiałem z przykrością i wstydem przyznać, że są ode mnie lepsi, że moje najdziksze nawet fantazje i zgryźliwości to zwykłe ponuractwo wobec ich pomysłów, decyzji i wypowiedzi. Obawiam się, że i tym razem tak będzie, no, ale przekonam się jak dotrę do celu.

No, dotarlem i widze, ze Watykan zaproponowal Sikorskiemu, zeby spadal na drzewo, czyli tak, jak sie spodziewalem. 

Ale czytam o Poznańskim Czerwcu, czyli tak naprawdę Powstaniu Poznańskim, w tłumieniu którego wzięło udział więcej czołgów, niż ich miał tawariszcz Czujkow, zdobywając Festung Posen w 1945.

Otóż powstańcy wykorzystali fakt, że akurat odbywały się Targi Poznańskie, i w mieście było wielu zagranicznych i polskich dziennikarzy. Z punktu widzenia, na przykład, krytyków wypowiedzi Rydzyka, popełnili, jeśli nie zbrodnię, to co najmniej zawstydzająca niezrecznosc, bo przecież zgodnie z ta logiką powinni się starać, żeby targi udały się jak najlepiej, żeby zagraniczni dziennikarze napisali swoje entuzjastyczne artykuły i pojechali do domu, a wtedy, proszę bardzo, nikt nie broni, pierzmy swoje brudy w domu, w tajemnicy, krytykujcie, róbcie strajki, ba powstanie sobie róbcie, my was po cichutku wystrzelamy, spałujemy i zapuszkujemy, powyrzucamy z pracy i szkoły, tak, że dobre imię Polski, naszej kochanej Ojczyzny nie dozna uszczerbku. Co najwyżej wyjaśnimy, że ta kanonada, to fajerwerki na zakończenie udanych targów.

Tak to w dużym skrócie wygląda, te oczekiwania, że na zewnątrz będziemy udawali, że wszystko jest OK., bo jak nie, to świat sobie o nas źle pomyśli. To jest kolejny przykład na to, jak jesteśmy niewolnikami tego przekonania, że świat sobie o nas COKOLWIEK myśli, jakby nie miał swoich spraw na głowie. A i jeszcze jednego przekonania, ze oczekiwanie na pomoc międzynarodową, choćby moralną, jest po pierwsze czymś złym, a po drugie czymś niespotykanym. Ja jeszcze pamiętam, że dokładnie tą samą bronią, takim szantażem moralnym posługiwali się komuniści, taka była główna linia urbanowych seansów nienawiści. A po cóż w takim razie ONZ, po cóż te wszystkie Helsinki Watch, Human Rights, Unesco, śmesco i co tam jeszcze?

Oczywiście, teraz się do opozycji nie strzela, no, w każdym razie nie masowo i nie z broni maszynowej, bo chciałbym jednak przypomnieć, że do jednego działacza PiS jednak strzelono, a drugiemu podcięto gardło, i zrobił to były członek PO, o czym warto od czasu do czasu przypominać, bo nie wiadomo, czy na tym się skończy. Czasami sobie myślę, ze to był fragment jakiegoś większego planu, może próba, jak daleko można się posunąć i co się stanie. Nie stało się właściwie nic, ba, okazało się, ze Jarosław Kaczyński także i za tą zbrodnię jest odpowiedzialny, jak i za wszystko inne, więc?

P.S. Dziś poniedziałek, zatem zapraszam do zajrzenia do Rzepy i na Free.pl- wiszą nowe felietony.

http://www.wsieci.rp.pl/opinie...
http://freepl.info/seawolf
http://niepoprawni.pl/blogs/se...
http://niezalezna.pl/bloger/69...
http://seawolf.salon24.pl/