Parodyści

Ponieważ lada tydzień ukaże się nasza książka o przenoszeniu drewnianego domu ze wsi Dolistowo Nowe, pod Grodzisk Mazowiecki, nie mam zbyt wiele czasu na czytanie. Moja żona także nie ma tego czasu bo sprawdza teksty, ale jednak czyta. Tak się składa, że teraz czyta akurat przemądrą księgę autorstwa Mieczysława Jałowieckiego pod tytułem „Na skraju imperium”. Co jakiś czas odczytuje mi co ciekawsze fragmenty i ja najgoręcej wszystkich zachęcam do przeczytania tej książki. Tam znajdziecie potwierdzenie wszystkich naszych najczarniejszych intuicji, a także potwierdzenie wszystkich dobrych tropów, którymi podążamy.

Oto kilka informacji z książki Jałowieckiego: autor w szkole średniej miał w programie przedmiot o nazwie „prawo konsularne”. Kiedy porównuje życie robotników rosyjskich i brytyjskich, dla tych ostatnich ma jedynie współczucie i litość. Anglicy proponują mu robotę gdzieś a Afryce pod Mount Kenia czy Ruwenzori, na olbrzymich plantacjach, ale odmawia. Autor nie ma najmniejszych kłopotów z odnajdywaniem się w każdym środowisku, wszystko dzięki wychowaniu i wykształceniu jakie odebrał. Ma poza tym pieniądze i w całej książce pod tytułem „Na skraju imperium” w jednym tylko momencie widzimy zaambarasowanego Jałowieckiego, który patrzy na faceta radzącego sobie z pieniędzmi lepiej niż on sam. Wydającego na droższe alkohole, lepsze jedzenie i zachowującego się z większą niż on swobodą w luksusowym otoczeniu. Zakłopotanie to nie wynika bynajmniej z zazdrości czy jakichś innych niskich pobudek, ale z faktu, że tym człowiekiem jest szef niemieckiej partii socjalistycznej. Człowiek, któremu los biedaków i ludzi pracy leży na sercu i wątrobie. Pan ów żre i popija na koszt właściwie nie wiadomo czyj. Autor uważa, że na koszt partii, ale ja mam wątpliwości. Jałowiecki mógł obserwować zachowanie tego pana w luksusowym wagonie restauracyjnym, w pociągu, którym obaj wracali z jakiegoś ważnego zebrania wszechniemieckich socjalistów. Mieczysław Jałowiecki pojechał na ten zjazd żeby dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi niemieckim socjalistom. No i się dowiedział. Im chodziło wtedy, a było to tuż po I wojnie światowej,o wymordowanie wielkich właścicieli ziemskich, oraz o wywłaszczenie i przetrzebienie fizyczne niemieckich chłopów. Chłop bowiem niemiecki, bogaty chłop, był wedle padających tam deklaracji, największym wrogiem rewolucji. Jałowiecki pisze oczywiście o szerszym kontekście tej sytuacji, o tym, że niemieccy obszarnicy, szczególnie zaś znienawidzeni przez wszystkich junkrzy mieliby wielką ochotę przyjąć do pracy rolników, których gospodarstwa nie były większe niż 4 hektary. Gospodarstwa takie nie dawały tym rolnikom utrzymania i musieli oni jeszcze dodatkowo dojeżdżać do pracy w mieście. Byli jednym słowem chłoporobotnikami, takimi jakich znamy z czasów PRL. Pisze Jałowiecki, że każda próba zatrzymania tych ludzi na wsi, w folwarku, kończyła się kampanią prasową wzywającą do rewolucji. Rolnik bowiem dorabiający sobie dniówkami u arystokraty kojarzył się socjalistom z pańszczyzną. Trzeba było go więc wysłać do miasta, by tam tyrał po 12 godzin w fabryce. Fabryka należała do innego obszarnika, który inwestował w przemysł, ale jego władza na tym obszarze ograniczana była skutecznie przez socjalistów oraz banki. No właśnie – banki. Skąd szef wszechniemieckich socjalistów miał forsę na kawior, beszamel i szampana w wagonie restauracyjnym? Myślę, że jednak nie ze składek. Myślę, że trend który nam się tu już dawno zarysował, trend gospodarczy żywy od czasów najdawniejszych, polegający na zadłużaniu, rozdrabnianiu i niszczeniu produkcji rolnej, jest najmocniej ukrywaną tajemnicą ruchu socjalistycznego. Nie dlatego bynajmniej, że socjaliści wstydzą się swoich zbrodni, ale dlatego, że za tym procederem stoją banki, które są rzeczywistymi mocodawcami panów nazywających siebie socjalistami. W stuleciu XX banki te miały swoje siedziby w Londynie. Gdzie zaś ulokowane są dziś, tego nie wiem.

Jałowiecki pisze wprost o sytuacji patowej, w której znaleźli się po I wojnie światowej ludzie odpowiedzialni za Niemcy, czyli posiadacze. Ludzie, których już dziś nie spotkamy, bo zostali pozabijani przez socjalistów na zlecenie banków. Ja rozumiem, że zaraz ktoś tutaj wstanie i zechce zaintonować „Rotę”, uprzedzam jednak lojalnie i zawczasu, że wywalę go za drzwi. Właściciele niemieckiej ziemi i niemieckich fabryk stanęli, także ze swojej winy, przed dylematem: który socjalizm wybrać. Innego dylematu nie było, a wybór ten podsunęły im banki. Co wybrali wszyscy wiemy. W Polsce sprawa ta przedstawiała się jeszcze gorzej, a to z tego względu, że polscy posiadacze wierzyli socjalistom, bo ci w udatny sposób lansowali idee narodowe. Jedynymi ludźmi, którzy socjalistom nie wierzyli, byli bogaci chłopi i mieszkańcy byłych szlacheckich zaścianków. To z nich głównie rekrutowała się partyzantka niepodległościowa po wojnie, choć oczywiście byli w niej także ludzie biedni, gospodarujący na znacznie mniejszym areale niż te niemieckie 4 ha, o które rozpętywały się awantury w berlińskiej prasie.

Do czego zmierzam? Do tego, że dziś nie mamy już do czynienia z prawdziwymi ludźmi, którzy mają do rozwiązania prawdziwe, poważne problemy. Nie mamy dziś prawdziwych posiadaczy, a jedynie ludzi, którzy na swojej własności utrzymują się dzięki kredytowi, nie mamy wglądu w myśli i czyny tych prawdziwych ludzi. Książki zaś Jałowieckiego, cienkie przecież, kosztują na allegro grubo ponad sto złotych za egzemplarz.

Ktoś tu niedawno opublikował zdjęcie, na którym widać jak młoda Angela Merkel rozmawia z niemieckich rybakami, gdzieś na Rugii. Było to zdjęcie jeszcze z czasów NRD. Ja na nie spojrzałem i pomyślałem, że mamy oto taką samą sytuację jak dawniej – przedstawiciel międzynarodowej finansjery udający socjalistę przyjechał powiedzieć tym spracowanym ludziom, że ich trud pójdzie na marne i jedyne co ich może uratować to kredyt w banku. Nie wiem gdzie to zdjęcie jest teraz ale mam je w pamięci.

Skoro nie ma już prawdziwych ludzi, to wszystko co nas otacza jest jedynie parodią, do której zaangażowano mniej lub bardziej zdolnych naśladowców. Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem w telewizji Bartoszewskiego, właśnie o tym wtedy pomyślałem, o tym że to jest jakiś stary przedwojenny parodysta, pamiętający jeszcze teatrzyk „Pod Pikadorem”. Nie mogłem się tylko zorientować kogo naśladuje.

I teraz przypomnijcie sobie wszystkie opozycje i ruchy niepodległościowe z jakimi mieliśmy do czynienia po wojnie. Przypomnijcie je sobie i uczciwie powiedzcie ile z nich zajmowało się problemem własności indywidualnej. Mam wrażenie, że nikt tego nie podnosił, że kwestie roztrząsane przez opozycję dotyczyły jedynie spraw wspólnotowych dotyczących pracy, a skoro tak to były od samego początku pułapką. No i parodią rzecz jasna. Niemożliwe jest bowiem by fabryką zarządzali robotnicy, tak się może zdawać komuś bardzo niedojrzałemu, ale w rzeczywistości takie rzeczy nie mogą się zdarzyć. Jeśli więc jest to niemożliwe, po co my się tym zajmowaliśmy i zajmujemy? Bo naszymi reakcjami i myślami sterują w sposób nieszczególnie wyrafinowany uczniowie tego pana co się obżerał w wagonie restauracyjnym, tego szefa niemieckich socjalistów, wydającego na kawior, beszamel i szampana. Są to samozwańczy zastępcy prawdziwych ludzi, którzy podsuwają nam zastępcze problemy do rozwiązania. Kiedyś zaś my się próbujemy z tymi problemami zmierzyć one rozłażą się w rękach. Tak się składa, że czas który przeznaczony jest na rozwiązywanie tych fikcyjnych problemów, zwanych problemami społecznymi to życie jednego pokolenia. Zaczynamy jako 30 latkowie, a kończymy – o ile dożyjemy – gdzieś po sześćdziesiątce. Dopiero wtedy widzimy, że nas oszukano i okradziono. Patrzymy na nasze dzieci i wnuki i nie możemy im przecież powiedzieć tej strasznej prawdy...kłamiemy więc, bo to wydaje nam się wygodniejsze. Wmawiamy im to samo, co nam wmówiono i umieramy bez żadnej nadziei. Czasem, na starość powracamy do Kościoła i tam szukamy odpowiedzi. Ona tam rzeczywiście jest, ale nie jest to odpowiedź satysfakcjonująca kogokolwiek. Oto widzimy wyraźnie, że wielkie herezje zwyciężyły. I nie chodzi tu bynajmniej o wielkie herezje w rozumieniu Jerzego Ficowskiego, autora książki o Schulzu. Wielkie herezje to herezje pieniądza, a nie herezje sztuki czy obsesji.

Nie uratujemy się przed unicestwieniem za pomocą narodowej mitologii, lepiej o tym nie myślcie. Nie uratujemy się za pomocą jakichś zaklęć politycznych. To na nic. Musicie rozejrzeć się dookoła i zlokalizować parodystów, tych jawnych i ukrytych, a potem zatkać uszy na to co mówią. Potem zaś musicie odzyskać swoją własność. Naprawdę ją odzyskać. To nie jest łatwe, a do tego jeszcze przed wami kolejne zadanie – własność tę trzeba będzie pomnożyć i wyciągnąć z niej jakiś zysk, bez kredytu, samym tylko sprytem i przemyślnością, w ramach obowiązującego, skrajnie niekorzystnego dla nas prawa. Dopiero po wykonaniu tych czynności będziecie prawdziwymi ludźmi. Nie wcześniej.

Popatrzcie teraz na jakie pułapki narażeni są ludzi wchodzący w życie. To z czym my mieliśmy do czynienia to jest tak zwany mały pikuś. Toyah opisał wczoraj sytuację, tuż po zamknięciu rekrutacji na różne kierunki studiów Uniwersytetu Śląskiego. To co tam się dzieje to jest prawdziwy horror. To jest coś takiego, jakby ci niemieccy socjaliści dostali od banków zadanie, by rozłożyć i zatomizować całą młodą populację Górnego Śląska, by tych ludzi pozbawić godności, oszukać w najpodlejszy sposób i zabrać im szanse na cokolwiek. I to właśnie czynią. Podwykonawcami zaś ich czarnego planu są ci nieszczęśnicy zwani pracownikami naukowymi, ci przeambicjonowani durnie, którzy nie umieją sprzedać ani jednej własnej myśli. To oni rekrutują dzieci na kierunek „Doradztwo filozoficzne i coaching”, to oni będą zarabiać te groszaki na wykładach. Im także będzie się zdawać, że czynią coś dobrego, bo zapewniają byt rodzinie i jeszcze uczą młodzież. Ich zadanie jest najbardziej parszywe i podłe. Nie widzę też szansy na to, by stanęli w prawdzie i rozpoznali tę okropność, w której uczestniczą, bo przecież muszą spłacać kredyt, który zaciągnęli na to, by żyć jak ludzie. Bez kredytu bowiem nie są ludźmi. Nie są nawet parodystami.

I porównajcie sobie teraz „prawo konsularne”, którego musiał się nauczyć Jałowiecki w szkole średniej z kierunkiem „doradztwo filozoficzne i coaching”. To ostatnie wymyślił jakiś satanista, nie może być inaczej.

Jeśli ktoś poczuł po przeczytaniu powyższego przemożną ochotę zakupienia naszych książek, zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do księgarni www.multibook.pl. Do księgarni http://www.ksiazkiprzyherbacie... do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy.



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

20-07-2013 [10:01] - NASZ_HENRY | Link:

a POstęp POlega na zastąpieniu kawioru i beszamelu - sushi; szampan POzostaje ;-)

Obrazek użytkownika Coryllus

20-07-2013 [11:08] - Coryllus | Link:

Dla nas pozostaje zaś sushi z suchych liści. I woda z kałuży...

Obrazek użytkownika Coryllus

20-07-2013 [11:08] - Coryllus | Link:

Dla nas pozostaje zaś sushi z suchych liści. I woda z kałuży...

Obrazek użytkownika fritz

20-07-2013 [12:03] - fritz | Link:

Nie uratujemy się przed unicestwieniem za pomocą narodowej mitologii.."

*** Dokladnie na odwrot. Uratujemy sie dzieki niej, bo bez niej nie istniejemy.

Ale nie tylko dzieki niej.

Wsciekla polakofobia wylazi z ciebie jak sloma z butow.

Zadziwiajace ze tej antypolskiej wscieklizny siedzacej w tobie (a moze stymulowanej na zamowienie) nie dostrzega Grzegorz Braun.

Obrazek użytkownika Coryllus

20-07-2013 [13:29] - Coryllus | Link:

Może do niego zadzwoń i porozmawiaj z nim o tym?

Obrazek użytkownika fritz

20-07-2013 [14:43] - fritz | Link:

jemu bardzo sie podoba luzne fantazjowanie, nie dostrzega twojej wscieklej antypolskosci.

Grzegorz jest Patriota.
Polska jest jego pasja a twoja nienawiscia.

Obrazek użytkownika Coryllus

20-07-2013 [20:44] - Coryllus | Link:

Jesteście na "ty"? Nic o tobie nie wspominał. 

Obrazek użytkownika Magdalena

20-07-2013 [12:06] - Magdalena | Link:

wymyślił europeistykę.
A Pana spostrzeżenia co do słowa podsłuchałam na pewnym obiedzie po obronie doktoratu- jak szychy uniwersyteckie sobie komentowały rzeczywistość naukową.

Obrazek użytkownika Coryllus

20-07-2013 [13:30] - Coryllus | Link:

Ciekawe, że oni przy obiedzie o tym rozmawiają, prawda? A nie mówią tego ludziom wprost. Przyjdzie taki dzień, że będą u mnie drewno rąbać za najniższe stawki. 

Obrazek użytkownika Magdalena

20-07-2013 [15:27] - Magdalena | Link:

Proszę wybaczyć ale czy tym młodym ludziom ktoś zabrania pomyśleć? Ich rodzicom? Wie Pan, technika i szkoły zawodowe po których ma się zawody z perspektywami (naprawdę są takie) nie mają naboru.
W moich rocznikach (ur. w latach 70-tych) realniej oceniało się możliwości uczniów i w domu i w szkole, dlatego na michałki typu socjologia szli naprawdę zdesperowani (np. groźbą powołania do wojska).

Obrazek użytkownika zaginionyląd

20-07-2013 [15:41] - zaginionyląd | Link:

jeśli czyta ten tekst ktoś naprawdę zainteresowany tym co się dzieje w edukacji .... a nie kpieniem czy wyzłośliwianiem się to polecam zajrzeć na stronę nowalef.pl ..... od dawna działa ..... niestety jest to głos wołającego na puszczy , choś to co tam jest ,,,, to poparte długimi latami obserwowania , pracy nad tym tematem.....naprawdę polecam

Obrazek użytkownika Ma-Dey

20-07-2013 [14:34] - Ma-Dey | Link:

może i stąd miota się w jakiś propozycjach anty-piłsudczykowskich, anty narodowych etc..etc - czyli tylko anty..anty..anty...!
Propozycja zaś, aby tropić "parodystów" gdzieś wokół i "kapit diengi" - jako owa szansa, jest złudna i posługując się klasykiem-"abstrachuje od punktu odniesienia"!Ja te perodię obserwuje już od co najmniej kilkudziesięciu lat -my wszyscy kiedyś ciułaliśmy..ciułaliśmy i co..?Gusio! Bo złodzieje zaopatrzeni w broń z amunicją o nazwie "RP jest demokratycznym państwem prawnym" są ponownie nie do ruszenia!Tu trzeba kija i pały i na koniec pokropić woda święconą - nie ma czasu i sensu na wirtualne i żmudne ciułanie , bo znowu przyjdą bolszewicy wysłani z "łolt strit" i wszystko na marne. Bez walki nie ma wolności.To nie Piłsudski zniszczył własność, a ówczesna klasa posiadaczy nie była zdolna do niczego, poza poddaniem się dobrowolnie reformie rolnej-przegrali bo taki był ich los,kiedy wypalili się jako siła społeczna-z czyjej winy-nie wiem!Trzeba nam walczyć już teraz -i to jak trzeba z bronią w ręku-czyli najpierw "strzelnica", potem Kościół a na końcu piwo i kiełbasa!

Obrazek użytkownika fritz

20-07-2013 [15:48] - fritz | Link:

narodowej, bo tylko ona daje sens walki, bo narod jest wlasnie nasza tozsamoscia o ktora walczymy.

Albo przestejemy istniec, wpadamy w stan totalne degeneracji i rozpadu do czego wlasnie coryl "zacheca".
Stan niewolnikow ktorzy blyskawicznie przestaja istniec.

Obrazek użytkownika fritz

20-07-2013 [16:06] - fritz | Link:

Myślę, że jednak nie ze składek. Myślę, że trend który nam się tu już dawno zarysował, trend gospodarczy żywy od czasów najdawniejszych, polegający na zadłużaniu, rozdrabnianiu i niszczeniu produkcji rolnej, jest najmocniej ukrywaną tajemnicą ruchu socjalistycznego. Nie dlatego bynajmniej, że socjaliści wstydzą się swoich zbrodni, ale dlatego, że za tym procederem stoją banki, które są rzeczywistymi mocodawcami panów nazywających siebie socjalistami. W stuleciu XX banki te miały swoje siedziby w Londynie. Gdzie zaś ulokowane są dziś, tego nie wiem.

*** Nonsens tej wpyowiedzi polega na tym, ze nie mowic po co a wlasciwie dlaczego banki niszcza i rozdrabniaja produkcje rolna.

Moze po to, zeby ja zywnoscia genetyczna zastapic?

Co oczywiscie prowadzi do pytania, kto poleca bankom niszczenie rolnictwa aby wlasnie zywnoscia genetyczna zastapic.

Nonsens wypowiedzi coryla polega na traktowaniu bankow jako sprawcow majacych cel zniszczenia produkcji rolnej a nie wykonawcow.

coryl nie rowniez pojmuje ze celem nie musi byc produkcja tylko narod, ktory dzieki niej zyje i jest niezalezny.

A wiec powodem np. moze byc czysty biznes, na zywnosci zarobic, czy tez obledny szowinizm narodowy.

A takie narody w Polsce sa az za nadto dobrze znane.

Polska mitologia narodowa, a wlasciwie historia i swiadomosc historyczna jest to, co staraja sie za wszelka cene zniszczyc. Bo to jest ta line oporu pozwalajaca Polakom zwyciezyc.

coryl jest wlasnie na tym froncie.