„Sempołowska”

Po marzeniach o Podziemnym lesie czas powrócić do rzeczywistości.

Pamiętam, jak moi przyjaciele przeprowadzili się do mieszkania w starej kamienicy, w dzielnicy, gdzie wieczory i noce były pełne lumpenproletariackich tajemnic. „Na Sempołowską” - nigdy nie mówiło się - „na ulicę Sempołowskiej”, zwłaszcza taksówkarzom. Żeby dotrzeć na pierwsze piętro do ich nowego mieszkania trzeba było pokonać bramę i klatkę schodową na parterze. Odrapana farba zwisająca płatami odsłaniała pleśniejące zacieki, drewniane schody z brudem wdeptanym przez pokolenia prowadziły na górę. Nic szczególnego. Takich miejsc, bram i klatek schodowych było wiele.

Uwagę zwracały drzwi do mieszkania na parterze, jak to w starych kamienicach: solidne, wrośnięte w ścianę potężną framugą. To przykuwało uwagę, bo framuga tkwiła niewzruszona w murze, który wyraźnie z nią przegrywał. Popękany, obłupany, z cegłami wystającymi spod wykruszonego dawno tynku. Ślady na drzwiach były świadectwem bezustannej walki i oporu, jaki te wrota stawiały. Wszystko można było na nich zobaczyć - od śladów buciorów o dowolnym rozmiarze, po nacięcia zrobione nożem a najpewniej siekierą. Za tymi drzwiami prawdziwe życie zaczynało się późnym wieczorem.

Melina. Pojedynczo lub grupami zjawiali się klienci. Gęstniał zapach potu, moczu... kolejni delikwenci zasypiali w „potrzebie”... klatka aż po ostatnie piętro wykrzyczna była bełkotliwie „jebanymi kurwami” i „pierdolonymi chujami”...

Gościnne mieszkanie moich przyjaciól zawsze pełne ciepła, muzyki, znajomych, pachniało domem. Jednak żeby tam dotrzeć, musiałem pokonać wstręt i obrzydzenie.

Dzisiaj, gdy słyszę Hołdysa, Niesiołowskiego i im podobnych, czuję, jakbym znów przechodził przez tę samą klatkę, z tym samym wstrętem i obrzydzeniem.
Ten sam lumpenproletariat.

S. Niesiołowski (poseł PO, wicemarszałek sejmu): Mamy do czynienia z niebywałym chamstwem i zdziczeniem w wydaniu Jarosława Kaczyńskiego i pisowskiej bojówki, która na Krakowskim Przedmieściu podpalała Polskę.

R. Kuźniar (doradca Prezydenta RP): Ci wszyscy, którzy za to odpowiadają, nie mam wątpliwości, pójdą do piekła -mówił Kuźniar. - Czyli Jarosław Kaczyński, bo on odpowiada za to? - pytała Dominika Wielowieyska. - Z całą pewnością, ja mówię to z pełną odpowiedzialnością.

J. Palikot (lider RPNP): Demonstranci na Krakowskim Przedmieściu zachowywali się jak podjudzone zwierzęta (…) Za ten wypadek ponosi winę również Jarosław Kaczyński (…) Jarosław Kaczyński morduje symbolicznie swojego brata tymi bredniami, które wygaduje.

G. Napieralski (szef SLD): Jarosław Kaczyński 97. ofiarą tragedii smoleńskiej.

http://lukasz-schreiber.salon2...