Polska konstytucja, choć jest najwyższym prawem w Rzeczypospolitej, już została unieważniona. Dokonał tego Donald Tusk, przez dwa lata omijając najistotniejsze jej zapisy i podporządkowując całe prawo decyzjom rządu. Nawet najlepsze prawo nie będzie działać, gdy istotni uczestnicy jego procesów nie chcą go przestrzegać. Tak się właśnie stało.
Najważniejszym strażnikiem prawa jest prezydent Rzeczypospolitej, ale nie ma on środków wykonawczych, by to realizować. Najważniejszym sądem rozstrzygającym, co jest zgodne z prawem, a co nie, jest Trybunał Konstytucyjny. Tyle że można go sparaliżować, choćby nie publikując jego wyroków. Mamy więc konstytucję, która nakłada obowiązki na organy państwa, ale często nie daje możliwości, by je realizować. To wszystko wyszło przy rządach Tuska. Jeżeli władza wykonawcza nie ma chęci przestrzegać konstytucji, to okazuje się, że nie musi tego robić. Tymczasem już sama konstrukcja władzy powinna wymusić przestrzeganie prawa. W samej ustawie zasadniczej wszystkiego się nie załatwi, ale sporo rzeczy jednak można.
Jak na przykład uniknąć sytuacji, że prezydent nie kontroluje nawet własnej ochrony? Powinien mieć możliwość mianowania jej szefa. Czy to powinno znaleźć się w konstytucji? Raczej nie. Ale mianowanie szefów rodzajów wojsk (bez możliwości obstrukcji ze strony rządu) już tak. Powinien mieć prawo wyboru, który z nich odpowiada za ochronę. Do tych rodzajów oczywiście należy zaliczyć żandarmerię wojskową. To rozwiązanie bardzo szczegółowe, ale blokujące zapędy w stylu „aresztowanie gości prezydenta”.
Dla mnie kluczowe są oczywiście zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Musi być oczywiste, że dla polskich sędziów najważniejszym dokumentem jest polska konstytucja. Dlatego nowa ustawa zasadnicza musi zawierać zapis, że sędzią w Polsce jest tylko ten, od którego prezydent odebrał przysięgę na nową konstytucję. Jeżeli na przykład w ciągu roku od wejścia w życie konstytucji sędzia nie złoży takiej przysięgi prezydentowi, dotychczasowy sędzia przechodzi w stan spoczynku.
Niezależnie od podanych przykładów, musimy zdawać sobie sprawę, że aby zmienić konstytucję, trzeba mieć w sejmie 307 mandatów. Dla jednej partii to przynajmniej 50 proc. głosów w wyborach parlamentarnych. Drugą możliwością jest dogadanie się PiS-u z Konfederacją lub oboma Konfederacjami. W takim wypadku prawica powinna osiągnąć razem przynajmniej 55 proc. głosów wyborców. Dzisiaj poparcie dla prawicy oscyluje w granicach 50–53 proc. Czyli bardzo blisko.
Należy więc już teraz w gronie prawicy zacząć rozmawiać nie o przyszłym rządzie, a o przyszłej konstytucji. Tym bardziej że być może przyszły rząd, po zmianie ustawy zasadniczej, po prostu wyznaczy prezydent.
I jeszcze jedno: wzmocnienie funkcji prezydenta musi oznaczać jednoczesne wskazanie wiceprezydenta. Wtedy mniejsze szanse na to, by tworzyć niebezpieczne scenariusze – takie jak Smoleńsk.
Tekst z Gazety Polskiej z 15.10.2025.
"Niezależnie od podanych przykładów, musimy zdawać sobie sprawę, że aby zmienić konstytucję, trzeba mieć w sejmie 307 mandatów."
W ogóle nie jest potrzebna zmiana konstytucji ponieważ obowiązuje kwietniowa z 1935r.
Czas zacząć ją stosować. Spadkobierców stalinizmu utrwalających "władzę ludową" czas przegnać, bo sami nie odejdą.
Panie Marku
Nie czuje Pan, albo nie przemyślał, że czasy się tak radykalnie zmieniły, że opieranie się na przykładach historycznych, nie jest w stanie zbudować najwyższego prawa obejmującego nie tylko XXI wiek, ale też następne. Amerykanom udało się stworzyć konstytucję - krótką, zwartą i zdroworozsądkową - oczywiście uzupełnianą regularnie wraz ze zmianami w upływie czasu - którą nadal, po 250 latach mogą się posługiwać.
To musi być naprawdę COŚ.
Pozdrawiam
Panie Januszu Właśnie stwierdził Pan, że zasady konstytucji amerykańskiej są trwałym fundamentem tego państwa. Czuję się zwolniony z obowiązku udowadniania, że konstytucja kwietniowa z 1935r. jest jak najbardziej współczesna i aktualna. Przede wszystkim jest obowiązująca i do niej należy się odnosić.
Straciliśmy elity i skompromitowani kolaboracją politycy i eksperci nie znają świata normalności i pojęcia suwerenności. Albo my ich, albo oni nas.
Najlepiej by było jakby PiS i Konfederacja? wystartowały jako koalicja.
Wtedy dzięki metodzie liczenia głosów D'Hondta ma się dodatkowe mandaty potrzebne do zmiany konstytucji 😉
A ty nalęzysz do tych [....tów] ,którzy wierzą w koalicję PiS & KONFA???
Ani Mentzen nie chce tego upadku,ani Kaczyński nie znosi koło siebie rywali.
A 307 > i trochę to marzenie ściętej głowy....
Dopóki wyborcy nie dokonają wyboru to każda kombinacja jest prawdopodobna, nawet ta której nie mierzą sondażownie wyborcze i które socjologom się nie śniły! W powrót GPS na NB wierzyłeś?😉
@NASZ_HENRY Metoda d'Hondta jest niezgodna z zasadą równości, i proporcjonalności nawet wg wyrobu konstytucjopodobnego z 1997r.
"Art. 96 ust. 2 Konstytucji RP
Wybory do Sejmu są powszechne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne oraz odbywają się w głosowaniu tajnym."
Do tego próg wyborczy, do tego przywilej braku progu dla mniejszości.
Żyjemy w państwie pozorów praworządności. Żurków ci u nas dostatek.
@marek, samo stwierdzenie to za mało, trzeba tego dowieść, a czy którykolwiek akt prawny jest niezgodny z Konstytucją, to tylko i wyłącznie TK ma prawo to oceniać.
Domyślam się, że do tego Art. 96 jest odnośnik, że jest on regulowany ustawami.
Każda ustawa ma domniemanie zgodności z Konstytucją, (po to są eksperci, by dbać o to), a jak ktoś ma wątpliwości, szczególnie prawnicy wszystkich szczebli, nie mają prawa dowolnej oceny, a już szczególnie dowolnego stosowania prawa, jak je rozumie, od tego jest tylko i wyłącznie TK.
Przykład "kompromisu aborcyjnego", do czasu jego zaskarżenia do TK, był stosowany, TK to zmienił, lewactwo ma teraz większy problem, kolejna ustawa, nie może być sprzeczna z orzeczeniem TK.
@spike Powoływaniu się na opinię autorytetów jako dowód na poparcie twierdzenia, zamiast przedstawienia rzeczowych dowodów jest bezradnością. Eksperci jako grupa są już zresztą skompromitowani po wielokroć, co nie może dziwić. Skoro są w tym systemie uwikłani nie obnażą jego fałszu.
Tu konkretnie ma miejsce podmiana znaczenia i nieproporcjonalnie do głosów wyborczych przydzielający mandaty system d’Hondta jest nazywany proporcjonalnym.
W dodatku niszczy on zasadę równości biernego i czynnego prawa wyborczego, ponieważ nie można z równymi szansami indywidualnie kandydować, ani popierać pojedynczego kandydata. System uprzywilejował listy partyjne ogólnopolskie.
Co tu jest do dowodzenia?
Te fakty są tak proste, że nie trzeba ich udowadniać przed trybunałem.
Manifestum non eget probatione
To, co jest oczywiste, nie wymaga dowodu.
Clara non sunt interpretanda
To, co jasne, nie wymaga interpretacji.
@marek, nie zrozumiałeś, albo nie chcesz zrozumieć co napisałem.
Każda ustawa nim wejdzie pod obrady, jest badana pod względem prawnym, dokonują tego powołani prawnicy, tak było, jest i będzie, a że ich interpretacja może być błędna, od tego jest TK !
To co sobie piszesz nie ma znaczenia, to twoje zdanie.
Pamiętać należy, że nawet największa bzdura, może być prawem, za którego nieprzestrzeganie można odpowiedzieć przed sądem i tak się dzieje na całym świecie.
Dowiedź swoje racje przed TK, wtedy będzie sukces, inaczej to jest bez wartości.
Swoją drogą, obecny system liczenia głosów z pewnością nie jest doskonały, może lepiej go poprawić, niż wymyślać coś nowego, a potem lizać rany, jakie spowoduje, podobnie ma się sprawa z Konstytucją, przestrzeganie jej nawet w obecnej formie, by nie spowodowało tego co nam Tyfus wyrządza.
@spike Potwierdza Pan, że obecne państwo zachowuje ciągłość prawną z PKWN i decyzjami Stalina. Dalsza dyskusja nie ma sensu jeśli ktoś tego chce i bez znaczenia są dla niego logika, fakty i etyka, byle bronić komunistycznego status quo.
Mamy tu też konflikt cywilizacyjny. Nie podzielam bizantyńskiego wyobrażenia, że władza ma zawsze rację, ani że służą temu zgodnie z duchem cywilizacji żydowskiej dowolności w interpretacjach prawa.
Trzeba się zdecydować kim się jest.
Racja, dyskusja nie ma sensu, by cokolwiek zmienić, trzeba to znać.
Koalicja dostałaby mniej głosów, niż każde z osobna. Prawo trójkąta turbo.
Prezydent powinien mieć przywilej organizowania własnej służby ochrony, podlegającej wyłącznie jego zwierzchnictwu, niezależnej od jakichkolwiek rodzajów wojsk i służb zarówno cywilnych jak i wojskowych. Z uprawnieniami śledczymi i wywiadowczymi. Budżet państwa powinien zabezpieczać fundusze na organizację takiej jednostki , wyposażenie, rekrutację szkolenie i działalność operacyjną.
Nie wiem , czy to powinno być ujęte w konstytucji(niekoniecznie) , ale ustawa(jeśli to ustawa miałaby powoływać taką jednostkę do życia), w praktyce powinna zawierać klauzulę zabezpieczającą jej finansowanie przed bieżącą grą polityczną.
Czyli generalnie nie ma pomysłu, ani jak, ani na jaką.
Szanowny Panie Prezesie
Właśnie tutaj, na obszarze Pańskiej władzy i własności, na portalu Nasze Blogi, umieściłem 20 sierpnia 2025 mój, w pewnym sensie apel społeczny, ale również jako pomysł dla prezydenta Karola Nawrockiego, aby zaangażować w stworzenie nowej - i w domniemaniu przełomowej Konstytucji Rzeczypospolitej, angażując w projekcie również całe patriotyczne społeczeństwo.
Starałem się również dotrzeć do Pana, bo warto się zastanowić, podchwycić tę ideę będąc właścicielem obecnie największego - i patriotycznego kanału telewizyjnego i Internetowego, jakim jest TV Republika. Niestety, nie udało się dotrzeć do Pana. A szkoda. Oczywiście również staram się dotrzeć do Pana Prezydenta, ale już znajomi mnie uprzedzili, że kancelaria prezydenta jest zawalona robotą, więc na ręce Karola Nawrockiego może ten apel dotrzeć bardzo późno.
Jeżeli Pan Redaktor chciałby się bliżej zapoznać o co chodzi, podaję adres mojej odezwy na blogu na Naszych Blogach:
https://naszeblogi.pl/73992-budujmy-konstytucje
„Państwo jest wspólnym dziełem – dlatego fundament, jakim jest konstytucja, musi być budowany nie tylko ręką ekspertów, lecz także głosem obywateli.”
To słowa naszego historycznego wodza.
Z szacunkiem
Janusz Kamiński / jazgdyni
Jak to jak mamy zmienić konstytucję? Tak, żeby nie zachodziło zjawisko, jakie mamy od wielu lat w "polskim" sejmie:
https://dakowski.pl/wp-content/uploads/2025/10/obraz-399.png
Żeby w sejmie byli głównie "Węgrzy", a inne nacje proporcjonalnie do rzeczywistej liczby. Podstawą powinien być zupełnie nowy system wyborczy z jednomandatowymi okręgami wyborczymi (JOW) oraz prawem karnym, które przewiduje bezwzględne więzienie za publiczne kłamstwo, bez względu kto je głosi i kiedy. Za kłamstwo w ramach kampanii wyborczej - kary 2x wyższe.
@Tomasz Sakiewicz
Reasumując: Polska zachowała ciągłość konstytucyjną, natomiast na skutek wojny i okupacji sowieckiej nastąpiła utrata ciągłości władzy. Wypieranie ze świadomości ciągłości ze stalinizmem obecnego systemu politycznego jest elementem dwójmyślenia po postępującej utracie tożsamości, którą Koneczny opisał jako cywilizacyjny kołobłęd. Dysfunkcyjny światopogląd ma przełożenie nie tylko ideologiczne, znamiennym przykładem tej ciągłości politycznej jest utrzymanie stalinowskich przekształceń własnościowych i kolejnych okrągłostołowych.
Nie dość więc, że nowa konstytucja jest zbędna, to za jej kształtem i przegłosowaniem optują aktywni kolaboranci z klucza partyjnego. Najmocniejszą delegację do sprawowania władzy posiada Prezydent IIIRP z racji wyboru bez kruczków w ordynacji. Czy zdobędzie siłę, by stosować prawo wynikające z Konstytucji 1935r. i rozpisać nowe wybory wg przedwojennej ordynacji? Śmiem wątpić.
Spodziewam się, że zmieni się wiele, by wszystko pozostało po staremu.
@Marek Michalski
Muszę zareagować by nieco ostudzić miłość Szanownego Kolegi do Konstytucji kwietniowej z 1935.
Czy to poniżej jest godne i właściwe do zastosowania?
Art. 2. i Art 13. Prezydent Rzeczypospolitej jest odpowiedzialny wobec Boga i historii. Czyli co? Prezydent nie odpowiada przed narodem ani parlamentem.? To jest dobre?
Art. 24–25. Sejm i Senat mają bardzo ograniczone uprawnienia ustawodawcze, a prezydent może je rozwiązać w każdej chwili. No nie wiem... Nie ma równowagi dla władzy ustawodawczej. W każdej chwili prezydent może odwołać sejm i rząd.
I to, co dzisiaj już chyba dla wszystkich jest istotne: - Brak gwarancji pełnych praw obywatelskich. Konstytucja kwietniowa nie zawierała pełnego katalogu wolności jednostki – takich jak wolność słowa, sumienia, zrzeszania się, czy prawo do równego traktowania.
A to już mi się kompletnie nie podoba: - Art. 5. Państwo jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli, ale nadrzędną zasadą jest dobro państwa, nie obywatela. Czyli państwo ponad jednostką. A obywatel był raczej podmiotem obowiązków niż praw.
No i jeszcze znalazłem to:- Brak niezależnego Trybunału Konstytucyjnego.
Czy to nie powoduje u Pana pewnych wątpliwości? Czasy się zmieniają. Wówczas Piłsudski słusznie potrzebował władzy niemalże autorytarnej.
Pozdrawiam
@Jazgdyni
Dziękuję za zasadne pytanie, które pozwoli mi rozwinąć temat.
Konstytucja kwietniowa jest taka jaka jest, ale jest. Mój stosunek wynika z sentencji rzymskiej „Dura lex, sed lex”, a nie bezkrytycznej akceptacji.
Art.5 brzmi:
"1. Twórczość jednostki jest dźwignią życia zbiorowego.
2. Państwo zapewnia obywatelom możność rozwoju ich wartości osobistych oraz wolność sumienia, słowa i zrzeszeń.
3. Granicą tych wolności jest dobro powszechne.”
Nie ma tu intencji „nadrzędną zasadą jest dobro państwa, nie obywatela”, co byłoby oczywistym bizantynizmem. Mamy tu do czynienia z określeniem granic wolności podobnie jak je wyznaczył Alexis de Tocquervill.: „Wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innej osoby.”
Konstytucja kwietniowa rzeczywiście nadaje prezydentowi władzę iście monarszą. W okresie międzywojennym ta władza nie była w ten sposób realizowana, ale mamy czas destabilizacji, który wymaga silnej ręki. To być, albo nie być, bez miejsca na hamletyzowanie. Gdy minie światowe przesilenie a karty zostaną rozdane, będzie czas na pięcioletnie dywagowanie nad kształtem idealnym. Tu i teraz władzę musi sprawować przywódca, partner do rozmów z przywódcami świata, ktoś, kto „weźmie za pysk i wprowadzi liberalizm” (Stefan Kisielewski), ponieważ wolność odpowiedzialnych obywateli musi być chroniona przez państwo.
Pozdrawiam.
@Marek Michalski
Mam przekonanie, że w takiej dyspucie moglibyśmy się szybko porozumieć. Dla mnie dużym wyznacznikiem jest kontekst - sytuacja państwa w danym momencie, jak również na zewnątrz i mentalność przywódców w danym momencie. Piłsudski podobno odrzucił aż 9 wersji konstytucji. Czyli to nie było łatwe. Ale o co mu chodziło przy tym rozszalałym sejmie - wiemy.
Dzisiaj można zauważyć sporo analogii. Jednakże jestem takim para-wizjonerem i uważam, że nie tylko Polska, (która nota bene staje się ważna na scenie światowej (jeśli nie spieprzy tego okna, które się dla nas otwiera) i staje się partnerem - vide - zaproszenie do szczytowego zespołu najważniejszych państw), ale cały świat przechodzi potężne trzęsienie ziemi. Możemy tylko sobie fantazjować, co się w końcu stanie. Toteż wyobrażam sobie, że ewentualna Konstytucja Nawrockiego musi bardziej patrzeć do przodu, a mniej wstecz.
Laptopy, smartfony, gdzie można natychmiast połączyć się z całym światem, Internet, co nam pokazuje, co się dzieje na Grenlandii, czy w Koziej Wólce - i jakby tego było mało, mocno zdezorientowane społeczeństwa, nawet wytrawni politycy, co nie potrafią zrozumieć gry Donalda Trumpa, albo Xi Jinpinga, co powoduje stan niepewności, mocny stres i uciekanie do radykalizmu. A już tworzący się system w NWO dworu i poddanych, to już masakra.
Wystarczy. Pewnie u Stanowskiego w ZERO byśmy gadali 4 godziny.
Pozdrawiam serdecznie
„Ludzi dobrych i rozumnych pozdrawiam serdecznie” 🌼
@Spike "nasza obecna" to dla mnie ta z 1935r., a nie narzucona obcą przemocą.
Jaka Sanacja była, taka była, ale suwerenność ówczesnej Polski jest niekwestionowana. Rola PKWN i okrągłego stołu też jest niekwestionowana. Zatem unieważnienie "waszej obecnej" nie jest potrzebne do odzyskania suwerenności. Potrzebny jest powrót do przerwanej ciągłości suwerennego bytu państwowego.
Jeśli Prezydent dobrze poszuka, to siłę znajdzie.
@marek - "unieważnienie "waszej obecnej" nie jest potrzebne do odzyskania suwerenności."
-"sralis mazgalis referendus duptus".
:))))))))))))))))
noreply