Pani „ministra” Nowacka nie ma dobrej prasy. Swoje urzędowanie rozpoczęła od wykastrowania kanonu lektur szkolnych z książek wartościowych i zastąpienia ich twórczością Olgi Tokarczuk i innych pisarzy nie najwyższych lotów, a raczej zdecydowanych nielotów. Przekonywała, że Julian Tuwim był rasistą i dlatego napisał niepoprawny politycznie wiersz pod tytułem „Murzynek Bambo”. Później było tylko gorzej i znacznie gorzej. Oskarżyła Polaków o budowę niemieckich, nazistowskich obozów koncentracyjnych. Tłumaczyła się, że się przejęzyczyła. Był to zapewne pierwszy przypadek w historii, kiedy ktoś się przejęzyczył … czytając z kartki. Następnie zakazała zadawania uczniom prac domowych. Ten, nomen omen, rewolucyjny pomysł nie dawał szans na skuteczne zapoznanie się uczniów z lekturami. Dalej gwałtownie, brutalnie i bez konsultacji i pilotażu wprowadziła nowy, obowiązkowy przedmiot pod nazwą „wychowanie zdrowotne”. Pod presją rodziców, światłych pedagogów i psychologów, a także prawników umiejących czytać ze zrozumieniem Konstytucję RP i inne akty prawne dające rodzicom prawo do wychowania i nauczania swoich dzieci, z tego przymusu się wycofała. Teraz, od września bieżącego roku szkolnego, jest to przedmiot nieobowiązkowy. Rodzice decydują o udziale w tych lekcjach swoich dzieci. Mieli czas do 25 września na decyzję co do udziału w tych zajęciach swoich pociech. I masowo składali deklaracje o rezygnacji z tej ministerialnej propozycji. W gminie Czarny Dunajec wszyscy rodzice mający dzieci w szkołach zrezygnowali z udziału dzieci w lekcjach wychowania zdrowotnego. Podobnie stało się na całym Podhalu słynącym z tradycji konserwatywnych, narodowych i patriotycznych. W całej Polsce większość rodziców nie chce posyłać swoich dzieci na te zajęcia. Czego się boją? Czego nie chcą? Lękają się indoktrynacji, seksualizacji i demoralizacji swoich dzieci. Rzeczywiście, przedmiot ten w swojej różnorodności, zawiera dziesięć bardzo różnych zakresów tematycznych, od wiedzy o rozwoju seksualnym, bardzo przedmiotowo traktującej płciowość człowieka, po ekologię rozumianą ideologicznie, z której robi się system wierzeń i przesądów, wiedzę o organizacji społecznej, systemy polityczne, meteorologię. O małżeństwie, jako związku kobiety i mężczyzny nie znajdziemy w tym programie praktycznie żadnej wiedzy, a informacje o tradycyjnej rodzinie zastępowane są reklamą rodzin alternatywach. Między innymi jest to tak zwana rodzina patchworkowa, w której jedno dziecko ma kilku tatusiów i kilka mamuś. Inaczej niż w tradycyjnej rodzinie w której bywa, że jeden tata i jedna mama mają kilkoro dzieci. A jak uczy historia i nasze indywidualne doświadczenie, rodzina jest wspólnotą niezbędną dla wartościowego wychowania, socjalizacji i przekazywania dzieciom tradycji i wzorów kultury. W każdej niemal cywilizacji rodzina była i jest niezastępowalną instytucją kultury. Mamy na to dowody historyczne i naukowe. Niemiecki socjolog Ferdinand Tönnies jest twórcą teorii podziału społecznych instytucji. Wyodrębnił on instytucje Gemeinschaft i Gesellschaft. Te pierwsze, to wspólnoty naturalne, rodzina i naród. Te drugie, to sztuczne organizacje społeczne takie jak stowarzyszenia, partie, czy państwo. I tym pierwszym nadał znaczenie pierwszorzędne. Nade wszystko twierdził, że rodzina jest instytucją i wspólnotą dla człowieka najważniejszą.
Doktor Szymon Grzelak, pedagog, psycholog i autor wielu programów profilaktycznych, który jest jednym z przywódców sprzeciwu wobec wprowadzenia przez MEN wychowania zdrowotnego, twierdzi, że ten program jest szkodliwy, demoralizujący i godzący w dobrostan wychowawczy polskich dzieci. Zwraca uwagę na fakt, iż w chwili obecnej Polska jest w stanie katastrofy demograficznej. W Polsce nie rodzą się dzieci w liczbie zapewniającej utrzymanie ciągłości trwania pokoleń. Zatem przedmioty, które w swej konsekwencji pogłębią i wyostrzą ten problem są przejawem głupoty, ignorancji, a może dywersji narodowej. Grzelak postuluje powrót do dawnego, a obecnie wycofanego z programu szkolnego przedmiotu wychowania do życia w rodzinie. Bowiem tylko zdrowa i wydolna wychowawczo i moralnie rodzina daje szanse na trwanie i rozwój społeczeństwa i narodu. Ponadto zwraca uwagę na to, że nie ma szans na zatrudnienie do nauczania tego przedmiotu kompetentnych nauczycieli. Tak różnorodna i obszerna tematyka wymagałaby od uczących tego, aby byli absolwentami kilku różnych kierunków studiów.
Ale pani „ministra” ma nowe, kolejne problemy. Dyrektorka jej biura poselskiego, jedna z najbliższych jej współpracownic, radna Gdańska z Koalicji Obywatelskiej, Sylwia Cisoń, stała się w ostatnich dniach negatywną bohaterką skandalu. Zwyzywała ukraińskiego kierowcę taksówki zamawianej w aplikacji internetowej. Mając pretensję o to, że odebrał ją spóźniony i dowiózł o kilkaset metrów od miejsca, do którego chciała dojechać kazała mu się wynosić z Polski. Używała przy tym kilkakrotnie słowa na literę k, którego bynajmniej nie używają damy. O zgrozo, pani Sylwia Cisoń, na co dzień, ma do czynienia z dziećmi. Jest nauczycielką i terapeutką. Na koniec, opluła taksówkarza, a on zrewanżował się używając w stosunku do agresorki gazu pieprzowego. Była w tej taksówce w towarzystwie swoich dzieci, dwóch synków, z którymi jechała na mecz Lechii Gdańsk z GKS Katowice. No to mamusia dała „nadobny” przykład zachowania swoim latoroślom. Pani radna jest członkiem komisji oświaty i kultury miasta Gdańska. Ponadto słynie z tolerancji dla emigrantów, wszelkich mniejszości i przybyszów. No to zasłynęła, dając popis ksenofobii, nietolerancji, chamstwa, obłudy i hipokryzji. O takich ludziach mój znajomy mówi, że zioną tolerancją. Ukraiński taksówkarz się o tym dobitnie przekonał.
Cisną się na usta pytania, mam nadzieję nie li tylko retoryczne: Jak długo jeszcze pani „ministra” Nowacka będzie niszczyć polski system edukacji? Ile jeszcze podejmie decyzji szkodzących polskim dzieciom? Jak bardzo będzie pogłębiać kompromitację tego rządu?
Sama słyszałam jak podobne życzenia kierowano pod adresem Giertycha. Był wówczas ministrem oświaty i pod ministerstwem przy ulicy Szucha zebrała się rozbawiona młodzież pod opieką nauczycieli aby skandować to hasło. Giertych przeszedł potem na druga stronę boiska. O Boże, tylko nie to. Czy pani ministra może stać się pisanką? Czy to nam grozi?
@ Izabela
Ministra Nowacka niczym ministra Aleksandra Kołłątaj przeciera nowe szlaki rewolucji w nauczaniu- wyzwolenie uczniów spod przymusu nauki i opresji szkoły. Tak trzymać czekistko Nowacka.
Waldek, proponuję zlikwidować szkoły . Po co nam Ministerstwo Propagandy. Opresja wiecznie żywa. Kto wie, na jakim jesteśmy etapie i czy Rodzice to wiedzą.
autorka bloga osobliwie traktuje przeszłość - pisząc "na całym Podhalu słynącym z tradycji konserwatywnych, narodowych i patriotycznych." - taaak, szczególnie patriotyczni byli ci z Gorralenvolk albo ci, którzy zamordowali w Kościelisku w 1946 Józefa Oppenheima, wieloletniego naczelnika TOPR.....
Górale dobrze wiedzieli jakiej zdrady dopuścił się Krzeptowski. Śpiewali mu : " Uważaj se Wacóś bedzies wisioł za cóś". Ciekawe komu obecnie należałaby się podobna przyśpiewka.
Pani Izabelo,
Temat rzeka. Jak zwykle - wierszowy komentarz (z tomiku "Pro publico bono" (2012r).
PYTAJĄ MNIE RODZICE
Pytają mnie rodzice, jak tu chować dzieci
I czego ich nauczać – przydatnego w świecie.
Mówią, że przestrzeganie zasad Dekalogu
Ustawia już na starcie na przegranym progu...
„Szkoła jest polem bitwy... Uczmy więc karate!”
„Pracą zarządza sitwa... Trzeba być psubratem!”
„Pomoże ci w awansie wiedza kurtyzany!”
„Takoż siła przebicia... Bądźmy jak tarany!”
„Brak zasad twą zasadą” – taką płacisz cenę,
Gdy w człowieka sukcesu zechcesz się przemienić.
(Lecz czy warto sumieniem oczy ludziom mydlić?
Wszak człowiekiem sukcesu często bywa bydlę)...
Mądrość, miłość, rozwaga, współczucie, uczciwość –
To już jest zbędny balast! Nam wystarcza chciwość!
Każda epoka inna – dziś są czasy wilcze;
Nie wiem, co odpowiadać, więc przeważnie milczę...
W Sparcie był kult oręża. W Atenach – kultury.
Rzym dał podstawy prawa. Lecz wszędzie, od góry
Szedł przykład, by honorem w życiu się kierować.
„Homo homini lupus?” – to były złe słowa...
Dzisiaj do młodych zewsząd inny przekaz płynie
I jak tu mądrze radzić chłopcu czy dziewczynie?
W nocy znów mi się przyśnił dziadek z ułanami.
Był dla mnie jak ikona. Draństwem się nie splamił.
Spytałem go o radę... Starzec podniósł głowę
I ze zdziwieniem słuchał mej pokrętnej mowy.
„Dziesięć przykazań znasz” – rzekł – „Trzeba wytrwać przy nich.
Bronić ich. Nawet siłą. Jak Jezus w świątyni.
A jeśli cham w buciorach święte prawdy depcze,
Traktuj go tak, jak chama. Albo jak powietrze...”
Pytają mnie rodzice: „Jak dzieci wychować?”
A macie wy czas dla nich? Słowa, słowa, słowa...
Dziękuję bardzo i serdecznie pozdrawiam.
Pisałem o tym, jak polscy rolnicy w Wielkopolsce skutecznie rywalizowali z niemieckimi, a zaraz potem pojawiła się chęć kształcenia dzieci i godny podziwu dziecięcy opór. Każdy normalny Polak wie, że taka postawa wynikała z dwóch czynników: polskiego domu, patriotycznego z zasady o chęci przetrwania, oraz szkolnictwa opartego na zajęciach wyrównujących szanse z sąsiadami. Szkolnictwo realizowane przez skromnych, drobne postacie, takie jak pani Foca. Przepraszam, że nie znają Państwo? Rozumiem, że część z Państwa się z tym nie zetknęła.
Jak doprowadzano do ubóstwa polską szlachtę i bogatych chłopów we wszystkich zaborach, jednocześnie promując finansowo tych, którzy współpracowali z zaborcami? Właśnie tak. Przypomnę: "Europa" mianowała nam "szlachtę zastępczą", wręczając im banery fałszywej propagandy, a ci pluli radośnie, że się wywrócą. Tak, parobkowie europejscy wypełniali nam stan urzędniczy. Och i ach, do dzisiaj wynoszeni ponad miarę własnego umysłu. Tak więc, profesorze, dziennikarzu i socjologu, musicie podjąć wysiłek umysłowy. Nie słuchając prostych, zaborczych knowań, przeczytajcie wykład i pytajcie, pytajcie, starając się zrozumieć.
Bardzo dobrze, że to Pan poruszył. Nasi komentatorzy często nie znają historii albo rozumieją ją tak jak ich nauczono pod rosyjskim zaborem. Tak nazywam PRL. Są na przykład rzecznikami odpowiedzialności zbiorowej. Dlaczego wszyscy górale mają odpowiadać, nawet tylko przed historią za zdrajcę który zresztą zawisł . Nie wiem czy za "cosik" jak mu życzyli pobratymcy czy za szyję ale zawisł. Powiesili go 20 stycznia 1945 r. żołnierze Armii Krajowej z oddziału "Kurniawa".za zdradę Ojczyzny. Czy ja odpowiadam za głupotę albo złą wolę niejakiej Nowackiej czy za kradzieże niejakiego Nowaka. Za komuny mawialiśmy :' Tak czy owak Zenon Nowak". Był to wyraz lekceważenia czy nawet pogardy dla durniów i zdrajców. A właściwie durnych zdrajców, którzy kradnąc cudze pałace poczuli się arystokracją.
Przyzna Pani zapewne,
Trudno odpowiadać na aroganckie i butne, podszyte "błędami" komentarze. Całe szczęście, mamy tu ostoję względnie cywilizowanej dyskusji. Uważam, że znam górali i szanuję ich (to opinie przekazywane w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie). O Wacławie – to prawda. Jeśli nie jadę na Podhale, czuję dziwne uczucie niespełnienia. Ponoć jest tam drogo, ale do tej pory tego nie odczułem i nie spotkałem się z brakiem szacunku. Bieda była tam okropna. Nieraz dusił mnie żal, widziałem niejedno. Byli ogromnie pracowici, pracowali od świtu do nocy. To żart, że podnieśli się dzięki pomocy zagranicy.
Warto pokusić się o krótkie résumé skierowane do młodych ludzi, którzy ciągle nie mają czasu. Jak ich widzę indywidualnie? To ktoś, kto został zdruzgotany i przeżywa moment "dochodzenia do prawdy". Często nadal nieświadomy i wypalony, mimo że młody. To nie jest osoba silna i odważna, ponieważ zdaje sobie sprawę, że jego rodacy i wszyscy, których zna, go opuścili.
Na koniec, do nas. Powinniśmy stać w prawdzie, sprawdzać dane i, posługując się wiedzą, wierzyć, że polskie społeczeństwo chce zakończyć ten antypolski dramat. Proszę sobie wyobrazić. podobnie pisze do mnie człowiek z kraju wielokrotnie zamożniejszego od Polski.
Serdeczności, moja Droga.