Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Klops, czyli dlaczego fajnie jest przewijać internet
Wysłane przez Zbyszek_S w 07-12-2024 [10:45]
Nie mam pojęcia dlaczego orzechy włoskie kupione w Lidlu mają jakiś taki dziwny smak. Wyraźnie inny od zwykłych, z drzewa, rozłupanych młotkiem albo babcią do orzechów, choć do orzechów to ponoć dziadek, ale teraz równouprawnienie, więc feminatywy typu głupczyni czy babcia do orzechów powinny być w użyciu.
Kocham przewijanie internetu, bo nie trzeba myśleć. Jest całkowita wolność. Ruch kciuka, palca wskazującego lub jakiego innego wedle upodobań, których równość gwarantuje marszałek Hołownia, zapewnia dostawę błyskających się nowości. Na zewnątrz nuda i zmęczenie, a w strumieniu wylewającym się z ekranu same kolory, jaskrawe emocje, interesujące newsy. Najlepiej lubię newsy religijne od nawiedzonych oraz newsy o planecie, też od nawiedzonych, choć to w zasadzie to samo, bo planeta to religia tylko trochę a' rebours.
Kocham internet bo tam napiedd*alanie. Może się cudownie poszarpać z innymi. Nawrzucać, wypróżnić się i jest git i gra gitara, i ratujemy Polskę, Europę, Planetę, Kościół, Wiarę, Demokrację, Wolność, Niepodległość i w ogóle. Więc to jest fajne. I za darmo. Za darmo wchodzę i przewijam, coś napiszę, dopie**niczę, i przewijam i się oburzam, i podejmuję walkę, daję odpór, propagaując moich, co zniszczą tamtych.
Politycy to prostytutki tłumów. Tłumów oraz tych drugich, starszych i mądrzejszych, służb, koncernów, plutokratów. Więc polityk = prostytutka i nie ma zmiłuj. Takie są reguły gry. Chyba od zawsze, bo nawet Sokrates 4 wieki przez Chrystusem, nie chciał iść w politykę, bo uważał, że to bagno i nie sposób się tam nie umazać. Mam swoich idoli, nie powiem. Broniący nas przed spaleniem Planety chłopaczek z Warszawy. Nieznany kandydat z charyzmą wczorajszego makaronu z wybrzeża. I cała gromada pomniejszych bojowników zabawia nas jak może.
Zrozumiałem też, dlaczego żaden nie podnosi konieczność zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Na tym polega równość, żeby podlizać się większości, a większzość głosujących to kobiety, a one kierują się myśleniem stadnym,, to jak chcesz przegrać, mieć mniej punktów to mów prawdę, mów jak jest, mów do rzeczy. Jak chcesz wygrać i mieć więcej punktów, to kłam, oszukuj, pomijaj i atakuj innych dookoła schlebiając tłumowi.
W internecie jeszcze cenię tych, co tłum pragną przebudzić, do niego się odwołać, wzbudzić powszechne niezadowolenie, które przekuje się, niczym ukraiński Majdan, w zwycięstwo demokracji. Bo przecież my - rządzimy. Gramy w grę. A gra jest znaczona. Targowisko, trzy karty, facet obok nas jest podstawiony, choć my o tym nie wiemy. Blondynka, która na nas niechcący wpada, robi to w momencie, w którym, gdy odwracamy wzrok by na nią spojrzeć, karty zostają podmienione i nam się zdają te same, ale wcale takie nie są. Więc - wybieraj - mówi rozdający. - Sam se wybieraj - niby można odpowiedzieć, ale - E, e... usłyszymy i wspólnik z tyłu delikatnie uchyil marynarkę pokazując zatknięty za pas nóż.
W internecie jest nadto mnóstwo pozytywnych wiadomości. Teraz już wolno mówić, że wirusa wyprodukowali w laboratorium. Dokładnie nikogo to nie wzrusza, bo niby dlaczego ma wzruszać, jak to już było, jak to temat passe, jak 3,2% populacji maksymalnie, może się tym zainteresować, a to jest kwota bez znaczenia, w następnym rozdaniu, nad którym czuwają pilne oczy krupierów.
Z drugiej strony wszystkie straszne rzeczy są nie istotne i nie ważne, bo nie potrafilibyśmy z nimi, to znaczy z ich świadomością żyć. No bo jeśli WTC7 nie zawalił się od pożaru, to dlaczego się zawalił? Czyli musiał być wysadzony? Ale kto podłożył ładunki i kiedy? A jeśli tak, to co z WTC1 i 2? A jeśli tak... A jeśli JFK, to... Najważniejsze, że nie było III wojny światowej, a tak naprawdę najważnejszy jest nasz pies i jego wierne oczy. Dyskusje jaki lepszy zakończyć wypada podaniem rasy bullterier albo jamnik.
Tyle ważnych rzeczy dzieje się wokół. I to wszystko jest dostępne na wyciągnięcie nogi. A najważniejsze, że Luka wrócił do gry po kontuzji i Maveriks w cudowny sposób pognali cwaniaczków z Nowego Jorku, mimo, że w 3 kwarcie przegrywali 15 punktami. Właściwie to dlaczego drużyna wygrywa albo przegrywa? Ktoś mógłby powiedzieć, że to zależy od jakości graczy, ale to nieprawda, albo tylko częściowa prawa. Oto bowiem Mavs, zaczęli błyskotliwie wygrywać właśnie po tym, jak ich największa gwiazda doznała kontuzji i przestała grać. Jakiś "duch" wstąpił w tę drużynę, zawodnicy pozornie przeciętni, zaczęli grać arcy-ponad-przeciętnie. Jedyny niezaszczepiony zdradzieckim zastrzykiem kowit Kyrie Erwing prowadził ich do zwycięstwa za zwycięstem. Chcieli go zgnoić, bo świat zawsze chce zgnoić ludzi niepokornych, tak samo zresztą jak tłumy. Stąd jeśli chcesz mówić prawdę włóż nogi w strzemiona - powiada przysłowie perskie. W każdym bądź razie prawda kiedyś albo nigdy wypłynie. Może wtedy jak będzie już za późno. Jak goście po szalonej imprezie będą już spać, odurzeni tym, co było? A prawda, nikomu niepotrzebna i przez nikogo nie zauważona będzie przechodzić między porozrzucanymi butelkami, śmieciami, pustymi stołami obfitości.
Co jest w życiu najważniejsze? Nic? Nic nie jest ważne? A może wszystko jest nieważne? Bo co to znaczy 'ważne' właściwie? To znaczy, że my "nadajemy wagę", temu lub owemu. A to znaczy, że drugi koniec owej wagi, mocujemy w sobie, w swoim sercu, wtedy jak to coś, co "ważne" się poruszy nie tak, to szarpie nam serce, to reagujemy, to krwawi nam, a jak poruszy się tak "jak powinnno", to rozradunek, to serce lekkie. I tak przymocowujemy się za pomocą tego "ważne" do "świata", stajemy się uzależnieni, całkiem jak narkomani, ale z własnej woli, decyzji, wyboru. I niesiemy, ze sobą wszystko to, czemu przyznaliśmy "ważność".
Pewnie każdemu zdarzały się chwile, gdy nic nie było ważne. Może to są takie chwile, w których się mocniej żyje? Bardziej żyje? Choćby ze świadomością, że żyje się "pod prąd", że "przyjedzie zapłacić za to"? Że nie da się "oszukać historii", "zasad życia", prawa tłumu?
"Sainte Magdelaine" jest robione z chardonay. Ma ten dęty napis "PRODUCT DE FRANCE", ale najlepsze wina są tam z winnicy, od lokalnego plantatora. Choć trzeba przyznać, że to akurat białe wino jest bliskie doskonałości. Delikatne, wyraźne, łagodne jak kolor francuskiego ecru. Mógłbym tak codziennie, przez cały dzień, ale przeczytałem, że alkohol to zło. Pewna pani nauczała w internecie, że to przez wieki wczesne i średnie, gdzie woda często zawierała bakterie, więc z alkoholem było bezpieczniej. Twierdziła, że nigdy nie piło się tyle alkoholu, co w średniowieczu. Jak ta sobie pomyślę o tym, jakie wyprawy krzyżowe potrafili tamtejsi ludzie organizować, jakie katedry budować, to Sainte Magdalaine smakuje jeszcze bardziej wybornie. Poza tym, nie ukrywajmy, czytałem w odróżnieniu od - id czy do? - tej pani "Dialogi" Platona, których dzisiaj nikt nie czyta bo i po co, jak mają gówno w internecie do czytania? O przeprasza? Przepraszam to by było, gdybym tego słowa nie zamieścił, ale to jest dokładne nazwanie większości tzw. informacji i treści zamieszczanych co dnia, co godzinę, co minutę i wiem, że nie wszystko. W każdym bądź razie ten, kto "Dialogi" czytał, to wie, że pili Grecy 5 wieków przed Chrystusem na umór. I co? Tworzyli Odyseę. Podbili Troję, a potem pół świata. Ale wino pili, że hoho. Więc zostawmy sobie odrobinę niedopowiedzenia, niepoprawności, bo ianczej można sfiksować od sztywnych zaleceń i troskliwego wzroku tych, co wiedzą lepiej, jak my mamy żyć.
Zaraz mikołaj. Nie planuję dla siebie prezentów. Właściwie to nie wiem, co miałbym sobie dać. Innym? Może jakieś drobiazgi owszem. Czy my jesteśmy prezentem? Dla tego świata? Czy życie jakim żyjemy jest dla nas prezentem czy udręką? Czy potrafimy stawiać sobie takie pytania?
----------------------------
ps. Ze względu na patologiczny i bydlęcy charakter sporej części komentarzy, pod tym postem komentarzy nie czytam. Dużo zdrówka :)
Komentarze
06-12-2024 [13:47] - Zofia | Link: Pochwalę pana za ten wpis, bo
Pochwalę pana za ten wpis, bo wielu ludzi tak odbiera współczesne życie. Jest to nasza (ludzka)tragedia. Żyjemy a tak jakbyśmy nie żyli. Starsze pokolenie "coś" po sobie zostawiło chociażby wspomnienia a teraźniejsze tego już nie doświadczą.
06-12-2024 [21:05] - Jan1797 | Link: Nader ciekawy jest ten
Nader ciekawy jest ten Mikołaj, już miał się zmienić w dziadka Mroza, a tu klops. Jutro potwierdzony. TeleCrayon prorosyjski kanał francuskojęzyczny. Czy znajdziesz tam treści mówiące o tym, jak Polska pracowała nad jednością krajów Batyckich? O tym, jak wiele osiągnięto bez udziału Niemiec? To jedynie znajdziesz na polskich stronach i w wypowiedziach polskich polityków, nader rzadko. Dlaczego? Przyczyna jest prozaiczna -europejskie bałwochwalstwo ideowe. Propagowane za pomocą internetu.