Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Wojny są tylko o jedzenie!
Wysłane przez Grzegorz GPS Św... w 16-06-2022 [11:22]
Motto: Posiadanie psa to ciągłe wzajemne obserwowanie się co ten drugi zżera.
Człowiek to drapieżna, uzbrojona, agresywna, skłonna do gwałtów zbiorowych, małpa-morderca mająca silne instynkty terytorialne. Taka jest nasza zwierzęca natura. Jest to efekt ewolucji. To tkwi w naszych genach i tego nie zmienimy, póki nie wyewoluujemy w jakiś inny gatunek małpy.
Ta nasza natura powoduje to, że toczymy wojny. Ale nie jest tak, że je toczymy dla samych wojen – bo je lubimy, bo musimy się bić, bo wojowanie to cel sam w sobie. Te nasze umiejętności wojowania służą przetrwaniu, a konkretnie zdobyciu pożywienia. Po to jesteśmy drapieżnymi, agresywnymi mordercami, by mieć co jeść. Inne czynności niezbędne do życia nie potrzebują tego, by być agresywną, uzbrojoną małpą-mordercą. Do spania, wydalania, kopulowania, życia społecznego czy tworzenia kultury, nie potrzebujemy nikogo bić czy okradać. Tego nawet nie da się zrobić przy użyciu przemocy. Nie zmuszę innego, by się za mnie wysikał, wyspał czy kopulował! To znaczy, mogę go do tego zmusić, ale on to zawsze zrobi za siebie, a nie za mnie – zmuszę go do tego, ale sam nadal będę niewyspany, niewysikany, nierozmnożony i zły.
Więc wojny służą tylko do jedzenia i niczego więcej. Służą do tego, by innym odebrać jedzenie. Tak było od dawna, ale to już się zmienia. Dziś ten, kto zabiera przemocą, wcale nie wygrywa. Zabrać może tylko tyle, ile znajdzie w miejscu, do którego się włamał. A dziś to co wartościowe jest niematerialne, nigdzie nie leży. Kiedyś się to opłacało, ale już się nie opłaca. Dziś więcej kosztuje to włamanie, niż można zyskać na tym, co się zastanie w środku i co można wykorzystać. Dziś know-how jest wielokroć bardziej wartościowe niż zasoby materialne. Dziś pracownik zatrudniony dobrowolnie, któremu się zapłaci za pracę tyle, ile chce, wytworzy wielokroć więcej zysku niż niewolnik, którego się do pracy zmusi.
To nie wynika z tego, że zmieniła się jakoś ludzka natura – to wynika z rozwoju wiedzy, technologii i organizacji pracy. Wydajność pracy rośnie nawet milionkrotnie. Tego się nie da ukraść tak, by zarobić. Nie da się przemocą zabrać ludzkich myśli, skomplikowanej wiedzy i wyrafinowanych umiejętności – można je tylko zniszczyć. Dziś marka przedsiębiorstwa bywa wielokroć bardziej wartościowa niż biura i fabryki. Fejsbuka czy Gugla nie da się ukraść, bombardując ich biura. Mieszkańcy Hongkongu, miejsca bez żadnych dóbr naturalnych, są wielokroć bardziej bogaci niż mieszkańcy Syberii, na której jest pełna obfitość wszelakich zasobów. Musk jest wielokroć bogatszy niż Putin. Pierwotna siła jeszcze się pulta, ale to są już jej ostatnie podrygi.
Dla każdego gatunku zwierząt można wyliczyć budżety czasowe, czyli jaki procent doby dany gatunek zużywa na jakie niezbędne do życia czynności. Zwierzę musi jeść, spać, wydalać i rozmnażać się – to wszystko zajmuje całą dobę. By te czynności wypełnić, potrzebne jest jeszcze przemieszczanie się i życie społeczne. U człowieka dochodzi jeszcze dużo czasu na kulturę, w tym rozrywkę.
Co można ukraść zwierzęciu, stosując przemoc? Snu mu nie ukradnę, wydalania też nie, życie społeczne i rozmnażanie mogę tylko ograniczyć, ale go nie zabiorę. Tylko pożywienie mogę ukraść i to tylko tym zwierzętom, które robią zapasy – ewentualnie mogę je okraść z terenów, na których żerują. No i oczywiście mogę samo zwierzę upolować i zjeść, okradając go z jego ciała.
Każdemu zwierzęciu, w tym kiedyś człowiekowi, najwięcej czasu na dobę zajmuje zdobywanie pożywienia. To dlatego przemoc pełni ważną funkcję, bo można zaoszczędzić ten czas, gdy się innych okradnie lub zniewoli. Dlatego zwierzęta stosują przemoc, by chronić swoich zasobów, by zdobywać i chronić tereny obfitujące w żywność i po to, by piąć się w hierarchii społecznej dającej pierwszeństwo w żerowaniu. Ludzie niczym się nie różnią pod tym względem od zwierząt od wszech czasów.
Ale coś się zaczęło zmieniać – dzięki technologii, organizacji i wiedzy zaczęła gwałtownie rosnąć wydajność pracy, a zatem w dobowych budżetach czasowych gatunku homo sapiens, czas przeznaczony na zdobywanie, gromadzenie, chronienie i przygotowanie pożywienia zaczął drastycznie maleć. Najpierw zrobiło to rolnictwo, a potem przemysł, dziś informacja. Proporcje średnich dobowych budżetów czasowych zaczęły się zmieniać. Dziś ten czas na zdobywanie jedzenia spadł na poziom czasu spędzanego na wydalanie – kuchnia kosztuje często mniej niż łazienka.
Dziś większość czasu na dobę, jaki człowiekowi zajmuje życie, spędza na spaniu, wydalaniu, rozmnażaniu, życiu społecznym oraz tworzeniu kultury i jej konsumpcji – a tego się nie da ukraść poprzez stosowanie przemocy. Dlatego przemoc traci na znaczeniu. Bo się nie opłaca, a opłacalność to najsilniejsza natura zwierzęcia, w tym człowieka. Jak lew czuje, że nie dogoni antylopy, to przestaje na nią polować, bo to mu się nie opłaca – więcej zmarnuje energii na pogoni, niż nabierze kalorii ze zjedzenia jej. Lew przestaje gonić nie dlatego, że mu się natura zmienia, staje się jakimś pacyfistą czy wegetarianinem – po prostu mu się gonić nie opłaca.
Spędzamy połowę swojego życia na graniu na gitarze, śpiewaniu czy słuchaniu, na robieniu i graniu w gry komputerowe, na robieniu i oglądaniu filmów, pisaniu i czytaniu książek, pisaniu i czytaniu pism procesowych, na pisaniu i używaniu programów komputerowych etc... – tego wszystkiego nie ukradniemy. Jak zechcemy założyć zespół muzyczny i dobrać sobie do gitary perkusistę, wokalistę, i gitarzystę basowego, to nie zrobimy tego poprzez walenie w nich maczugą.
Możemy ukraść tylko to, co służy do zdobywania pożywiania – ale to możemy dziś zaspokoić chwilą pracy dziennie, więc kradzież nic nie zaoszczędza, bo kradzież zajmie nam więcej niż ta chwila. Zgodnie z teorią użyteczności krańcowej jak już czegoś mamy w nadmiarze, to to traci prawie całkowicie wartość.
Więc nie jest tak, że w kwestiach przemocy, wojen, grabieży, mamy jakieś uniwersalne, zawsze spełnione prawa naturalne. Każdy gatunek ma inne budżety czasowe, a tworząc kulturę, zmienia je nawet w obrębie siebie. Te kwestie są silnie zależne od wydajności pracy, a ta zależy od wiedzy, organizacji i technologii. Rozwój technologii zmienia całkowicie kwestie militarne. Państwa, czyli terytorialne monopole na przemoc, i ich wojny, muszą upaść, bo się po prostu nie opłacają – a nie opłacają się, bo rośnie wydajność pracy, a zatem zmieniają się proporcje w średnich dobowych budżetach czasowych gatunku homo sapiens.
Wydajność pracy rośnie od początku ludzkości – w postępie wykładniczym, który przez bardzo długi początkowy czas jest zbliżony do liniowego. Taki wzrost powoduje, że rosną koszty wojny, a maleją z niej zyski – niemniej wciąż sumarycznie się to opłaca. Tak było w erze zbieraczy-myśliwych przez setki tysięcy lat i w erze rolnictwa przez ostatnie dziesięć tysięcy lat. Dopiero dojście do pewnego poziomu wzrostu tej krzywej postępu powoduje, że koszty zaczynają przewyższać wpływy, i zyski zamienią się w straty. To się wyrównało w erze przemysłowej trwającej od dwustu lat i przekroczyło limit w obecnej erze informatyki trwającej od kilkudziesięciu lat. A rozwój technologii wciąż rośnie!
Ludźmi kierują oczywiście różne motywacje – nie tylko chęć pożywienia, ale też posiadania, dominacji, władzy czy seksu. Ale budżety czasowe, czyli to, ile czasu potrzeba na realizację niezbędnych potrzeb, to kwestie uniwersalne, to zawsze można wyliczyć – zmienne są w tym tylko proporcje. Posiadanie, dominacja czy władza to rzecz wtórna – regulują tym chęci pożywiania się i rozmnażania. Im mniej musimy poświęcać czasu, by to osiągnąć, tym jest mniejszy sens to odbierać innym.
Jeśli zdobywanie pożywienia zajmuje mi pół dnia, to chętnie zamiast dwunastu godzin zbierania bulw czy padliny, poświecę dwie godziny na grabież tych dóbr temu, kto już to zebrał. Wtedy te zaoszczędzone dziesięć godzin poświecę na coś, co cenię wyżej – rozrywkę, seks, władzę czy upajanie się ulubioną czynnością malowanie ścian jaskini.
Ale jeśli to samo, co kiedyś osiągałem, pracując dwanaście godzin albo kradnąc dwie godziny i siedząc w więzieniu pięć godzin, osiągnę pracą przez godzinę, to już mi się nie będzie opłacało kraść i siedzieć w więzieniu w sumie przez siedem godzin dziennie. Nie będzie mi się opłacało pracować na żywność siedem razy dłużej, bo i tak tego wszystkiego nie przejem – mogę tylko stracić zdrowie, stając się otyłym. Te zaoszczędzone sześć godzin na kradzieży i więzieniu poświęcę na rozrywkę. W tym czasie mogę się delektować własnością i uprawiać seks dominacyjny, a do tego wojna nie jest mi potrzebna. Wojny potrzebowałem, gdy zamieniałem dwanaście godzin pracy na dwie godziny wojennego walenia maczugą, by odebrać owoce pracy innym.
Nie chodzi mi o to, że rywalizacja, seks, konflikty interesów czy chęć dominacji przestaną być obecne w ludzkich społecznościach. Wciąż jesteśmy drapieżnymi, uzbrojonymi, agresywnymi, skłonnymi do gwałtów zbiorowych, małpami-mordercami, mającymi silne instynkty terytorialne. Póki jesteśmy homo sapiens, to się to nigdy nie zmieni, bo to nasze wrodzone wnętrze. Zmienia się tylko nasze zewnętrze – to, że grabież przestaje się opłacać, a zatem wkrótce zanikną wojny grabieżcze, które dominowały świat od zarania dziejów. Jeśli lew będzie mógł upolować antylopę machnięciem łapą, to nie będzie za nią godzinami biegał. Chodzi przecież o jej złapanie, a nie gonienie jej. Jeśli godziną myślenia dziennie posiądę to samo co wojną, to będę myślał, a nie toczył wojny.
Nie jest tak, że zawsze na końcu każdego sporu pozostaje pierwotna siła, czyli taka, która zawsze była stosowana przez nasz gatunek. Nie zostaje, bo się już nie opłaca. Wciąż opłaca się rywalizować, realizować interesy i dążyć do dominacji, ale już nie poprzez stosowanie przemocy, nie poprzez zniewalanie innych, nie w wyniku wybicia ich, czy sterroryzowania. Dominacja i interesy polityczne będą wciąż realizowane, ale nie przy pomocy utrzymywania terytorialnego monopolu na przemoc, bo ten sposób się już nie opłaca.
Kraje nadal będą, wielkie organizacje nadal będą, narody i kultura będą, hierarchia i władza też zostają, konkurencja, konfrontacja, walka nadal będzie stosowana – nie będzie już państw jako terytorialnych monopoli na przemoc. Nie będzie, bo monopole się nie opłacają, a nie dlatego, że jakoś zmieni się ludzka natura. Jeść będziemy zawsze. Jedyne co się zmienia i eliminuje wojny to fakt, że zdobycie jedzenia zajmie nam dużo krócej niż pół dnia. Zmieniają się proporcje czasu poświęcanego na zaspakajanie różnych potrzeb, a nie te potrzeby.
Rosja toczy teraz wojnę, bo jest prymitywna, nie weszła na wyższy poziom cywilizacyjny - jest ciągle w erze rolniczo-przemysłowej. Ale jej się wojna też już nie opłaca, bo musi na nią więcej wydać, niż ukradnie na Ukrainie. Zachód jest na wyższym poziomie, już w erze informacyjnej, bo potrzeby zaspokaja bardziej pokojowo, bez mordowania, gwałcenia i niszczenia. Robi się to przy pomocy informacji – czego przekręt kowidowy jest najlepszym przykładem.
Ale jeszcze wszystko przed nami, bo przekręt kowidowy jednak wymagał stosowania państwowej przemocy – sami, dobrowolnie, żeby nie wiem, co trąbili w mediach, byśmy tych wszystkich zbędnych testów, maseczek i szczepionek nie kupili. Oszukanie nas służyło tylko temu, byśmy się nie buntowali, gdy nam się więcej zabierze przemocą. Ale ten przekręt sumarycznie też się nie opłacał. Wszystko, co się nie opłaca, będzie marginalizowane. Następny przekręt światowy nie będzie wymagał ani wojny, ani państw, ani przemocy, ani użycia siły w jakiejkolwiek postaci. Nie będzie też grożeniem przemocą, czy inną formą państwowego terroryzmu. To będzie już czyste, pokojowe, bezprzemocowe oszustwo na miarę ery informacyjnej.
To znaczy, że będzie lepiej. Dziś przed wojną trudno uciec – jak się rozpoczyna, to nam domy bombardują – suma zysków i strat jest ujemna. Oszustwa medialne będą czyste, stracimy tylko to, co sami dobrowolnie oddamy – to będzie gra o sumie zerowej. Ale straci na tym tylko większość frajerów – ci, którzy oszukać się nie dadzą, nic nie stracą. Niemniej ci oszukani nie zginą nawet z głodu. Nie opłaca się mordować i zagładzać kogoś, z kogo można czerpać zyski oszustwem, kto ciągle się daje nabierać. To stanowi o wyższości ery informatycznej nad przemysłową, rolniczą i koczowniczą, w których mordy się opłacały, by mieć co jeść.
Grzegorz GPS Świderski
Komentarze
16-06-2022 [12:23] - sake3 | Link: Trochę smętny to wywód,choć
Trochę smętny to wywód,choć nie upieram się że źle ujęty.Jednak w tej rutynie codziennych czynności zdobywania pożywienia za wszelką cenę ,nawet przemocy co nazywa Pan pracą należy coś dodać.To satysfakcja z jej wykonania,radość że coś się udało.To tylko wtedy rodzą się wynalazki,osiągnięcia kiedy tę pracę zaczynamy traktować jako coś więcej niż tylko zaspokojenie potrzeb zarówno materialnych jak i duchowych.Wtedy i tylko wtedy kiedy dążymy do doskonalenia się możemy powiedzieć ,że jesteśmy w stanie nawet jako te zwierzęta osiągać wyzszy poziom. To radość i satysfakcja kiedy zamiast obskurnych bud stawiamy piękne domy ,że coś ulepszamy ,poprawiamy.ż tworzymy nowe dzieła i pielęgnujemy kulturę.Nie sprowadzała bym pracy do jedzenia,jego zdobywania .kopulowania i wydalania.
16-06-2022 [14:50] - Grzegorz GPS Św... | Link: Ale by mieć radość, trzeba
Ale by mieć radość, trzeba żyć, a by żyć, trzeba jeść. W hierarchii potrzeb Masłowa, potrzeby fizjologiczne są na samym początku - bez nich nie ma nic więcej. Wojny, grabież i mordy nie są dla radości, ale dla jedzenia. Wojny wynikają z potrzeb fizjologicznych, a nie są dla rozrywki.
16-06-2022 [18:38] - Roz Sądek | Link: @Autor
@Autor
Cały artykuł to kompletne bzdury. Napisany albo dla pozyskania komentarzy, albo dla sztuki. Zagadnienie, tezy i wywody na poziomie licealisty z rodziny świeżych agnostyków. Niech mi Pan wierzy.
17-06-2022 [00:06] - Grzegorz GPS Św... | Link: Przepraszam - obiecuje, że
Przepraszam - obiecuje, że następnym razem będę się starał pisać tak, by nawet gimnazjalista zrozumiał. A co do tego tekstu, to śmiało pytaj, a postaram się prosto wyjaśnić to, czego nie zrozumiałeś.