Proces Depp - Heard: ostatnie starcie

Pokochałem ten proces. Po prostu, go pokochałem. To było jak wielki serial filmowy i jednocześnie wielki mecz w jednym. Niesamowite postaci, szokujące fakty, niespodziewane wydarzenia, zwroty akcji, wszystko naprawdę, wszystko na żywo, no i oni - Johnny Depp i Amber Heard.

Ja wiem, można gadać - celebryci. Że to malowane postaci. Wydmuszki koncernów medialnych. Nie. Tak nie jest. I Depp i Heard to postaci wyjątkowe. Nawet jako ludzie. On w jakimś sensie i ujmujący i porąbany, może trochę jak ten Jack Sparrow, którego grał w cyklu "Piraci z Karaibów". Ona przepiękna, cudowna, inteligentna, no i wojownicza. Aquamana nie widziałem. W ogóle nie widziałem jej w żadnej roli, ale zabójczo inteligentna, o nieprzemakalnej pewności siebie, twarda niemal jak stal.

Więc w miarę upływu dni - proces trwał 6 tygodni, poznawałem i głównych protagonistów, i sprawę, i wzywanych świadków, znajomych, ekspertów i przede wszystkim adwokatów, bo to oni oprócz pozywających się nawzajem aktorów, grali w sądzie główne role.

Przesympatyczna była sędzina. Pani Azcarate potrafiła być jednocześnie bezstronna jak i decyzyjna, i w zasadzie niemal cały czas panowała nad przebiegiem tego niezwykłego wydarzenia jakim był duży i skomplikowany proces między dwoma stronami.

O co w tym procesie chodziło?
Z punktu widzenia prawnego - o straty, jakie sobie nawzajem wyrządzili poprzez pomówienia o przemoc domową. Tak naprawdę, chodziło w tym procesie o to, czy do tej przemocy doszło, kto był agresorem, a kto ofiarą.

Piękna kobieta, dwadzieścia lat młodsza od Deppa, po 15 miesiącach małżeństwa podała go o rozwód i zażądała zakazu zbliżania się, pojawiając się w sądzie z podbitym okiem. On, bo to się zdarzyło w 2016 roku, nie zagrał już w żadnym filmie i został opisany przez prasę jako "źonobijca". Pozwał zresztą angielską gazetę o to określenie, ale proces w Anglii przegrał, co wskazywałoby na to, że Amber Heard miała rację. Depp pozwał następnie w Stanach swoją byłą małżonkę o zniesławienie, zaś ta, przez swoich adwokatów dążyła do odrzucenia możliwości wytoczenia jej procesu, w oparciu o wcześniejsze rozstrzygnięcie sądu angielskiego, w zasadzie w tej samej sprawie. Tam (w Anglii) sąd orzekł, że gazeta nie naruszyła dóbr Deppa, pisząc o nim "Wife beater" "Żonobijca".

Amerykanie jednak mają pewien sceptyczny stosunek do Brytyjczyków i ich rozwiązań. - Jak to jest - zastanawiali się publicznie prawnicy w amerykańskich mediach - że tam jeden facet, w dodatku w peruce, wydaje wyrok. To im się nie podobało i nie podoba. To nie po amerykańsku. Więc zdecydowano, że proces będzie. I... zaczęło się.

Przebieg procesu

Generalnie w pierwszej części procesu wydarzeniami były zeznania dwóch głównych postaci. Ciekawy charakter mają tam przesłuchania takich świadków. W zasadzie - wszystkich świadków. Otóż jeśli dany adwokat wzywa kogoś na świadka, to ma prawo przesłuchiwać go przed sądem, to znaczy przed sędzią oraz ławą przysięgłych, która w Stanach rozstrzyga sprawę. Jednak po przesłuchaniu swojego świadka, musi go przekazać adwokatom strony przeciwnej i następuje "cross examination", a więc cykl pytań od "wrogiego" prawnika, starającego się podważyć wcześniejsze zeznania. Na koniec, i to jest trzeci etap przesłuchania, ale także i mowy końcowej, jest tzw. rebuttal, a więc głos ma ponownie ten, kto przesłuchanie zaczynał, z tym, że już bardzo krótko.

Depp wypadł na przesłuchaniu dobrze. Przygaszony. Powoli formułujący zdania. Unikający patrzenia w stronę byłej małżonki. Już jego własny adwokat wyciągnął na wierzch szereg jego problemów. Więc aktor nadużywał alkoholu i narkotyków. Leczył się z uzależnień. Wszelkim jednak oskarżeniom, że uderzył Amber lub molestował ją seksualnie niezmiennie zaprzeczał.

Amber Heard w przesłuchaniu wypadła jeszcze lepiej. Odpowiadając na pytania, nie kierowała odpowiedzi do pytających ją prawników, ale odwracała się w prawo, do ławy przysięgłych i mówiła wprost do nich, utrzymując z nimi kontakt wzrokowy. A mówiła rzeczy straszne i bolesne. Mówiła jak ją dusił. Jak wielokrotnie ją bił w twarz. Jak ją kopał. Jak ją gwałcił, to przerażające, butelką po alkoholu.

Widać było ból, jaki sprawia tej kobiecie przywoływanie z pamięci, tych strasznych wydarzeń. Każdy, kto na nią patrzył wiedział jedno - przeszła piekło. Po jej zeznaniach, prawnicy komentujący proces zgadzali się, że teraz ona ma przewagę. Że dotarła do sędziów przysięgłych.

Świadkowie i eksperci

Cykl zeznawania wzywanych świadków i ekspertów jest następujący: Najpierw zeznają ci, wezwani przez pozywającego, a więc Deppa, a potem ci wezwani przez stronę pozwaną, a więc Amber Heard. Każda część zajmowała z tydzień, a może i więcej, więc na miejscu dla świadka pojawiały się coraz to nowe osoby. Czasem zwykli ludzie, jak szofer czy ochroniarz. Czasem funkcjonariusze policji. Ci zeznawali przez wideo, bo sąd na to zezwalał i były przypadki zeznań przez tele-łącze na żywo, ale były też zeznania nagrane - ze względów organizacyjnych - wcześniej.

Może najciekawszymi świadkami byli eksperci. W tym przypadku eksperci od przemocy domowej, od psychologii, od charakteru i oceny ludzi. Johnny Depp wezwał panią Curry, zaś Amber Heard panią Hughes. Obie panie psycholog doszły do kompletnie przeciwnych wniosków. Ta zatrudniona przez team aktora, dokonywała - prawdopodobnie sąd to zlecił - oceny pani Amber Heard i stwierdziła, że aktorka ma defekty osobowości (personal disorders). Konkretnie zdiagnozowała u niej border-line i histronic personality disorder. Obie przypadłości można podsumować w skrócie jako agresywny i niekontrolowany narcyzm, powodujący przedmiotowe traktowanie innych i dążenie do dominacji.

Pani dr Hughes zdiagnozowała coś zupełnie przeciwnego u swojej klientki tj. Amber Heard, a mianowicie PTSD czyli zespół stresu pourazowego, który był spowodowany agresją Deppa w stosunku do jej klientki.
W trybie dodatkowym - rebuttal, pani Curry zeznała, że pani Hughes dokonała swoich ustaleń nierzetelnie, bo zamiast testów dostosowanych do orzecznictwa sądowego posługiwała się listami objawów stosowanymi w przypadkach nagłych. Ponadto zarzuciła pani psycholog strony przeciwnej błędną interpretacje wyników otrzymanych w testach. Dr Hughes broniła się, mówiąc generalnie, że Curry się nie zna i że trzeba przestrzegać instrukcji. Ostatnia sesja pytań należała do prawnika Deppa, który generalnie zniszczył panią psycholog Hughes, przypominając najpierw jej słowa o niezbędności przestrzegania instrukcji i zasad przy wykonywaniu testów i badań, a następnie wykazując czarno na białym, pokazując na ekranie testy przez nią prowadzone - że tych zasad nie przestrzegała. Np. w instrukcji do testu jest sformułowanie, że można za jego pomocą odnieść się do zdarzeń z okresu do roku wstecz od chwili wypełniania testów, a Hughes pytała o zdarzenia sprzed 2 i więcej lat. Że należy wypełniać w arkuszu testu puste miejsca odpowiedziami badanego, a jak adwokat pokazał, te miejsca pani doktor pozostawiła puste.

Z lewej strony psycholog zatrudniona przez zespół Deppa - dr Shannon Curry. Z prawej ekspert teamu Amber - dr Dawn Hughes.

Adwokaci
Amber Heard zatrudniła do prowadzenia sprawy pierwszorzędnych adwokatów: Elaine Bredehoft oraz Bena Rottenborna. Elaine Bredehoft , grająca główne skrzypce po stronie Amber, to starsza, niesympatyczna pani, ciężka w obejściu i napastliwa wobec świadków. No ale... kobieta. Ben Rottenborn z kolei, profesjonalista w swojej dziedzinie. Twardy. Inteligentny, owszem bezwzględny w walce o klienta, ale z klasą. Główni prawnicy Amber Heard:

Główni adwokaci Deppa to z kolei Ben Chew i Camille Vasquez. Ben Chew - zajmował głos rzadko, zlecając wystąpienia i przesłuchania swoim partnerom. Duży, trochę flegmatyczny, wydawało się taki z ciężką figurą. Za to Camille Vasquez to było pewne objawienie. Śliczna, kulturalna, bystra, emocjonalna prawniczka. Było w niej coś dobrego. Coś łagodnego. Ale jednocześnie była nieustępliwa, a swoimi sprzeciwami wobec pytań o pokolenie starszej Elaine Bredehoft, kompletnie wyprowadziła ją z równowagi, zaś sama Amber Heard po tym doznaniu, w zasadzie wybiegła z sali sądu, nie zwracając uwagi ani na sędzinę, ani na sędziów przysięgłych, gdzie takie zachowanie jest raczej za oceanem niesłychane, bo gdy sędziowie przysięgli wchodzą, to wszyscy stoją na baczność i potem podobnie, gdy wychodzą, i dopiero potem można się rozchodzić itd.
Prawnicy Johnny'ego Deppa:

Szalony psychiatra...

Chyba najbardziej niesamowitym świadkiem, wezwanym na ten proces, był profesor psychiatrii pan Spiegel. Właściwie to nie da się w słowach przedstawić jego zeznań. To trzeba zobaczyć, posłuchać, odebrać. Starszy, suchy pan, z przetrzebioną szopą siwych włosów układających się we wszystkich kierunkach, z nosem sprawiającym, iż z profilu wyglądał jak stary kondor z andyjskich szczytów, swoimi odpowiedziami i zachowaniem wprawił wszystkich w zdumienie i nie lada konfuzję.

Z lewej psychiatra w sądzie, z prawej Depp z adwokatem zastanawiają się nad tym, co się właściwie dzieje.

Profesor Spiegel wyrokował, że wg jego opinii Johnny Depp jest zdegenerowanym alkoholikiem i narkomanem, który cierpi na załamanie zdolności samokontroli, percepcji i obniżenie funkcji mentalnych. Profesor mówił płynnie, błyskotliwie i inteligentnie. Jednak dziwny błysk w jego oczach i pewne fragmenty zachowania od samego początku budziły zdziwienie. Gdy przyszło do cross-examination a więc pytań od adwokata Johnny Deppa, zrobiło się już zupełnie surrealistycznie. Odpowiadając na pytania, profesor zaczął wyciągać język i się jakby oblizywać. Na szereg pytań odpowiadał pytaniami. A gdy adwokat zapytał na jakiej podstawie psychiatra postawił diagnozę obniżenia funkcji mentalnych Deppa, skoro go nie badał wcześniej, okazało się, że bazowym elementem porównania, były dla profesora zachowania aktora w filmach. Spiegel postawił tezę, że Depp posługuje się słuchawką w uchu w trakcie gry aktorskiej, przez którą mu podpowiadają, co ma powiedzieć, i to świadczy o obniżeniu jego sprawności umysłowej.

- A czy pan wie, co w tej słuchawce brzmiało? - pytał adwokat. - Muzyka - dopowiadał. - A czy pan wie, że inni aktorzy też używają takich słuchawek? - kontynuował adwokat. - Czy pan wie, że korzystał z niej Marlon Brando?!
- Czy on przypadkiem nie żyje? - zapytał w odpowiedzi profesor psychologii...

Masowe komentarze po zeznaniach tego eksperta wyrażały troskę komentujących o jego pacjentów, podejrzenia, że to nie profesor, tylko jakiś pacjent się podszywa pod psychiatrę, ewentualnie, że zeznający, sam potrzebuje pilnej psychiatrycznej pomocy. Jednym słowem - działo się.

Niespodzianki w "rebuttal"

Po cyklu przesłuchań przez obronę, w ostatniej sesji, zespół Deppa dostał szansę na wezwanie dodatkowych świadków, nie planowanych i nie znanych stronie Amber Heard wcześniej. I tu pokazały się niespodzianki. Oto Amber Heard zeznała, że gdy zobaczyła Deppa i swoją siostrę na szczycie schodów, to zobaczyła jednocześnie Kate Moss, i właśnie by uchronić siostrę przed tragedią, uderzyła Deppa pięścią w twarz.
Z zeznań Amber Heard wynikało, że Depp zrobił coś Kate Moss, która była jego partnerką w odległej młodości, i wiadomo było, że kiedyś spadła ze schodów, doznała kontuzji kręgosłupa i potrzebowała pomocy lekarskiej. Kate Moss to dziwna osoba w kulturze amerykańskiej. Wszyscy odnoszą się do niej z jakimś rodzajem czci czy nabożności. Była supermodleką. Do tej pory pełni rolę jakiejś bogini przebywającej gdzieś tam - lata minęły - osoby wyjątkowej zupełnie. Zresztą po trzech latach znajomości Deppa i Moss, rozstanie nastąpiło z inicjatywy Johnny'ego.
Kate Moss:

Więc informacja, że Kate Moss będzie jednak zeznawać była elektryzująca, przynajmniej dla wszystkich komentujących ten proces za Oceanem. Kate zeznawała przez wideo. Była spokojna i poważna. Mimo upływu lat wyglądała bardzo dobrze i była w tym wszystkim jakaś dziwna i niezrozumiała godność. Moss powiedziała, że zdarzenie miało miejsce we Włoszech. Że Depp wyszedł wcześniej. Ona później. Nie uważała i spadła po schodach w dół. Johnny wrócił, biegnąc, wziął ją na ręce. Zaniósł do pokoju i wezwał pomoc. Tak więc insynuacje Amber okazały się funta kłaków warte. Co charakterystyczne, adwokatom Amber przysługiwało znów cross-examination wobec Moss, ale jedyny raz w procesie zrezygnowali z tego.

Kolejnym nieoczekiwany świadkiem był właściciel posiadłości, która była miejscem jednej z opisywanych przez Heard historii, jak to Depp ją krzywdził i napastował. Człowiek przyleciał aż z Londynu. Zeznał, że był w tym czasie w tym miejscu. Opowiedział historię dokładnie przeciwną do tej prezentowanej przez Amber Heard. Mianowicie, że to ona była agresywna, że krzyczała na Deppa, że ten starał się sprawę załagadzać i się wycofywał. Że ze strasznych zniszczeń opisywanych przez aktorkę, faktycznie było jedno, jakieś uszkodzenie na sumę 60 dolarów.

Strona Deppa zarzucała Amber Heard, wykorzystywanie plotkarskiego portalu TMZ do oczerniania Deppa. Że przekazała im prywatny, zrobiony przez siebie, film nagrany z agresywnego zachowania aktora. Że umówiła się z nimi na zdjęcia, gdy będzie wchodzić posiniaczona do sądu, by złożyć pozew rozwodowy. TMZ odmówiło jakichkolwiek komentarzy, ale adwokaci Deppa wezwali na świadka byłego pracownika tego portalu. Prawnicy TMZ złożyli sprzeciw, ale sędzia Azcarate uprzejmie odrzuciła go i tak w sądzie pojawił się Morgan Tremaine.

Pan Tremaine miał blond włosy i na czarno umalowane paznokcie. Mówił precyzyjnie, spójnie i do rzeczy. TMZ dostało skądś wideo z agresywnym Deppem. Po piętnastu minutach, szefostwo zadzwoniło do niego, aby opublikować to wideo ze znakiem wodnym z informacją, że prawa autorskie należą do TMZ. Ktoś więc te prawa autorskie musiał TMZ przekazać, a autorką filmu była Amber Heard. Tremaine dostał też informację, o której godzinie pani Heard pojawi się przed sądem i z której strony należy ją fotografować, aby widać było zasinienie na twarzy aktorki. Wszelkie opowieści, że to nie Heard była źródłem tych informacji stały się w świetle tych zeznań, niewiarygodne.

- I co? Przyjechał pan tu po to, żeby mieć swoje 15 minut sławy w telewizji? - zapytała Tremaina adwokat Amber Heard.
- To o pani mógłbym powiedzieć, że podjęła się pani tego procesu, żeby się pokazać w mediach - odpowiedział Tremaine.
- Kłótliwość przez pana przemawia - ripostowała Elaine Bredehoft.
- Nie. Raczej czysta logika.

Finał

Przewód sądowy skończył się 26 maja. To ciekawa sprawa, bo właśnie 26 maja, dokładnie sześć lat wcześniej, Amber Heard weszła do sądu, pozywając Deppa o rozwód, żądając zakazu zbliżania się i oskarżając go o przemoc domową. Ostatnie wysłuchania stron, niewiele wniosły do sprawy. Wystąpienia końcowe adwokatów, to już wisienka na torcie.
Camille Vasquez, mówiąc do jury, była spięta i stremowana, czytała z kartki, robiła widoczne i czasem rażące błędy. Wypadła słabo. Jako drugi ze strony Deppa mówił Ben Chew. Tutaj Chew uratował sprawę. Był po prostu doświadczonym prawnikiem, który wiedział o czym mówi.

Ze strony Amber Heard, pierwszy zabrał głos Ben Rottenberg. W formie swojego wystąpienia był lepszy od obojga prawników Deppa. Mówił płynnie. Nie czytał. Samodzielnie posługiwał się sterowaniem ekranu, na którym były wyświetlane slajdy ilustrujące wystąpienie. W przypadku prawników Deppa, to wyglądało tak, że Ben albo Camille zwracali się do współpracowników i oni tam próbowali coś wyświetlić, co rozmaicie wychodziło i przerywało często tok narracji.

Elaine Bredehoft przedobrzyła. Po prostu zaczęła mówić i mogła przestać. I mówiła i mówiła, a to był czwarty prawnik z kolei i chyba już czwarta godzina, od kiedy zaczęły się wystąpienia końcowe. Wydobywający się z jej ust potok słów i argumentów, sprawiał, że chyba nikt nie był w stanie nawiązać z nimi jakiegoś kontaktu. Starsza pani wyraźnie była skupiona na tym, co chce jeszcze powiedzieć i poruszyć, a nie na tym, czy ma kontakt ze słuchającymi ją ludźmi. Po pół-godzinie, jej wypowiedź stała się, przynajmniej w moich uszach, ale wiem z komentarzy amerykańskich prawników słuchających przewodu, że u nich podobnie, kakofonią przykrych dźwięków, zbiorem nieprzyswajalnych gestów i treści.

Na koniec było finalne rebuttal, a więc skrócone riposty prawników. Ze względu na wykorzystanie czasu w pierwotnych mowach końcowych drużynie Deppa zostało 40 minut, ale prawnikom Heard - Elaine przesadziła - tylko 6. Adwokaci Deppa delegowali ponownie Camillę. I tym razem jednak, odkupiła swoje winy z części pierwszej. Mówiła z głowy. Mówiła emocjonalnie, w tym sensie, że jej słowa nie były suchym przekazem. Mówiła do rzeczy. Że Amber kłamie. Że kłamie. Że kłamie. Bo świadkowie, bo nagrania, bo dowody. Mówiła, że wobec tak ciężkich jej oskarżeń, sędziowie mają wybór: albo uwierzą we wszystkie oskarżenia, albo wszystkie odrzucą, bo nie sposób obdarzyć zaufaniem kogoś, kto kłamie przy okazji stawiania tak ciężkich zarzutów.

#MeToo

Słoniem w składzie z porcelaną było przez cały czas... - #MeToo. I Ben i Camilla odnieśli się do tego ruchu, trendu. Musieli się odnieść, bo nie sposób tego nie uczynić, bo na #MeToo powoływała się Amber Heard, oskarżając Deppa o przemoc.

- Ale tu nie ma żadnego "me too" - mówiła Vasquez. - Nie ma żadnej kobiety, również oskarżającej Deppa o seksualną czy fizyczną przemoc. Jest tylko Amber Heard.

Ten proces, dotyczy #MeToo w sposób dodatkowy. Oto ukształtowane na świecie zostało przekonanie, a w ślad za tym praktyka sądownicza i policyjna, że ofiarami przemocy w związkach padają kobiety, a agresorami są mężczyźni. Ten proces to proces wskazujący, że sytuacje mogą być równie dobrze odwrotne, co więcej agresor - kobieta, może przewrotnie oskarżać ofiarę - mężczyznę, o stosowanie przemocy. Facet w takich sytuacjach, w atmosferze kreowanej przez #MeToo był, i chyba pozostaje, w zasadzie bezradny. Traf chciał, że przydarzyło się to wszystko Johnny'emu Deppowi, a ten przyjazny, wydaje się, że jednak łagodny choć z problemami człowiek, miał zasoby, jakich nie mają miliony mężczyzn na tym świecie, i zasoby te wykorzystał przeciw fałszywym - jak stwierdził - i niszczącym go oskarżeniom.

Kto ma rację?

Kto ma racje? Kto był agresorem, a kto ofiarą? Większość z tych na świeczniku stara się unikać odpowiedzi. Ci, co procesu posłuchali, posłuchali ekspertów, zewnętrznych ocen, w szczególności specjalistów od oceny prawdomówności, ci którzy słyszeli jak Depp i Heard ze sobą rozmawiają na zachowanych nagraniach, w większości uważają, że Depp jest ofiarą, i przemocy domowej i fałszywych oskarżeń. Ale czy większość ma rację?

Amber Heard została w trakcie tego procesu złapana na kłamstwie. Ewidentnym. Prostackim. Zrozumiałym. Wskutek ugody rozwodowej dostała od Deppa 7 milionów dolarów. Oświadczyła w mediach i na procesie w Anglii, że całość tej kwoty dotowała na rzecz dwóch instytucji charytatywnych. Przesłuchania przedstawicieli tych instytucji dowiodły, że Heard przekazał im jedynie ok. miliona dolarów z ogłoszonych siedmiu. Złapana na kłamstwie, aktorka szła w przysłowiową zapartę wciskając wszystkim, że przecież przyrzekła te dotacje. Że jak przyrzekła, to jest to to samo, jakby je przekazała. Że przecież może jeszcze je przekaże. Że ona używa zapowiedzieć, przyrzec i przekazać jako synonimy.

Jest to typowy dla narcystycznych odchyleń osobowości tzw. gaslighting, czyli kreowanie fikcyjnej rzeczywistości i wciskanie jej na siłę ofierze. Wbrew pozorom takie zabiegi są ponoć nierzadkie i wyjątkowo niszczące dla poddanej im osoby. Bardzo podobne zachowanie Heard zostało utrwalone na nagraniu, gdy wielokrotnie krzyczy do Deppa "- Nie uderzyłam cię. Słyszysz? Nie uderzyłam cię. Ja ci przylałam. Ale cię nie uderzyłam".

- I co byście państwo powiedzieli, gdybyście usłyszeli takie słowa ze strony mężczyzny kierowane do kobiety? - zapytała przysięgłych Camille Vasquez. Zapadła chwila głębokiej ciszy.

- I co? - szydzi na utrwalonym nagraniu piękna Amber z pobitego przez siebie aktora - Ty? Johnny Depp? Mężczyzna? Pójdziesz i powiesz światu: Jestem ofiarą przemocy domowej?
- Jestem - odpowiada na nagraniu zrezygnowany Depp.

Prawda

W takich wypadkach jak ten pełnej prawdy raczej nie poznamy. Poznajemy ją tylko częściowo. Oboje są aktorami, a więc specjalistami od takiego odgrywania uczuć, by przekonać patrzących na nich ludzi. Świadkowie, dowody, nagrania zdecydowanie przechylają szalę na stronę Deppa. Ale czy nigdy nie było z jego strony żadnej przemocy wobec Amber?

Decyzję muszą podjąć sędziowie przysięgli. Muszą ją podjąć jednogłośnie, więc wystarczy, że jeden nie uzna pozwu Deppa i sprawa upadnie. Jednak nie muszą rozstrzygać sprawy w trybie karnym, w trybie dowodu ponad wszelką wątpliwość. W tym przypadku rozstrzygają czy istnieje przeważające prawdopodobieństwo, ze zdarzenia zaistniały zgodnie z opisem jednej lub drugiej strony. Jednak znów. Jeśli uznają, że choć jeden raz Depp użył wobec żony przemocy, to jej oskarżenia, że jest ofiarą tej przemocy, nie mogą zostać uznane za pomówienie, nawet jeśli równocześnie sama była agresorem.

Jakoś w tle sporu prawniczego i samego procesu znika tragedia ludzi. Bo albo rzeczywiście - tacy są - męski agresor, staczający się w alkoholizm i narkomanię aktor, w bestialski sposób terroryzował swoją żonę. Albo było przeciwnie. Zaszczuwany przez żonę, czasem bity, poddawany ustawicznej presji i praniu mózgu mężczyzna znajdował się w autodestrukcyjnej spirali, wiodącej go do zniszczenia. A może są siebie warci? To wniosek najbezpieczniejszy dla wypowiadającego.

Wyrok i jego skutki

Sprawa ma wiele kontekstów i interpretacji. Sędziowie obradują już nad wyrokiem. Ponoć nie wolno im korzystać w przerwach - spotykają się tylko na dzień roboczy na obrady - w domu z gazet, internetu itd. Ten ostatni stoi w przeważającej większości za mężczyzną. Amber jest dla ludzi niewiarygodna, agresywna, zresztą taka była w sądzie, podnosząc wysoko podbródek, śmiało patrząc na Deppa, uśmiechając się, pisząc nieustannie jakieś karteczki do swoich adwokatów.

Było na co popatrzeć. Rozstrzygnięcie, ale i sam przebieg procesu, będą miały wpływ na to, jak postrzegane będą relacje między ludźmi w związkach. Może dotrze do nas ta prawda, że nie tylko przemoc fizyczna się liczy. Że przemoc psychiczna może być równie groźna, równie, a nawet bardziej, szkodliwa niż ta fizyczna. Że agresja, wbrew twierdzeniom psycholog Hughes, nie ma płci. Zwłaszcza ta psychiczna. Że mówienie mężczyźnie - co robiła Amber - Jesteś starym, grubym nikomu niepotrzebnym facetem, może zrujnować jego życie, jego równowagę, może go popchnąć do autodestrukcji i faktycznie, ponawiane, zniszczyć.
Wyrok już wkrótce. Specjaliści przewidują, że w czwartek. Taki urok procesów w Stanach, że mają początek i koniec, zamiast ciągnąć się latami. Że mają aspekt widowiskowy i edukacyjny. Że orzeczenia są nieprzewidywalne, bo orzekający, to losowane ze społeczeństwa przypadkowe osoby, a nie zawodowy, przydzielony przez innych do sprawy sędzia.

Było ciekawie. Było znacząco. Zobaczymy, czy Pirat z Karaibów znów wypłynie na Czarnej Perle, czy zatonie w morzu wstydu i zapomnienia.

-------------------------------------------------
Ciekawsze dodatki multimedialne w filmach.


Z lewej adwokat Johnny'ego Deppa: Camille Vasquez, z prawej Depp z Amber

Gniewna i ciepiąca Amber Heard:

 

YouTube: 
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

29-05-2022 [12:17] - u2 | Link:

proces trwał 6 tygodni

W Polsce, gdzie rządzą po-wolne sądy, proces by trwał 6 lat i by się nie zakończył :-)

Obrazek użytkownika Zbyszek_S

29-05-2022 [15:34] - Zbyszek_S | Link:

No niestety, to jest jakaś wada naszego systemu sądowniczego i nie widać chyba na horyzoncie zamiarów ani koncepcji jak to zmienić.

Obrazek użytkownika skipol

29-05-2022 [13:05] - skipol | Link:

pominal pan wazna kwestie,mianowicie zaslania poscieli
pzdr

Obrazek użytkownika Zbyszek_S

29-05-2022 [16:55] - Zbyszek_S | Link:

Tak. Ale to pominięcie wynika z rozmiaru materiału i chęci by dał się czytać. Pisałem o tym na blogu we wcześniejszym omówieniu przebiegu procesu {TUTAJ}

Obrazek użytkownika Pani Anna

29-05-2022 [19:02] - Pani Anna | Link:

Wsiąkł Pan na amen, jak moja ciotka kiedyś w "Isaure". Poważna sprawa. 

Obrazek użytkownika Zbyszek_S

29-05-2022 [19:18] - Zbyszek_S | Link:

Niestety "serial' już się skończył. Muszę sie zastanowić nad dalszą drogą życia :)