Agent Tomek, współbloger.

No, dobrze, temat Salonu24, Igora Janke i jego wiernego Quasimodo wyczerpany, pył z sandałów otrzepany. Koniec, właściwie zamierzałem w ogóle o tym nie wspominać, ale jednak wolałem wyjaśnić w krótkich marynarskich słowach, co zaszło.

No i napisałem i straciłem wątek w tekście, który miałem napisać. No i akurat czytam sobie, bo pisze w laptopku, a Internet mam w dużym komputerze, więc niedługo dorobie się zeza rozbieżnego, no więc, czytam Toyaha , który opisuje cierpienia Ziemkiewicza przed pustym ekranem - pustka, a tu naczelny dzwoni i pyta: „no i co, masz już ?????” „Nie” odpowiada ponuro Ziemkiewicz…

Do mnie nikt nie dzwoni, ale widze, że zbliża się godzina 20, czyli czas największej klikalności, potem spada i właściwie tekst czytają już tylko insomniacy, tacy, jak ja, co to siedzą do późna.

Pisałem o tym, że niespodziewanie zostałem współblogerem Agenta Tomka (wiadomo, Tomki to fajne chłopaki, sam jestem, to wiem), który zaczął pisać swój blog na Niezależnej. Jak pamiętamy, ów agent Tomek został ikoną czarnego PR, symbolem zbrodni kaczyzmu-macierewizmu, wszystkie brukowce wśród spazmów relacjonowały każdy smark wydmuchany przez posłankę Cielebąk, czyli Sawicką, czy owego Asnyka, którym nikczemnik uwodził niewinną jak lelija niewiastę. To, ze owa lelija była osóbką twardo stąpającą po ziemi, podobnie, jak następna lelija, Marczuk, to już było nieistotne, jej słowa, ze ona to pieprzy, jakby miała to robić za darmo, i te lody, co będą kręcone, zostały litościwie przemilczane. A w istocie, nie żadne tam litościwie, tylko na zimno, w ramach drobiazgowo przygotowanej operacji propagandowej. Dokładnie wiadomo było, kiedy się obsmarka, kiedy zemdleje, kiedy odjedzie karetką, którzy niezależni dziennikarze się tym oburza i co napiszą i powiedzą. Pamiętam, że Morozowski chciał zrobić wywiad, niestety, któryś z POwców mu powiedział, że to, niestety niemożliwe, bo pani posłanka za chwile zemdleje i odjedzie do szpitala.

 
 

To w ogóle ciekawe, dlaczego ten Tomek został obwołany takim zbrodniarzem, obiektem tak nikczemnej nagonki, dlaczego brukowce z taką mściwością publikowały jak najwięcej jego zdjęć i szczegółów jego tożsamości, wiedząc przy tym doskonale, że dla niego to może oznaczać nawet śmierć, bo przecież cały czas pracował jako glina pod przykryciem, a i mafiozi, których rozpracowywał w poprzednich latach, tez nie cierpią na amnezję. Czy nie dlatego, że tak doskonale wcielił się w postać typową dla tego bagiennego środowiska „MWZWM”, najwierniejszego elektoratu PO i SLD? Że w krzywym zwierciadle pokazał ich samych? Tak, warchlaki i buce, tacy właśnie jesteście? Oczywiście, to była kreacja, tak jak Stanisław Mikulski wcielał się w owego Polaka, agenta NKWD, wcielającego się z kolei w oficera Abwehry Hansa Klossa, tak ów Tomek udawał nowobogackiego pustaka. Ani ów podstawiony Polak- NKWDzista nie mógłby odpowiadać za przestępstwa wojenne Klossa, ani już tym bardziej aktor Mikulski. A Agent Tomek, owszem, nawet za to, że gdzieś rzygał na podłogę, co powtarzano do wyrzygania właśnie.

Życzę nowemu sąsiadowi z Niezależnej powodzenia, patrzę na jego CV i podziwiam! Jak z takiego twardziela, co się kulom nie kłaniał, zrobiono mydłka i żigolaka, a z absolwenta socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego pustaka, pozostanie tajemnicą, choć nie, bo i jakaż w tym tajemnica? Te mechanizmy są stare, jak świat. Choć w 2007 r. doprowadzono je na wyżyny artyzmu, gdzie szybują do dzisiaj.
 

http://seawolf.nowyekran.pl/
http://niepoprawni.pl/blogs/se...
http://niezalezna.pl/users/sea...