Na portalu Onet od trzech tygodni prawie do każdej wiadomości związanej z KOD dołączany jest krótki, dwuminutowy filmik. Jego bohaterem jest grubawy jegomość, który kłamie, obraża i pluje jadem. Skoro łgarz ten jest tak często cytowany, musi być znaczącą personą. Sprawdziłem; Andrzej Miszk odznaczony w 2015 roku przez Bronisława Komorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. KOD-owiec ów był też Jezuitą, ale tylko do 2007r. Jak sam o sobie pisze:
„Jesienią 2007 roku zostałem usunięty z zakonu jezuickiego z powodu „wyjątkowej nieprzydatności”, którą odkryto u mnie, gdy zaapelowałem we wrześniu 2006 roku o uczciwą lustrację w zakonie i Kościele. Przez ostatni rok miałem też zakaz publikacji i wypowiedzi w mediach oraz pracy naukowo-dydaktycznej.”
Teraz proszę posłuchać co ten „ksiądz” ma nam do powiedzenia. Jaki komunikat przekazuje „wiernym” i jak odnosi się, bądź co bądź, do swoich bliźnich. Link [->tu]
Po obejrzeniu materiału mamy już pewność o "wyjątkowej nieprzydatności" tego pana, nie tylko dla zakonu Jezuitów. Jedną z zasad wspomnianego zgromadzenia jest stałe edukowanie własnych członków – tak, aby posiadali oni możliwie jak najlepsze wykształcenie, nie ograniczające się tylko do wykształcenia czysto religijnego; aby byli zdolni dobrze rozumieć aktualnie panującego „ducha współczesności”.
I właśnie tego warunku niespełnionemu kapłanowi zabrakło. Doskonale jednak przyswoił sobie kolejną jezuicką zasadę, a mianowicie: bycie tam „gdzie decydują się losy świata” – a więc wśród elit społecznych kształtujących w danym momencie historycznym większościowe poglądy oraz mających silny wpływ na sprawowanie władzy świeckiej. Ciekaw jestem, czy "świętobliwy" Andrzej Miszk równie mocno będzie bronił Antoniego Macierewicza, gdy ten za miesiąc odtajni IPN-ową „zetkę”. W końcu dekadę temu był takim gorącym orędownikiem uczciwej lustracji.
