Kopacz chce z naszych podatków finansować hipermarkety

Hipermarkety nie płacą podatków w Polsce, okradają (w pewnym sensie) dostawców, pracowników i rolników, ale to jeszcze mało. Kopacz chce z podatków płaconych przez nas dopłacić właścicielom hipermarketów bo ci za „mało” zarabiają.

Kopacz nie ma elementarnej wiedzy o rządzeniu, więc kiedy od politycznej konkurencji słyszy o propozycjach podniesienia wynagrodzeń, sama zamierza te propozycje „ulepszyć”. Nie posądzam tej Pani omyłkowo uczynionej Premierem o złośliwość, ale mam pełne podstawy sądzić, że jest ona „inteligentna inaczej", po prostu.

Na początek link do artykułu z jej pomysłem: http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/kopacz-chce-doplacac-najgorzej-zarabiajacym,78,0,1858638.html. Wszędzie w cywilizowanym świecie ludzie rozumni, gdy wynagrodzenia są absurdalnie niskie, sięgają po narzędzie administracyjne zwane płacą minimalną. A co, gdy ktoś jest inteligentny inaczej? Pani Kopacz zaproponowała, aby z podatków płaconych przez nas Polaków dopłacać do wynagrodzeń w hipermarketach! Idiotyzm do kwadratu i okradanie Polaków.

Hipermarkety nie płacą w Polsce podatków, a cały zysk wyprowadzają poza granice Polski za pomocą bardzo prostego mechanizmu. Towar zza granicy idzie np. z Azji do polskiego hipermarketu, ewentualnie idzie za pośrednictwem centrum logistycznego. Faktura już tak prosto nie idzie i po drodze „zahacza” o tzw. raj podatkowy. W tymże raju podatkowym faktura za towar jest ustalana na takim poziomie, aby wyprowadzić cały zysk nie tylko od tego towaru zza granicy, ale także ten od towarów zakupionych od polskich producentów w Polsce.

Tzw. „półkowe” w hipermarketach często osiąga 40%, a czasami więcej. „Półkowe” - opata pobierana przez hipermarkety od dostawców za to, że  towar od nich jest wstawiany na półkę. Taki haracz sprawia, że polski dostawca, aby nie zbankrutować, musi na czymś lub kimś „zaoszczędzić”. Najłatwiej zaoszczędzić na własnych pracownikach i poddostawcach, którzy z kolei oszczędzają na swoich własnych pracownikach itd. itd.

A jeśli jest to branża spożywcza, wtedy „hulaj dusza, piekła nie ma”, bo rolnika w Polsce można bezkarnie okraść, a gdy ten spróbuje coś sprzedać poza hipermarketem, można go … legalnie pobić i wsadzić jeszcze do więzienia. Wielokrotnie w internecie widziałem zdjęcia skatowanych przez straż miejską rolników, bo próbowali oni wyhodowaną przez się, dosłownie, marchew i pietruszkę sprzedać na parkingu. Pomyśleć, że np. we Francji tamtejszy rolnik sprzeda swe płody nie tylko na parkingu, ale nawet w paryskim metrze. Wielokrotnie pisałem, że w całej Europie jedynie polski rolnik jest przestępcą, gdy nie da się okradać, np. w artykule: http://naszeblogi.pl/38510-w-ue-jedynie-polski-rolnik-w-polsce-jest-przestepca.

Wyżej pokazałem całe zło czynione Polakom przez hipermarkety. Hipermarkety nie płacą podatków w Polsce, więc rząd niszczy podatkami polskich przedsiębiorców i drobnych kupców. Gdy jeden hipermarket nie zapłaci, jak bardzo i ilu drobny polskich przedsiębiorców trzeba obedrzeć ze skóry? To nie wszystko, bo dopłacając do pensji pracowników w hipermarketach, trzeba kolejnymi podatkami złupić polski, drobny biznes, bo budżet skądś musi uzupełnić niedobory po braku podatków od hipermarketów. Bankructwo polskiego biznesu usunie resztki konkurencji dla hipermarketów, a więc dla nich Eldorado.

Kosiniak-Kamysz pod sąd i kto jeszcze?
Zastanawiasz się może Szanowny Czytelniku, dlaczego piszę o wynagrodzeniach w hipermarketach, właśnie? Nie tak dawno zaszedłem do jednego z hipermarketów i zauważyłem, że z obsługą jest coś nie tak. Delikatnie wypytałem, co i jak? Okazało się, że praktycznie wszyscy są na umowach śmieciowych i pracują za grosze. Praca na „śmieciówkach” to jedno. Hipermarkety w większości zatrudniają za pośrednictwem prywatnych agencji pośrednictwa pracy, a te od wynagrodzeń owych pracowników biorą często 40% i więcej i tak już nędznych zarobków tych pracowników.

Praca na tego typu umowach, z definicji, powinna mieć charakter incydentalny, bo jeśli ktoś potrzebuje pracownika, np. na kilka dni, a więc niby dlaczego miałby zatrudniać kogoś na etat? A co, jeśli hipermarket w sposób permanentny, przez wiele lat zatrudnia wiele pełnych etatów, a zmieniają się jedynie osoby? Taka forma zatrudnienia jest jedynie po to, aby pracownikowi płacić grosze, bez składek emerytalnych itd. Jest to ewidentne obchodzenie prawa, które w Polsce (i w cywilizowanych krajach) jest nielegalne, bezskuteczne. W tej sytuacji do akcji winien wkroczyć podległy Kosiniak-Kamyszowi ZUS i wyegzekwować należne pieniądze.

W tej sprawie cisza, a zamiast tego Premier Kopacz, której podlega ów wspomniany wyżej tzw. minister, nie tylko należnych ZUS pieniędzy nie egzekwuje, to jeszcze chce hipermarketom dołożyć kolejne z naszych podatków. Jak wspomniałem na wstępie, nie posądzam Kopacz o złe intencje, ale o zupełny brak intelektu i jakichkolwiek kompetencji do rządzenia. Ta pani może wykonywać jedynie proste prace typu: „przynieś, podaj, pozamiataj”.

Podaruję sobie dalszy opis, bo propozycja Pani Kopacz nawet nie jest żałosna. Trudno nawet ją adekwatnie nazwać, bo nie ma wystarczająco mocnego słowa na to.

Piotr Solis