Wit de Fontgalland + sprawa zgłoszona przez pewną Słuchaczkę

W dzisiejszym wpisie chciałabym opowiedzieć Państwu o dwóch kwestiach, które są powiązane ze sobą w pewnym stopniu.

Po pierwsze, proszę zapoznać się z poniższą transkrypcją wypowiedzi pewnej pani, która zadzwoniła do Radia Maryja (do audycji "Aktualności dnia" w dniu 4 maja b.r.). Oto go powiedziała :
"Dzwonię ze Śląska. Chciałam zapytać o taką rzecz : Czemu wszyscy (no, 90%), gdzie się nie spojrzy, gdzie się nie usłyszy - wszyscy odsyłają do psychologa lub do psychiatry. A czemu nie do Jezusa Chrystusa ? Naprawdę. Również u Ojców (Redemptorystów w Radiu Maryja), od jakiegoś czasu pojawiło się właśnie coś takiego. To jest potrzebne. Ja nie kwestionuję. W pewnych naprawdę ważnych sytuacjach, ale no naprawdę ... Ten Jezus Chrystus, (jak) dla mnie, gdzieś stoi z boku. Czemu ? Wydaje mi się, że ulegliśmy chyba wszyscy Freudowi. Dziękuję bardzo. Szczęść Boże".
(Zapis audycji dostępny na stronach RM, w zakładce "Aktualności dnia" z dnia 4 maja z godz. 13.50).

Proszę Państwa, wspomniana słuchaczka dostrzegła bardzo ważną rzecz. Słusznie zadaje pytanie : Dlaczego kieruje się wszystkich ludzi do psychologa/psychiatry, a nie do Jezusa ? Otóż, trzeba jasno zauważyć, że religia i  psychologia/psychiatria to są dwie całkowicie różne rzeczy, które stoją wobec siebie w opozycji, czemu nerwowo zaprzeczają braciszkowie prowadzący audycje w radiu katolickim czy katolickiej telewizji.

Psychologia to chyba najdoskonalsze z dotąd używanych narzędzi wolnomularskich, służące do niszczenia nie tylko religii katolickiej (czy szerzej chrześcijańskiej), ale też innych wielkich wyznań religijnych.

Proszę zadać sobie proste pytanie: w jaki sposób masoni zamierzają poddawać destrukcji Kościół katolicki ? Oczywiście, poprzez usuwanie tych, którzy głoszą Słowo Boże, czyli kapłanów. 
Dlaczego powyżej zacytowana Słuchaczka wspomina o tym, że Jezus Chrystus jest odsuwany na bok, podczas gdy przyznaje się prawo głosu psychologom czy psychiatrom ? Ze względu na to, że ukrywająca się za głupotami wygadywanymi przez pożytecznych idiotów (z psychologii, psychiatrii czy psychoterapii) masoneria dąży do ZASTĄPIENIA kapłanów oraz wszystkich wykonywanych przez nich OBRZĘDÓW, udzielanych SAKRAMENTÓW ŚW. itd przez działających według określonego schematu psychologów czy psychiatrów. Na temat niektórych celów masonerii oraz sposobów dojścia do nich w nauce, wypowiadał się już kiedyś francuski wolnomularz - Buisson (cytowany przeze mnie na tym blogu w jednym z poprzednich wpisów).

Czy nie dostrzegacie Państwo, jak w sposób całkiem bezprawny, bezpardonowo niektórzy psychiatrzy śmieją wcielać się w "tłumaczy" Biblii, przypisując konkretnym postaciom biblijnym obecność określonych "jednostek chorobowych" ? A niektórzy psychologowie bluźnierczo przypisujący istnienie popędów seksualnych najbardziej świętym bohaterom Pisma świętego, włącznie z samym Bogiem ? Wątpicie w to, co piszę ? Jestem w stanie podać konkretne tytuły publikacji, w których takie postępowanie psychologów i psychiatrów uwidacznia się w sposób bezdyskusyjny.

Być może, część z Państwa powie - opisany sposób postępowania dotyczy jedynie części przedstawicieli wspomnianych dyscyplin. Nie można przykładać jednej miary do wszystkich. Istnieją przecież tzw. psychologowie chrześcijańscy. Oni nie obrażają jawnie Majestatu Bożego. I cóż z tego ? - odrzeknę. Czyż oni wszyscy nie uczyli się według jednych i tych samych zasad jak i ci prymitywni wandale podnoszący rękę na rzeczy święte ? Czyżby tzw. "psychologowie chrześcijańscy" podważali założenia "ojców założycieli" ? Jeśli nawet nie zgadzają się z wolnomularzem Freudem w każdej kwestii, to czyż są na tyle ślepi, by nie dostrzegać, że praktycznie cała współczesna psychologia i psychiatria zostały ufundowane na podstawach wolnomularskich ? Czyż nie zauważają kierunków działań i celów, do których dąży obecnie CAŁA psychologia i psychiatria ? A jeżeli to percypują, to dlaczego nic nie mówią ? Dlaczego nie ostrzegają nieświadomych i niepodejrzewających niczego złego ludzi, którzy idąc do psychologa lub psychiatry, narażeni są na nieodwracalne czasem zmiany, nieodwracalne zniszczenia własnej duszy ? 

Myślę, że najdoskonalej tożsamość psychologii, psychiatrii i psychoterapii obrazuje porównanie ich do jadowitego węża, czekającego jedynie na to, by ukąsić swoją ofiarę. Wszczepić w jej ciało truciznę - śmiercionośny jad, rozwijający się stopniowo w organizmie człowieka, usypiający jego czujność, a w końcu zabijający. 

Przypatrzcie się na otumanionych aktywistów lgbt. Czy naprawdę sądzicie, że oni zawsze tacy byli ? Jestem pewna, że spora ich część trafiła niegdyś właśnie do gabinetów psychologicznych, psychiatrycznych czy psychoterapeutycznych z nadzieją na pomoc. Naiwnie wierząc, że nie zostaną przez nikogo oszukani. Ufając bezgranicznie, że ktoś wydobędzie ich z trudnego nieraz położenia życiowego i wskaże im właściwą drogę. I wskazał. Tyle, że nie popatrzyli uważnie, kto im tę drogę wskazuje. Nie rozpoznali działania szatana, ukrywającego się zręcznie za plecami zainfekowanych "specjalistów", bezrozumnych psychologów i psychiatrów.

Przypomnę Państwu "dokonania" niektórych psychologów i psychiatrów. O części z nich nie naucza się na uniwersytetach, bo i po co studiujące tam dzieci mają wiedzieć czego się uczą ? Oto kilka publikacji, ukazujących prawdziwe zamiary psycho-specjalistów :

1. Władysław Witwicki - "Wiara oświeconych"
2. Władysław Witwicki - "Dobra Nowina według Mateusza i Marka"
3. Władysław Witwicki - "Pogadanki obyczajowe"
4. Sigmund Freud - "Mojżesz i monoteizm"
5. Julian Ochorowicz - "O sugestii"
6. Dr J.D. - "Potęga sugestji", wyd. Kultura i Sztuka (przedwojenne)
7. Otto Kernberg - "Związki miłosne" (o psychoanalizie)
8. A. Cullerre - "Magnetyzm i hypnotyzm z punktu widzenia klinicznego, psychologicznego, medycznego i prawnego" (rok wydania: 1888).
9. Lechosław Gapik* - "Hipnoza i hipnoterapia"
10. Jerzy Prokopiuk* - "Historia Różo-krzyża".

* Lechosław Gapik - medyk, został skazany za wykorzystywanie seksualne pacjentek w swoim gabinecie ginekologicznym. Proszę zauważyć, że stosował metodę psychologiczną.

*Jerzy Prokopiuk jest natomiast psychologiem, który przekwalifikował się na "specjalistę" od religioznawstwa. Zaciekły przeciwnik chrześcijaństwa, podszywający się pod "naukowca".

A oto kilka przemilczanych tytułów na temat psychologii :
1. x. J. B. Łubieński - "Psychoanaliza Freuda w świetle prawdy chrześcijańskiej" (przedwojenne).
2. x. Aleksander Posacki - "Psychologia i New Age"
3. x. Aleksander Posacki - "Neospirytyzm i pseudopsychologie" *

* W tytule książki o. Posackiego powinien się jednak znaleźć wyraz : "psychologia", a nie : "pseudopsychologie".

Mam nadzieję, że dosyć klarownie wyłożyłam Państwu powody, dla których "Jezus stoi z boku", podczas gdy psycholog i psychiatra występują w roli "autorytetów" dla ludzi wierzących - jak trafnie spostrzegła to pewna pani dzwoniąca do katolickiej rozgłośni kilka dni temu. 
----
Drugą kwestią, którą chciałabym się dzisiaj zająć jest wspaniała książka zatytułowana : "Maleńki miłośnik Jezusa. Wit de Fontgalland. Promienne życie świętego chłopca opowiedziane wiernie przez M.P.", wydane w Krakowie w 1931 roku.

We wprowadzeniu do książki odnajdujemy takie oto słowa :

"Dziś, mimo, że jak zwykle w powojennej dobie (tzn. po I wojnie światowej), świat cały nurza się w występkach, hołduje życiu i użyciu, że duch poganizmu i laicyzmu coraz szersze zatacza kręgi, że wyuzdana swoboda słowa i czynu zatruwa młode dusze już od zaraznia ich życia - niespodziewanie ukazują się jasne i promienne zjawiska.

I zdarza się nieraz, że w rodzinie chrześcijańskiej, która, mimo zatrutej wokoło atmosfery potrafiła zachować i wcielić w życie zasady Chrystusowe, wykwita nagle młodziutka święta postać. Żyje życiem zwykłym, codziennym i ukrytym, na pozór nawet bardzo jednostajnym, cudów nie czyni, widzeń nie miewa, dla całego swego otoczenia jest nad wyraz dobra i łagodna, dom rodzinny zaletami swego serca opromienia, przykrości i cierpienia znosi z pogodą, a potem umiera młodo, obiecując z nieba czynić dużo dobrego tu, na tej ziemi.

Takim zjawiskiem była św. Tereska z Lisieux. Lecz nie jest to zjawisko odosobnione, sporadyczne; w XX wieku rodzą się święci, którzy w młodszym jeszcze od św. Tereski wieku, odchodzą do Boga w aureoli świętości, a wierni ich czciciele, czekają z niecierpliwością, aż ją Kościół uznać raczy.

Choć w życiu św. Tereski nic się nadzwyczajnego nie działo, dziś pióro słynnych pisarzy je sławi, a tłumy pielgrzymów z całego świata przybywają do Lisieux i wdzięcznym sercem dziękują za otrzymane, dzięki jej wstawiennictwu, wielkie łaski. Wyjednywa je ludziom u Jezusa, bo Jego tak bardzo tu na ziemi kochała ... (...)

Jezusa też tak ukochał mały chłopczyk, który się w 1913 roku urodził w Paryżu, w bardzo religijnej rodzinie. Żył niespełna lat 12. I ledwo dusza jego do Boga odleciała, już go ludzie czcić zaczynają, już imię jego świat cały obiega. Spisuje się słowa, które wypowiedział i drobne o nim wspomnienia. Książeczkę z życiorysem tego dziecka, przetłumaczono od razu na 15 języków, nie tylko europejskich.
A jednak Wicio de Fontgalland był tylko małym dzieckiem, takim samym dzieckiem jak dużo innych dzieci, miał zalety i wady swoje. Różnił się od innych dzieci tym, że od czasu Pierwszej Komunii Św. od chwili przyjęcia do serca Tego, który wyrzekł :

"Dopuście dziateczkom przyjść do mnie..." od razu się cały Jezusowi oddaje i w tym postanowieniu trwa przez kilka lat, aż do śmierci... Żył tylko myślą o Jezusie, życie jego całe było jednym aktem miłości do Jezusa... Do Komunii św. przystąpił bardzo wcześnie i często ją przyjmował. Najświętsza Eucharystia wyrobiła w nim życie wewnętrzne i wiodła go na drogę świętości, którą szedł nieprzerwanie, aż do końca...

Gdy świątobliwy papież Pius X, dekretem swoim o dopuszczaniu małych dzieci do Stołu Pańskiego, ułatwił im dojście do doskonałości i nieomal im drzwi do nieba otworzył, wówczas wyrzekł te pamiętne i prorocze słowa :

"Spośród dzieci powstaną - święci" (str. 6 - 8).

-------

Jeżeli się nie mylę, dekret o którym tutaj mowa nosi nazwę : "Quam singulari Christus amore". Był to dekret św. Kongregacji dla spraw Sakramentów Świętych o wczesnym dopuszczeniu dzieci do Pierwszej Komunii Świętej.

Warto też zaznaczyć, że już od XIII wieku (po Soborze Lateraneńskim) synody i biskupi dopuszczali 7-letnie dzieci do Sakramentu pierwszej Komunii Świętej.

W swoim słynnym dziele "Summa Teologiczna", św. Tomasz z Akwinu twierdził, że : "Kiedy dzieci zaczynają już okazywać takie używanie rozumu, że mają już odpowiedni kult do Eucharystii, wtedy można im tego Sakramentu udzielić" (cytat za : www. sanctus.pl).

Publikacja, którą Państwu serdecznie polecam opisuje życie małego i bardzo pobożnego dziecka, które umiera w młodym wieku. To niezwykły przykład nieskazitelności duszy dziecięcej, ale także szczególnej mądrości, jaką odznaczają się nieraz małe dzieci. Jednocześnie to dowód na gotowość do ofiarności, włącznie z oddaniem własnego życia w ofierze Bogu. Można powiedzieć metaforycznie, że książka dotyka problemu utraconej przez człowieka niewinności, obecnej w małym bohaterze. Przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, które zostały zatarte. Przypomina o tożsamości każdego z nas. Stawia przed oczami okres bezwzględnej wierności Bogu i zadaje pytanie o sposób wykorzystania tego świętego daru pobożności, którym niemal każde dziecko zostało obdarzone przez Boga, za pośrednictwem swoich rodziców lub opiekunów. Jak on się teraz prezentuje ? Gdzie i w jakich okolicznościach został zapomniany, może zatracony ?

Czyż ten dar nie był zarodkiem świętości ?

Książka traktująca o życiu chłopca o nazwisku Wit de Fontgalland kończy się następującymi zdaniami :

"Do dnia 2 maja 1931 roku stwierdzono 200 cudownych uzdrowień, które modlitwy do Wita de Fontgalland wyjednały.
Fakta te poświadczyli lekarze i poważne, wiarogodne osoby.
125 chłopców i 398 dorosłych kleryków jemu zawdzięczają łaskę powołania i umocnienia w tym dostojnym posłannictwie.
Książeczkę, drgającą najszczerszą prawdą, bo spisaną przez panią de Fontgalland, matkę świątobliwego dziecka, a noszącą tytuł : "Dusza dziecka" przetłumaczono już na 35 języków, a modlitwę o przyspieszenie beatyfikacji małego Wicia na 23 maja.
w 1930 roku Kardynał, arcybiskup Paryża mianował księdza prałata Boucher orędownikiem sprawy Wicia de Fontgalland.
Kościół jest bardzo ostrożny w swych poczynaniach, długo bada i stwierdza, nim najczystszą nawet duszę na ołtarze wyniesie.
A tymczasem do Ojca św. wysłano już 45 petycji z tysiącami podpisów, błagających o przyspieszenie beatyfikacji Wicia.
A chłopczyk był taki pokorny...
Widocznie Bóg chce ludziom raz jeszcze dowieść, że największe u niego znaczenie ma właśnie ta pokora i szczera, prawdziwa miłość Boża, a ludzkie poglądy, rozum, dumna inteligencja, bez tej pokory i miłości, to .... tylko marność.
Wszak w Ewangelii czytamy :
"Wyznawamy Tobie Ojcze, Panie nieba i ziemi, iżeś to zakrył od mądrych i rozumnych, a objawiłeś to malutkim". (str. 199-200).

---------

W powyższym fragmencie wspomina się o książce pod tytułem : "Dusza dziecka" napisaną przez panią de Fontgalland. 

W serwisie "Polona.pl" odnazlazłam książkę "Dusza dziecka. Guy de Fontgallad (1913 - 1925)", wydaną w Polsce nakładem oo. Kapucynów w Łomży w roku 1930.

Sądzę, że historię Wita de Fontgalland warto przypominać. Zamiast marnowania pieniędzy na mnóstwo niewiele znaczących postaci, można pomyśleć o stworzeniu produkcji filmowej o małym Wiciu.

Książeczkę "Maleńki miłośnik Jezusa" można wydać ponownie i rozkolportować we wszystkich parafiach katolickich na świecie. Niegłupim pomysłem mogłoby się okazać czytywanie jej fragmentami na falach rozgłośni katolickich (szczególnie w Radiu Maryja, zamiast wpuszczania do studia idiotycznych psychologów i im podobnych). Cenną rzeczą byłoby także odczytywanie jej przez matki swoim dzieciom przed snem. Po co prezentować  dzieciom bajki na dobranoc skoro można zapoznać je z życiorysem niejednego świętego rówieśnika ?

Na samym początku mojego wpisu wspomniałam, że obie sprawy, które dzisiaj opiszę są ze sobą powiązane. Proszę zadać sobie pytanie: jaki cel chciał osiągnąć wolnomularz Freud uderzając w niewinność dziecka i opisując rzekome stadia rozwoju "psychoseksualnego" ? Odpowiedź jest doprawdy oczywista.

To tyle na dzisiaj.

Zachęcam Państwa do lektury książeczki o życiu małego Wicia.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

07-05-2020 [19:46] - Marek1taki | Link:

Psychologia stała się narzędziem indoktrynacyjnym marksistowskiej herezji. Trzeba to coś nazwać psychologizmem na wzór ekologizmu.

Obrazek użytkownika sake3

08-05-2020 [06:34] - sake3 | Link:

A kim są ,,ci wszyscy'' którzy odsyłają do psychiatry bądź psychologa? Czy naprawdę nie uważa Pani i ta słuchaczka,że psychiatria jest gałęzią medycyny a nie wymysłem szatana?Czy rozmowa z księdzem albo egzorcyzmy mają zastąpić leki?Na podstawie czego nazywa Pani lekarzy psychiatrów użytecznymi idiotami?Ludzkie poglądy,inteligencja i miłość bez pokory to marność?Co Pani rozumie przez pokorę?

Obrazek użytkownika Kazimierz Koziorowski

08-05-2020 [07:50] - Kazimierz Kozio... | Link:

dlaczego kieruja nas do psychodestruktorow? moze nie zastanawiaja sie bo tak jest najprosciej i asekurancko bezpiecznie skoro formacja kaplanska zostala podrasowana pod wymogi czasow pogardy dla tradycyjnych wartosci humanistycznych

dlaczego hierarchowie ochoczo przyklaskuja przetransponowaniu kultu w TV show?  dla wiekszosci otumaninego stadka ta nowinka pozostanie juz jako jedna z kolejnych kiczowatych propozycji kulturowych do przerzucania pilotem i obramowanych reklamami srodkow na zgage

mniej histerii, wiecej wiary ! - glosi dysydent ksiadz Stanislaw Malkowski. a hierarchia nie ma nic przeciwko lucyferianskiemu pomyslowi zakrywania twarzy bezuzytecznymi szmatami - nikabamii NWO - masonistycznami burkami, ktory w rezultacie ma przekonac otumanionych ze kazdy czlowiek jest potencjalnym trucicielem-zabojca a to co dotychczas szaraczki wiazaly z bliskoscia braterska, gestami zblizenia i rzeczywistymi dzialaniami charytatywnymi - to wszystko moze zaszkodzic, ergo moze od Zlego pochodzic.
mizantropia nie jest cnota! jest szatanskim sposobem na przeciagniecie watpiacych