Polskie Osiedla Koncentracyjne, część 2, ostatnia

Trwała narada rady osiedla, na którą zeszło się wielu mieszkańców.
- To prawda - potwierdził przewodniczący rady. - Musimy tych imigrantów przyjąć.
- Na jakiej podstawie? - zapytał jakiś pan.
- Tak nam każe Unia Osiedlowa.
Wszyscy zaczęli machać rękami i krzyczeć, że Unia Osiedlowa to zło.
- Teraz to zło? - spytał ironicznie przewodniczący. - A jak było referendum o przystąpienie, to prawie wszyscy byli za. A jak ta Unia dawała kasę na nowe chodniki to była super. A teraz proszę, zło.
- A pewno, że zło! - krzyknęła jakaś pani. - Pewno za te chodniki zażądali nie wiadomo czego! Pewno, żeby im oddać bloki i trawniki i wszystko!
- A wcale, że nie - zareplikował z satysfakcją przewodniczący. - Unia w traktacie zażyczyła sobie w traktacie akcesyjnym tylko jednej linijki tekstu. Jednej, jednusieńskiej.
- A co jest w tej linijce? - spytał tata Łukaszka.
- Czy to ważne? - wzruszył ramionami przewodniczący.
- Ważne! Ważne! - zaczęli krzyczeć ludzie.
- Tam jest tylko zapis, że zawsze będziemy się zgadzać na to, co chce Unia, nie wiem o co państwo robią tyle rabanu - wtrącił się niefortunnie sekretarz rady.
Zrobiło się straszne zamieszanie. Niestety, nie na wiele to pomogło. Wkrótce na osiedle przyjechała kolejna grupa imigrantów. Towarzyszył im wysoki urzędnik Unii Osiedlowej.
- Ci ludzie mają tu być - instruował mieszkańców.
- Jest swobodny przepływ ludzi w granicach Unii - odezwał się jakiś mieszkaniec osiedla. - A co jak ci ludzie zechcą się przenieść na inne osiedle?
- Wasza w tym głowa, żeby nie zachcieli - burknął urzędnik. - Osiedle się zdeklarowało, że tylu i tylu imigrantów przyjmą. I ci ludzie mają tu zostać! I ci ludzie mają tu być! Będą kontrole - pogroził palcem. - Niech no tylko któregoś brakuje, bo będą takie sankcje, że...
Już po trzech dniach na osiedlu można było zobaczyć taki obrazek: szedł jeden mieszkaniec bloku i ciągnął za sobą jakiegoś imigranta.
- Uciec próbował! - tłumaczył pan napotkanym mieszkańcom. - Na dworcu go złapałem! Przecież gdyby wyjechał, nie daj bóg, do innego miasta, to załatwiłby nas na amen! Trzeba mieć na nich oko!
I ludzie mieli na nich oko. Co rusz to któryś z imigrantów był łapany i odprowadzany na osiedle. A tu próbował wsiąść do tramwaju, a to łapał stopa...
Wreszcie stało się to, co było nieuniknione. Wokół osiedla ruszyła budowa wielkiego, wysokiego, szczelnego ogrodzenia. Oficjalnie - był to ekran akustyczny. Było w nim kilka bram, każda pilnowana przez mieszkańców osiedla. A gospodarze domów...
Pewnego pięknego dnia, dozorczyni bloku, w którym mieszkali Hiobowscy, pani Sitko, pojawiła się w mundurze.
- Administracja osiedla kupiła wszystkim dozorcom - wyjaśniła zaszokowanym mieszkańców. - A zresztą ja już nie jestem gospodarzem domu. Teraz jestem Kierującą Aktywnym Przepływem Obywateli.
Nad bramami pojawiły się napisy "Osiedle całym naszym światem". Pani Sitko i inni Kierujący codziennie rano i wieczorem zwoływali wszystkich imigrantów i ich liczyli, czy aby któregoś nie brakuje. Zaczęły się próby ucieczek, a czary goryczy dopełniło zdarzenie, gdy pod jedną z bram osiedla pojawiła się zagraniczna wycieczka. Podnieceni wycieczkowicze zaczęli sapać "polskie osiedla koncentracyjne" i robić sobie selfie z bramą i napisem.
- Tego już za wiele - oznajmiła pani Sitko.
- No pewno - przytaknął Łukaszek. - Co wy ludzie odwalacie. To trzeba zrobić zupełnie inaczej...
Oczywiście nikt go nie posłuchał. Testowano wiele kosztownych rozwiązań, które wszystkie zawiodły. Aż wreszcie pani Sitko napomknęła coś przewodniczącemu o Łukaszku. Przewodniczący był tak zdesperowany, że chwycił się nawet pomysłu, że może ich uratować plan gimnazjalisty.
- Podobno masz jakiś plan - powiedział przewodniczący do Łukaszka.
- Ano mam. Rozebrać ten bezsensowny płot, oddać te śmieszne mundury, przestać się wygłupiać i puścić tych ludzi wolno.
- Czy ty nie rozumiesz?! - uniósł się przewodniczący. - Przyjedzie urzędnik z Unii Osiedlowej! I co?
- Wtedy trzeba zrobić tak...
Przyjechał wysoki urzędnik Unii Osiedlowej w otoczeniu innych pomniejszych urzędników. I bez żadnych ceregieli oświadczył, że on od razu chce zobaczyć imigrantów. Wszystkich.
- Proszę bardzo - przewodniczący zawołał Łukaszka i zaprowadzili urzędnika do dawnych suszarni.
- Nikt nie uciekł? Nawet nie próbował? - dopytywał się urzędnik. - Naprawdę nie? Dziwne.
Poszli wszyscy. W pomieszczeniach było pusto. To znaczy meble były, telewizor, jedzenie. Tylko ludzi nie było. Urzędnikowi zaczęła skakać brew.
- Co to za maskarada? Gdzie są imigranci?
- Jak to gdzie? - odparł drżącym głosem przewodniczący. - W pracy!
- Przecież jest niedziela!
- A czy w tym kraju jest cokolwiek zamknięte w niedzielę, poza urzędami? - rzucił filozoficznie Łukaszek. - mogę pana zaprowadzić.
- Idziemy! A niech no tylko ich nie zobaczę, to ja was...
...szli długim, ciemnym korytarzem piwnicznym. Słabe światło żarówek i zapach trutki na myszy dopełniały klimatu. Gdzieś z daleka niosły się rytmicznie uderzenia i mrożące krew w żyłach wycie. Szli i szli, zbliżając się do źródła dźwięków.
- To tu - powiedział Łukaszek pokazując na drzwi, zza których dolatywały te przerażające dźwięki. Na drzwiach wisiała tabliczka "Ubojnia rytualna". - Wchodzimy?
- Rozległo się kolejne łupnięcie i kolejny śmiertelny kwik.
- Tam są wszyscy? - spytał słabym głosem urzędnik.
- Tak - odparł spokojnie Łukaszek.
- Kobiety i dzieci też?
- Też. Kobiety zmywają krew ze stołów i ścian, a dzieci zbierają z podłogi gałki oczne i...
- Dość - urzędnik obrócił się na pięcie. - Proszę mnie zawieźć na sąsiednie osiedle.
I odszedł wraz ze swoją świtą.
Drzwi skrzypnęły i wyszli Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki.
- Uff... Ma się tą krzepę... - Gruby Maciek masował sobie pięść.
- Dobrze, że już poszli - okularnik zakaszlał i pomasował sobie gardło. - Ile można tak wyć.
- Ależ ty masz nerwy chłopcze - rzekł z uznaniem przewodniczący do Łukaszka.
- To kwestia treningu. W szkole jak człowieka pytają, czy ma zadanie domowe, to zawsze trzeba odpowiadać, że tak. I nie można się niczym zdradzić.

--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/mar...

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

30-06-2015 [09:33] - NASZ_HENRY | Link:

Jeszcze kwaterunek POwróci ;-)