Schizofrenia elyt III RP skutkiem koronawirusa?

Ziemia! Ziemia! Ziemia! Koronawirus wywiera przemożny wpływ na wszelkie dziedziny życia, duchowego nie wyłączając. Odkrywszy Amerykę en bloc, poświęcę kilka akapitów medialnemu wykorzystywaniu morowej zarazy. A właściwie jeszcze bardziej zawężę pole analizy. Bo rozmaitych form perswazji i indoktrynacji używają wszyscy występujący na politycznej niwie. Tyle, że dla jednych jest to scena, dla drugich arena, a dla trzecich klepisko. Dziś pominę teatr i cyrk, a zajmę się młócką propagandowego szmondactwa.
Dotychczas generatory rzeczywistości urojonej wciskały nam prawdę objawioną, której zresztą nikt nie kwestionował, że Polska stanowi integralną część UE. Różnice zdań dotyczyły jedynie zakresu owego zespolenia. Stąd na przykład byle buce w togach gardłowali, że są sędziami europejskimi, zaś eurosceptycy ganili pozatraktatowe ingerencje Brukseli w sprawy polskie. Realiści wciąż pozostają przy swoim. Natomiast entuzjastów dopadła schizophrenia.
Najpierw fakty czyli skrzecząca pospolitość. Unia tak wyrywna w sprawach naszej praworządności, orędowniczka interesów agresywnego lobby LGBTitd, popierająca ekscesy ekologów, a to w Puszczy Białowieskiej, a to na Mierzei Wiślanej, przez całe tygodnie usiłowała odfajkować zagrożenie koronawirusem sztampowymi nasiadówkami. Ba owe 30 miliardów euro, w tym 7 dla Polski, za które nasze elyty dziękują niemal na klęczkach, nie są podobno wsparciem ekstra, a pochodzą z już przydzielonych kwot, które w obliczu zagrożenia można jedynie inaczej rozdysponować.
Teraz zaprzeczanie oczywistości, że król jest nagi, no, roznegliżowany. Ta trafna diagnoza andersenowskiego dziecka doprowadza do furii funkcjonariuszy gru. Ich zdaniem UE zdaje egzamin w sytuacji kryzysowej. Za to w Polsce bryndza. Propagandowe rozdwojenie jaźni cyngli manipulacji sprawia, że działania polskich władz wypreparowują z poczynań całej Europy.
Rząd zbyt późno zareagował na zagrożenie. Nie zakupił odpowiedniej liczby masek, strojów ochronnych, testów, respiratorów. Badań kontrolnych przeprowadza się u nas jak, nomen omen, na lekarstwo. Granice zamknięto po niewczasie, gdy już zaraza sparaliżowała land. Gospodarka pikuje. Zrównoważony budżet należy między bajki włożyć. Czeka nas nieuchronna recesja albo i kryzys… Nas, znaczy Polki, Polaków i Polaczątka, a nie Europejczyków in gremio, bo jacy tam z nas Europejczycy. Unio ratuj, a przynajmniej wskaż liderów walki z koronawirusem, żeby nasi nieudacznicy mieli się od kogo uczyć
Tymczasem prezydent w zabawnym mundurku przemierza kraj niby jako głowa państwa, a w istocie prowadzi kampanię przedwyborczą. W tej sytuacji wybory w maju będą stanowić obrazę demokracji… I tu pełna zgoda. Ponieważ wedle licznych ekspertów pandemia może potrwać nawet dwa lata, odłóżmy wybory do roku 2022 albo i na dłużej. Dzięki temu prezydentura Andrzeja Dudy potrwa co najmniej 12 lat.
Na koniec wspomnę o jeszcze jednej korzyści z długotrwałej zarazy. Być może grono ludzi utalentowanych odbywających kwarantannę stworzy z nudów, jak niegdyś dziesięcioro czternastowiecznych florentyńczyków, dzieło rangi “Dekameronu”.
 
Sekator
 
PS.

- Nam musi wystarczyć 14 dni - wzdycha mój komputer.
- Na co? Pytam rozkojarzony.
- No, na stworzenie arcydzieła - wyjaśnia. - Zaszyliśmy się przecież w pieleszach domowych tylko na dwa tygodnie.