Hiobowych wieści ciąg dalszy

Codzienne newsy związane z pandemią koronawirusa, wielkością jego rozprzestrzeniania się, statystykami dotyczącymi zapadalności na tę chorobę i ofiarami śmiertelnymi oraz kolejnymi ograniczeniami w komunikacji czy zamykania rozmaitych placówek i instytucji, to nie koniec hiobowych wieści na dziś. Otóż GUS poinformował wczoraj o wciąż rosnącej inflacji, co przekłada się bezpośrednio na spadek wartości zawartości naszych portfeli.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego luty okazał się kolejnym, po styczniu (4,3 proc.) i grudniu (3,4 proc.) miesiącem z wysoką inflacją - już na poziomie 4,7 proc., a więc mocno powyżej tzw. celu inflacyjnego Rady Polityki Pieniężnej (maks. do 3,5 proc.).
Jak zauważa w swoim komentarzu ministerstwo rozwoju największy wpływ na przyspieszenie dynamiki cen ogółem miały ceny żywności oraz ceny usług związanych z utrzymaniem mieszkania. W tym drugim przypadku wiązać to należy ze wzrostem cen wywozu śmieci. Te okazały się rekordzistą całego GUSowskiego zestawienia, porównującego poziom cen z lutego br. z lutym ub. roku. Podrożały one bowiem w tym przypadku aż o 50,6 proc! To rzecz jasna nie wszystko. O 13,2 proc. więcej musimy płacić za dostawy energii elektrycznej. Żywność ogółem podrożała w tym czasie o 8,1 proc. Zwracają uwagę podwyżki cen (cały czas w porównaniu z lutym ub.r.) takich produktów, jak pieczywo (o 7,6 proc.), mięso (o 14,0 proc.), w tym mięso wieprzowe (o 24,9 proc.) i wędliny (o 14,1 proc.), jak również owoce (o 18,7 proc.), warzywa (o 8,5 proc.) czy cukier (o 8,3 proc.).
Zapewne trudno będzie oszacować, jak inflacja ukształtuje się w kolejnych miesiącach, ze względu na niepewność dotyczącą dalszego tempa rozwoju koronawirusa w naszym kraju, jak i na świecie. Według ministerstwa rozwoju „w marcu br. wskaźnik cen wyraźnie spowolni do ok. 0,3 pkt. proc. W porównaniu do marca 2019 r. poziom inflacji będzie zbliżony do 4,5 proc.”. Resort uważa, że „choć sezonowo w okresie tym spodziewać się można wzrostu cen odzieży i obuwia, to jednak dynamiczny rozwój sytuacji gospodarczej w kraju i na świecie, może zrewidować ten scenariusz”. 
Z kolei według Makroflasha Zespołu Analiz Makroekonomicznych PKO BP „kolejne miesiące powinny przynieść stabilizację, a następny impuls do wzrostu cen da w październiku wprowadzenie opłaty za dostęp do mocy”. To nie wszystko. Bowiem analitycy banku nr 1 w naszym kraju okazali się mniej lakoniczni od ministerstwa rozwoju. Ich zdaniem w marcu silny wzrost cen żywności może się utrzymać, ale już od kwietnia jego tempo powinno spadać z uwagi na efekty statystyczne. „Determinantą dalszej trajektorii cen żywności będzie pogoda oraz czynniki podażowe związane z epidemią koronawirusa. Obecnie zakładamy, że inflacja cen żywności nie wróci w tym roku do długookresowej średniej”. Co więcej, „trajektoria cen ropy sugeruje, że inflacja w marcu będzie już raczej niższa niż w lutym, a kwiecień może przynieść (przy utrzymaniu bieżącego poziomu cen ropy Brent) wyraźny spadek inflacji, nawet o ok. 1 punkt proc.” – uważają analitycy PKO BP.
Interesująca w tym kontekście wydaje się wczorajsza wypowiedź dla PAP szefa NBP Adama Glapińskiego, który stwierdził m.in., że „spadek popytu na usługi i towary nieżywnościowe oraz silne obniżenie się cen surowców na rynkach światowych sprawią, że inflacja będzie się w najbliższych kwartałach obniżać i kształtować poniżej naszych dotychczasowych oczekiwań”. Jeszcze ciekawsze było kolejne zdanie wypowiedzi prezesa: „Dlatego będę proponował Radzie Polityki Pieniężnej obniżenie stóp procentowych NBP”.
Cóż, jak widać, sytuacja rozwija się dynamicznie. Wszak jeszcze do niedawna o żadnych zmianach wysokości stóp procentowych miało nie być mowy. Jednak wpływ na gospodarkę  rozprzestrzeniającego się wciąż koronawirusa, o którego opanowaniu jak na razie nie ma mowy, sprawia, że niemal w jednej chwili rzeczy niemożliwe stają się możliwe.