Marszałek Grodzki w pułapce moralności Kalego

Po Świętach, pozwolę sobie na kilka refleksji na temat nieodświętnej bynajmniej codzienności. Moralność Kalego coraz silniej zapaskudza obyczaje publiczne. Niedawno, o czym już wspominałem, przybrała na przykład formę żenującej afektacji. Klakierzy pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej eksponują pośród niezliczonych jej przymiotów zacne pochodzenie. Istotnie, można pretendentce do prezydentury pozazdrościć antenatów. Ale dla cmokierów związek jabłoni z jabłkiem i drzewa z klinem działa tylko w przypadkach koneksji szlachetnych. Nie dotyczy natomiast niechlubnych powiązań rodzinnych. Takie biografie licznych bywalców salonów, frontmanów propagandy medialnej, prawniczych tuzów, celebrytów i w ogóle śmietanki towarzyskiej, publikowane pod hasztagiem: “resortowe dzieci”, doprowadzały w swoim czasie elyty III RP do białej gorączki. Tamte emocje minęły(?), ale owa maligna pozostawiła trwałe spustoszenia w świadomości totalnej na lata opozycji.
Widać to na przykład wyraźnie u garstki tak zwanych niezawisłych sędziów percepcji rzeczywistości. Ci nadgorliwcy na wyprzódki usiłują sprawdzać czy ich koledzy powołani przez KRS mają legalne uprawnienia do wydawania wyroków. A pociągani za tak absurdalne pomysły do odpowiedzialności służbowej głoszą wszem i wobec, że nie uznają jurysdykcji rzeczników dyscyplinarnych.
Jednak gdy sędzia Kamil Zaradkiewicz ośmielił się zapytać w tym samym trybie czy jego koledzy po fachu mianowani jeszcze przez Radę Państwa PRL, są bardziej legalni niż ci z nadania KRS, został skarcony przez panią Małgorzatę Gersdof postępowaniem dyscyplinarnym. Zatem raz, kto pyta, nie błądzi, zaś innym razem kto pyta, nie sądzi. Moralność Kalego? Chociaż może w przypadku damy bardziej stosowne byłoby określenie: moralność pani Dulskiej?
A tak na marginesie, w kwietniu kończy się kadencja pani prezes. Walka o schedę po niej będzie przebiegać już pod rządami nowej ustawy, korzystnej dla demokratycznych procedur wedle jednych, kagańcowej wedle drugich. No, chyba, że pani profesor ustąpi ze stanowiska tuż po Nowym Roku, gdy projekt ustawy będzie nicował senat. I do 20 stycznia wyboru nowego prezesa Sądu Najwyższego dokonają sami swoi. Dalszego ciągu trybunalskich igrców nie jestem w stanie przewidzieć.
Tryptyk ilustrujący moralność Kalego zwieńczę opisem hipokryzji plemiennej. Elyty za słuszne i zbawienne uważają, że Każdego księdza, sorry, klechę, można po wielu latach oskarżyć nawet, nomen, omen, gołosłownie o pedofilię i molestowanie seksualne. Podobnie pod pręgierzem pomówienia bez dowodu o wręczenie łapówki wolno postawić Jarosława Kaczyńskiego. "Me too", akcja demaskowania zboczeńców wśród celebrytów, jest już bardziej zróżnicowana, vide sprawa Romana Polańskiego.
Z drugiej strony wieści o łapówkarstwie marszałka senatu Tomasza Grodzkiego salonowe autorytety nazywają nagonką reżymowych mediów. I próżno, z małymi wyjątkami, szukać dysput na ten temat w generatorach rzeczywistości urojonej, choć świadków tego procederu przybywa. A pan marszałek wygłasza kolejną pogadankę w publicznej telewizji, nie wiedzieć czemu zwaną orędziem, która to ranga przysługuje wyłącznie wystąpieniom prezydenta RP. Tyle profanum. Teraz pora na sacrum. Bóg się rodzi, moc truchleje!
 
Sekator
 
PS.

- A od poświątecznego piątku znów zaczniemy nawalankę - wzdycha mój komputer.
- Od piątku, mój przyjacielu, zaczniemy przygotowania do Sylwestra - prostuję jego tok myślenia.