Skoro zasady tzw. ciszy wyborczej zakazują w praktyce w dniu poprzedzającym wybory prezydenckie pisania o nich dziś temat z zupełnie innej beczki.
Nie trzeba nikogo przekonywać jak ważna w dzisiejszym świecie jest umiejętność posługiwania się językami obcymi. Im wcześniej (i intensywniej) zaczynamy poznawać tajniki angielskiego czy niemieckiego, tym lepiej znamy te języki.
Tymczasem okazuje się, że polskie szkoły bardzo słabo radzą sobie z nauczaniem tych przedmiotów. W rezultacie nasi uczniowie, w porównaniu z rówieśnikami z innych krajów, znacznie gorzej komunikują się w językach obcych. Z Europejskiego Badania Kompetencji Językowych wynika, że 24 proc. polskich uczniów posiada poziom biegłości językowej na poziomie „minus A1”, czyli poniżej najniższego stopnia znajomości w sześciostopniowej skali Rady Europy - od A1 (początkujący) do C2 (poziom pełnej biegłości językowej). To jeden z najgorszych rezultatów w Unii Europejskiej.
Problem ten niesie z sobą bardziej dalekosiężne skutki. Okazuje się, że już za trzy lata najlepsze polskie szkoły średnie mogą być dostępne tylko dla dzieci z zamożnych rodzin. Od 2018 r. bowiem wyniki testu z języka obcego na egzaminie gimnazjalnym będą brane pod uwagę przy rekrutacji do szkół średnich. Tymczasem ubiegłoroczne wyniki testów językowych w gimnazjach pokazały, że zdecydowana większość uczniów radzi sobie z językiem obcym bardzo słabo. Specjaliści potwierdzają, że na naukę języków obcych szkoły poświęcają zbyt mało godzin, zaś uczniowie, których rodzice nie zapewniają dodatkowych godzin prywatnego nauczania, radzą sobie z językami bardzo słabo.
Wyniki testów gimnazjalnych z języków obcych różnią się od tych osiąganych przez uczniów w innych przedmiotach. Z testami z języka polskiego, przyrody, historii - a nawet z uważanej za trudną matematyki, gimnazjaliści radzą sobie znacznie lepiej.
TNS Polska na zlecenie PASE (Polskiego Stowarzyszenia na rzecz jakości w nauczaniu języków obcych) przeprowadził w kwietniu 2015 r. badanie statystyczne wśród rodziców dzieci w wieku od 4 do 18 lat na temat nauki języków obcych. Z ankiet wynika, że 77 proc. dzieci uczy się języka obcego tylko i wyłącznie w przedszkolu lub szkole – najczęściej angielskiego (91 proc.) i niemieckiego (30 proc.).
23 proc. rodziców wysyła dzieci na dodatkowe zajęcia z języków obcych (najczęściej z języka angielskiego i niemieckiego) – to przede wszystkim korepetycje (34 proc.) i nauka w szkołach językowych (27 proc.). Prawie połowę korepetytorów (48 proc.) stanowią nauczyciele ze szkół publicznych. Na dodatkowe zajęcia 70 proc. rodziców wydaje do 100 zł miesięcznie a 28 proc. rodziców kwoty pomiędzy 100 a 300 zł miesięcznie.
- Te badania potwierdziły nasze przypuszczenia. Po pierwsze – nauka języka obcego tylko i wyłącznie w szkole publicznej przekłada się na słabe wyniki osiągane na testach gimnazjalnych. Po drugie – uczniowie, którzy uczęszczają na dodatkowe zajęcia nabierają umiejętności, które pozwalają im szybciej i lepiej zdobyć kompetencje językowe, co skutkuje wyższymi ocenami na testach. Po trzecie – winny jest system nauczania w szkołach publicznych, a nie nauczyciele, którzy, jak pokazują badania, doskonale radzą sobie jako korepetytorzy czy lektorzy w szkołach językowych - podkreśla Magdalena Rowecka, wiceszefowa PASE.
Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, polskim dzieciom grozi analfabetyzm językowy, który utrudni im zdobycie silnej pozycji na rynku pracy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2840