Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Powtórka z rozrywki

Izabela Brodacka Falzmann, 15.08.2019

Zarzucił mi jeden z czytelników że się powtarzam. To nie ja się powtarzam, to sytuacje się powtarzają w nieznośny sposób.
Opisywałam kiedyś perypetie sąsiada, który wegetował sobie spokojnie wśród zakurzonych książek w swoim zagraconym pokoiku i miał się dzięki naszej pomocy zupełnie dobrze. Jego durni koledzy uruchomili opiekę społeczną, Opiekunki zamiast sprzątać i gotować grzebały po szafkach szukając pieniędzy, wypędzone powiadomiły sąd rodzinny i sąd skazał sąsiada na przymusowe przeniesienie do domu opieki gdzie przeżył tylko kilka tygodni.  W domu opieki było bardzo czysto, wręcz sterylnie, a jednak zmarł na gangrenę.   Tak mu troskliwie i fachowo pomogli.
Sytuacja się powtarza, nasza sąsiadka po trzech poważnych operacjach jest jak to się mówi w stadium terminalnym. Zapewniamy jej posiłki, podawanie leków, wpuszczamy pielęgniarki i rehabilitantki. Gorliwa pielęgniarka postanowiła  uruchomić obowiązujące ją procedury bo jak stwierdziła chora wymaga całodobowej opieki. Tymczasem chora po trzech operacjach i  trzech szpitalach dobrze wie jak ta fachowa całodobowa opieka wygląda. Nikt nie trzyma chorego za rękę, do umierającego w nocy nie wstanie lekarz dyżurny, pielęgniarki piją kawkę i chichoczą w swoim pokoiku trudno doprosić się nawet o basen. Chory musi znosić chamstwo personelu, zwracanie się per ty, teksty w rodzaju „rusz dupę kochana”. Ten kto ma nadzieję wyleczenia traktuje to jako specyfikę systemu, na który nie ma żadnego wpływu. Chory który wie, że nie ma szans na wyleczenie nie chce tego niepotrzebnie znosić tylko po to żeby pracownicy służby zdrowia dotrzymali obowiązujących procedur. Kilka miesięcy temu ta sama ciężko chora sąsiadka była przewożona ze szpitala do domu karetką. Nie zabraliśmy jej samochodem bo w naiwności swojej liczyliśmy na fachową opiekę  podczas transportu.  Karetka nie była zaopatrzona w nosze, wózek nie miał podnóżka i nie mieścił się rozłożony do karetki. Ostatecznie chora wchodziła ku szczeremu rozbawieniu sanitariuszy do karetki na czworakach.
Nie składaliśmy skargi na zachowanie personelu medycznego, bo jest ono dla naszego systemu typowe. Nie jesteśmy rodziną sąsiadki, nie mamy jak to się mówi w tej sprawie interesu prawnego, a sanitariusze czy ratownicy medyczni nie mają dla nas zdolności pojedynkowej. Najchętniej jak pan Kmicic pognałabym ich batem po śniegu w kierunku ruskiej granicy, ale przecież w naszym demokratycznym systemie (jak się dowiedziałam przy okazji awantur w Białymstoku) każdemu przysługuje szacunek, nawet bandycie, złodziejowi i prostytutce. A może przede wszystkim bandycie, złodziejowi i prostytutce.
Trudno nie dziwić się całkowitemu brakowi logiki w tym systemie. Odwiedzająca chorą pielęgniarka argumentuje, że w szpitalu dostanie ona respirator, więc będzie jej łatwiej oddychać a poza tym zrobią jej elektrokardiogram i inne badania. Czy elektrokardiogram leczy raka? – pyta zdesperowana chora, ale pielęgniarka tylko się denerwuje, jej nie obowiązuje logika, obowiązują ją procedury. Małemu Szymonowi w szpitalu na Niekłańskiej odmówiono respiratora skazując go na śmierć pomimo, że błagali o respirator rodzice. Naszą podopieczną wbrew jej woli chcą umieścić w szpitalu i poddawać uporczywej terapii bez najmniejszych szans na powodzenie. To nie tylko chodzi o leczenie gangreny zasypką dla niemowląt. Najważniejsze, że działają wbrew woli chorego. Młodemu zdrowemu człowiekowi trudno nawet sobie wyobrazić jak bardzo jesteśmy uprzedmiotowieni, do jakiego stopnia jesteśmy własnością systemu, jak robocze bydło o którego dobrostan ma dbać właściciel. Rodzina nie ma prawa mieć bałaganu w mieszkaniu, albo okruchów na stole, bo jakaś zidiociała kurator  i jeszcze bardziej zidiociały sąd uczyni to podstawą do odebrania dziecka. Odebrane dziecko może przez ten sąd zostać umieszczone w rodzinie zastępczej gdzie jak w Pucku zostanie zatłuczone.  Jeżeli ideolodzy LGBT zrealizują swoje postulaty być może dziecko zostanie oddane parze homoseksualnej gdzie będzie wykorzystywane. Pewna rodzina usłyszała, że  ma mieć na podłodze panele, a nie dębowe deski bo takie są gusta pani kurator.
Ideolodzy systemu twierdzą zawsze, że przypadki zabicia czy katowania dzieci w rodzinie zastępczej lub w domu dziecka to tylko wypadek przy pracy, w statystyce -ułamki promili. Przestrzegam przed argumentami statystycznymi. Przytomna dziennikarka komentując sprawę z Pucka powiedziała, że zostało zabite dwoje z czworga dzieci z tej samej rodziny powierzonych rodzinie przestępczej niesłusznie zwanej zastępczą i jest to 50%. Jak wiadomo korelację dodatnią można znaleźć pomiędzy wynikami matury z matematyki a pogłowiem łosia w danym roku w kraju. Taka korelacja jak się łatwo domyślić  o niczym nie świadczy. To że zginęły dzieci w rodzinie zastępczej, fakt że został okrutnie zamordowany mały Dawidek to sygnały, że system funkcjonuje źle. Źle bo w jego założeniach, przejętych od komunistów poprzez lewackie ideologie zachodu tkwi przeświadczenie, że rodzina biologiczna jest źródłem wszelkiego zła i przemocy natomiast rodzina zastępcza gwarantuje dziecku bezpieczeństwo. Jest dokładnie na odwrót z bardzo prostej przyczyny. Biologicznie rzecz biorąc obce białko to zupełnie co innego niż własne białko. Prawdziwi rodzice znoszą wybryki dzieci, których nie zniesie nikt obcy, prawdziwi rodzice  naprawdę troszczą się o dobro dziecka, którą to troskę sądy i kuratorzy tylko deklarują.
To że małemu Szymonkowi dla jego własnego dobra odebrano respirator pozwalając mu umrzeć przez uduszenie się, natomiast chorej w terminalnym stadium choroby dla jej własnego dobra na siłę wciska się respirator, który jej nic nie pomoże nie świadczy przecież o trosce o pacjentów. Świadczy przede wszystkim o tym, że żyjemy w systemie totalitarnym  w wersji soft więc trudniejszym do rozpoznania choć nie mniej groźnym dla jednostki. Jednostka może – jak Terri Schiavo zostać skazana na okrutną śmierć z głodu i pragnienia tyle, że – podobno- dla jej własnego dobra.
 I jak tu się nie powtarzać.
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 15426
Domyślny avatar

mmisiek

15.08.2019 17:21

Porażające to wszystko.
Nie jestem prawnikiem i może nieco naiwnie zapytam jak to wszystko możliwe (mowa o sąsiadce) w sytuacji gdy każda osoba, która nie jest ubezwłasnowolniona i zachowuje przytomność, ma prawo do odmowy leczenia?
Marek1taki

Anonymous

15.08.2019 17:50

Dodane przez mmisiek w odpowiedzi na Porażające to wszystko.

Z pozycji osoby urzędowej realizującej procedury wszystko jest możliwe do postawienia na głowie, a na nogach z pozycji petenta jest dokładnie odwrotnie. Po to są procedury. Pozory wolności służące ubezwłasnowolnieniu.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

15.08.2019 19:22

Dodane przez mmisiek w odpowiedzi na Porażające to wszystko.

W odniesieniu do osoby starej sąd rodzinny, który decyduje o umieszczeniu w zakładzie w większości przypadków traktuje ją jako niezdolną do czynności prawnych. Jeszcze gorzej jest z osobą w stadium terminalnym, która przyjmuje morfinę. Łatwo przyjąć że ma zakłócony obraz rzeczywistości. Nasza sąsiadka nie dała się wywieźć do szpitala i  zmarła w swoim domu. Tego tylko chciała.
Marek1taki

Anonymous

15.08.2019 18:02

Też mi na nerwy działają procedury. Spotykam się jednak z zadowoleniem z ich wdrażania u większości pacjentów ponieważ tylko poważnie chorym one przeszkadzają. Nie zawsze rzecz oczywista utrudniają im dostęp do diagnostyki i leczenia.
Dla szukających profilaktyki i lekko chorych są dobre bo poszerzają zakres świadczeń, z których pacjent może korzystać. Przebadać się nie zaszkodzi, a najwyżej nie pomoże - raczej rzadko szkodzi. Teraz procedury medyczne mają już nawet rangę ustawy. Taka jest polityka sprzedażowa.
Imć Waszeć

Imć Waszeć

15.08.2019 19:33

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na Też mi na nerwy działają

Może zamiast samych gołych procedur należałoby wreszcie zaimplementować całą resztę, hę? W informatyce wymyślono już dawno temu taki model obliczeń, który skutecznie izoluje warstwę problemu, na której pracują procedury, od całej reszty programu. Nazywa się to często głupotoodpornością - nawet w poważnej literaturze:). Żeby zagwarantować gdzieś głupoto- albo raczej głupkoodporność, potrzeba całego mechanizmu i dziesiątek nowych dziwnych pojęć. Przykładowo "wywłaszczanie" (preemption) służy temu, żeby jakieś jedno zadanie, które pracuje równolegle z innymi zadaniami i się zakukało w czerep, nie zablokowało całego systemu. W ten sposób jest szansa, że jakiś proces kontrolny pracujący w tle kopnie w końcu takie zadanie w de uwalniając zasoby dla reszty systemu. Jednym z takich nadzorców jest scheduler. Inne ciekawe pojęcie, które chyba powinni sobie przyswoić "projektanci" systemu obsługi pacjentów, a dokładniej kolejek do lekarzy, to marshalling. Dodam, że wcale nie polega to na zamianie żywego pacjenta w numer pesel, czy ewentualnie inny numer ewusia, z dołączoną jak kilo kitu torbą na płyty CD i teczki na papiery. Trzeba po prostu mieć jeszcze trochę wyobraźni, a nie tylko ciąg do władzy, żeby projektować jakiekolwiek systemy.
Skoro więc w informatyce potrzeba aż takiego nakładu środków i całego nowego słownictwa, żeby wszystko działało sprawnie i bez zgrzytów, to jakim prawem kaduka w ochronie zdrowia i urzędach mogą poprawnie działać systemy złożone z samych gołych procedur, głównie gęgających w koło jakieś swoje "bla bla bla bla"? Jakiś pomysł? Może to informatyka jest za głupia?
PS: System, który opisuję powyżej dotyczy obiektów o wiele mówiącej nazwie: kontrolki. Może więc więcej kontroli nad pyrgającymi zającami systemu nie jest aż takie złe, zaś mniej kontroli nad zwykłym pacjentem może okazać się per saldo zbawienne? Jeszcze raz powtarzam hasło na dziś: głupotoodporność!
Marek1taki

Anonymous

15.08.2019 23:40

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Może zamiast samych gołych

@Imć Waszeć W wielu sytuacjach procedury i systemy kontrolne są OK. Mają swój koszt. Gdy pacjent wybiera i płaci za wersję z pełnym pakietem procedur i kontroli plus ubezpieczenie od wszelkich okoliczności to jest ostatecznym kontrolerem i nie przerzuca kosztów na innych pacjentów. Stany Zjednoczone są przykładem gdzie procedury, systemy kontrolne i ubezpieczenia są głównym kosztem, bo w tym kraju wolności nie ma wolnego wyboru. Widać na filmach, że pacjent jest ze szpitala wywożony na wózku inwalidzkim. Tak stanowi procedura, bo tak stanowi prawo, bo tak je ustanowił precedens. To jest koszt. Inny koszt nieznany z filmów jest taki, że reanimacji na ulicy lub w sklepie nie podejmuje lekarz, który akurat się napatoczy, bo to niezgodne z procedurą. Można więc więcej procedować i kontrolować a mniej leczyć. Będzie mniej błędów niezgodnych z procedurami, bo kto nie leczy ten nie popełnia błędów w leczeniu. Ubieranie medycyny w papier, robienie nauki z procedur to ideologia. Im młodsi lekarze tym łatwiej przyjmują zmiany, akceptują ideologicznie system. Starzy wymrą a w miarę zmiany pokoleń system się dociera i uszczelnia. Generalnie to jest problem regulacji, upaństwowienia medycyny i tzw.praw pacjenta. Też zaraza. Taka różowa.
Wrócę do tego skąd się biorą procedury. Z analizy danych. "Problemem" biologii człowieka jest zmienność. Do tego dochodzi zmienność środowiska. Do tego dochodzi omylność twórców procedur, która zaostrza kontrole eliminując lub opóźniając wdrażanie terapii. Do tego marketing i lobbing. Również ideologiczny. Wystarczy dać przykład jak to funkcjonuje wokół ekologizmu CO2. A szczepienia? A transplantacje? A banki komórek macierzystych?
Imć Waszeć

Imć Waszeć

16.08.2019 15:52

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na @Imć Waszeć W wielu

@Marek1taki, nie dokładnie o to mi chodziło. Ja mówię o systemach, które zaimplementowane w dowolnym środowisku nie będą prowadziły do znanych zakleszczeń i błędów. Mówię o modelu abstrakcyjnym, a nie o tym co ma lekarz na biurku robić. W tym przypadku rzeczywiście mamy system pracujący równolegle, bo pacjenta nie można ograniczyć do jednej choroby w danym momencie, ani założyć, że ma prawo w danej chwili leczyć się u jednego lekarza. W takich systemach informatycznych umówiono się stosować pojęcia wątków, semaforów, mutexów, sekcji krytycznych i innych mechanizmów synchronizacji. Przecież problem siedmiu jedzących filozofów, którym podano spaghetti (jedzone dwoma widelcami) i pomiędzy każdymi dwoma położono po jednym widelcu, jest problemem uniwersalnym, prawda? Tam chodzi o to, żeby nie zagłodzić żadnego filozofa. Podobnie zresztą jest ze znanym problemem pisarzy i czytelników, który już leży bliżej sedna naszego problemu. Tego nie rozwiązuje się nawet najsprytniejszymi procedurami pracującymi na poziomie jednego "filozofa" lub "pisarza", a więc to nie lekarz musiałby się martwić, którą procedurę zastosować. Warto o tym pamiętać przy projektowaniu systemów wielowątkowych, gdzie różne obiekty sytemu pracują równolegle i dzielą wspólne zasoby. Pan zaś mówi o tworzeniu nowej dogmatyki, a nie o procedurach, jak w tym przykładzie, gdzie lekarz nie ma prawa podejmować żadnych działań na mieście. Mój przykład bardziej odwołuje się do filmu z Charlie Chaplinem, który stojąc przy taśmie w fabryce ma dwa klucze płaskie w rękach i musi tylko wykonać jedno dokręcenie śruby na jakimś elemencie. Przecież nikt go nie zmusza (prócz rutyny) do dokręcenia kluczami nosa prezesowi fabryki, gdy ten przypadkowo jedzie leżąc na taśmie. Mówiąc poważnie, mamy tu do czynienia z dwoma różnymi zagadnieniami: 1) zaprojektowaniem fabryki (system) i 2) tym co zrobi w danym momencie człowiek przy taśmie (lekarz). Reasumując, zostawiając swobodę ruchu lekarzowi, należy tak zaprojektować system taśm, aby mieć pewność iż będzie dostarczał mu właściwych pacjentów. Z drugiej zaś strony ma zagwarantować pacjentom, że nie znajda się na jakiejś bocznicy, albo z braku miejsc do gastrologa nie pojadą objazdem przez chirurga gotującego się do wycięcia nerki. To nie ma nic wspólnego z ideologią - to jest inżynieria. Ideologia zaś zaczyna się wtedy, gdy zaczynamy spór o to, czy inżynieria załatwi wszystko vs inżynieria niczego nie załatwi.
Marek1taki

Anonymous

16.08.2019 17:46

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na @Marek1taki, nie dokładnie o

Tak. Wyczuwam tę ideę Pi razy drzwi. W odpowiedzi pisałem jakie są obecne trendy. To o czym Pan pisze ma uzasadnienie np. w rejestracji pacjentów w sytuacjach gdy w ograniczony sposób działa wolny wybór. Np. na SOR. Zamiast filozofów, makaronu i widelców mamy pacjenta, lekarza i "widelce". Jest system kartkowy i zdarza się, że pacjent umiera na SOR nie z powodu nieodwracalności choroby tylko z powodu kilkugodzinnego oczekiwania. To oczekiwanie to wynik "niesystematyczności" zachorowań - nie mamy wpływu, charakteru zgłoszeń (od krytycznych do błahych) - urynkowienie, np. udział własny miałoby wpływ ale demokracja nie wybacza ograniczania socjalu i po trzecie wynik działania "czynnika ludzkiego" personelu. Załóżmy, że nie modyfikujemy widelca (fabryki). Jak by Pan podszedł do tego tematu?
Imć Waszeć

Imć Waszeć

17.08.2019 00:46

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na Tak. Wyczuwam tę ideę Pi razy

Panie Marku, zanim spróbuję napisać odpowiedź na powyższe pytanie, chciałbym dowiedzieć się jak by Pan rozwiązał taki pospolity programistyczny problem: Mamy dużo liczb {1,2,...,N}, z których mamy wylosować 10 taki sposób, żeby żadna liczba się nie powtórzyła i każdy wybór był jednakowo prawdopodobny. Wygląda skromnie, nieprawdaż ;) Nie chodzi o to, że ma to związek ze służbą zdrowia, ale dobitnie pokazuje, że czasami bicie głową o ścianę przy nierealnym założeniu o ograniczeniu pewnych zasobów lub środków (czas, pamięć, elegancja kodu) prowadzi na manowce i do strasznych rzeczy (czyli też strasznych programów:) Jako podpowiedź opowiem o pewnym wydarzeniu z przeszłości. O pewnym człowieku, doktorze matematyki i informatyki, który kiedyś zarzucił mi w pewnym środowisku niekompetencję, gdyż śmiałem sprawdzać fakt zaistnienia permutacji w jednej pętli FOR. Było to coś około 10 bloków kodu (klocków) w procedurze szyfrującej dane, które były rozstawiane losowo i robiły za balast, czyli nie wpływały na wynik, ale zaciemniały kod. Po ich zaobserwowaniu w kodzie można było heurystycznie stwierdzić, że tą właśnie metodą dane zostały zaszyfrowane. Nawet więcej, dzięki wymyślonej przez siebie technice odwracania słów (czyli kodów procedur - to taki skrót informatyczny/matematyczny;) byłem w stanie odpowiedzieć ze 100% dokładnością: tak, to słowo powstało za pomocą tego oto konkretnego automatu (np. reprezentowanego przez graf przepływu sterowania). No więc ten doktor wyśmiał mnie przy kolegach, a gdy się zmęczył doczepianiem, to ja spokojnie opisałem kolegom jak to działa. Mianowicie jeśli mam do znalezienia 10 klocków i wiem, że wszystkie muszą wystąpić ale w dowolnej kolejności, to przygotowuję sobie wektor 10-cio bitowy i znajdując kolejny klocek w kodzie ustawiam odpowiadający mu bit na 1. Zaznaczam, że jest tylko dziesięć klocków. Jeśli w wyniku nie dostanę wektora z 10-ciu samych jedynek, to a) nie jest to permutacja, stąd b) nie jest to ta procedura, więc c) nie jest to ten automat szyfrujący. Oczywiście gdyby Pan chciał *wygenerować* wszystkie permutacje z jakiegoś dużego zbioru, to szczęścia i zdrowia życzę ;) Kiedyś zadałem to pytanie jednemu ze znajomych i gdy ten zaczął pisać propozycje, to mu kartek w drukarce zabrakło. Jedna z koncepcji polegała na tym, żeby wszystkie możliwe wyniki losowań zakodować bitowo, czyli za pomocą ciągu liczb 1 - wylosowano, 0 - nie, o stałej długości. Wtedy wystarczyłoby wylosować jedną taką liczbę i podać wyniki. Gdyby N=100, to mielibyśmy 100 nad 10, liczbę wyborów 10 liczb spośród 100. Bagatelka, zmieści się w pamięci RAM. Jednak gdy zwróciłem mu delikatnie uwagę, że w ten sposób stracił informację o kolejności losowań, to pogryzł, zgniótł kartki i się obraził ;). Niepotrzebnie się poddawał, bo wystarczyło jeszcze spermutować losowo tę wybraną dziesiątkę, gdyż chodzi jedynie o to, żeby każda dziesiątka i każda kolejność miały to samo prawdopodobieństwo wylosowania, jak w LOTTO. Jest dużo prostszy sposób :]
Marek1taki

Anonymous

17.08.2019 07:56

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Panie Marku, zanim spróbuję

Ręką sierotki Marysi - jak w LOTTO Szanowny Panie. Z 10 bębnów - z każdego po jednej kuli o liczbie od 1 do N.
Imć Waszeć

Imć Waszeć

17.08.2019 14:32

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na Ręką sierotki Marysi - jak w

No właśnie, że nie. W jaki sposób zaimplementuje Pan 10 bębnów z N kulami, a następnie jak zagwarantuje, że z kolejnego bębna nie wylosujemy kuli o tym samym numerze, co z bębna 1? Oczywiście można do każdego z bębnów wsypać różne kule, ale wtedy liczba bębnów musiałaby być dzielnikiem liczby kul, bo inaczej prawdopodobieństwo wyciągnięcia pojedynczej kuli nie byłoby równe. Pokażę to na przykładzie. Weźmy dwie kostki sześcienne i rzucajmy nimi. Jakie jest prawdopodobieństwo wypadnięcia na obu liczb oczek różniących się o 1? To można policzyć na palcach: wszystkie możliwości to 11,12,...,21,22,...,31,...,65,66, czyli 6*6=36, zbiór nas interesujący to: 12,21,23,32,34,43,45,54,56,65. Stąd pp wynosi = 10/36=5/18. Ponieważ Kaziowi Sprytnemu nie chciało się tego rozpisywać, to od razu w głowie dokonał optymalizacji: "wystarczy policzyć tylko raz każdą kombinacje, bo jak mamy kostki w dwóch kolorach (czerwona i niebieska), to zawsze konkretny wynik rzutu będzie albo czerwono-niebieski, albo niebiesko-czerwony, jak 13 np. i 31. Tymczasem jest to guzik prawda, bo wyniki składające się z identycznej liczby oczek są "pojedyncze". Można je ustawić na dwa podane sposoby, ale to nic nie zmienia w kwestii prawdopodobieństwa. Kaziowi zatem wyszłoby z "rozumowania", że mamy nowe zdarzenia ustawione w porządku mniejsza przodem 12,13,14,...,,66 i prawdopodobieństwa 1/(6+5+4+3+2+1)=1/21 dla każdego zdarzenia. Ponieważ naszych zdarzeń jest 5 (12,23,34,45,56), to wychodzi 5/21. I co z tym zrobić? No właśnie. Kazio nie zauważył, że dokonując sklejenia zdarzeń elementarnych w pierwszym doświadczeniu, przeszedł do przestrzeni probabilistycznej o różnych prawdopodobieństwach dla zdarzeń elementarnych: dla zdarzenia ij jest to 1/18, gdy i różne od j, oraz 1/36 dla i=j. Sprawdzam 15(1/18)+6(1/36)=5/6+1/6=1 więc wszystkie prawdopodobieństwa sumują się do 1, zaś nasze jest równe znów 5/18 (5 zdarzeń z tych o pp 1/18). Teraz weźmy na tapetę taki dziwny pomysł, ze gdy Marysia wyciągnie kulę taką samą jak z wcześniejszej urny, to zapisujemy pierwszy wolny wynik z prawej. Np. gdy mamy ...5,6 a następnie znów 5, to piszemy ...5,6,7. To jest równie beznadziejna metoda naprawienia problemu, jak u Kazia, bowiem wprowadzamy do procesu losowania pewien dryf. Wystarczy zobaczyć, że wyniki mające zlepki postaci 5,6,7 staja się bardziej prawdopodobne niż inne układy, bo powstają z innych sklejonych zdarzeń np. 5,5,5; 5,5,7; 5,7,5; 5,6,6; 6,6,5 itd. Kapewu? ;) Matematycy w amerykańskich kasynach tylko czekają na takie błędy w generatorze losowym :D Jak więc to zrobić? Jeśli liczba N jest stosunkowo mała, to można utworzyć tablicę dynamiczną T o rozmiarze N+10, pola o indeksach 0,...,9 pozostawić zarezerwowane, od indeksu 10 wpisać kolejno 1,2,...,N, wylosować liczbę naturalną z zakresu [0..N], powiedzmy R, przepisać ją na pozycję T[0]=R i przekopiować ogon od indeksu R+11 o 1 w lewo: for (i=R;i< N;i++) {T[i+10]=T{i+11];}, zmniejszyć N o 1 (N--). Wykonać w pętli kolejne 9 razy. (cdn)
Imć Waszeć

Imć Waszeć

17.08.2019 16:02

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na Ręką sierotki Marysi - jak w

(cd) Dla naprawdę dużych N i małej liczby losowań (tu 10), trzeba sprytnego sposobu kodowania sytuacji. Wtedy możemy użyć tablicy dynamicznej T, w której znów rezerwujemy pierwsze 10 pozycji T[0]...T[9], a w pola T[10] i T[11] wpisujemy liczby 0 i N, co oznacza nieprzerwany ciąg kolejnych liczb długości N zaczynający się od zera, w T[12] wpisujemy jakiś znak terminatora, np. -1 (hex FFF..F). Gdy wylosujemy liczbę R z zakresu [0...N], to mamy 3 możliwości: 1. będzie to pierwsza liczba (czyli tu 0) i wtedy poprawiamy T[10]=1, T[11]=N-1; 2. będzie to ostatnia liczba, więc poprawiamy T[11]=N-1; 3. będzie to liczba R ze środka i wtedy tworzymy 2 bloki: T[10]=0,T[11]=R-1, oraz T[12]=R+1,T[13]=N-R, i na koniec terminator T[14]=-1. W losowaniu 2 z N-1 liczb znów będziemy mieli przypadki brzegowe jak wcześniej oraz przypadki tworzące jakiś dodatkowy blok, gdy liczba podzieli blok już istniejący. W każdym razie cała para idzie w sprytne wyliczanie indeksów. Wynik znów znajdzie się w polach zarezerwowanych o indeksach 0,...9. Tak właśnie rozumują matematycy, programiści i projektanci systemów, a przynajmniej powinni. A jak rozumują politycy z łapanki wymyślający kolejne coraz to sprytniejsze "reformy" służby zdrowia? Jaka jest jakość takiego rozumowania? Teraz początek pomysłu na służbę zdrowia w zakresie SOR-ów działających w nocy. Powiedzmy, że chcemy zoptymalizować nieco zużycie środków, czyli np. pracę personelu. Nazwijmy to elastycznym reagowaniem. Powiedzmy jeden lub więcej lekarzy na dyżurze plus odpowiednia do hipotetycznego zapotrzebowania liczba lekarzy w odwodzie (na telefon). Zamiast drużyn głuptaków od wysyłania lub niewysyłania karetek, infolinia bezpośrednio do zespołu lekarzy, poza barierą czegoś w rodzaju tych "karetkarzy" żeby byle katarem nie zawracać im d, którzy obsługują powiedzmy teren województwa. SOR-y mają z nimi połączenie telekonferencyjne, żeby przy braku czasu u lekarza miejscowego, lekarz zdalny mógł obejrzeć, sklasyfikować ważność zgłoszenia pacjenta. Nawet oszacowanie czasu przyszłej wizyty lub zlecenie pielęgniarkom jakichś badań lub czynności jest tu ważne. Gdy system w danym stanie zaczyna się dławić, to uruchamiana jest automatycznie procedura zwiększenia liczby personelu. Można to zrobić np. określając z góry czas jaki może czekać pacjent. W każdym razie o sprawach organizacyjnych i technicznych decyduje tu system, a nie lekarz, który od 15 minut usuwa korek z ucha cioci Gieni. Dalej można by było zoptymalizować sytuacje typu "na trasie A11 autobus z wycieczką zderzył się z tirem". Przecież można podejmować już decyzje o mobilizacji w promieniu 100km, a nawet wylocie śmigłowca na podstawie wstępnych danych, a nie dopiero wtedy, gry po dwóch godzinach ordynator w jakimś Pcimiu stwierdzi, że ma za mało sal i chirurgów. Po prostu trzeba modelować, planować i harmonogramować, a nie tylko liczyć na szczęście, cuda, zastraszanie kosztami, albo na efekt krwiożerczego liberalizmu na rynku usług.
Marek1taki

Anonymous

17.08.2019 23:44

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na (cd)

Dziękuję za odpowiedź. Pieewsze kilka zdań oczywiste. Następne jak zwykle ciekawe. O SORze muszę przetrawić.
Marek1taki

Anonymous

19.08.2019 08:13

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na (cd)

Z tym liberalizmem to jest nieporozumienie. Tłumaczyłem to wielokrotnie: liberalizm to nie marksizm, a w rzeczywistości marksizm pod tą nazwą funkcjonuje.
Napisał Pan "...tak zaprojektować system taśm, aby mieć pewność iż będzie dostarczał mu właściwych pacjentów..." Stąd wynikło moje pytanie.
W odpowiedzi proponuje Pan zoptymalizować pracę lekarzy. Pańskie rozwiązanie jest w części realizowane przez min.Szumowskiego. Od 2 lat mamy "rewolucję" na SORach i w nocnej opiece całodobowej
http://www.medonet.pl/zd…
https://gazetalekarska.p…
Oczywiście można system doprowadzić do każdego stanowiska lekarza. To idea z czasów Hilarego Minca. Nie popieram sterowania lekarzami i pacjentami w każdej sytuacji, to się nie sprawdza. W wypadku ratownictwa to już działa - to specyficzna sytuacja i konieczność koordynacji jest zrozumiała.
Moje pytanie zmierzało do tego jak w zaistniałych realiach wyglądać mógłby trik optymalizujący kierowanie ruchem pacjentów w SOR.
Jest obecnie system tzw. triażowania, który nazwałem kartkowym. I on ma uzasadnienie. Jest racjonalny. Staje się obowiązkowy. Jest natomiast atakowany w mediach.
https://www.prawo.pl/zdr…
https://www.prawo.pl/zdr…
https://www.prawo.pl/zdr…
https://www.prawo.pl/zdr…
Problem nie jest w tym systemie triażowania. Problem jest częściowo nierozwiązywalny ze wzgl. na naturę ludzką z prawem zachowania życia na czele. To było problem w PRLowskim Pogotowiu Ratunkowym (kiedy jeszcze karetki miały krzyż na drzwiach) i dyspozytorki borykały się z dylematem do kogo wysłać karetkę, a do kogo nie. Oczywiście zdarzały się błędy i w ocenie zdrowia i taktyczne - zabrakło karetki dla następnego poważniejszego zgłoszenia. To tak dzieje się nadal, tyle, że fabryka się zmieniła na lepsze. Zmieniła się natomiast propaganda - też na "lepsze", roszczeniowość pacjentów (jeździłem obowiązkowo w PR celowo na wsi i rzeczywiście nie miałem ani jednego nieuzasadnionego wezwania - lata 80te), "asertywność" lekarzy wobec pacjentów, zajęcie lekarzy procedurami administracyjnymi. Pielęgniarek to samo dotyczy: siedzą i wklepują tabletki wydawane pacjentom do komputera. To jest brak szacunku dla naszej pracy możliwy tylko w systemie non-profit, bo w nim każda cyfryzacja się zmieści i przyniesie tzw. wymierne korzyści.
Imć Waszeć

Imć Waszeć

19.08.2019 14:32

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na Z tym liberalizmem to jest

W skrócie, bo bzdurnych przerośniętych administracyjnie systemów nie ma sensu komentować. 1) Sam słyszę przynajmniej raz w tygodniu przez okno efekty działania tego systemu. Obok przebiega trasa szybkiego ruchu, na której pukają się samochodami swoich rodziców młode barany i rącze gazele. Smaczku dodają gangi motorowe i zygzakujące nocami tiry. Niedawno samochodem zderzyły się tu dwie dziewczyny, praktykantki w jakimś sklepie wielkopowierzchniowym. Jedna zginęła na miejscu, druga w stanie ciężkim jest w szpitalu. Po wypadku, pierwsze co usłyszałem, to nieustający jazgot wszystkich służb ze wszystkich możliwych kierunków - poderwano nawet do wyjazdu wiejskie zastępy straży pożarnych z całej okolicy. Można to swobodnie rozpoznać po typie sygnały i kierunku, z którego dochodzi. Nie będę tego komentował, a do myślenia powinno dać decydentom niesymetryczne traktowanie matki z dzieckiem, która przestraszona wzywa nocą do domu karetkę, a tu okazuje się sraczka z beretką no i typowe "bezahlen! bezahlen!". 2) Nie wiem co realizuje minister, ale na pewno nie realizuje tego, co napisałem. Woziłem nocą starą matkę z kleszczem w plecach na Nocną Pomoc. Na początku przywitał mnie zamknięty płatny szlaban 300 m od szpitala i "Bezahlen! Bezahlen!", a potem tylko 3 godziny czekania i po strachu. Okazuje się, że kleszcza mógł usunąć nawet weterynarz, a dalsze postępowanie i pouczenie można było wydrukować na ulotkach i wysypać w korytarzu. No cóż, tej nocy nie wyspałem się wcale, ale lekcję odebrałem i włączyło się myślenie. 3) Mój pomysł sprowadza się do kompletnego zdjęcia z lekarza konieczności wybierania procedury, którą ma stosować. Lekarz może postąpić wbrew procedurze, ale musi wiedzieć, że za własne decyzje też ponosi się odpowiedzialność. Obecny stan to ani, ani. Procedury powinny mieć źródło w stale uzupełnianej bazie wiedzy, żeby lekarz nie musiał stale stawać oko w oko z tabula raza jak przed egzaminem z anatomii. Jeśli jednak Pan uważa inaczej, to proszę zerwać się dziś w nocy i stanąć na egzamin - zaliczenie nierealne. Poza tym w systemach komputerowych jest mechanizm przerwań i w trakcie jednej procedury można wykonać 10 innych. Jak lekarz ma w ogóle o tym pomyśleć? No chyba, że gra nałogowo w brydża. 4) Dziewczynki na kasach w biedronce już wiedzą, że do wklepania polopiryny do komputera wystarczy czytnik kodów. Tak samo do zrealizowania rejestracji wystarczy karta z chipem. Bzyk i po sprawie. Niech DO mają takie coś, skoro i tak państwo kasuje nas za ciągłe wymiany na nowe. 5) Muszę jeszcze rzucić okiem na te linki, aby się odnieść.
Marek1taki

Anonymous

19.08.2019 20:34

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na W skrócie, bo bzdurnych

Ad.3 Właśnie! Procedury są po to by jest w 2/3 przypadków stosować, w części modyfikować, a w części łamać. Natomiast wiedza nie zmienia się tak lawinowo w medycynie jak chcieliby pacjenci. Często to dwa kroki w przód i jeden w tył.
Z anatomią to Pan trafił. Egzaminator był doświadczony i palący, spokojnie zapalił papierosa, puścił dymek, a w mojej głowie mgła się przerzedziła.
Marek1taki

Anonymous

19.08.2019 20:51

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na W skrócie, bo bzdurnych

Ad.4 Sęk w tym, że wklepywanie tabletek przez pielęgniarki to bzdura. Nie pierwsza zresztą, która odrywa je od pielęgniarstwa. Ta biurokracja postępuje.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

15.08.2019 19:29

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na Też mi na nerwy działają

Wstrząsająca był dla mnie rozmowa dziennikarki z ordynatorem szpitala który nie przyjął dziecka i ono zmarło. Ordynator zapewnił dziennikarkę,że zachowano procedury. " To znaczy, że dziecko zmarło legalnie?" zapytała przytomna dziennikarka.
Imć Waszeć

Imć Waszeć

15.08.2019 19:31

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Wstrząsająca był dla mnie

Zachowano procedury, ale utracono kontrolę. To jest to , o czym piszę.
Domyślny avatar

megalampus

15.08.2019 20:06

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Zachowano procedury, ale

Czyli brak kontroli..O to IM chodzi.."wolna amerykanka" czyli Komuna 2.0 z ktorej nigdy nie wyrosli..
Brak kontroli nad ich poczynaniami i brak za nie odpowiedzialnosci..Zdegenerowani ludzie w zdegenerowanych Instytucjach Panstwa..
Komu to sluzy ? nie nam obywatelom..nie nam Polakom..
Patrze na swoje zycie i widze ,ze Panstwo i jego Instytucje  ( czy aby napewno polskie ?) do dnia dzisiejszego nie spelnilo moich podstawowych oczekiwan..Wrecz przeciwnie..Oszukiwalo mnie cale zycie,pozbawilo elementarnuch potrzeb ..wygnalo mnie jak psa na 35 letnia poniwierke,,wygnalo z Polski jak bezpanskie psy 15 mln Polakow..i obecnie 3 -4 mln.naszych dzieci...Przez calu okres kiedy tutaj moieszkalem bylem poddany przez panstwo szykanom i przemocy..
Lacznie z pobiciem przed 2-ma laty przez policjanbtow z Katowic w bialy dzien  na parkingu Mc Donalda..Nic sie nie zmienilo i nic sie nie zmieni..Bandyckie Panstwo z jego Bandyckimi Instytucjami..bez spolecznej kontroli bez zadnej odpowiedzialnosci za wlasne dzialania..Panstwo Mafii policyjno-sadowniczych,urzedniczych i administracyjnych
ps. Admin mozesz to puscic..jestem poza Polska i juz nigdy tutaj nie wroce..Nie nede juz mieszkal w tym bandyckim Panstwie..
Imć Waszeć

Imć Waszeć

15.08.2019 21:53

Dodane przez maxilampus w odpowiedzi na Czyli brak kontroli..O to IM

@maxilampus, tu nie chodzi o kontrolę w sensie jakiegoś człowieka, któremu system daje więcej władzy i jeszcze który zechce szturchać kolegów. Tu chodzi dokładnie o część systemu, która zadziała automatycznie i dokona kontroli nieprawidłowości. Tak, wolna amerykanka działa znacznie gorzej niż system operacyjny nawet takiego dziuroroba jak Microsoft (vide Eternal Blue). Niektórym się wydaje, albo mają właśnie takie zadanie, żeby to głosić, iż jest to nieludzkie, gdy maszyna lub automat dokonuje oceny działań człowieka. Bo to pozwala wielu ludziom mieć władzę, a tylko nielicznym wiedzę. Tymczasem gdy takie zadanie kontroli powierza się człowiekowi, to wtedy na 100% z czasem wylezie uznaniowość, olewanie, lenistwo, korupcja, złośliwość, małość, miałkość, albo po prostu czyste zło w jakiejś postaci, jak w przypadku tych hitleramptów (vide dzielny konsul Kowalski) lub klinik eutanazyjnych w Holandii.
Domyślny avatar

megalampus

15.08.2019 23:03

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na @maxilampus, tu nie chodzi o

Ale to jest wlasnie ten Software Zla zamontowany w System..Skorumpowani etycznie i moralnie ludzie..
Imć Waszeć

Imć Waszeć

16.08.2019 21:27

Dodane przez maxilampus w odpowiedzi na Ale to jest wlasnie ten

No dobrze, ale my wciąż się kręcimy wokół tych biednych ludzi, którzy wchodząc w system muszą się po prostu zdemoralizować. Wpływa na to demoralizująca struktura samego systemu, jak też innych systemów, które przygotowują w cyklu ciągłym "kadry" do demoralizacji, jak np. takie szkolnictwo. Podejście konserwatywne polega na tym, że uznaje się skłonność do degeneracji człowieka za fakt bezsporny. Na drugim biegunie są liberałowie, którzy wierzą w jakieś możliwości samoogarnięcia lub samonaprawienia się *każdego* jednego człowieka, który poniuchał już bagna. To jest jednak cecha tylko niektórych ludzi i to bardzo nielicznych. Trzeba zatem tak planować i tworzyć systemy, żeby ryzyko zapaści totalnej było jak najmniejsze. To, że ona w końcu nastąpi, to jest wyższy stopień optymizmu konserwatysty ;)
Domyślny avatar

megalampus

17.08.2019 15:26

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na No dobrze, ale my wciąż się

Udzielilem odpowiedzi na twoje pytanie ale sie nie ukazala..Sprobuje jeszcze raz..
Main idea byla, ze kazdy System posiada wlasny Paradox ( Anomaly)..System stara sie go kontrolowac..Wystarczy silna expozycja i Anomaly przebije sie przez ta sciane..
To powoduje efekt Kaskady i System upada W Polskim politycznym dupolu wystarczy wpuscic taki Virus i staranie planowana 30 letnia ukladanka runie..Tego obie strony sie boja ..
Okreslilem nazwe tego WIRUSA we wczesniejszym wpisie co bylo powodem cenzury..Wiesz jaki polityczny wirus mam na mysli..
Najwazniejszym Imperatywem i priorytetem jest doprowadzenie do upadku Systemu ( nazwijmy go Magdalenkowego) Wtedy dopiero bedziemy zdolni budowac Nowa Rzeczywistosc.
paparazzi

paparazzi

15.08.2019 21:55

Dodane przez maxilampus w odpowiedzi na Czyli brak kontroli..O to IM

Góralu, czy ci nie zal........?

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Wszyscy 3
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,667,984
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności