Roth czyli apokalipsa leminga

Czterej jeźdźcy Apokalipsy są powszechnie znani z wizji św. Jana, aczkolwiek różne bywają wyjaśnienia znaczenia tych postaci.
Pozwolę sobie przytoczyć jedno z takich objaśnień, to, które akurat najbardziej do mnie przemawia:
- Pierwszy, jeździec na białym koniu i w koronie, to fałszywy król, który zabija z ukrycia (atrybut – łuk, niegdyś broń skrytobójców),
- drugi to jeździec na koniu rudym, ma skrwawiony miecz i niesie wojnę,
- trzeci jeździec ma szale wagi w ręce i jest przedstawiany jako widmo głodu, ale także niepohamowanego pragnienia,
- czwarty, na koniu siwym, to już oczywiście Śmierć.

W końcu III wieku powstała w Antiochii szkoła, założona przez Pawła z Samosaty. Przedstawiciele tej szkoły – Diodor z Tarsu, Lucjan z Antiochii, Teodor z Mopsuestii,Jan Chryzostom – uważali, że prorok w swej natchnionej wizji zdolny był dostrzec przyszłość poprzez pryzmat aktualnych okoliczności historycznych. Pisał więc w ten sposób, że słowa jego odnosiły się zarówno do chwili obecnej, jak i do przyszłości./ za Wiki

Powołując się na Ojców Kościoła z pierwszych wieków chrześcijaństwa można by powiedzieć, że „koniec świata” zachodzi codziennie wg tego samego schematu i tak będzie do Ostatecznego Końca. Że powtarza się ciągle i wciąż, tylko w mniejszej skali.
Mamy więc żądzę władzy/skrytobójstwo, wojnę, niepohamowaną żądzę pieniądza i na końcu wiadomo – coś Wam się już kojarzy?
Jeśli przyjrzeć się temu porządkowi zdarzeń w bardziej świecki sposób, to możemy powiedzieć, że przedstawiono w nim klasyczny wzór upadku społeczności/królestwa/państwa, zanim nastąpi odrodzenie. Mamy trzy podstawowe cechy – niepohamowana żądza władzy (nawet poprzez zadawanie śmierci), niepohamowana żądza pieniądza (nawet poprzez sprowadzenie głodu), no i oczywiście wojna. Potem przychodzi śmierć tego całego syfu i zaczyna się coś nowego, oczyszczonego z brudu, wg nowego, lepszego porządku. I tak da capo al fine.

Co ma do tego Roth i te biedne lemingi?
Ano wygląda na to, że lemingi z powodu książki Rotha słyszą już trąby anielskie, które wieszczą zagładę ich świata. Tak  przynajmniej można by  sądzić po absolutnie histerycznych reakcjach i władzy (nowy popis Artymowicza), i jej akolitów na różnych portalach.
No cóż, z powodu żądzy władzy (Westerplatte 2009) doprowadzono do śmierci Prezydenta (Smoleńsk) i do wojny (Ukraina), a z powodu żądzy kasy doprowadzono do ruiny państwa - no to teraz macie, coście chcieli. Jak ślicznie to ujął potomek noblisty – ch., d. i kamieni kupa wam została. Z całą bandą małych antychrystów na usługach zła.
No i nadchodzi koniec – kto był „wierny” i wytrzymał ciśnienie, może się tylko cieszyć. Reszta ma przerąbane.....
 
I choćbyście się nie wiem jak napięli, choćbyście sfałszowali kolejne wybory, nic już nie pomoże. Ktoś tam zrobił „pstryk” i przełączył kierunki przepływów i wygląda na to, że świat wraca do starej maksymy – si vis pacem, para bellum.
Panowie banksterzy, którzy nadęli się sztuczną kasą na handlu kredytami i wrabianiu ludzi w uzależnienie od wszelkiego typu „opieki społecznej”, właśnie doszli do ściany i kulą się ze strachu przed potwornym BUUUM na rynkach finansowych. Co zostaje? To, co zawsze – zbrojenia. Kolejny wyścig, który doprowadzi do nowej równowagi, miliardy na nowe technologie, nowe miejsca pracy. Bo - jak widać, jeśli miecz wojny nie wisi nad głowami i nie dyscyplinuje, nie ma szans na utrzymanie porządku, a ludziom się całkiem we łbach przewraca.
Si vis pacem, para bellum.....

  
> kapliczkiwiejskie@interia.pl