Klapa rządowego MdM

To miał być jeden z hitów rządowych programów obecnej koalicji, wspierających młode pokolenie. Mieszkanie dla Młodych zastąpił gorszy - wg obecnej ekipy - program (bo stworzony za rządów PiS) Rodzina na Swoim. Jednak rezultaty MdM po pierwszym roku jego funkcjonowania są więcej niż mizerne.
Udzielono w całym ub. roku przeciętnie kilkunastotysięcznych dopłat do kupionych wówczas nowych nieco ponad 9,1 tys. mieszkań (w tym 215 domów) w łącznej kwocie nieco ponad 207 mln zł. Oznacza to, że spośród przewidzianych przez rząd w minionym rok na dopłaty z MdM 600 mln zł wykorzystano zaledwie nieco ponad 1/3. Reszta, co wynika z założeń programu, została zwrócona do budżetu.
Jak wynika z oficjalnych statystyk najbardziej na MdM skorzystali deweloperzy, a także młodzi bogaci single z wielkich aglomeracji, a więc podstawowy „target” Platformy Obywatelskiej. Ci pierwsi  - ponieważ w przeciwieństwie do RdS obecny program obejmuje dopłaty jedynie do nowych i jednocześnie droższych mieszkań (i domów) budowanych przez deweloperów. Tańsze „M” z rynku wtórnego, które w większości kupowano w ramach RdS, MdM nie objął. Dla rządu bowiem ważniejsze od faktycznej pomocy młodym rodzinom w uzyskaniu własnego dachu nad głową była pomoc pogrążonej w kryzysie branży budowlanej.
W rezultacie, jak poinformował najnowszy raport firmy badawczej REAS, 2014 rok „można ocenić jako najlepszy w historii polskiej branży deweloperskiej. O ponad 50% wobec 2013 r. wzrosła liczba mieszkań wprowadzanych do oferty i aż o 20% wzrosła liczba transakcji - dając w ten sposób wynik rekordowy, lepszy niż w najlepszych dotąd latach 2007 i 2013”.
W dodatku owych nieco ponad 9 tys. mieszkań i domów, które trafiły w ub. roku do młodych nabywców dofinansowane w ramach MdM, nabyły w przytłaczającej większości osoby samotne (single), bądź bezdzietne małżeństwa. Zaledwie 1 proc. spośród beneficjentów programu stanowiły małżeństwa z co najmniej trojgiem dzieci.
W obliczu jego ewidentnej klapy władze przebąkują coś o jego modyfikacjach, zapewne nieprzypadkowo dzieje się to w obliczu zbliżającej się wielkimi krokami kampanii przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Na razie zresztą nie wiadomo, od kiedy zapowiadane zmiany wejdą w życie. Wątpliwe przy tym, by popularności MdM pomogło zwiększanie metraży mieszkań (co podwyższa przecież ich cenę) objętych tych programem czy możliwość nabywania w jego ramach „M” spółdzielczych (buduje się ich obecnie śladowe ilości). Z kolei nie jest do końca pewne czy na znaczące podwyższenie dofinansowania zakupu mieszkań z MdM, projektowane ponoć przez ministerstwo infrastruktury, wyrazi zgodę minister finansów.
Tymczasem wydaje się, że młodzi nie przestają głosować nogami. Z Zachodu jakoś nie wraca do kraju ponad 2-milionowa fala przeważnie młodych rodzin, która wyjechała tam „za chlebem”. Nie widzą one perspektyw do życia we własnej ojczyźnie. Niewykluczone, że za nimi pójdą inni młodzi.
W dodatku ponad półmilionowa grupa, także w dużej części młodych rodzin, spłacająca zaciągnięte przed kilkoma laty kredyty we frankach szwajcarskich na zakup mieszkań została właśnie dobita nagle podrożałym frankiem.
Czy w tej sytuacji będzie kto miał zagłosować na obecnie rządzących? To zmartwienie proponuję jednak zostawić samym zainteresowanym z Platformy i PSL.