Dniało. Rysio leniwie przeciągnął się na wycieraczce pod drzwiami Prezesa. Nie jest zbyt wygodnie, ale będę pierwszy - skonstatował z satysfakcją. I znów wyroluję tych podlizuchów, którzy nie mają nic do przekazania. Żadnej informacji, żadnej rady. I zaraz naszła go myśl – gdy będę już Prezesem, każę zmienić wycieraczkę na kolczatkę. Niech się młodzi wykażą.
Myśli kotłowały się w głowie Rysia niczym mołnie. Ileż to pracy czeka dziś na mnie. Wszyscy czekają, muszę wszystkim opowiedzieć o sobie. Powoli układał plan pracowitego dnia otrzepując wycieraczkowy kurz.
Nagle przemknęła mu straszna myśl. Przecież to już trzy dni jak redaktor Kluska nie robiła ze mną wywiadu. Muszę zadzwonić i ją napomnieć. Przecież czytelnicy czekają. Co oni tam dadzą zamiast mnie. Żach.
Ach ileż pracy. W Śladkowie Rozlazłym czeka mnie spotkanie klubowe. Nie mogą się doczekać aż opowiem im o mych podróżach do Pcimia Dolnego. Cóż oni mogą wiedzieć o wielkim świecie? Ach co by zrobili beze mnie.
Ileż spotkań. No ale nie mogę tracić czasu tylko na opowiadanie o sobie. Jestem przecież intelektualistą. Gdzie to jeszcze nie napisałem swoich przemyśleń? Ach, co by te portale i blogowiska dawały bez mych rozważań. Toż to intelektualna pustynia. Nic o świecie nie wiedzą. Muszę dać z siebie wszystko by podnieść poziom tych profanów. Muszę natychmiast napisać 35 artykułów i not, inaczej wszystko się beze mnie zawali. Zrobię to w samochodzie w drodze do Śladkowa.
Nie mogę się rozmieniać na drobne - zastanowił się. Dawno nie pisałem powieści, a wszystkie wydawnictwa czekają. Ach ten brak czasu. Zacznę od poezji. Wiersze mogę pisać przed snem, tu, na wycieraczce. Jestem przecież poetą. Zaraz zadzwonię do Tygodnika by zarezerwowali miejsce na pierwszej stronie. Na pewno się niepokoją, że jeszcze dziś niczego ode mnie nie dostali. Ostatnio kiepsko przędli, to dzięki moim wierszom odbiją sią od dna. Zaraz sprzedaż skoczy.
Ach, przecież po drodze jest Ozorków. Nagle przypomniał sobie. Już im mówiłem żeby mnie zaprosili. Nie mogą dłużej czekać. Wpadnę do nich też. I Rysio rozmarzył się. Widział jak wchodzi na przepełnioną salę, gdzie witają go burnyje apłodismenty przechodzące w długotrwałą owację. Nagle z rozmarzenia wyrwał go pies sąsiada, który zatrzymał się przy jego bucie w celach zdrożnych.
Jak on śmie. Nie wie kim jestem! Zaraz go poznam – w przypływie jakżeż słusznego gniewu zakrzyknął Rysio niczym porucznik Dub z nieznanej mu powieści. Wtem naszła go myśl straszna – przecież dziś jeszcze nie odwiedziłem żadnej telewizji. Będą musieli ogłosić przerwę w programie. Nie, nie może zawieść milionów swoich widzów. I Rysio chwycił za telefon.
- Redaktor Niekumata. Na którą mnie dziś zaprosiliście?
- Dziś nie zapraszaliśmy
- Nic nie szkodzi mam bardzo napięty dzień, ale wygospodaruję dla Was godzinkę.
- Nie wiem czy tyle będziemy powtarzali ..
- No to się poprawcie, będę o 19-tej.
Co za niewdzięczność. Przecież byłym u nich wczoraj. Pewnie nie sprawdziła grafiku, niedojda. I pracowity Rysio ruszył, by kolejny dzień poświęcać się dla Ojczyzny.
Zbieżność z konkretnymi osobami całkowicie przypadkowa. Polecam Czytelnikom dzisiejszej "Codziennej".
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 19443
Ich się nie da racjonalnie wykorzystać. Celarent ujęła to najtrafniej.
Jak na razie w świadomości 70% ufających Komorowskiemu nic nie drgnęło. Wiem, że może to dziwić po 2300 aferach PO i zbrodni smoleńskiej, powiązaniu z rosyjskimi słuzbani a może nawet zaprzyjaźnieniu (polowania!) zaprzyjaźnieniu z Palikotem (Janusz to ty? po zniknięciu z mediów po zbrodni smoleńskiej by ponownie przejąć wiodącą rolę w przemyśle pogardy) oraz bezczelnych kłamstwach w kazdym zdaniu wypowiadanym przez rządzących kolegów Komorowskiego i medialne tuby, ale tak własnie jest. Stan nawet pogarsza się. Im więcej pomiatani (powinni już o tym wiedzieć z taśm) tym bardziej... ufają. Może Pan tego nie widzi otoczony ludźmi wolnymi. W skali globalnej jest ich jednak wciąż mało.
Widzę doskonale, tylko Rysiowie tu nie pomogą.
Serdecznie pozdrawiam
żach - okropieństwo, żachliwyj - straszny, mołnia - błyskawica
Dziękuję w imieniu Kolektywu.
W Strefie jestem na emigracji wewnętrznej, więc i tak żadnej straty nie będzie.