Wartość potencjalna

 

 
Reguły gry na całym świecie są dość proste – jesteś tym, ile jesteś wart.
 
Chcę mieć nowy statek. Nie z drugiej ręki, ale nówkę prosto ze stoczni. Wypasioną, nowoczesną nówkę. Z wszystkimi niezbędnymi bajerami.
Nie za małą, nie za dużą. Taką łajbę w okolicach 100 000 DWT. Aha – myślę oczywiście o tankowcu do ropy naftowej.
To będzie... zaraz... coś pomiędzy 80 a 150 milionów dolarów.
A teraz bomba – ja takiej forsy nie mam i nigdy nie miałem, a mimo to, nie fantazjuję o niebieskich migdałach i taki statek wkrótce będę miał.
 
Prowadzę już negocjacje z poważną hiszpańską stocznią na atlantyckim wybrzeżu. Trochę im nie idzie, portfel cieniutki, więc nie dziwota, że są poważnie napaleni.
Nie przeraża ich to, że ja, to raczej facet z ulicy, mało im znany i nie z branży. Przyjdzie czas, to mnie dokładnie sprawdzą i oszacują.
I nie tylko oni... nie tylko oni.
Stocznia, co jest standardem na całym świecie, oczywiście również nie ma forsy na moje zamówienie. A musi przecież zdobyć wszystkie te blachy, rury, kable, maszyny i urządzenia. Nawet młynek do kawy i obieraczkę do ziemniaków. Jednakże wcale się nie przejmuje.
Podpiszemy umowę, to forsa się znajdzie. I dla mnie i dla stoczni. Również dla wszystkich innych zamieszanych w ten projekt.
 
Cóż takiego czyni realnym, że taki gołodupiec, jak ja, może się porwać na budowę niezmiernie drogiego i wyrafinowanego statku za grubą setkę milionów dolarów?
Tu właśnie dochodzimy do mojej wartości potencjalnej.
Gdyż ja, niby człowiek z ulicy, bez pałaców, posiadłości i bryk klasy premium, mam bardzo, bardzo wiarygodny papier, gwarantujący mi tak zwany czarter, czyli przyrzeczenie stałego zatrudnienia, powiedzmy na pięć lat, z opcją przedłużenia na kolejne pięć lat, regularnego przewozu, załadunku i wyładunku ropy naftowej pomiędzy terminalem w porcie X na Zatoce Perskiej, a Europą – do wyboru – Rotterdam, Holandia, Le Havre,  Francja, lub Wilhelmshaven, Niemcy.
 
To nie jest ważne, jak taki papier zdobyłem. Może powiedzmy, uratowałem syna szejka przed atakiem rekina, albo jeszcze coś innego.
Ważne jest to, że stając się posiadaczem niby takiego świstka odpowiednio skomponowanej masy celulozowej, zwanej papierem, z zapisem paru ważnych słów i wiarygodnym podpisem, uzyskałem wysoką wartość potencjalną. Co najmniej 150 milionów dolarów, a jak przewiduję, to znacznie więcej.
 
Ten jeden papier, promesa czarteru, obietnica zatrudnienia i dużych zysków praktycznie otwiera większość bankowych skarbców, skłonnych z ochotą zainwestować swoje pieniądze w pewną i zyskowną inwestycję.
 
Po paru tygodniach, może nawet dwóch, trzech miesiącach, gdy setki ludzi będzie wszystko sprawdzać potwierdzać i koordynować – mnóstwo pracy dla prawników, księgowych i finansistów – Bank, zostańmy w Hiszpanii, więc jeden z dziesięciu największych banków świata, otworzy mi linię kredytową, otworzy też stoczni, a także komu tam jeszcze będzie trzeba.
 
I robota ruszy.
 
Taki tankowiec swobodnie buduje się, oczywiście po zatwierdzeniu projektu, dwa lata. A jego żywot w dobrym zdrowiu szacuje się na dwadzieścia – trzydzieści lat. Tyle też lat może zarabiać dla mnie, albo, jak zdecyduję, dla innych.
 
Nie ma takiej siły, by fakt, że mam poważną promesę czarteru, czyli robienia pieniędzy, pozostał długo w tajemnicy. Wtedy właśnie najbardziej ujawnia się moja wartość potencjalna. Setki propozycji, zaproszeń na imprezy, ekskluzywne kolacje i cały ten fałszywy szpan, podobny do tańca os wokół pozostawionego pączka na talerzyku.
 
Od momentu złożenia podpisów i uściśnięcia dłoni prezesa banku S. staję się zadłużonym kredytobiorcą. Moja żona, na przykład, bardzo się kredytów boi. Staram się ją przekonywać, że jeśli nie jest się spadkobiercą rodzinnej fortuny, to współcześnie nie da się żyć bez brania kredytów. Nawet na najniższym poziomie ubóstwa. A w wysokim biznesie kredyty to taka codzienność, jak poranna kawa i siusiu po nocy.
W tym sektorze branży żeglugowej ze spłatami rat kredytowych będę się męczył przez średnio osiem lat. W tym okresie to bank, lub też inwestorzy, których bank zmobilizował, są faktycznymi właścicielami mojego statku.
Lecz gdy to się wreszcie skończy pozytywnie (ponowny uścisk prezesa), staję się jedynym właścicielem tankowca. Mogę go na przykład natychmiast sprzedać za około 50 milionów dolarów, co będzie moją premią po zakończeniu projektu.
Ryzyka są i wcale niemałe. Jednakże gdyby były naprawdę duże, to żaden bank na świecie łatwo by mi kredytu nie udzielił. Mogę statek już w pierwszym rejsie wpakować na skały, doprowadzić do poważnej kolizji w Kanale Sueskim, a nawet zostać porwany przez somalijskich piratów. Mogę też, co byłoby dosyć przykre, po pięciu latach czarteru, nie uzyskać opcji przedłużenia współpracy i denerwować się bez przerwy tzw. rynkiem spotowym, czyli kontraktami tylko na jeden rejs.
 
To już są momenty, gdy wartość potencjalna całkowicie uległa przemianie w wartość rzeczywistą.
 
 
Mała dygresja: wszystko co napisałem mówi o działaniu stuprocentowo legalnym. Obwarowanym międzynarodowymi przepisami i kontrolowanym przez surowe instytucje i władze. Nie ma tu miejsca na lipę i ściemę.
I wiemy wszyscy dobrze, że więcej i szybciej można zarobić, gdy tylko zechce się działać w obszarze kryminalnym, lub choćby o naruszenie prawa ocierającym się. Wystarczy choćby zorganizować karuzelę VATowską, albo mieć dobrych i hojnych kumpli wśród sprawujących władzę. Jak śp. doktor Kulczyk na przykład.
Lecz my nie chcemy kraść i oszukiwać. Mamy swoją godność i dumę.
 
 
***
 
 
 
Polska, nasza wspólna Rzeczypospolita ma wielką wartość potencjalną.
Lecz niestety jest to naszym przekleństwem. Bo próbują od wieków dobrać się do tego ludzie, w tym niestety najbliżsi sąsiedzi, ludzie silni, potężni, bezwzględni i zdolni do najgorszych rzeczy.
 
Co się na tak wielką potencjalną wartość RP składa? Pokrótce – parę bardzo ważnych rzeczy:
 

  • Położenie. W tym niesławnym, czarnym średniowieczu, gdy gdzieś było ważne skrzyżowanie dróg, to natychmiast sprytny Żyd stawiał karczmę i zarabiał na tym solidne pieniądze.                                       Polska leży w centrum Europy. Konkretnie na skrzyżowaniu takich dróg. Wschód – zachód. Paryż, czy nawet Lizbona – Moskwa. Północ – południe. Skandynawia – Grecja, Włochy. A na dodatek mamy dostęp do morza! A jakie to ważne wiedzieli dobrze nasi mądrzy ojcowie z II RP, m.in. budując od podstaw Gdynię. Ten walor Polski wielokrotnie usiłowano nam zniszczyć. Przy pomocy ferajny Tuska ostentacyjnie odwracano się od morza. Zlikwidowano najnowocześniejsze na Bałtyku stocznie!                               Wprawdzie, głównie propagandowo, zaczęto budować autostrady, ale zaczynały się one w Szczerym Polu Dużym, a kończyły w Szczerym Polu Małym. Albo budowano je tylko po to, by dać kolesiom zarobić grubą kasę, jak nieszczęsna A2 łącząca Berlin z Warszawą (to też wieloznaczne). Wrzask sie podnosi, jak zaczynamy nawet wstępnie rozmyślać o Jedwabnym Szlaku, by Chiny w Polsce zbudowały sobie centrum logistyczne na Europę. A ten wrzask to nic w porównaniu z wyciem, jakie się rozległo, gdy postanowiliśmy między Warszawą i Łodzią, w idealnym punkcie, zbudować Lotniczy Port Centralny "Solidarność". – Po co?! – piszczy Lubnauer i Schetyna. – Przecież Berlin jest blisko! – odpowiada Trzaskowski. No właśnie... Europejskie metropolie i ich polscy najemnicy, wszystkimi siłami starają się nie dopuścić, by atut ważnego skrzyżowania szlaków, mógł Polsce przynosić należne i naturalne korzyści.
  • Polacy – Moje trzydzieści lat pracy za granicą dobitnie udowodniło mi, jak wysoko Polacy są cenieni jako pracownicy. Jacy są zdolni, pracowici, twórczy i solidni. Niestety też – relikt komunistycznego zniewolenia – tani. I jak im stworzyć propagandowo motywację, choć nie tylko propagandowo, na przykład hamując wzrost wynagrodzeń i możliwości awansu, to miliony, nie tylko młodych, ale też starszych, tych najlepszych, z wiedzą i doświadczeniem, wyjedzie tam, gdzie będzie im lepiej. Oto właśnie sukces Balcerowicza i ferajny Tuska. Kolejna fala emigracji. I co w tym najgorsze dla kraju – wyjeżdżali najlepsi, najzdolniejsi i najbardziej kreatywni. Ludzie dążący do sukcesu. Chocby tylko dla siebie, jak nie mogli dla kraju.                  Tacy ludzie wciąż są w Polsce. Mnóstwo takich Polaków. Czekają tylko na ofertę. I nawet, jak ta krajowa będzie nieco gorsza, to zostaną. Lecz, jak będą zmuszeni pracować dla złodzieja, ze słomą w butach, który na dodatek będzie nimi gardził, to wyjadą.                   Mamy jeszcze na dodatek poważny problem systemowy z młodymi ludźmi, dzieciakami i młodzieżą, z powodu, że te Kudryckie i Hallowe z ferajny Tuska, dostały zadanie zrobić z młodych durną, ciemną tłuszczę, niedouczoną, tanią siłę roboczą. A wysokie standardy, etykę i mądrość zastępowały wpajane przez lata, przez agenta wpływu Owsiaka: - "Róbta, co chceta". Powoli, wg. mnie za wolno, zaczynamy ten paradygmat zmieniać. Otwieramy ponownie szkoły zawodowe. Liczę też na poważną reformę szkolnictwa wyższego. Dlaczego w takiej Norwegii każdy student pokazujący dobre wyniki może uzyskać od państwa solidny kredyt finansowy, pozwalający na założenie rodziny, zakup mieszkania i urządzenie się, który to kredyt – uwaga – podlega częściowemu umożeniu, jeżeli człowiek po studiach podejmie pracę w kraju. Wyjedzie, albo się będzie bujał na socjalu, to niestety będzie musiał państwu za studia zwrócić. Uważam, iż to dobra umowa na start.
  • Zasoby naturalne. Nikomu jeszcze nie chciało się precyzyjnie policzyć, lub policzono, tylko trudno o publiczny dostęp, ile na prawdę my – Polska jesteśmy warci, licząc tylko to, co jest na naszych polskich ziemiach, oraz to, co jeszcze pod tą ziemią jest ukryte.          Gdy prowadziliśmy akcję "Ratujmy lasy", bo durnota i spolegliwość, Komorowskiego i Tuska, chciała lasy sprywatyzować (30% powierzchni RP), a potem je posprzedawać za grosze, by zapłacić sztucznie wykreowaną należną zapłatę za holocaust w wysokości 68 miliardów USD, bodajże Amerykańskiemu Kongresowi Żydów, doszedłem do, nomen omen, niemieckich źródeł wyceniających globalną wartość naszych lasów na prawie bilion euro ( 1000 miliardów !!!). A ziemie rolne? A uprawy, sady, infrastruktura, zasoby kulturowe i turystyczne, przedsiębiorstwa, instytuty badawcze i biura projektowe, itd, itp. To przecież nie stepy Ukrainy, czy mongolskie piaski Pustyni Gobi.                                                             To co jest pod ziemią schowane, to jeszcze więcej, niż widzimy na powierzchni. Węgiel, siarka, miedź, to eksploatowane zasoby ze światowej czołówki. Także sól. Jesteśmy największym w Europie wytwórcą srebra. Nie tykamy jeszcze naszych wspaniałych zasobów metali rzadkich. W tym jakże ważnego tytanu. Władcy ropy i gazu nie zezwolili nam jeszcze na eksploatację naszych potężnych złóż gazu łupkowego. A i tak mamy złoża klasyczne – krośnieńskie i wielkopolskie. Fakt – nie mamy złota i diamentów. Tylko to taki dowcip. Bo na przykład walizka koltanu – rudy tantalu i niobu, pierwiastków, bez których nie działa cała nasza elektronika jest więcej warta niż niejeden brylant, czy poważny kawał złota.       Mamy na prawdę dużo minerałów, lecz wiedza o tym, nie wiadomo dlaczego, jest nadal skrzętnie ukrywana. Tylko o złożach suwalskich było nieco szumu.
  • Polska kultura i tradycja. Tego dokładnie nie da się na pieniądze przeliczyć. Lecz już dzisiaj wielu uważa (w tym również George Friedman), że to główny zaczyn, drożdże, które wkrótce pozwolą odbudować naszą tradycyjną cywilizację łacińską w całej Europie, z wszystkimi wartościami i zasadami.

 
 
Najprawdopodobniej wymieniłem tylko część polskiego potencjału i wielu z was mogło by jeszcze wiele dorzucić.
Natomiast to, co budzi mój niepokój, to to, że na świecie są potężne pracownie analityczne, które wiedzą znacznie więcej o bogactwie potencjalnym Polski i cały czas dokładnie je monitorują. I jak się dobry klient pojawi, na przykład pan Soros, to jemu się część wiedzy sprzedaje, by sobie mógł swobodnie manipulować.
Bo generalnie światowe pijawki, czy to kapitalizmu, czy lewactwa, spadkobiercy kolonializmu i komuny, potrafią tylko wysysać, jak wszystkie pasożyty, słabe organizmy.
Dlatego aby obronić swoje bogactwo, które na nas czeka, musimy stać się silni, tak silni, by byle skośnooki, lub czosnkowy kleszcz, także z sierpem, młotem i swastyką, nie mógł nas bezkarnie pokąsać.
 
Na koniec taka refleksja: - jaki jest prawdziwy potencjał kraju, jeżeli złodzieje i oszuści w ciągu minionych 8 lat rządów gangu Tuska, zdołali ukraść niemalże pół biliona złotych ( 500 mld PLN), a my właściwie prawie tego nie odczuliśmy, zaślepieni grillem, piwem, czyli sławetną ciepła wodą w kranie?
 
 
.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika U1

27-10-2018 [16:38] - U1 | Link:

Widać że zna się Pan na biznesie i makroekonomii.Ale mówiąc o kredycie to trzeba wyjaśnić różnicę między inwestycyjnym a konsumpcyjnym.
Rozsyłam gdzie się da.

Obrazek użytkownika jazgdyni

27-10-2018 [17:53] - jazgdyni | Link:

Witam

Nie będę wyjaśniał. Nie ma potrzeby. Tu są sami fachowcy. Zapewne się odezwą.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika U1

27-10-2018 [20:44] - U1 | Link:

Rozumiem formę odpowiedzi .W telegraficznym skrócie.Titawa.

Obrazek użytkownika paparazzi

27-10-2018 [20:17] - paparazzi | Link:

Panie kochany, otworzył pan cale clou jak się robi "piniendze" w USA. Jestem świadkiem jak Bóg mi miły, kariery od "pucybuta do milionera" mojego znajomego. Jego nazwisko znane nawet w Polsce i muszę nadmienić ze porządny człowiek i nie babrał się polityka. To On mi tłumaczył ze majątki nie tworzy się swoimi pieniądzmi a banków. Tu dochodzimy do istotnej sprawy co pan opisuje istoty jakoby weksla. Zaczynał od budowy garażów a skończył na Real Estate. Dwa razy plajtował i szedł dalej, wygrał.Jak pytałem Dawida jak to ty robisz on zaśmiał i powiedział "Pukaj do właściwych Banków". No ale garnituru wyświechtanego na łokciach nie zmienił nawet jak był milionerem.

Obrazek użytkownika jazgdyni

28-10-2018 [05:47] - jazgdyni | Link:

Wielu ludzi w możliwość takiej kariery nie jest w stanie uwierzyć. Bo im wyprano mózgi. Zakodowano ich fałszywymi hasłami, że "pierwszy milion trzeba ukraść", albo "bank nie będzie z tobą rozmawiał jeżeli nie będziesz miał przynajmniej 20% własnego udziału". To reguły dla maluczkich, żeby nie podskakiwali, siedzieli cicho i nie przeszkadzali tym dużym.
Śledziłem bardzo dokładnie rozwój prostego norweskiego rybaka - Kjell Inge Røkke. Nic nie miał. Osiem lat ode mnie młodszy. Teraz jako miliarder ma Aker Solution - wielki międzynarodowy holding.
Czyli zgadza się z tym, co pan zna i widział. Ludzie mogą, jak chcą. Tylko często odwagi brak.

Obrazek użytkownika Pani Anna

27-10-2018 [20:42] - Pani Anna | Link:

I takie arykuły powinien Pan właśnie pisać, muszę to dzisiaj przyznać z pełnym szacunkiem. Naprawdę mądre.

Obrazek użytkownika jazgdyni

28-10-2018 [05:49] - jazgdyni | Link:

Pani Aniu - czasem się zgadzamy, czasem nie. I to jest piękne, bo oznacza, że rozmawiają samodzielnie myślący ludzie, a nie roboty zaprogramowane wszechobecną propagandą.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Jarosław Banaś

27-10-2018 [20:48] - Jarosław Banaś | Link:

"Nie ma takiej siły, by fakt, że mam poważną promesę czarteru..." poważną promesą wymachują każdorazowo w czasie wyborów, wszystkie ugrupowania i nic z tego nie wynika a już o szampanie nie wspomnę. Obiecują ale nie podpisują. Może od tego należy zacząć? Od podpisu. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

28-10-2018 [05:51] - jazgdyni | Link:

Zawsze w końcu ten co obiecuje, a potem nie spełnia obietnic, wypada z gry. Nikt tego nie lubi. Morawiecki też za dużo chlapie jęzorem, więc uważnie mu się przyglądam.

Obrazek użytkownika U1

27-10-2018 [21:15] - U1 | Link:

W moim mieście (między Legionowem i Konstancinem ) w takim stylu wypowiada się Janek Pietrzak.Bezpośrednio , prosto z mostu .Gdynia To śp Tomasz Mierzwiński i Pan. W mediach "gównego nurtu " wszystko jakieś takie ...

Obrazek użytkownika jazgdyni

28-10-2018 [05:53] - jazgdyni | Link:

Pozdrawiam

Tomka bardzo, bardzo żal. Mieliśmy się spotkać, bo nigdy się nie widzieliśmy, a chyba się lubiliśmy. Wielka szkoda.

Obrazek użytkownika xena2012

27-10-2018 [21:16] - xena2012 | Link:

Odezwałam się ,ale nie jestem fachowcem.Oczywiście wiem o zasobach naturalnych Polski (mamy w rodzinie geologa) ale nie mogę zrozumieć przyczyn ukrywania tego faktu.Wiem z wyśmiewanego Radia Maryja o bogactwie naszych złóż,o trudnosciach w pracach nad eksploatacją złóż geotermalnych.w Toruniu ,dla kogo te złoża trzymamy?Jak to jest,że w szkołach znajduje się czas na teczowe piątki a nie ma go go na naukę o Polsce i jej możliwościach,a nowoczesny patriotyzm utożsamiamy z płaceniem podatków i sprzataniem psich kup? Pisze Pan o wycenie polskich lasów przez Niemców,to Niemcy wyceniają naszą własność przy naszej biernej postawie czy może im to zleciliśmy?Czy takie tematy nie powinny częściej gościć w naszych mediach i internecie a nie odzywki i idiotyzmy różnych dziwnych polityków,ekspertów od lania wody i ,,mądrości'' celebrytów? 

Obrazek użytkownika jazgdyni

28-10-2018 [06:00] - jazgdyni | Link:

Wygląda na to, że nawet o swoich bogactwach głośno nie możemy mówić. Jest mnóstwo tajemnic. Przecież po wojnie u nas wydobywano uran. A jak długo bardzo cicho było z KGHM, że niby tylko miedź, a o srebrze, które jest tam w dużych ilościach, długo, długo cisza.
A największa ściema i zakneblowanie nam ust, to gaz łubkowy. Pytany wporst, czy jest ten gaz, czy go nie ma, prezes PGNIG uciekł z odpowiedzią.
O co chodzi z tym tajniaczeniem?

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

27-10-2018 [23:52] - Zygmunt Korus | Link:

No Janusz, wiesz co...?! Brawo i jeszcze raz brawo! Pisz tak dalej. Super.

Obrazek użytkownika jazgdyni

28-10-2018 [06:03] - jazgdyni | Link:

Dziękuję Zygmuncie. Nie można bez przerwy myśleć wyłącznie o wszystkich zwycięzcach wyborów. I są tematy, które dziwnie się pomija.

Serdeczności

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-10-2018 [00:20] - Imć Waszeć | Link:

Ja jeszcze dodam, Panie Januszu, że w latach 90-tych, czyli w późnym "Wilczku" sam byłem świadkiem takich praktyk, czyli po prostu normalnego biznesu. Byłem co prawda tylko działalnością gospodarczą, lecz prowadzoną przez poważną firmę księgową. Tak się złożyło, gdyż wtedy duże firmy i korporacje w ten właśnie sposób optymalizowały sobie koszty. A więc ja byłem księgowany przez ten sam podmiot co korporacje i miałem wartość potencjalną liczoną względem firmy matki. W którymś momencie otrzymałem taką dziwną propozycję od mojej księgowej, żebym wziął kredyt i rozwinął działalność. Zapytałem o jaką sumę chodzi. W odpowiedzi usłyszałem, że ona sama jest w stanie załatwić poprzez koneksje i znajomości sumę rzędu 25 mln dolarów lub franków szwajcarskich. Wie Pan jak to się dla tysięcy Polaków skończyło. Na szczęście ja nie miałem czasu, bo przypadkiem znów poszedłem studiować i dlatego dziś nie muszę zakrywać skarpetkami pępka ;) No może przesadzam trochę, bo kolega z firmy wziął wtedy kredyt i skutecznie wprowadził na rynek jedną z bardziej znanych polskich aplikacji.

Obrazek użytkownika jazgdyni

28-10-2018 [06:11] - jazgdyni | Link:

Witam

Jest problem praktycznie na wszystkich polach, który umyka uwadze - jesteśmy bardzo młodym społeczeństwem kapitalistycznym i przyjdzie nam jeszcze długo się uczyć.
Ewidentnym przykładem braku wiedzy w społeczeństwie są frankowicze i sprawa Amber Gold. Prymitywna chłopska pazerność, niestety ludzi niebiednych, wzięła górę nad rozsądkiem.
A przecież mieliśmy świetny przykład bogacenia się w niedojrzałej gospodarce, dziurawej, jak ementaler, przez żydowską parę Art B, którzy cudownie użyli oscylator bankowy.
Powoli, powoli nauczymy się.

Obrazek użytkownika Były Stoczniowiec PO kursie strzyżenia psów

28-10-2018 [14:23] - Były Stoczniowi... | Link:

Na podstawie obserwacji własnych oraz dostępnych mi informacji mogę stwierdzić, że w przeważającej liczbie przypadków dobrych pomysłów popartych wiedzą i pracowitością, wygrywają te, które są zgodne z interesami "systemu". Gdyby nawet wynalazca zbudowałby coś w rodzaju perpetuum mobile, to żerujący na "religii globalnego ocieplenia" oraz  przekupni zdrajcy nie dopuściliby do rozpowszechnienia takiego wynalazku.

Obrazek użytkownika jazgdyni

28-10-2018 [16:32] - jazgdyni | Link:

To prawda. Tak jest.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika katon starszy

31-10-2018 [12:44] - katon starszy | Link:

Bardzo ciekawy i dobrz udokumentowany wpis, do ktorego dorzuce swe geologiczne trzy grosze, albowiem mam jedna krytyczna uwage w meritunm sprawy. Chodzi o slawetny gaz lupkowy w Polsce i pytanie dlaczego po triumfalnych zapowiedziach po, bodajze, 2005 roku nastala grobowa cisza ciagnaca sie po dzis dzien.
Nadmienie, ze sam jestem specjalista od projektow poszukiwan i wydobycia zasobow ropy naftowej i gazu ziemnego z 40-letnia miedzynarodowa praktyka na de facto prawie wszystkich wazniejszych basenach naftowych. Nie pracowalem tylko na projektach w Chinach, Brazylii, Nowej Zelandii, Australii i w Kanadzie, a tak to glowne baseny mam zaliczone. Przez ostatnie 20 lat zajmowalem sie tzw. New Ventures, to znaczy ocena, akwizycja i transakcjami sprzedazy aktywow naftowych w segmencie poszukiwawczo-wydobywczym, w tym od gdzies tak 2011 roku wszedlem w projekty tzw. niekonwencjonalnych zloz weglowodorow, ktore to okresla sie zbiorczym - i absolutnie nieadekwatnym technicznie - pojeciem "shale gas". To gwoli wyjasnienia, by ktos nie powiedzial, ze sie wymadrzam.
A teraz o polskich lupkach.W geologicznej budowie Polski jest kilka formacji geologicznych, ktore moga pretendowac na miano potencjalych obiektow dla poszukiwania zasobow niekonwencjonalnych gazu ziemnego, a to: (1) miocenski gaz w niskoprzepuszczalnych piaskowcach i mulowcach Zapadliska Przedkarpackiego, (2) karbonskie utwory tzw. kulmu  na przedpolu polskich zaglebi weglowych, (3) niskoprzepuszczalne utwory tzw. czerwonego spagowca (Rotliegendes) na Nizu Polskim zawierajace gaz niskokaloryczny  (duza zawartosc azotu!) eksploatowany w klasycznych zlozach gazowych Wielkopolsce, a wreszcie (4) lupki sylurskie zawierajace gaz i ciagnace sie w przyblizeniu wzdluz linii Szczecin - Lublin na glebokosciach od 2000 po ponad 6000 metrow.
To te ostatnie byly przedmiotem zainteresowania firm zachodnich, ktore mialy nadzieje, ze bedzie to analogia zloz gazu lupkowego w USA typu Marcellus Shale, Permian, Paradox, Duvernay itd., gdzie faktycznie to wydobycie hula tak, ze USA z importera staly sie glownym producentem i eksporterem gazu ziemnego.
Musze tu dodac, ze firmy naftowe kieruja sie w swej strategii zasada stada hien, to znaczy tam, gdzie pojawia sie szansa na odpadki z lwiego stolu, wszystkie hieny z okolicy schodza sie i pozostaja na miejscu jakis czas, nawet jesli jeszcze nie ma prawdziwej krwi, ale nia pachnie. Tak samo szybko odchodza, jesli ani zwierzyny, ani wielkich drapieznikow tam nie ma.
Tak tez sie stalo w Polsce z lupkami sylurskimi. Pokrecilo sie wokol nich kilka hien w rodzaju firm takich, jak "Three Leg Resources", "San Leon" w nadziei na to, ze sciagna tam giganty w rodzaju firmy "Chevron". Ta ostatnia miala wowczas licencje na Ukrainie Zachodniej na przedluzeniu polskich struktur.
Dlaczego nic z tego nie wyszlo? Prosze nie wierzyc wypowiedizom typu "Trzeba tysiace wiercen, by potwierdzzic potencjal gazu lupkowego".
 

Obrazek użytkownika katon starszy

31-10-2018 [13:12] - katon starszy | Link:

Dokoncze komentarz. Nie starczylo mi 3000 znakow.
Zamiast "1000 wiercen" ja powiem:

wystarczy 1 (jedno!), maksimum kilka wiercen by zdecydowac, ze dany basen sie absolutnie (!) nie nadaje do projektu gazu lupkowego.
Te wiercenia na polskich lupkach sylurskich byly zrobione. Osobiscie widzialem wyniki otworow "Three Leg" i "San Leon". Niestety, na glebokosciach ekonomicznie usprawiedliwionych, tam gdzie wiercili owi -badz co badz -dobrzy specjalisci, w sylurskich lupkach nie otrzyma sie wystarczajacego debitu gazu na otwor wiertniczy, tak by wiercenie otworu sie oplacilo. Za malo jest gazu w skale, by weglowodory poplynely do strefy przyotworowej.
No, ale wlasciciel podziemnych zasobow kraju, ktorym jest Panstwo Polskie, nie moze sie tak po prostu przyznac, ze krol jest nagi. Do tego nie przyzna sie nigdy zadne powazne panstwo, prosze mi uwierzyc!. Za to ja, na tym skromnym forum, moge sobie pozwolic na podobnego rodzaju rozwianie proznych zludzen i nadziei, bo nikt mnie nie wynajal, bym bronil polskie projekty lupkowe. Za to Glowny Geolog Kraju, Minister Srodowiska, ba nawet PGNiG, musza bronic tego, co jest potencjalna wartoscia, o ktorej Pan - bardzo prawidlowo - mowil.
Powiedza Panstwo: "Panie katon starszy, co pan nam tu bedziesz zawracal glowe swymi destruktywnymi komentarzami?". Ano, Kochani Moi Mili Ludkowie, mam pozytywne koncepcje dotyczace przyszlosci polskiego sektora nafty i gazu. Uwazam np., ze p.Wozniak z PGNiG bardzo ladnie rozwija w Polsce projekty niekonwencjonalne w miocenie Zapadliska i ma tam swietne wyniki.
Sa inne tematy, o ktorych rozmawiac moge tylko z decydentami, a ci nie kwapia sie by wysluchiwac takich "robakow", jak ja. Probowalem do nich dotrzec. Zrozumialem, ze drogi Wszechmocnego sa  dla nas niewidoczne. Niestety, polityka to nie moja domena. Ja moge dosc szybko powiedziec, czy jakis projekt naftowy ma sens techniczny i ekonomiczny i przekazac te wiedze decydentowi, prywatnemu, czy publicznemu. A on z tym zrobi, co zechce.
Co do konkretnych projektow w Polsce, czy w krajach Wyszehradu, powtarzam, sa takie, ktore moge zarekomendowac powaznemu inwestorowi. Ale to rozmowa prywatna. Vale!