
Przypominam ku przestrodze!
Motto muzyczne: https://www.youtube.com/…;
Zbliża się kolejny długi weekend, więc postanowiłem napisać coś w lżejszej formie, choć jak się nad tym głębiej zastanowić, to… - a zresztą posłuchajcie proszę.
Salon Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej to nowofalowa elita prawicowa, która odkąd Jarosława Kaczyńskiego rozbolała noga tak się rozbrykała, iż podobnie jak legendarne lemingi utraciła zdolność samokontroli, jeśli nie całkowicie, to prawie. Powiem więcej. Ta crême de la crême partii pana Jarosława odnalazła nad Wisłą wyjątkowo jej przypadającą do gustu niszę powszechnego zidiocenia i na tym żyznym dla niej gruncie poczuła się tak pewnie, iż jej totalnie szajba odbiła. I tak, z niepojętym dla nauki powodzeniem owa egzotyczna socjeta na przekór teorii rozwoju osobniczego gatunków Karola Darwina, która zakładała, że ewolucja od zawsze postępowała w kierunku rozwojowym, - poczęła ewoluować do tyłu, czego najlepszym świadectwem może być choćby powierzenie funkcji Ministra Obrony Narodowej w ręce pana Antoniego, a do tego jeszcze nominacja posła Suskiego na stanowisko szefa Gabinetu Politycznego Prezesa Rady Ministrów w randze sekretarza stanu. Do tego trzeba jeszcze dorzucić takie kwiatki, jak niedawna próba wyrzucenia dziennikarzy z ufortyfikowanego Sejmu i zadarcie z matkami Polkami, z którymi jak dotąd żadna władza nie wygrała. Symptomem intelektualnego zwiotczenia salonowych elit prawicowych okazała się także innowacyjna formuła telewizji publicznej pod batutą Jacka Kurskiego i jego pierwszego skrzypka niejakiego Rachonia Michała, u których arcymistrz gierkowskiej propagandy sukcesu Kozera mógłby ewentualnie terminować. Charakterystyczne było także przywodzące na pamięć „zieloną wyspę” pewnego górala z Góry Synaj o siedmiu paszportach trajlowanie Premiera Morawieckiego, że jest cudnie i państwowa kasa to prawdziwy róg obfitości, z którego szmal miliardami się przelewa, a także bezustanne zapewnianie doktrynerów partii Pana Jarosława, że ze wszystkim poradzimy sobie sami, zaś inni mogą nam skoczyć na pedał. Przysłowiową „kropkę nad i” postawiła ślepa wiara w dobre serce sojuszniczych Stanów Zjednoczonych, które za nas bez wahania krew przeleją, gdyby nas Putin chciał zaanektować, z czego, jak na razie mamy tylko tyle, że za Patrioty musimy parę miliardów zielonych dutków w ciemno wybecalować, a na domiar złego Don Trump właśnie podpisał z Żydami umowę, która wydoi do zera nasze rezerwy państwowe, - zaś prezydent Duda nic tylko chanukowe świeczki pali.
O ile, jak niegdyś pisał Seaman, platformerskiemu lemingowi wystarczało do szczęścia, że "raz w miesiącu zjadał sobie na mieście suszi, uczęszczał do SPA i pryskał się masumi", to nowofalowy salonowiec Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej takimi pogańskimi wymysłami się brzydzi, a do osiągnięcia duchowego błogostanu potrzebuje prawdziwie wzniosłych atrybutów kultury wysokiej, które pełnymi garściami czerpie przemiennie z kazań na niedzielnej sumie, wykładów ministra profesora Glińskiego oraz rekolekcji u Ojca Dyrektora.
Salon Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej żywi się głębokim przeświadczeniem o własnej nieomylności, bezgraniczną wiarą w moc sprawczą Ducha Świętego czuwającego nad Polską w cyklu całodobowym, a od jakiegoś czasu kręci go niepomiernie superprodukcja Marcina Wolskiego „W tyle wizji”, gdzie małpując na żywca „Szkło Kontaktowe” można do woli napluć na każdego i przez telefon dać upust patogennej nienawiści do wszystkiego, co nie prawicowe, a także do zdrajców, którzy się Prawo i Sprawiedliwość skrytykować odważyli. A wszystko to ku nieskrywanej satysfakcji gwiazdorów tego programu: nawróconej na kodeks Terlikowskiego lady Magdy Ogórek oraz prawicowego Jamesa Bonda niejakiego Ziemkiewicza Rafała, który w gębie na odwagę z Gadowskim się mierzy, lecz jak życie właśnie pokazuje za stosowną gażę powie wszystko, co mu każą. I tak owe miło rozgadane towarzystwo wzajemnego zachwytu nad samymi sobą egzystuje w bezroszczeniowym cyklu: poranna Msza Święta – wyjazd w teren na spotkanie z wyborcami i kolejne przecięcie wstęgi – Msza Święta południowa – a po Mszy Świętej wieczornej papu przed telewizorem zakodowanym domyślnie na konkurencyjny dla wyklętego kanału TVN24 bogoojczyźniany kanał TVP Info, gdzie prawicowy salonowiec ma do dyspozycji przebogatą gamę zestawów gładko mówiących zwalniających go w zupełności z potrzeby myślenia.
Modelowy salonowiec prawicy nowej generacji ubiera się wyłącznie w rodzimą konfekcję, co zwykle skutkuje wrażeniem jakby nie miał lustra w domu, czego wiekopomnym exemplum są niezapomniane stroje, w jakich wystąpiły na audiencji u papieża Franciszka nasze błogosławione Beaty: Kempa i Szydło. Od czasu do czasu nowogrodzki salon zbiera się na tarle w miejscach „elitarnych”, poczynając od dołu: na wiejskich plebaniach, małomiasteczkowych kółkach różańcowych, aż po wielkomiejskie Republiki, Frondy i Kluby Wtorkowe, gdzie zażarcie perorują roczniki pamiętające jeszcze wczesne zaranie jurajskiej epoki dinozaurów i wszyscy ze wszystkimi się zgadzają w myśl ułańskiego zawołania: „Szable w dłoń! Bolszewika goń, goń, goń!” Ostatnio jednak, celem przechytrzenia Brukseli, na salonach prawicowych weszły także w modę zmałpowane of Platformy rożnej maści bale, gale i festiwale, których nazwy zmieniły się tylko o tyle, że obecnie poprzedza je odmieniany przez wszystkie przypadki przymiotnik „narodowy”.
Od jakiegoś czasu na prawicy ogromnym powodzeniem cieszą się odbywane w coraz to innych krakowskich bazylikach i kościołach comiesięczne Msze Święte za zdrowie dalibóg zdrowego jak przepraszam za wyrażenie świeżo odrosły prawdziwek prezydenta Dudy, gdzie gromadzą się aspiranci do orderów rozdawanych przez głowę państwa na prawo i lewo w geście szczodrego siewcy nowego porządku dobrej zmiany. Zaś po wywalczeniu miejsca przed ołtarzem, nierzadko łokciami, aspiranci do kariery mogą się podlizać rodzicom pana Prezydenta, a jedynym, na czym rzeczywiście się skupiają w trakcie podniesienia to łypanie kątem oka, czy kamery Telewizji TRWAM ich złapały. Ewangelię zaś czytają starannie wyselekcjonowane przez nieznane siły grube ryby krakowskiego Akademickiego Klubu Obywatelskiego (AKO), który niby jest, acz po prawdzie jakoby go wcale nie było. A żeby było śmieszniej w tajemnicy Państwu zdradzę, że na tych liturgicznych misteriach psalmy śpiewa konkurujący z Pietrzakiem do miana kantora Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej Leszek Długosz… i tu kończę relację, bo mi jeszcze notkę zwiną, a zausznicy marszałka Terleckiego w jakiejś bramie łeb mi na łyso ogolą.
Przynajmniej raz w roku nowogrodzki salon bywa na szumnych imprezach charytatywnych „Balami Niepokornych” nazywanych, gdzie po podaniu przy wejściu odpowiednio zaszyfrowanego konspiracyjnego hasła, wystrojeni na modłę ułańską balownicy miast się bawić, z rozdziawionymi ustami by wszyscy widzieli wsłuchują się w patriotyczne tyrady krasomówców Gazety Polskiej, jakich Piotr Skarga by się nie powstydził. Zaś przy wyjściu, modelowy salonowiec prawicowy z bombastycznym rozmachem rzuca do skarbonki papierową dychę z przeświadczeniem, że się na cały rok wyzbył wyrzutów sumienia. Nowogrodzki salon jest także obowiązkowo obecny na niepoliczonych apelach, wartach honorowych, odsłonięciach pomników i okolicznościowych Mszach polowych, gdzie zależnie o pory roku, stojąc godzinami na baczność z gołą głową na mrozie, bądź skwarze dziękuje Bogu za łaskę, że udało mu się znaleźć w zaklętym kręgu aspirantów do kariery o promieniu nie większym niż dziesięć metrów od prezesa Kaczyńskiego.
Salon nowogrodzki ma też swoje twarze, że tylko wspomnę ideologicznego przechrztę Stanisława Piotrowicza lubującego się w skandowaniu w Sejmie hasła „Precz z komuną!”, organicznie nieznoszącą smrodu na parlamentarnej antresoli, acz łasą na fast-foody w trakcie sejmowych obrad posłankę Krystynę Pawłowicz, słynącego z nienagannych manier i otrzaskania w wielkim świecie niejakiego Dominika Tarczyńskiego i wyjątkowo uwrażliwionego na ludzie nieszczęście posła Żalka. Reszty nie wymieniam, bo się wstydzę. Och! Byłbym zapomniał. W prawicowych sferach salonowych nieustającą od lat popularnością cieszy się również objazdowy teatr kukiełkowy „Kuchciński, Terlecki, Lipiński & Brothers” z jego wiecznie żywą i nigdy nie gasnącą mega-gwiazdą Beatą Mazurek.
Kończąc notkę konkluduję, że żarty żartami, ale czas kończyć te śmichy chichy, bo już widać jak na dłoni, iż salon Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej rzeczywiście uwierzył, że jest niemającą, z kim przegrać niezastąpioną „siłą przewodnią narodu”.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
P.S.
A nie można by się trochę poduczyć poprawnego pisania po polsku?
Swietnie to Pan ujal,nawet jesli mam wrazenie ze moglibysmy przedyskutowac te sprawy widzac je pod troszke innymi katami.
Pana blog i komentarze stanowia dla mnie przez 2 ostatnie "kadencje" niewyczerpane zrodlo wiedzy,inspiracji i przemyslen i nie pozwalaja mi takze do konca "skangurzec" na "Terra incognita Australis " gdzie moje zycie toczy sie obecnie.Te aborygenskie happeningi wygladaja z lekka inaczej niz PiS-owskie spedy.......
Wybieram sie do Polski i na przelomie drugiej i trzeciej dekady Czerwca bede w Krakowie.;Jesli ma Pan czas i chec chetnie bym sie spotkal i pogawedzil przy kawce w sloneczny dzien "Po rynku,po wielkiemu rynku" czy gdzies indziej "na polu".(Mam nadzieje ze wybaczy mi Pan ten nieudolny pastisz-czego spodziewac sie po Sydnejczyku z Warszawy, chocby i na codzien z Krakusami sie bratal?)
Poprosze o odpowiedz na [email protected]
Pozdrawiam uprzejmie
Piotr Lemieszek
Pod-Sydnejski Dottore
Konstruktywna krytyka polega na wyszydzaniu (co do zasady w zbożnym celu) nieadekwatnych ludzkich zachowań. Oceniania nie ludzi tylko ich zachowań więc przykładowo: jeśli panie Beaty ubrały się jak raszple, to rechot dotyczący ich ubioru ma na celu wyłącznie to, by na drugi raz ubrały lepiej lub pozostały w domu jeżeli ich na lepszy ubiór nie stać.
Proste.
Zależność jest tu, na blogu, prosta: nasz miły bloger tym większe zbiera cięgi im celniej wypunktuje swoich. A do furii (co poniektórych zakompleksionych) doprowadza krytyka rzeczy wręcz żenujących swoją oczywistością, którą i tak można bezmyślnie spieprzyć.
Wystrzelal juz na rzad wszystkie naboje, a pozostaly mu tylko klamstwa i nonsensy.
Narcyzm jest cechą osobowości charakteryzującą się wyolbrzymionym poczuciem „doniosłości” własnej osoby oraz znaczenia własnych umiejętności. Ludzie z cechami narcystycznymi wierzą, że są szczególnie obdarzeni talentami, często fantazjują o bajecznych sukcesach, mocy, sławie.
Narcyzmowi często towarzyszy skłonność do arogancji, egocentryzmu i snobizmu, a także dążenie do otaczania się „najlepszymi” (ludźmi, usługami, zasobami). Osoba narcystyczna oczekuje specjalnego traktowania przez innych oraz różnorakich ustępstw.
Paradoksalnie narcyzmowi towarzyszy też poczucie niepewności i obniżona samoocena, nierzadko także wstyd i uczucie upokorzenia. Oczekiwanie podziwu idzie tu w parze z bolesnym doświadczaniem krytyki. Wspomniana krytyka lub inne niepowodzenie często spotyka się z gniewnym kontratakiem lub wycofaniem. W związku z trudnością w radzeniu sobie z potknięciami, osoby narcystyczne rzadko podejmują ryzyko i raczej omijają sytuacje potencjalnych przegranych.
Innym typowym przejawem narcyzmu jest zazdrość oraz przekonanie, że „inni mi zazdroszczą”. Zaabsorbowanie własną osobą przejawia się także w wyraźnym braku zainteresowania innymi oraz ograniczoną empatią (a nawet jej brakiem) wobec innych. Osoba narcystyczna oczekuje ze strony innych oddania, jednak nie widzi sensu aby odwzajemniać ich potrzeby. Często buduje relacje w oparciu o dewizę: „co możesz mi dać?”.
Hm..., Pana Pasierbiewicza to dotyczy? Jakoś jednak, zaradnie, dotrwał do emerytury, ryzyko na tym forum, że będzie przegranym, stale podejmuje...
A niektóre sformułowania z jego tekstu bardzo zabawne i celne. Co już wyłapano w sieci. Z przymrużeniem oka oczywiście.
"Jakoś jednak, zaradnie, dotrwał do emerytury..."
Jak Pan słusznie napisał, nasz dr "jakoś dotrwał", a czy nie powinien zakończyć kariery choćby habilitacją, nie mówiąc o profesurze, skoro ledwo doktorat obronił, nie pozostanie po nim śladu w akademickich bibliotekach, ale wszystkich o buców i nie tylko wyzywa.
Mam znajomego, który by mógł być synem dr, a jest profesorem, na początek uczelnianym, ale to i tak sukces, do tego publikacji ma bardzo dużo, wyjątkowo pracowity człowiek, do tego szczery katolik, nie taki farbowany jak nasz dr. Z tym człowiekiem rozmawiać, to prawdziwa przyjemność.
Pzdr.
Zanim zaczniesz insynuować komuś obce pochodzenie przestań kaleczyć język ojczysty. Inaczej robisz z siebie pośmiewisko...
no takie zadanie ma ten "becwal" ... usadzic sie na pozycji zwolennika PiS , patrioty prawicowca ... a potem pomalu saczyc jad niezgody czy zwatpienia
Za komuny sie wyslugiwal ..."dziewczynki" z "Mody Polskiej" byly jednym z licznych instrumentow ... za co dostal paszport i wize do USA (no jeszcze pare innych "nagrod" by sie uzbieralo) ... dzis sluzy tym samym panom tylko "rozpuszczonym" w obozie prawicowym jak gowno wylane do Motlawy. Gowno to gowno ... i chocby nie wiem jak by tu zaklinal ze on "sprzyja" ... to widac po jego belkocie co to za sprzyjanie i czemu to sluzy ...