Nie chciałem zabierać głosu w tej sprawie, ale wszyscy, a na pewno znakomita większość komentatorów straciła głowę.
Serwują komentarze od Sasa do Lasa, ale sensu w nich nijak nie mogę się dopatrzeć.
W związku z tym pomijam streszczanie tendencyjnych komentarzy partyjno-bzduro-produkszynsowych, a skupię się na faktach, i w szkolnie prosty sposób przeprowadzę analizę jakościową oraz polityczną przypadku Wiplera.
Po pierwsze poseł Wipler to dupa, a nie polityk. Nie mówiąc już o całkowicie niestosownym w tym kontekście słowie – dyplomata. Nie potrafił porozumieć się z policjantem (policjantką), chociaż oboje (obydwaj, wszyscy zainteresowani) należą do kategorii funkcjonariuszy publicznych, którzy z definicji powinni wspierać się w swoich działaniach, a zwłaszcza w działaniach publicznych, czyli takich, gdzie linia podziału przebiega pomiędzy organami państwa, a społeczeństwem.
Uwaga na marginesie – deliberowanie o stopniu zalkoholizowania się posła Wiplera jest żałosne. Picie alkoholu w Polsce jest legalne, i tyle w temacie, a to że jeden Pan zabija po pijaku (np. 2 promille) kilka osób samochodem i jest okrzyknięty zabójcą-alkoholikiem, ma się nijak np. do alkoholizmu Winstona Churchilla, który „po pijaku” (1 do 2,5 promilla) wygrał wojnę, jako premier UK.Wniosek z tych przykładów jest taki, że nie ma sensu popierać swoich tez w aferach społecznościowych, argumentem upicia się delikwenta, czy też jego trzeźwości, gdyż że pojęcia te są względne, a dokładne ustalenie zawartości alkoholu we krwi, często jest niemożliwe.
Także pierwszy konkret już mamy. Każdy, kto usiłuje eksploatować okoliczność spożywania alkoholu przez Wiplera, albo oszukuje, albo jest durniem.
Po drugie i po trzecie. Każdy chce, żeby policja była sprawna i nieczuła na rangę społeczną obywatela, gdyż czułość taka częsta zamienia się albo w jawną niesprawiedliwość, albo w denerwującą stronniczość. Jednym słowem, każdy marzy o takiej policji, która nie ugnie się przed telefonem „z centrali”, tylko zaaresztuje przestępcę, nawet jeśli okazałby się nim poseł, minister, czy nawet premier. Policja która reaguje tylko wobec kmiotków, a udaje, że nie widzi wykroczeń ludzi „ważnych”, to znienawidzona w Polsce milicja – uosobienie zhańbienia munduru i służby publicznej.
Z drugiej strony każdy chce, żeby poseł był nietykalny, żeby miał taką rangę, aby mógł w każdej chwili kontrolować działanie administracji, w tym np. policji. Jest to element kontrolny działalności posła, który jest tak samo ważny, jak głosowanie ustaw. Albo ważniejszy, zależy. W każdym bądź razie, element ten jest nie do przecenienia, aczkolwiek należy pamiętać o tym, że immunitet poselski, czyli wyłączenie posła z pewnych obowiązków, czy procesów, nie stawia posła ponad policjantem. Panuje tu swoista równowaga, która polega na tym, że każdy robi co chce (co uważa) - jeśli chodzi o relacje funkcjonariusz-funkcjonariusz, rzecz jasna.
Po czwarte. Kto jest odpowiedzialny za tę burdę? Zazwyczaj przyjmuje się, że odpowiedzialnym jest ten, kto posiada rozleglejsze środki – ten kto jest mądrzejszy, czy jest przełożonym. Porównanie policjanta z ulicy i posła, podpowiada nam, że z tych dwóch funkcjonariuszy państwowych, rozleglejsze środki, jak również większe oczekiwania społeczne, przypadają posłowi.
I tyle. Właściwie można było od tego zacząć i na tym skończyć. Odpowiedzialnością za burdę Wiplera z policją, obciążyć należy Wiplera. Krótko i na temat. Piastuje wyższą godność i powinien być „mądrzejszy” od przeciętnego policjanta. Nie stanął na wysokości zadania (też mi zadanie - śmiechu warte).
Aby krytyka nie była jałowa, należałoby przedstawić właściwy sposób załatwienia sprawy. Proszę bardzo. Poseł Wipler zamiast się sadzić, powinien wezwać telefonicznie drugi patrol, i z wysokości poselskiego fotela obserwować rozwój i przebieg wypadków.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3282
Jeśli już policja postanowi zatrzymać obywatela (a ma takie prawo), to obywatel grzecznie podaje łapki do skucia, a nie wierzga jak pijany osioł. Po skuciu policja sprawdza dokumenty, w tym legitymację poselską, rozkuwa posła i przeprasza.
Ale nabuzowany bufon musiał pokazać "co to nie on".
Żadnej piany nie tłukę, staram się być tylko zdrowo rozsądkowy, a i tak mam zupełnie inne zdanie niż Pan.
Dlaczego?
-"... poseł Wipler to dupa, a nie polityk. Nie mówiąc już o całkowicie niestosownym w tym kontekście słowie – dyplomata. Nie potrafił porozumieć się z policjantem (policjantką)..."
Nie mam pewności, czy Pan ciągle mieszka w Polsce? Bo racją jest, że z policjantem mogę sobie pogadać, jeśli nie popełniłem przestępstwa, co wiem z własnego doświadczenia, w Danii, Norwegii, czy Szwecji, w Wielkiej Brytanii i nawet w większości stanów USA. We Francji, czy Grecji bym nie ryzykował.
A w Polsce NIGDY! Jaka dyplomacja? Jaka polityka? Funkcjonariusz zawsze na granicy amoku może z każdym zrobić, co chce. Nieważne, czy poseł, czy lump. Taka jest bezdyskusyjna zasada wpajana na szkoleniach.
- "...Odpowiedzialnością za burdę Wiplera z policją, obciążyć należy Wiplera."
No nie... to taki żarcik, albo prowokacja?! Że co? Podszedł, chcąc ochronić kolegę, mówiąc: - Panowie, dajcie spokój, ja go zawiozę do domu. Na co usłyszał: - Spierdalaj- , a chwilę po tym dostał gazem po oczach. Coś się Panu źle kojarzy?
Tu może Pan sobie poczytać http://naszeblogi.pl/505…
Pozdrawiam
O tym właśnie mówię. Tak zachowywać się to może wiejski pastuszek, a nie poseł.
1. Co to znaczy "dajcie spokój"? czy to nadużywanie władzy poselskiej, czy namawianie do odstąpienia od czynności służbowych?
2. Chronić, to trzeba było wcześniej, prosząc kolegę, żeby nie rozrabiał.
Jeśli uważał, że policja źle reaguje powinien zadzwonić do dyspozytora z prośbą o drugi patrol.
3. Policja naprawdę nie zaczepia przypadkowych ludzi, więc albo "polowali" na kolegę Wiplera, albo kolega "prosił się" o interwencję, a prośba została wysłuchana.
a/ powiedzieć - panie, zjeżdżaj pan do domu, bo weźmiemy pana na izbę wytrzeźwień i... tu podać konkretny powód, wykroczenia, czy przestępstwa.
b/ wyskoczyć z radiowozu i rozpocząć agresywne użycie przemocy. Co też zrobili. Wolno im... A bo co?
2. Wipler siedział pod murkiem i może nawet przysypiał. Nie miał kontroli nad zachowaniem kolesia. Gdyby był klasycznym tchórzem, to mógł dalej siedzieć, a psy skatowały by kolegę. Ale się włączył. Ja też bym się włączył i wielu przyzwoitych, choć podciętych ludzi też. I tu jest całe clou programu - gdy psy wyczuły wrażego posła, porzuciły kolegę i wzięły się za katowanie pijanego pisiora. Bo tak mają zakodowane poufnymi zaleceniami.
3." Policja naprawdę nie zaczepia przypadkowych ludzi..." ???????!!!!!!!! Panie, gdzie Pan żyjesz??? Polski policjant działa na podstawie swojego widzimisię, bo zawsze zostanie wybroniony. Sprawę Krzysztofa Olewnika Pan pamiętasz?
Jestem państwowcem, także lubię policję, bo jest potrzebna. A dlaczego są takie patologie? to kwestia złego prawa i nieuczciwych ludzi na stanowiskach.
Sam Pan pisze, że są źle szkoleni - więc nie ma sensu "jeździć" po policjantach...
Ogólnie mówiąc, występujące patologie w instytucjach publicznych, nie podważają sensu istnienia tych instytucji, jako takich. Anarchia jest utopią.
Pozdrawiam :-)
/dodałem to samo pod Pana wpisem - rozminęliśmy się/
Winny jest system, a nie biedny człowiek - policjant.
Pozdrawiam