Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Szalone lata sześćdziesiąte

Izabela Brodacka Falzmann, 12.10.2014
W czasie pracy przy komputerze zwykle słucham Bacha. Skusiłam się na Wariacje Goldbergowskie w wykonaniu Glena Goulda. I nigdy więcej. W pewnej chwili wariacje zastąpiły jakieś prostackie dźwięki. Okazało się, że koncert jest przerwany przez reklamę przepisu kulinarnego na polędwicę w pomarańczach. Raz na zawsze odechciało mi się Bacha z komputera. To doskonała metafora współczesnego świata. Nie ma podziałów, nie ma świętości. Nie sposób się zabezpieczyć przed chamstwem, przed polędwicą w pomarańczach, przed podpaskami ze skrzydełkami, środkami na wzdęcia i przed jarmarczną tęczą. Doścignie cię nawet przed kościołem Zbawiciela.

Istotą kultury jest umiejętność rozróżniania. Nie chodzi o ustalanie hierarchii. Rozumiem, że każda hierarchia jest solą w oku i kamieniem obrazy dla lewicy. Nie da się jednak funkcjonować nie wiedząc czy jesteś w kościele czy w burdelu. Nie wiedząc czy za chwilę usłyszysz Bacha czy tatę Kazika - nie przesądzając nawet, który muzyk był lepszy. Jak ostatnio na festiwalu muzycznym „Sacrum i Profanum” w Krakowie.

Chciałabym odpowiedzieć sobie na pytanie - Jak to się stało? Jaki był udział nas wszystkich, którzy w szalonych latach sześćdziesiątych świetnie się bawiliśmy, w tym rozchwiewaniu wszelkich wartości?

Pewien mój znajomy przydźwigał wówczas do domu rękę manekina. Wolę nie dochodzić jak ją zdobył. Umieścił tę rękę w sedesie zaginając na brzegu muszli palce, tak jakby ktoś usiłował się z sedesu wydostać. Matka znajomego zasłabła. Potem ręka, ku radości gości, wisiała na łańcuszku i każdy musiał ją uścisnąć spuszczając wodę .

Inny znajomy miał w korytarzu Murzynka z puszką. Twierdził, że kupił go na giełdzie staroci ale najprawdopodobniej ukradł go w jakimś kościele. Kiedy wrzucało się do skrzynki monetę Murzynek kiwał głową. Znajomy nieźle na nim zarabiał. Musiał tylko trochę zainwestować w „płyny integracyjne”, a potem do Murzynka ustawiała się kolejka dobroczyńców. Tego Murzynka naprawdę mu zazdrościłam. Był tak ohydny, że aż piękny.

Do dobrego tonu należały prezenty takie jak gipsowy bocian z dzidziusiem na plecach tudzież krasnoludki i grzybki, które kupowało się na odpuście w Łowiczu. Zdobiły potem niejeden ogród. U mnie w domu do tej pory panoszą się rogi nieszczęsnego łosia zamordowanego przez jakiegoś pradziadka męża. Przez pewien czas wieszałam na nich korale z Jabloneksu. Czeska sztuczna biżuteria było to w tamtych czasach estetyczne dno dna. Korale miały podkreślić mój dystans do rogów i do rozrywek pradziadka. Potem doszłam do wniosku, że dość mizdrzenia się. Albo rogi wyrzucam albo przyjmuję je z dobrodziejstwem inwentarza . Rogi zostały. Z prawdziwą satysfakcją za to wyrzuciłam korale.

Te zachowania najprościej byłoby traktować jako rodzaj dekadencji - wczesne objawy przesilenia stuleci, objawy wielokrotnie przecież przewidywanego końca historii, końca sztuki, polityki i właściwie końca wszystkiego. Nowoczesność, szczególnie w jej zgrzebnym socjalistycznym wydaniu była dla nas niestrawna, dlatego uciekaliśmy w żart, w persyflaż. Tak hartowała się ponowoczesność. Uważam jednak, że to mizdrzenie się, podszywanie się, mimetyzm elit miał w Polsce o wiele poważniejsze podłoże.

Salony intelektualne jak już kiedyś wspominałam realizowały ideał „ the melting pot”- tygla. Spotykały się w nich może nie dosłownie ofiary z katami, ale dzieci ofiar z dziećmi katów. W tej sytuacji wiele tematów z oczywistych przyczyn było tabu, więc pozostawała do dyspozycji tylko „nieznośna lekkość bytu”.

Czy my wszyscy kultywując estetyczny żart byliśmy świadomi, że jesteśmy harcownikami świata à rebours, na wspak.? Istnieje powieść pod tym tytułem, której autorem jest Joris-Karl Huysmans.

O ile pamiętam bohater tej książki nawet odżywiał się na wspak, czyli przez lewatywę.

Dla mnie osobiście zdumiewające było gdy estetyczny żart nagle zmieniał swój status i stawał się dziełem sztuki. Mam na myśli hiperrealizm uprawiany przez Ewę Kuryluk. Artystka przemalowała ze zdjęcia scenę imprezy towarzyskiej, oraz scenę swojej kłótni z facetem na jakimś pomoście. Można było rozpoznać znajomych- prezentowali się „jak żywi”. Trudno mi uwierzyć, że ktokolwiek mógłby ten żart traktować poważnie. A jednak okazało się, że nie doceniłam ważnego prądu in statu nascendi. Po hiperrealizmie już nic w dziedzinie sztuki nie mogło mnie zdziwić. Ta sama Kuryluk rozwieszała na krzesłach brudne (niech będzie, nie pierwszej świeżości ) szmaty. Pięknie rozwieszała. Czy jej mistrzostwo w pięknym rozwieszaniu szmat miało coś wspólnego z pozycją polityczną jej ojca? Jakieś brzydkie sugestie? A jednak prawomocne.

W 1917 roku Marcel Duchamp zaszokował świat wystawiając w galerii pisuar. W ten ironiczny sposób zlikwidował wszelkie ograniczenia stawiane artyście. Zainaugurował również obyczaj wystawiania w galeriach różnych przedmiotów jako „readymade”- gotowe do podjęcia roli dzieła sztuki. Czym różni się zatem pisuar pozostawiony w galerii przez hydraulika naprawiającego toalety od pisuaru, który ustawił Duchamp? Różni go intencja. Duchamp kreuje dzieło sztuki mówiąc niejako do pisuaru: „stań się dziełem”. Czy hydraulik mógłby poważyć się na taki akt kreacji i czy byłby on skuteczny? Absolutnie nie. Hydraulik nie jest artystą i kropka, a sztuka jest to – z definicji - to co robią artyści. A skąd się biorą artyści? I tu jest pies pogrzebany! Artyści biorą się z ich uznania przez środowisko.

Nie będę małostkowa i przyjmę dla uproszczenia, że fakt wywodzenia się Duchamp'a z rodziny artystycznej nie miał wpływu na uznanie pisuaru za dzieło sztuki. W przypadku naszych rodzimych postmodernistów nie sposób jednak podobnego wpływu ignorować. Szmata pozostawiona przez sprzątaczkę i szmata Kuryluk to zupełnie inne byty. Jedna jest i pozostanie szmatą, druga będzie funkcjonować jako dzieło sztuki na mocy aktu „kreacji z niczego” przez artystkę wykreowaną też z niczego przez jej środowisko.

Kreacja kaskadowa – to najtrafniejsze określenie tego zjawiska.
Teks drukowany w numerze 41 ( 382) Gazety Warszawskiej
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 6944
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

12.10.2014 22:45

W latach 60. podobnie jak Pani przebywałam w mieszanych, że tak powiem, środowiskach. Jednakże ze wstydem przyznaję, że nie przyszlo mi nawet do głowy wspominać o Powstaniu, o mojego Dziadka udziale w wojnie polsko-sowieckiej itd. Nie chcę obwiniać rodziny, jednakże na 16-18 lat mojego życia tyleż samo lat slyszałam od rana do wieczora wspomnienia powstańcze i wojenne. Byłam tym często znudzona i zniecierpliwiona. Moi znajomi "mieszani" też nie mówili ani slowa o niczym. Co gorsza, wg moich rodziców i dziadków, wtedy było już lepiej. Zostało mi w pamięci, że stalinizm, gdy byłam małym dzieckiem, byl straszny, ale teraz jest lepiej. I tak nieświadomie rosłam i żylam w przekonaniu, że mimo wszystko jest lepiej.
W dodatku bywało różnie, część tych znajomych wyemigrowała i znikli z oczu. Dopiero po latach dotarło do mnie, jak było i kto jest kto.
Można także wskazać pare osób, które wrosły w polskość lub pozytywnie zajęły się ogólnie budową demokracji.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

12.10.2014 23:26

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na W latach 60. podobnie jak

Wydawało się, że będąc dość blisko różnych dysydentów można się czegoś ciekawego dowiedzieć. To tylko  pozory. Zimand właśnie mowił mi o kobiecie, która była świadkiem zabójstwa Nowotki. Powiedział, że żyje ona tylko dlatego, że nic nie mówi. Zimand już też nie żyje, więc nie dowiemy się jak to naprawdę było. Ale omerta jako zasada była w tym środowisku równie istotna jak na Sycylii. Natomiast zdarzały się różne zdumiewające "koniunkcje"- jak mawiały moje kresowe ciocie. W środowiskach opozycyjnych można było spotkać najdziwniejsze osoby. Trzeba trochę światła wpuścić do tych zakurzonych salonów.
Domyślny avatar

Rapax

13.10.2014 11:15

Z tym słuchaniem muzyki mam taki sam problem. Ostatnio pracując słuchałam sobie planet Holsta kiedy nagle zostałam dosłownie porażona jakimś upiornym bitem i wyciem z reklamy :)Artykułu się nie da czasem przeczytać żeby nie ładowały się zewsząd jakieś nachalne samochody/proszki do prania/sieci komórkowe. Taka własnie jest obecna kultura głośna, chaotyczna, wielokierunkowa, wymierzona na to by zrobić wokół siebie zamieszanie zanim jeszcze coś nam zaprezentuje. Jednak chyba nie my pierwsi i nie ostatni tak o tym myślimy. Były już w historii okresy roszczące sobie prawo do największego moralnego i kulturowego upadku. Zawsze też byli ludzie próbujący się odnaleźć w takiej rzeczywistości. Dawniej bardzo bardzo dawno bywało solidne dno na które mógł się stoczyć człowiek[...] Inne dno było przeznaczone dla pań inne dla panów w tamtych czasach bywały na przykład kobiety upadłe skompromitowane bywali bankruci gatunek obecnie prawie nieznany swoje dno miał polityk kapłan kupiec oficer kasjer i uczony[...] Zapytajcie rodziców być może pamiętają jeszcze jak wyglądało dawne Dno dno nędzy dno życia dno moralne[...] zbuntowani ludzie potępione anioły spadały w dół człowiek współczesny spada we wszystkich kierunkach równocześnie w dół w górę na boki na kształt róży wiatrów dawniej spadano i wznoszono się pionowo obecnie spada się poziomo Pozdrawiam serdecznie!
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

13.10.2014 15:09

Dodane przez Rapax w odpowiedzi na Z tym słuchaniem muzyki mam

Dziękuję bardzo. Czy to Różewicz?
Domyślny avatar

Rapax

13.10.2014 15:51

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Dziękuję bardzo. Czy to

Tak. Ten wiersz był aktualny dawniej, ale dla mnie pasuje również do dzisiejszych czasów. Nie ma już dna tylko ciągłe spadanie...
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

13.10.2014 13:43

Istotą kultury jest umiejętność rozróżniania: 1956+ 1970+ 1981+ ;-)
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

13.10.2014 15:10

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Istotą kultury jest

A gdzie jest 68?
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

13.10.2014 15:19

Dodane przez izabela w odpowiedzi na A gdzie jest 68?

68 to cymes z innej bajki. "Bo wolność krzyżami się mierzy" ;-)
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

13.10.2014 17:08

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na 68 to cymes z innej

Cymes -oj to -cymes.
minimax

minimax

11.01.2015 07:13

"dzieło sztuki na mocy aktu „kreacji z niczego” przez artystkę wykreowaną też z niczego" Tu dobitnie widać, czym różnią się fakty od opinii. A poza tym - ex nihilo nihil fit.
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,667,974
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności