W tym roku styczeń był dosyć łaskawy dla budowlańców. Ciepła i sucha pogoda umożliwiła przeprowadzenie wiele drobnych prac. W bloku, w którym mieszkali Hiobowscy jedna z rodzin zabudowała sobie balkon.
W bloku zawrzało.
- To tak wolno? - oburzali się lokatorzy, którym wcześniej odmówiono zgody na zabudowę.
- Wolno - oświadczyła z dumą pani lokatorka. - Mąż pracuje z ministerstwie, zna się na przepisach. Teraz pisze dla Francji ustawę ograniczającą ich przemysł stoczniowy. Od pierwszego stycznia zmieniły się przepisy budowlane. Teraz już można zabudowywać balkony!
Wtedy wszyscy inni oświadczyli, że w takim razie oni też zabudują balkony. I kiedy tak wszyscy się oświadczali do bloku wszedł pewien pan. Wyglądał dość kuriozalnie. Miał bowiem wygląd nobliwy, jakby stary i zakonny zarazem, okulary, brodę, kręcone makarony włosów przy uszach. Włosy były koloru blond, co psuło cały ten efekt. Dodatkowo wrażenie groteski potęgował kask budowlany na głowie.
- Szalom - przywitał się śpiewnie pan. - Nadzór budowlany, dzień dobry państwu!
- Dla kogo dobry, dla tego dobry - mruknęła babcia Łukaszka.
- Ja do lokatorów, którzy zabudowali balkon - oznajmił pan rozdając wizytówki. - Stare jeszcze są, sprzed zmiany - zastrzegł. Na wizytówce było stanowisko, adres, tytuł naukowy, nazwisko i imię. Imię było przekreślone, z Mariusz na Mordechaj.
- Kiedyś był odwrotny trend - skomentował dziadek Łukaszka.
- To mój balkon, a bo co? - spytała pani.
- Zabudowa została wykonana niezgodnie z prawem.
Zapadła cisza.
- Jak to? - wyjąkała pani. - Mąż mówił mi...
- Goje nie znają się na budownictwie - machnął ręką pan z nadzoru.
- On jest prawnikiem.
- Na prawie też nie.
- Ja kto nie, ja czytałam zmianę rozporządzenia, teraz już wolno zabudowywać balkony!
- Nie wolno.
- Ale dlaczego?
- Izrael nie akceptuje zabudowy pani balkonu! - rzekł z mocą pan inspektor i potoczył triumfalnym wzrokiem po otoczeniu.
- A skąd Izrael niby wie... - zaczęła pani, ale pan jej przerwał:
- Oni wiedzą wszystko, mają najlepsze służby na świecie!
- Nawet wiem od kogo to wiedzą - rzekł z przekąsem tata Łukaszka. Pan inspektor zaczął krzyczeć "milcz antysemito" i że zaraz przyjdzie do Hiobowskich sprawdzić czy kratki wentylacyjne w łazience nie są zaklejone folią.
- A pani - wzburzony pan inspektor zwrócił się do pani lokatorki. - Niech pani wie, że Izrael nie akceptuje zabudowy pani balkonu.
- Dlaczego ja mam dostosowywać swój balkon do tego co chce Izrael?
- Bo oni mieli Holokaust! - zagrzmiał pan inspektor.
- Ale co to ma wspólnego.,, - powiedział Łukaszek, ale pan nie dał mu dokończyć:
- No, no, chłopcze, zanim cokolwiek powiesz, dobrze się zastanów, nie będziesz chyba negował Holokaustu?
- Nie...
- No więc! Ma pani dwadzieścia cztery godziny na dostosowanie swojego balkonu.
- A jeśli nie?
- Przykro mi to mówić, ale dostanie pani wezwanie o odszkodowanie. Sześćdziesiąt pięć miliardów dolarów.
- Co??? Za jeden balkon???
- Proszę pani, oni tam, w Izraelu, czują mocniej.
- Zaraz, moment - wtrąciła się dozorczyni, pani Sitko. - Chciałabym jednak wiedzieć, dlaczego nasze prawo musimy dostosowywać do żądań....
- Te żądania nie są bezzasadne, proszę pani! To wszystko w trosce o jakość prawa. Aby było jak najlepsze. Rzekłbym: koszerne.
-------------
marcinbrixen.pl
http://www.wydawnictwo-l… - blog w formie książki
https://pl-pl.facebook.c…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7149
No i Eskimosom trzeba teraz oddać z nawiązką za ich utracone igloo.
- "o co chodzi w tym tekscie? To miało byc śmieszne? Ciekawe? Wnieść coś do dyskusji? (jakiej?). Tekst jest niesamowicie seksistowski i mizoginistyczny." (tu)
- "o co chodzi w tym tekscie? To miało byc śmieszne? Ciekawe? Wnieść coś do dyskusji? (jakiej?). Tekst jest niesamowicie seksistowski i mizoginistyczny." (pod wpisem Pietruszka)
- "o co chodzi w tym tekscie? To miało byc śmieszne? Ciekawe? Wnieść coś do dyskusji? (jakiej?). Tekst jest niesamowicie seksistowski i mizoginistyczny." (pod wpisem Prezent od wujka)
Gdzie w tych wpisach Autora bloga jest mowa o kobietach? Szanowny foros ma jakieś problemy ze zrozumieniem tekstu, czy rozumieniem (używanych przez siebie) słów?
ale jak widac nawet MBrixena lemingoza probuje dyskredytowac tyle ze krytyczna recenzja satyry jest nieosiagalna dla amatorszczikow