Mijający tydzień przyniósł kolejny cud naszych żonglerów - statystyków z ministerstwa finansów - jeszcze nie tak dawno pod wodzą Jana-Vincenta Rostowskiego, obecnie: jego zdolnego ucznia. Mateusza Szczurka.
Oto za pomocą prostej sztuczki zadłużenie polskiego sektora instytucji rządowych i samorządowych spadło na koniec pierwszego kwartału – w porównaniu do końca ub. roku – o 100 mld zł. Wystarczyło - tak, jak postanowiła (i przegłosowała w Sejmie) rządząca koalicja w ub. roku - „przesunąć” część obligacyjną aktywów otwartych funduszy emerytalnych do ZUS. - Gdyby nie ten ruch, zadłużenie… wzrosłoby o 30 mld zł – szacuje Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.
Jednak, jak zauważa dalej ekspert, przekazanie do ZUS części oszczędności emerytalnych gromadzonych przez Polaków od 1999 r. spowodowało jedynie to, że wartość zadłużenia zmalała do poziomów z połowy 2011 r.
Warto przypomnieć, że poziom zadłużenia sektora instytucji rządowych i samorządowych, który na koniec marca wyniósł 782,1 mld zł (na koniec 2013 r. - 882,3 mld), jeszcze na koniec 2007 r., a więc w momencie przejmowania od PiS rządów przez obecną koalicję wynosił 527,4 miliarda. Rachunek jest prosty. Obecna koalicja pod wodzą Donalda Tuska w ciągu zaledwie sześciu lat zwiększyła zadłużenie naszego kraju aż o prawie 355 miliardów zł! Inaczej mówiąc dług publiczny w latach 2008-2013 wzrósł o 2/3.
Mimo zastosowanej sztuczki księgowej z aktywami OFE nawet eksperci ekonomiczni organizacji nie związanych z opozycją, takich jak Pracodawcy RP ostrzegają: jeśli Polska będzie zadłużać się w podobnym tempie jak w ostatnim czasie, za kilka lat cała nadwyżka z OFE zostanie przejedzona.
Jak zauważył Łukasz Kozłowski politycy są stale narażeni na pokusę, by przeznaczyć w tak łatwy sposób uzyskane dodatkowe środki na zwiększenie wydatków sektora publicznego, zwłaszcza w roku wyborczym. Warto zauważyć, że już u progu zmian w systemie emerytalnym skonsumowano ok. 23 proc. nadwyżki wynikającej z umorzenia obligacji posiadanych dotychczas przez OFE.
Skutkiem wprowadzonych zmian jest również wzrost uzależnienia Polski od zewnętrznych źródeł finansowania. Już 59 proc. długu Skarbu Państwa znajduje się w posiadaniu inwestorów zagranicznych. Dziś - jak ocenia Kozłowski - nie stanowi to jeszcze większego zagrożenia dla stabilności finansów publicznych. Problem tkwi jednak w tym, że taka sytuacja nie będzie utrzymywać się wiecznie. W przypadku ewentualnych zawirowań inwestorzy zagraniczni będą bardziej skłonni do pozbywania się naszych papierów skarbowych, co doprowadzi do wzrostu rentowności polskich obligacji, a w konsekwencji – wzrostu kosztów obsługi długu publicznego.
Inne dane ministerstwa finansów, już z tego roku, są także niepokojące. Po upływie 1/3 bieżącego roku, na koniec kwietnia, tegoroczny poziom deficytu budżetowego sięgnął 21,3 mld zł, tj. prawie 45 proc. poziomu zaplanowanego na cały rok. Nic zatem nie wskazuje, by rządzący zamierzali bardziej dbać o dyscyplinę budżetową. Miejmy nadzieję, że więcej kadencji rządu Tuska już nie będziemy musieli przeżywać. Ujawnione „taśmy prawdy” z czołowymi politykami PO i prezesem NBP w rolach głównych powinny ułatwić ten scenariusz.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2168