W swoim długim życiu więcej miałam do czynienia ze zwierzętami niż z ludźmi. Może dlatego rozumiem mowę ciała bez specjalnych szkoleń i podręczników. Jeżdżąc wiele lat na wyścigach i to kiepsko, a w kategoriach wyścigowych- powiedzmy sobie szczerze- beznadziejnie, spadłam w sumie tylko kilka razy. Trener Klamar, który jak mi kiedyś sam mówił, spadł przeszło 3000 razy, twierdził, że rzadko spadają kiepscy jeźdźcy, bo znając swoją słabość, są wyczuleni na sygnały płynące od konia. To fakt- wiedziałam co koń za chwilę zrobi, zanim nawet o tym pomyślał. Nauczyłam się właściwie odczytywać drgania skóry na łopatce, ustawienie uszu i podobne, równie nieistotne dla innych sygnały.
To samo dotyczy psów. Miałam do czynienia z wielką liczbą psów w tym bezpańskich i nigdy mnie żaden nie ugryzł z wyjątkiem własnego, przybłędy Freda, który odruchowo gryzł wszystkich po nogach wstawionych pod stół. Miał głęboką nerwicę, wiec dla jego dobra nauczyliśmy się siadać do posiłków bokiem, co rozwiązało sprawę.
Pomyślałam sobie, że gdybym przypadkiem znalazła się wśród gości celebrujących D-day w Normandii, wiedziałbym co w trawie piszczy. Porządek jałtański się kończy (to widać , słychać i czuć) i gdyby nasz prezydent Komorowski miał rozum, to będąc na miejscu, natychmiast zorientowałby się „ kto kogo”.
Miałam okazję widzieć w TV przywitanie Obamy przez Komorowskiego na lotnisku. Obama wdzięcznie zbiegł po schodkach i poklepał Komorowskiego po plecach tak jak ja klepię psa gdy przywoływany wróci do nogi, ale w czymś wytarzany. Dla psa to znaczy : „ jesteś grzeczny chłopak, ale wolę żebyś trzymał się trochę dalej i pies to doskonale rozumie.
Komorowski wydawał się jednak nie rozumieć. Komentarz chyba zbyteczny czyli jak mówią Rosjanie: Чего ж вам больше?.
Jeszcze co do mowy ciała. Szukając informacji na temat wizyty prezydenta USA na tle polityki światowej , zobaczyłam zdjęcia Obamy machającego hantlami w hotelowej siłowni . Dla mnie to oczywista „ ustawka”. Odwołuję się do doświadczeń ćwiczących samotnie panów. Każdy ociera pot, wzdycha , kicha i tak dalej. Któż nie obserwowany, wygina śmiało ciało z takim jak Obama, pozornie naturalnym wdziękiem?
Chciałam się również czegoś dowiedzieć na temat prac Sejmu.
Wiele lat temu jeden z kolegów nauczycieli robił nam przed lekcjami prasówkę. Wyjmował z kieszeni wymiętą i zatłuszczoną Trybunę Ludu i namaszczonym głosem odczytywał artykuł wstępny. Po kilku minutach cały pokój nauczycielski zwijał się ze śmiechu. Partyjni mieli wściekłe miny, ale nie mogli się do niczego przyczepić. Kolega nic nie przekręcał i nie ironizował. Po prostu czytał wiernie tekst wstępniaka.
Trafiłam na Renatę Zarębę odczytującą w Sejmie protokół, z podobnym efektem humorystycznym.
Kiedy namaszczonym głosem przeczytała: „ marszałek trzykrotnie uderza laską” sala zawyła ze śmiechu , dokładnie tak jak moi koledzy sprzed 40 lat.
Zrozumiałam, że w kwestiach politycznych zdana jestem wyłącznie na mowę ciała.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 12554
Bardzo się cieszę z nowego czytelnika i serdecznie pozdrawiam.
Pani Izo!
Mowa ciała jest w tym wypadku zgodna z wymową faktów.
Polska pozostała w roli jaka została jej narzucona w Teheranie, Jałcie i Poczdamie. Zmienił się brat prowadzący. Na ile jest zaangażowany w rejonie Europy Środkowo-Wschodniej widać po zadeklarowanych kwotach. Ile są warte jego deklaracje dotyczące suwerenności Ukrainy też widać.
Widoczne jest to z perspektywy każdego z państw traktowanych protekcjonalnie przez USA, Rosję, UE i Niemcy.
Ja też tak sądzę. Natomiast wiem, że mowę ciał umiem odczytywać. Dlatego odmawiałam udziału w rekrutacji pracowników do redakcji, w której pracowałam. Pod białą bluzeczką grzecznej dziewczynki widziałam rzeczy, których nie miałam zamiaru ujawniać, żeby jej nie zaszkodzić. Rzadko kiedy mylę się co do ludzi , a jeszcze rzadziej co do tekstu.
Pani Izo!
Owszem, czyta Pani mowę ciała. Poza tym ma Pani doświadczenie życiowe. Obawiam się jednak, że ma Pani również siódmy zmysł. To prawdziwe brzemię.