Chiny nie są w stanie stworzyć dwubiegunowego świata - nie posiadają bowiem naturalnych sojuszników. Ani w świecie azjatyckim, ani tym bardziej poza nim. Nikt nie sprzymierzy się więc z Chinami, które staną przed podobnym problemem jak obecnie Rosja - czyli de facto izolacją geopolityczną. Owszem - istnieć będzie wymiana handlowa i interesy, jak obecnie między UE a Rosją, ale nie może być mowy o porozumieniu na poziomie politycznym - zbyt duże różnice kulturowo-cywilizacyjne. Chiny więc zaatakują Rosję(nie w sensie dosłownym, militarnym) - nie świat zachodni. To najbliższy sąsiad padnie ofiarą, gdyż w sytuacji w której Chiny nie mogą zaatakować USA, zwasalizują i połkną rosyjskiego sąsiada, zaspakajając swój apetyt. W tym rejonie może być więc tylko jeden hegemon - i będą nimi Chiny. Tyle im wystarczy. Na sojusz narodów Rosji i Chin nie ma co liczyć - nie wytrzymałaby tego "chrześcijańska" struktura narodu rosyjskiego, który uległby(być może ulegnie) dezintegracji i rozbiciu. Byłoby to szczególnie łatwe biorąc po uwagę fakt, iż w Rosji istnieją ambicje mocarstwowe "wielko-rusów" i elementy nacjonalistyczne nie mogąc się obronić przed Chinami, doprowadzą do wewnętrznego chaosu.
W kontekście ostatniej wizyty Putina w Chinach chciałbym zwrócić uwagę na coś, o czym się nie pisze. Mam na myśli stosunek Chin do Rosji - oficjalnie skrywany(znamienne dla chińskiej mentalności, nie zdradzać się zbyt wcześnie), jednak bardzo widoczny na płaszczyznach mniej eksponowanych. Chciałbym zwrócić uwagę na stosunek przewodniczącego Xi Jinpinga do Putina, widoczny na zdjęciach z ostatniej wizyty. Mowa ciała mówi więcej niż słowa, które mogą być sztuczne.

Na powyższym zdjęciu widzimy Putina, który z wyciągniętą ręką niemal podbiega do Xi Jinpinga. Ten natomiast stoi prosto, nieruchomo i swobodnie. Ten kontrast pokazuje, kto występuje tu z pozycji "siły", a kto jest "aspirującym" przychodzącym "po prośbie".

Na kolejnym zdjęciu widzimy Putina z mocno pochyloną w dół głową i przygarbioną sylwetką. To znak uległości - podobne zachowania widzieliśmy u Donalda Tuska na zdjęciach z Putinem.

Ciekawie przedstawiają się kolejne zdjęcia obrazujące uścisk dłoni. Powyżej mamy do czynienia z klasycznym "Upper-hand", czyli takim ułożeniem dłoni, aby wewnętrzna jej część skierowana była do dołu, nad ręką rozmówcy(u którego jest skierowana wnętrzem do góry). Takie ułożenie sugeruje dominację tego, który ma rękę "na górze" - tu jest nim Xi Jinping. Takie ułożenie dłoni jest szczególnie łatwe, gdy uda się stanąć na zdjęciu po lewej stronie(od strony patrzącego).

Co ciekawe, nawet jeśli Putinowi uda się stanąć po lewej stronie, to cała jego sylwetka psuje jednak ogólne wrażenie. Nawet w takim układzie Xi Jinping wygląda swobodnie i stabilnie, a Putin nieco sztucznie, jakby był kontrolowany w wymuszonej pozycji.

Kolejne zdjęcie jest równie wymowne. Xi Jinping idzie prosto i swobodnie , Putin natomiast obraca się w jego kierunku szukając niepewnym wzorkiem "akceptacji". W przypadku mowy ciała "w ruchu" istotne jest kto jest postacią "centralną"(dominuje), a kto się do niej odnosi i dostosowuje(uległość). Na tym zdjęciu jest to bardzo dobrze widoczne.


Kolejne zdjęcia mówią za siebie. A przecież bywało inaczej podczas spotkań Putina z innymi liderami:

Obraz mówi więcej niż słowa!
Ksawery Meta-Kowalski
Ta mentalność przetrwała w Rosji do dziś w zmutowanej formie. Jeśli popatrzeć na działania Rosji i hord mongolskich to widać wspólne korzenie. Mowa o przedziwnym pędzie do terytorialnej dominacji. Rosja w przeciwieństwie do "normalnych" państw nie rośnie w siłę poprzez "wewnętrzny rozwój"(edukacja, technologia, bogacenie się itd), ale poprzez kolejne podboje i eksploatację terenów(gaz, ropa - zero produkcji zaawansowanej). Dlatego wewnątrz Rosji mamy "dziadostwo" - natomiast na zewnątrz ekspansywną politykę mocarstwową. To już taka mentalność - zamiast się rozwijać i bogacić, pieniądze wydawane są na podtrzymanie złudzenia mocarstwowości. Ciekawe jest natomiast to, że inne państwa Azji - jak choćby Japonia czy Chiny(ale też Korea Płd czy Singapur) - rozumieją, iż najważniejszy jest rozwój i budowanie potęgi. Dopiero stąd można rozdawać karty. Widać, że w Rosji z Azji pozostało tylko to co najgorsze, odziedziczone po hordach mongolskich. Rosja musi czuć że się jej boją - dlatego często blefuje, a jej propaganda(dobra) pracuje nad obrazem "niepokonanej Rosji".