Kogo obchodzi Tusk, TK i "sytuacja demokracji"

       Złożyło się szczęśliwie, że w ostatnich tygodniach mogłam sobie w różnych celach popodróżować trochę po Polsce. Piękna sprawa – tu kurorty, tam zabytki, gdzie indziej znów przebiśniegi i krokusy (wcześniej niż w Warszawie). Trochę wypoczynku, trochę zwiedzania, trochę załatwiania. Ale wcale nie to było najciekawsze – najciekawsze okazały się, jak zwykle, rozmowy z ludźmi. Z normalnymi ludźmi w normalnej Polsce z ich zupełnie normalnymi problemami - zwykle zupełnie innymi niż u mieszkańców wielkich metropolii tudzież bawiących w "dobrych towarzystwach".
       Tematy i sprawy znane mi dobrze z wszelkich salonów zresztą też się gdzieś tam w trakcie podróży przewijały – choćby przy kawiarnianych stolikach turystycznych miejscowości czy przy pogawędkach w pensjonatach i hotelach. „Eleganckie towarzystwa” zwykle dalej jęczały na 500 plus. Według salonowego przekazu „ludzie biorą i przepijają, bo jak Polakom dać do ręki to zaraz przepiją” albo że „marginesowi dali w łapę, kupili ich sobie i dlatego PiS teraz wygrywa”. To zresztą nic nowego, jęczą w tym duchu od początku i dziwne, że jeszcze się nie przyzwyczaili, najwyraźniej to jakaś wścieklizna nawykowa. Inne motywy utyskiwań to – też już nawykowo - „likwidowana praworządność”, bo TK, KRS, likwidowane sądy, nękani sędziowie (itp.) oraz ogólnie „straaaaaszna sytuacja w kraju” i "PiSlandia, w której nie da się żyć". Jak zwykle w prawie każdym miejscu znajdowała się też jakaś była hipiska z Warszawy czy innego większego miasta między 60 a 70-tką skarżąca się, że rząd każe jej rodzić dzieci. Nowością przy tych kawiarniano-salonowych pojękiwaniach był, zgodnie z wymogiem chwili, wybór Tuska. I tutaj człowiek dowiadywał się m.in. rewelacji, że „żadne państwo nie wciska swoich” i że w ogóle „nie ma na to przepisów” (żeby tego „swojego” zgłaszać).
       Znacznie ciekawsze i zupełnie odmienne od lamentów „towarzystwa” było to, co mówili zwykli ludzie w miasteczkach czy wsiach. A więc po pierwsze normalni ludzie są zadowoleni z „dobrej zmiany” i bynajmniej „dobra zmiana” nie jest dla nich jakimś ironicznym słowozlepkiem a po prostu rzeczywistością i czymś, z czego się cieszą. Nie oznacza to oczywiście, że na władze nie patrzą krytycznie. Patrzą i to bardzo krytycznie ale też widzą, że wreszcie tam, na górze, jest kilka osób, które oprócz tego, że są w stanie intelektualnie i organizacyjnie ogarnąć rządzenie państwem, to myślą także o zwykłych Polakach. I widzą różnicę między dziadostwem pod rządami PO/PSL a tym, co jest teraz. „Nie wszystko robią dobrze, robią błędy ale przynajmniej robią coś dla zwykłych ludzi a nie tylko dla siebie” – nawet nie bardzo jestem w stanie zliczyć, ile razy słyszałam to i podobne zdania.
       Wiele „normalnych ludzi” (nie żadnych alkoholików ani urojonego „marginesu” wbrew opiniom salonu) docenia też program 500 plus – on po prostu ułatwił znacznie życie, w wielu przypadkach uczynił je godziwym i pozwolił rodzinom z dziećmi na pewien oddech. Teraz ludzie wiedzą, że nawet jak jeden z małżonków straci pracę czy zachoruje, to jakoś będą w stanie przetrwać trudny okres i wyżywić i ubrać dzieci. To nie jest żaden komfort ale po prostu trochę oddechu, mniej stresu i więcej spokoju w życiu wielu rodzin, tak bardzo potrzebnego. Ludzie liczą też i widzą, że teraz będą mogli z dziećmi gdzieś pojechać czy kupić to czy tamto do domu, co w znaczny sposób poprawi im standard życia. Kilkoro rodziców spodziewających się kolejnego dziecka opowiadało mi, że nigdy przedtem nie widzieli takiego natłoku ciężarnych w poczekalniach gabinetów ginekologicznych – to byłoby potwierdzenie wiadomości o większej liczbie urodzeń.
       W trakcie zwykłych rozmów w sklepie, na ulicy, na przystanku czy w urzędzie wielu moich przypadkowych rozmówców też podkreślało, że obecny rząd wreszcie próbuje coś robić, żeby państwo się rozwijało i żeby powstawały miejsca pracy, tylko, że z Brukseli i z Berlina nie bardzo chcą na to pozwolić i ciągle się mieszają. Ocena polityków donoszących na własny kraj do Brukseli, Berlina czy gdziekolwiek indziej jest jednoznacznie negatywna i sprowadza się do często słyszanego zdania, że „ci ludzie nie powinni być w polskiej polityce”. Ciężko pracujących Polaków zarabiających na utrzymanie rodzin czy na zbudowanie domu wybór Tuska generalnie nie obchodzi. A jeżeli już, to jest on postrzegany jako chęć Brukseli czy Berlina, żeby przyłożyć nielubianym polskim władzom, które wreszcie przestały się podlizywać Zachodowi a robią coś dla własnych obywateli. Generalnie ludzie nieobracający się po wszelkich warszawskich (czy innych wielkomiejskich) salonach, uczelniach, towarzystwach, itp. absolutnie nie chcą powrotu poprzedniej władzy, gdyż utożsamiają ją ze złodziejstwem, egoizmem, korupcją i wszelkimi innymi patologiami życia publicznego. Ciekawe, że w dość zaniedbanych o biednych miejscowościach, które odwiedzam kilka razy w roku, tym razem po raz pierwszy widziałam sporo ogłoszeń w rodzaju „przyjmę do pracy”, „poszukuję pracowników”, itp. To niby nic wielkiego – zapewne nie chodzi o prace wysoko płatne - ale jednak najwyraźniej coś się zaczęło dziać.
       I w tym samym czasie, gdy pańcie głodujące za kilkanaście tysięcy złotych czy oderwani od rzeczywistości panowie w „mediach zaprzyjaźnionych” wyją, obwieszczają kompletną ruinę gospodarczą, upadek demokracji, krwawą dyktaturę i wojnę domową, życie w realu toczy się spokojnie dalej. Można nawet powiedzieć, że jakby o oczko spokojniej, demokratyczniej (wrażenie, że wielu przestało się po prostu bać mówić, co myślą) i dostatniej a rozbrat między krajobrazem medialnym a faktycznym staje się coraz większy. I wiele wskazuje na to, że ludzie zamieszkujący real (a jest to zdecydowanie większość) a nie urojony świat salonów i mediów nie pozwolą sobie wydrzeć i zniszczyć osiągnięć „dobrej zmiany”. I to jest bardzo optymistyczna wiadomość, którą przekazuję wszystkim Czytelnikom jako główny wniosek z mojej ostatniej włóczęgi. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika xena2012

22-03-2017 [20:02] - xena2012 | Link:

Proszę obejrzeć wiadomość na dzisiejszym  pasku na Info.,,Wiceprzewodniczacy KE Timmermans nakłonił ministrów w UE do zajęcia sie sprawą Polski,ponieważ rozmowy z polskim rządem nie są satysfakcjonujace.''.Zamachy terrorystyczne,niepewność,brak bezpieczeństwa a ten zakuty łeb z powagą zajmuje sie Polską.Widać ,że w Polsce zmienia się i jest to dobra zmiana,tylko co zrobić żeby głos społeczeństwa stał się słyszalny? I co zrobić żeby w Brukseli głos polskich europarlamentarzystów został wysłuchany?

Obrazek użytkownika Leonarda

22-03-2017 [20:44] - Leonarda | Link:

Ten gość ma najwyraźniej obsesję na tle Polski - nie wiem, czy to jakaś sprawa prywatna, czy ktoś mu za to płaci czy jeszcze jakieś inne pobudki. Ale coś jest nienormalnego. Mimo wszystko jestem optymistyczna - oglądałam jedną z ostatnich debat o "sytuacji w Polsce" czy o "demokracji w Polsce" - już nawet nie wiem, bo te wszystkie debaty razem wzięte to kretyństwo, jakiego chyba nigdzie indziej nie widziałam (nigdy nie miałam zbyt dobrego zdania o tej ferajnie ale ich prostactwo i głupota przerosły moje najśmielsze oczekiwania). To była po prostu żenada - ci sami faceci i te same ciotki ględzili te same głupoty a w całym parlamencie siedziało ze 20 osób, w tym połowa śpiących i znudzonych. Wprawdzie lepiej byłoby, żeby się nie zajmowali ale chyba nie ma się co tym przejmować - nie bardzo wiadomo, co z takiego zajęcia się przez ministrów miałoby wynikać. Chyba wszyscy ministrowie nie są aż tak debilni, żeby się zajmowali jakimiś rojeniami. No chyba, że ich czymś kupią ale nawet prasa niemiecka ostatnio pisze krytycznie o przeforsowaniu Tuska i zastanawia się, czy w ogóle warto było. Póki co wygląda, że jest dużo problemów dużo ważniejszych niż Polska i chyba w końcu większość wypnie się na te obsesje T., guja i kilku ciotek rewolucji i zaproponuje im, żeby się zajęli czymś istotnym. Pozdrawiam 

Obrazek użytkownika xena2012

22-03-2017 [20:53] - xena2012 | Link:

Ale teraz Timmermans i ta drzemiaca zazwyczaj w parlamenciej nieliczna ferajna będą debatowac na temat sankcji.Timmermans gorąco przekonuje do ich nałożenia.Myślę,że jego nienormalny upór ma pokazać,że pracuje,bo czymże miałby się tam pochwalić?

Obrazek użytkownika Biedronka

23-03-2017 [14:14] - Biedronka | Link:

Upór Timmermansa ma te same źródła co Tuska. To nikt- czyli miernota wywindowana na stanowisko daleko przewyższające jego możliwości intelektualne, tylko dlatego zapewne, że nauczył się języka rosyjskiego...U D. Tuska jest o tyle gorzej (dla niego samego), że on pewno nawet rosyjskiego nie zna ale okazał się korzystny dla jakichś sił pozostających w układach spiskowych w ramach interesów służb niemieckich i rosyjskich. Nota bene jest zakładnikiem spiskowego porozumienia z którego niewiele wyszło dobrego dla samych Niemców.

Z naszej strony - pozostaje dyplomatycznie to obnażać i nie irytować się a robić swoje. Świetny strzał z tym brakiem poparcia we własnym kraju. 

Obrazek użytkownika Biedronka

23-03-2017 [14:07] - Biedronka | Link:

Normalni, zwykli ludzie zawsze budowali "to państwo". Tak jest też gdzie indziej - np w USA. Negatywna selekcja do elit czy to w USA czy w Europie przez układy biznesowe, medialne dała się już ludziom we znaki. "Król jest nagi" - i kontynuowanie tego stanu rzeczy mimo ewidentnej porażki zaszkodzi tym społeczeństwom, które najdłużej pozwolą na kontynuowanie tej farsy. Takie są prawa natury stworzonej wg praw boskich.
Pozdrawiam serdecznie.