Coraz większa panuje zgoda w opiniach na temat memorandów i traktatów międzynarodowych.
Już prawie wszyscy zgadzają się z tym, że są one spisywane na papierze toaletowym. Niemalże wprost wspomniał o tym premier Jaceniuk, zapowiadając (skutecznie) odstąpienie od papiero-toaletowych deklaracji dotyczących posiadania i dysponowania bronią jądrową.
Skoro bowiem między łykiem szampana i zagryzką czarnym kawiorem, elyty z pobłażliwemi uśmieszkami muskają wąsa, posługując się przy tym nieco archaicznym, ale jak się okazuje, jedynym komunikatywnym językiem, stworzonym przez praktykowanie międzynarodowego anarchizmu, to aby być dobrze zrozumianym, należy wypowiedzieć się również w takim żargonie.
Otóż bardzo się cieszę, że Ukraińcy w odruchu wrodzonej, czy też nabytej chytrości-przebiegłości, zachowali kilkanaście głowic jądrowych ukrytych gdzieś tam w ciemnej, ściśle tajnej dziurze.
Bardzo to pięknie podbija stawkę całej rozgrywki, stawiając na szali piękną Moskwę albo też wykwintny Petersburg. I bardzo dobrze. Ruscy też doskonale wiedzą, że osaczony pies, nawet i bardzo mały, w końcu z braku innego wyjścia zaczyna kąsać.
Jeśli tak ma się zacząć wojna atomowa, to też bardzo dobrze. Nie dość, że będziemy siedzieć w pierwszym rzędzie, to jeszcze mamy szansę przyłożyć rękę do zaduszenia tej turańskiej hydry, a raczej wszystkożernej szarańczy.
- Ooo, koszta będą przeolbrzymie!
- ale co my możemy?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2193
Zgadzam się z Panem, że możemy i nawet powinniśmy.