Fatalny dzień miałem wczoraj. Nie żeby lot jakoś nadzwyczajnie odbiegał od normy. To nie to, wszystko odbyło się normalnie. Ile ja tam wypiłem ? 4 - 5 " Danonków " nie więcej. Zawsze Łyskacza 0,7 przelewam do 100 mililitrowych buteleczek po " Danonkach " większe nie przechodzą przez skaner. Dwie buteleczki chowam do laptopa, trzy wkładam do kosmetyków a dwie mam przy sobie, wypijam przed odprawą, czas wtedy szybciej leci. Po wylądowaniu jak zwykle, pośpiech, pośpiech, rush, rush jak to się mówi. Wziąłem walizkę z konwejera, odebrałem jakiemuś staremu Pakolowi wózek bagażowy, a co ? swojego trzeba pilnować. Nie miałem wyjścia, rush hour. Gdybym zdążył na Kings Cross i złapał ten 11:10 do Selby, to z Selby do Manchesteru mam więcej pociągów niż z Tłuszcza do Warszawy. Zdążyłbym jeszcze na film z Frankiem Dolasem na Polsacie. To fajny film, edukacyjny. Ile ja na tym filmie nałapałem słówek niemieckich, a angielskich to już się nie mówi. Jak ten Rudzki z Ordonem pięknie po angielsku mówili, lepiej niż Angole. Kiedy forsowałem drzwi wózkiem, ktoś puknął mnie w ramię, obejrzałem się. Stał za mną obcięty na naziola, wyglądający jak kibol Chelsea, angielski policjant.
- Ju kant duda - powiedział groźnie - wskazujac palcem na wózek
- Nie nazywam się Duda - odpowiedziałem hardo
Podałem paszport bo nie wiedziałem jak przetłumaczyć na angielski moje nazwisko.
- Ar ju raszyn ? - wybełkotał. Boszszee ! jak ci Angole kaleczą ten angielski.
Myślisz gamoniu, że jak Abramowicz jest Ruskiem, to wszyscy z nazwiskiem kończącym się na " wicz " są Ruskami ? - pomyślałem ze złością, wkurzał mnie ten naziol.
- Jestem Polakiem ! - rozumiesz ? ju andersen czy no andersent ? Kopernik, Kościuszko, Curie - Kozłowska, Sikorski ( tak, ten Sikorski ) ju andersen ? P-O-L-A-K-I-E-M !!!!
- Ar ju Polish ?
No nareszcie skapował ćmok jeden.
- Nekst tajm plis dont be raszyn tanks - znowu wybełkotał i oddał mi paszport. W tym momencie sie zagotowałem.
- Raszyn tanks ? do mnie, wiesz coś ty powiedział ? ruskie tanki ? do mnie. Ty wiesz co znaczą dla Polaka ruskie tanki ? wiesz co znaczy wolność przywieziona na ruskich tankach ? Gotowałem się coraz bardziej. Chciałbym tu zaznaczyć, że do tego momentu nie używałem przy konwersacji nóg ani rąk, tylko usta.
- Kto nam zafundował te ruskie tanki ? fuking Czerczil, trejtor, Jałta ju noł ? fuking zdrajca, ju are fuking trejtor, wszyscy jesteście fuking traitor. Who killed Sikorski ? ( nie, nie ten Sikorski ) Rozsierdzony byłem coraz bardziej. Jak mnie ktoś sprowokuje to nie przebieram w słowach, nie ma znaczenia czy w polskich czy w angielskich.
- A Batel of Britajn ? ju noł ? kto za was walczył ? nasze chlopaki z dywizjonu 303, fuking treitor, sprzedaliście nas Ruskom, fuking bastard, ju are bastard ! Gdyby nie nasze chłopaki urodziłbyś się w oflagu i dziś pewnie pchałbyś u Niemca na lotnisku we Frankfurcie takie wózki jak ten. Fuking traitors. W tym momencie już nie wystarczyły same usta. Kiedy rozłożyłem ręce jak skrzydła Spitfajera i chciałem im pokazać jak nasz Zumbach, broniąc ich, atakował Meserszmity, dwaj naziole, którzy doszli słysząc podniesione głosy, wykręcili mi do tyłu skrzydła, znaczy się ręce, i założyli kajdanki. Potem jak pamiętam zawlekli mnie do jakiejś pakamery i rozebrali do bokserek. To nie było aż tak nieprzyjemne. Zorientowałem się, że szukają broni. Głupcy, czy to ja prezydent RP żebym się z dwururką spacerował, w bokserkach noszę tylko dar natury. Potem zamknęli mnie w jakiejś klitce, chciałem im dalej robić rozpierduchę żeby mnie popamiętali, niestety stół był murowany a taboret przykręcony do podłogi. Nic się nie dało zrobić. Gdybym miał mojego Boscha to ja bym wam pokazał. Po godzinie przyszła jakaś policjantka z tłumaczką. Zacząłem żałować, że byłem już po sprawdzeniu bokserek. Policjantka spisała dane, a tłumaczka powiedziała, że policjanci nie wnoszą skargi bo wzięli mnie za wariata i sprawa nie będzie skierowana do sądu magistrackiego. Będę jedynie wciągnięty na lotniskową listę pasażerów nadużywających i awanturujących się. Do domu dotarłem po 20, akurat na " Kino Polska " leciała " Stawka większa niż życie ", dałem telewizor na maxa żeby wkurzyć sąsiada Angola. To był odcinek pt " Wielka wsypa " bardzo lubię ten odcinek. Nastawiłem kawę w expresie i tosty, lubię sobie pobiesiadować z Klosem. Kiedy Czesław Wołłejko przebrany za Szturmbanfirera Geibla powiedział do szpicla Zająca - Raus ! polnisze szwajne ! zagotowałem się po raz drugi, express też się zagotował, bo kawa wykipiała, a tosty się spaliły. Co za dzień fatalny miałem wczoraj ?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3652