Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Zimny kartofel czyli potęga resentymentu

Izabela Brodacka Falzmann, 13.02.2014
Pewna moja znajoma o historycznym nazwisku poślubiła chłopca stajennego. Na wyścigach takie związki nie były rzadkie. Niejeden trener czy dżokej miał za żonę kobietę z wyższym wykształceniem. Związek mojej znajomej niestety nie przetrwał próby czasu. Niestety - bo jej były mąż to człowiek wielkiej dobroci, wielkiej fantazji i wielkich zdolności. Wiem coś o tym gdyż pomagałam mu w matematyce w maturalnej klasie. Ten chłopak z zapadłej białostockiej wsi, który zakończył edukację dzienną na 6 klasie wiejskiej szkoły podstawowej radził sobie z całkami i pochodnymi ( taki był wówczas program szkół średnich) lepiej niż obecni studenci. Wszystko do czego się brał wychodziło mu doskonale- składanie szafy, budowa antresoli, naprawa samochodu.

Odwiedziłam go kiedyś gdy malował mieszkanie teściów. Bezceremonialnie łaził z kubłem farby po zabytkowym fortepianie. Przerażona zapytałam go, co mu zawinił nieszczęsny fortepian?. Odparł: „ jeżeli chcesz to ci powiem”.

Przy herbacie opowiedział mi o swoim dzieciństwie. Wielodzietna rodzina, wiecznie pijany ojciec zajmujący się handlem końmi, po wyrokach za kradzieże. Dom pod lasem- zimny, bez wygód. Do szkoły kilka kilometrów, zimą w głębokim śniegu. Na śniadanie matka dawała mu zawinięty w starą gazetę zimny kartofel w łupinie. Być może – jak twierdził- wyjęty z parnika dla świń. Herbata – były to dla niego parzone liście czarnej jagody. Owoce- to zbierane na miedzach ulęgałki.

Powiedział: „ wiem że to głupie , ale nie mogę im darować, że chodziłem srać za stodołę, a oni mieli fortepiany”. Porozmawialiśmy sobie od serca. Rozumiałam co czuł mały chłopczyk wędrujący w głębokim śniegu z zimnym kartoflem za pazuchą do szkoły, w której też był poniewierany za - nazwijmy to - zaniedbania higieniczne. On za to rozumiał doskonale, że jego małżeństwo zniszczył resentyment. Żona go kochała, mieli dziecko, teściowie traktowali go bardzo dobrze i przyjęli do rodziny. To on nie mógł im darować dawnej świetności ich rodu. Były to przecież czasy realnego socjalizmu i oni też byli całkowicie spauperyzowani.

Powiedział : „ ą i ę , na ścianach obrazy, pełno książek, fortepian, srebrne łyżeczki, a na okrągło żrą biały ser”. Zapamiętałam to bezsensowne „ą i ę” , bo wielokrotnie to słyszałam w podobnym kontekście.

Podsumowując- wieź emocjonalna, dziecko, wspólne wyjazdy i ciekawe życie- wszystko to przegrało z pamięcią zimnego kartofla.




15 lat temu pewien pracownik sejmu (pan K.) opracował projekt przejęcia wszystkich pozostających we władaniu PRL dworów i pałaców przez międzynarodowe konsorcjum i stworzenia tam sieci hoteli. Podejrzewam, że Polska miałaby w tym przedsięwzięciu udział rzędu 2%, podobnie jak ma w kolejce na Kasprowy, ale tego nie mogę wiedzieć, gdyż projekt upadł. Dostałam go od sejmowych prawników. Zaangażowało się w ten projekt wiele prominentnych osób. Niezawodny ojciec Rydzyk pozwolił mi powiedzieć o tym na antenie RM. Wtedy podałam nazwiska- teraz tego nie zrobię, bo główny projektant już nie żyje i nie jestem w stanie ocenić jego prawdziwych intencji. Twierdził, że chce te dwory ratować przed zniszczeniem. Może miał i rację gdyż większość tych dworów obecnie nie istnieje. Gminy wolały rozwalić je spychaczami niż oddać właścicielom , którzy przecież też chcieli zająć się remontem swoich siedzib. Tak działa resentyment.

Podczas audycji ja i mój rozmówca podkreślaliśmy kulturotwórczą rolę dworu. Zadzwonił pewien słuchacz i powiedział: „ byłem małym dzieckiem, stałem głodny pod oknem i patrzyłem jak kulturalnie państwo jedzą kolację” . Ten słuchacz, już wtedy (czyli 15 lat temu) zdecydowanie starszy potrafił się zdobyć, żeby wyartykułować swój resentyment. Słuchał RM więc mam nadzieję, że nie należał do tych, którzy rżnęli piłą, ani do tych , którzy strzelali w tył czaszki.




Dlatego tak zachwycam się Białorusinami. Oni potrafili swoje resentymenty opanować. Potrafią traktować z sympatią nawet takiego oryginała jak graf Pruszyński. Do byłych właścicieli odnoszą się z lekko protekcjonalną, serdeczną pobłażliwością. Kiedy mówiliśmy o dawnych czasach nie ukrywali , że cierpieli biedę. Przytoczyli wierszyk, który pamiętam z dzieciństwa. „ Ach kak sładki gusinyje lapki” – mówi białoruski chłop , czyli tutejszy. „ A ty jedał” - pyta drugi „ Niet, nie jedał, wiedź mój dziadzia widał, kak nasz barin jedał”. Śmieliśmy się z tego w pełnej świadomości jak ponura rzeczywistość kryła się za tym wierszykiem. Smak gęsich łapek, znany tylko z podpatrywania barina i przekazywany z pokolenia na pokolenie.

Teraz za Łukaszenki nasi „tutejsi” mają się doskonale ale zachowali sentyment do Polaków. Nie wiem na jak długo- obok na Ukrainie rządzi resentyment i nie rokuję powodzenia polskim misjom w tym kraju.

Resentyment jest złym doradcą.

Pewna dziewczyna, która z naszą pomocą wyjechała za granicę utrzymuje dwoje dzieci ze sprzątania i obsługi starszych osób. Jedna z „ patronek” zaoferowała jej darmowe lekcje francuskiego. Podczas telefonicznej rozmowy dziewczyna powiadomiła mnie tryumfalnie, że jej patronka źle mówi po francusku. Mogłabym przejść nad tym do porządku dziennego, ale czuję się trochę za nią odpowiedzialna. Powiedziałam: „ wybacz, ty uczysz się francuskiego zmieniając pampersy i szorując podłogi, a ona ma wyższe studia i przeżyła w tym kraju kilkadziesiąt lat. Ona nie jest winna, że twoja matka jest alkoholiczką i nie posyłała cię do szkoły. Jeżeli czujesz się upokorzona- rzuć tę pracę, ale nie opowiadaj bzdur. Nie pozwól żeby rządziły tobą kompleksy”.


Co zrobić żeby wszyscy czuli się komfortowo? Nie powinno być ludzi wykształconych, bo niewykształceni popadają w kompleksy. Próbował ten ideał zrealizować Pol Pot likwidując wszystkich z białymi rękami, między innymi za pomocą motyki. Nie pomyślał biedaczek kto będzie przeprowadzał na przykład operacje neurochirurgiczne i kto będzie konstruował maszyny?

Nie powinno być młodych, bo źle czują się starzy, nie powinno być ładnych bo obraża to brzydkich. Nie powinno być zdrowych , bo poniżeni czują się chorzy.

Człowieka zakompleksionego obrażają książki na cudzej półce czy cudzy fortepian. Ludzie zakompleksieni byli mięsem armatnim sowieckiej rewolucji. Sami nie wyszli na tym najlepiej.


Nie twierdzę, że świat jest sprawiedliwy. Ale deptanie po fortepianie na pewno go nie poprawi. Trzeba wymyślić coś innego.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 11288
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.02.2014 09:13

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na czy to jest kawanyfi..... coś tam coś tam

Wszyscy mają swoje kody, na podstawie których rozpoznają się wzajemnie. Nie wszyscy musieli nosić w klapie marynarki znaczek UB żeby zostać rozpoznani. Niektórzy nosili pod klapą. Wiem, że na RM środowiska esbeckie mają taką idiosynkrazję, że żaden z nich nie przyzna się, że słucha tego radia inaczej niż służbowo. O Tok FM nic nie wiem, bo go nie słucham. Wiele razy spotkałam się z zarzutem, że słucham RM a co gorsza tam się produkuję natomiast nigdy nie słyszałam o Tok FM w charakterze zarzutu. Widać nie jest znaczące i nie może być wyznacznikiem postaw. To nie to co "Nie". Widzę w kiosku te resortowe twarzyczki tulące do piersi "Nie". Czysta idiosynkrazja.
danuta

danuta

14.02.2014 09:06

...nie było luksusów, był  wiejski standard lat siedemdziesiątych. Mój dom rodzinny różnił się od większości takich domów tylko tym. że więcej czasu poświecano w nim muzyce i książkom, niż sprawom gospodarskim (co miało swoją cenę i konsekwencje). Weszłam w dorosłe życie z wielkim żalem. Nie do tych, którzy jedli "gusinyje łapki" i mieli fortepiany. W moim domu było kilka instrumentów, m. in. pianino, a "gusinyje łapki"... zawsze ratowałam "z rąk kata" przeznaczone na obiad kogutki. Weszłam w dorosłe życie z wielkim żalem do potwornego chamstwa od lat dokonującego segregacji narodu. Segregacji na miasto- wieś. Wiem, że nigdy się tego żalu nie pozbędę. To jest mój bagaż, to są moje doświadczenia. Ale to jest też coś, co z dużą dozą zarozumialstwa nazywam posłannictwem. I kiedy czytam o chamie depczącym fortepiany, to mnie krew zalewa. Problem moim zdaniem nie tkwi w resentymentach. Problem tkwi w tym, że tacy ludzie zatrzymali się w rozwoju na etapie zimnego kartofla, bo czegoś im brakuje...w sercu. Nie w domu, nie w ubóstwie tkwi problem, lecz w nich samych. Wychowywani w pałacu zajeżdżaliby konie. Wychowani w chałupie depczą fortepiany. Taka natura. Taka kombinacja genów.
Serdecznie pozdrawiam
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.02.2014 09:20

Dodane przez danuta w odpowiedzi na w moim domu rodzinnym...

Powiem Pani, że mnie też bardzo boli ten podział. Postawiłam kiedyś  tezę, że wartości jest w stanie przenieść tylko wieś.Przecież to wieś nie pozwoliła odebrać sobie ziemi, zachowała szacunek do kościoła. To ze wsią przegrywali politrucy.  Nasi  gospodarze w Ochotnicy sa dla nas niedościgłym wzorem wyrafinowanego taktu, dobroci, kultury. Mogliby się od nich uczyć dyplomaci. A mają tylko 4 klasy przedwojennej szkoły powszechnej. Właśnie córka jedzie z wnuczką do Ochotnicy na ferie nasycić się tą atmosferą. Jednak Ochotnica też się zmienia. Czy młodzi sprostają zadaniu przeniesienia wartości?
danuta

danuta

14.02.2014 10:53

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @danuta

Czasem wracam z moich "włości" autobusem i słyszę rozmowy młodych ludzi jadących do szkoły w miasteczku. Oni są... jacyś inni niż większość rówieśników w Warszawie. Zajmują ich sprawy lokalne, oceniają stan faktyczny zdumiewająco dojrzale, nawet jeśli czasem trochę ich ponosi (ostatnio byli w trakcie organizowania jakiejś akcji przeciwko jednemu z miejscowych  notabli...) To nie jest poziom "melanż - po melanżu- melanż". Ci, którzy pozostali na gospodarstwach bardzo ciężko pracują, na telewizję mają niewiele czasu, na książki też, rzadko bywają w metropoliach, a jednak jakimś cudem wszystko wiedzą. Pamiętam moją wizytę u sąsiadów (przyjaciół od lat) tuż po Smoleńsku. Tam nikt nie miał wątpliwości i nikt nie ma. Kampania prezydencka 2010 była powszechną demonstracją poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego (61% w pierwszej, 80% w drugiej turze; tylko urzędnicy głosowali na swoich). Jeszcze kuleją wybory samorządowe, ale wyłom w betonie PSL już się dokonał, weszli młodzi ludzie z "Przymierza" i z PiS. Ja jestem optymistką. Wartości się nie zapomina.
Niezmiennie serdecznie pozdrawiam
Domyślny avatar

siermięga

14.02.2014 10:01

Dodane przez danuta w odpowiedzi na w moim domu rodzinnym...

gdy z chama zrobić pana!Ci co to dzisiaj narzucają nam swoje poglądy to kolejne pokolenie chamów i prostaków a że poszukują korzeni szlacheckich świadczy o tym dobitnie,oni chcą zapomnieć o swojej przeszłości i przeszłości swoich przodków,bo ich przeszłość nie ma nic wspólnego z pochodzeniem i tradycją wsi.Czy dzieci w szkole uczą się o Drzymale?

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,667,987
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności