Na skróty – Kanał Panamski

 
Kanał Panamski przepłynąłem tak ze 20 razy. Oczywiście w obie strony. Choć jak teraz spojrzę, to więcej razy na zachód, z Atlantyku na Pacyfik. A tak po prawdzie z Morza Karaibskiego na Pacyfik.
Zawsze to jest niezapomniane przeżycie, ten malowniczy kanał ze specyficznym systemem śluz na obu końcach, oraz malowniczym, sztucznym Jeziorem Gatun, wyrównującym przetaczające się między oceanami wody, a będącym także miejscem postoju dla mijających się statków oraz źródłem elektryczności dla strefy kanału.
 
No więc tak, załóżmy, że płyniemy z Atlantyku na Pacyfik. Późnym wieczorem przybyliśmy na redę Cristobalu, tuż przy wejściu do kanału i rzuciliśmy kotwicę, w oczekiwaniu na pilota, który będzie nas przeprowadzał przez śluzy, aż do Gatun, jakieś 30 metrów do góry.
Piloci zazwyczaj pojawiają się rano, rozwożeni motorówkami, dając pół godzinne wyprzedzenie, tak, ze można się przygotować, wystartować silniki, wyciągnąć kotwicę, sprawdzić urządzenia i zająć stanowiska.
Tak już jest na całym świecie, że mimo iż można pilotowi opuścić metalowy, elektryczny, lub hydrauliczny metalowy trap, takie dosyć strome schody, to mimo tego piloci tradycyjnie wchodzą na statek po sznurowych drabinkach pilotowych. Mówię wam, czasami to jest niezła sztuka, gdy motoróweczką fala rzuca dwa metry góra – dół i trzeba szybko, w odpowiednim momencie przeskoczyć na sznurową drabinkę i uciekać do góry, by burta wznoszącej się łodzi nie zmiażdżyła nam nóg.
Teraz zawsze obowiązkowo ma się na sobie kamizelkę ratunkową i nie można nic nieść w rękach, ani mieć założonego plecaka. Te rzeczy później są wciągane linką na górę.

Oczywiście, są wielkie statki, jak tankowce, czy specjalne wszystkie statki badawcze, które mają lądowiska dla helikopterów (helipad) i są nowoczesne porty, jak Rotterdam, gdzie pilota dostarcza się z reguły helikopterem.
 
No dobrze, pilot już jest na mostku, przywitał się z kapitanem i oficerami, sprawdził precyzyjnie pozycję statku, zapoznał się z parametrami (np. ważne – czy śruba jest prawoskrętna, czy lewoskrętna i czy są dodatkowe pędniki (thrustery) i jakiego typu jest ster) i wydał pierwsze komendy, co do szybkości i kierunku.
Moment spokoju i steward zgodnie z zamówieniem przynosi pilotowi świeżutkie śniadanko, kawę, soki i co tam jeszcze chce.
Do śluz z kotwicowiska zbliżamy się około godziny. Gdy już jesteśmy blisko, dwa holowniki odbierają od nas cumy, by precyzyjnie nas ustawić w pierwszej najniższej śluzie. Stoimy nisko, a ściany śluzy sterczą po obu stronach, jak średniowieczna twierdza. Ściany wznoszą się na jakieś 12 metrów i my też, razem z przybierającą w śluzie wodą, będziemy wędrować do góry z jakieś 10 metrów. I operację tą powtórzymy trzy razy, w trzech kolejnych śluzach, aż osiągniemy poziom jeziora Gatun 26 metrów n.p.m.
Cumownicy bardzo sprawnie przymocowali statek do nabrzeża. Cały czas będą wybierać cumy, gdy woda w doku będzie się podnosić do góry, tak by statek się nie przemieszczał.
Wreszcie zamknięto wrota śluzy. Stoimy jak we wielkiej wannie. Otwarto olbrzymie zawory i woda zaczyna się, co widać gołym okiem, podnosić się do góry.
 

Nagle, patrząc za burtę, widać, że nie jesteśmy sami! W doku pływają i wyskakują w powietrze delfiny. Te mądre stworzenia szybko opanowały i nauczyły się, że Kanał Panamski, to również dla nich najlepsza droga do przemieszczania się z oceanu na ocean.
Zabieg dokowania w śluzach przeprowadzany jest trzy razy. Statek sprawnie jest przeciągany cumami ze śluzy do śluzy, coraz wyżej i wyżej. Podziwiam zsynchronizowaną pracę czarnych cumowników, wykonujących tą samą pracę dzień w dzień, kilkadziesiąt razy. Nie ma miejsca na błąd, czy nieuwagę. Do pomocy mają małe lokomotywki, popularnie zwane mułami, bo kiedyś w zamierzchłej przeszłości, to właśnie muły ciągnęły statki linami przez śluzy.
 
Ostatnia, górna śluza otwarta, wpływamy, wraz z towarzyszącymi nam delfinami na wody Jeziora Gatun i tam rzucamy kotwicę. Przyjdzie zaczekać parę godzin, aż pokaże się konwój statków płynący z Pacyfiku i dalsza droga będzie dla nas wolna.

 

Jezioro jest bardzo malownicze. Dookoła otacza nas tropikalna dżungla. I ciekawostka. Jak pamiętam, zawsze, gdy stoimy na kotwicy na tym jeziorze, przychodzi krótka tropikalna ulewa. I jest ciepło. Bardzo ciepło.
 
Panuje tu tropikalny klimat lasów deszczowych. Dosyć nieprzyjazny dla człowieka. Gdy Francuzi zabrali się 1 stycznia 1881 roku do budowania kanału, trochę na hura, bez odpowiednich prac badawczych, choć pod przewodnictwem słynnego Ferdinanda de Lessepsa, twórcy Kanału Suezkiego, to nie przewidywali skali trudności w przebiciu się przez góry.
W początkowym założeniu kanał miał być na poziomie oceanów, bez żadnych śluz i doków. Kolosalna robota i olbrzymie prace ziemne.
W tamtych latach nie znano jescze roli komarów, w rozprzestrzenianiu malarii. No i właśnie malaria i żółta febra zebrały wśród budowniczych kanału okrutne żniwo. Szacuje się, że około 25 000 ludzi zmarło przy budowie kanału, a 200 000 zachorowało na malarię.
Francuzi przeliczyli się z siłami i po ośmiu latach firma budująca kanał ogłosiła bankructwo.Coś tam jeszcze dłubali przez parę lat, ale nie były to poważne roboty.

 

W roku 1903, panamscy rebelianci, przy wydajnej pomocy Stanów Zjednoczonych, oderwali obszar wokół przyszłego kanału od Kolumbii i proklamowali niezależne państwo Panama. A już rok później, Amerykanie kupili od Francuzów za 40 milionów dolarów wszelkie prawa do kanału, wraz z całym pozostawionym sprzętem.
 
Już w 1904 roku Amerykanie zabrali się do roboty nad kanałem, co było największym projektem technicznym na świecie tamtych czasów.
Odstąpiono od francuskiej koncepcji przekopania kanału na poziomie morza i zdecydowano się na sysytem śluz, z kanałem na wysokości 26 metrów n.p.m. Istotnym elementem było jezioro Gatun, największy wodny rezerwuar zbudowany dotychczas przez człowieka. Jezioro systemem rurociągów, pomp i zaworów, zasilane jest wodami Pacyfiku.
Od początku też Amerykanie zabrali się za problemy sanitarne. Odkryto rolę komarów w rozprzestrzenianiu zarazy i poprzez intensywną dezynsekcję uporano się z plagą malarii i żółtej febry. Teren wokół kanału przestał być najbardziej chorobotwórczym obszarem na świecie.
Budowa praktyczne trwała 10 lat i w roku 1914 pierwszy statek przepłynął z oceanu na ocean, a do pełnej eksploatacji oddano w 1922 roku.
Początkowa przepustowość kanału wynosiła około 1500 statków rocznie, by w chwili obecnej wzrosnąć do 14 000. czyli około 40 statków dziennie.
Największe statki, które mogą obecnie przepłynąć kanał, to tzw. panamaxy..
Gdyby nie było Kanału Panamskiego, to podróż z Atlantyku na Daleki Wschód musiała by się odbywać przez Kanał Sueski, Morze Czerwone i Ocean Indyjski. Kanał ma w szczególności strategiczną rolę dla wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.
 
W 1977, za prezydenta Cartera, Amerykanie podpisali traktat z Panamą i w 1999 ostatecznie wycofali się ze strefy Kanału Panamskiego i zarząd oddali państwu Panama. Obecnie, w roku 2007 Panama rozpoczęła olbrzymi projekt poszerzenia i pogłębienia kanału. Wybudowane zostaną nowe większe śluzy. Podniesiony ma być poziom wód Jeziora Gatun. Wszystko po to by kanał nie stracił swojego prymatu, jako najkrótsza droga wodna między Atlantykiem i Pacyfikiem.
Na kanale Panama zarabia około pół miliarda dolarów rocznie. A przepłynięcie kanału kosztuje, w zależności od wielkości i typu statku od 40 do 80 tysięcy dolarów.
 
A my sobie stoimy na kotwicy na Jeziorze Gatun, podziwiamy tropikalne lasy i czekamy, kiedy będziemy mogli popłynąć na Pacyfik.
Wiele statków wycieczkowych z Karaibów tylko wpływa przez śluzy na Jezioro, by dać pasażerom odczucie międzyoceanicznego pasażu i wieczorem powraca na rajskie Karaiby.
 
Kanał w całości, wliczając w to oczywiście tory wodne płytkich zatok na obu oceanach ma około 80 kilometrów. Jak już napisałem, od strony Atlantyku, w okolicy poru Cristobal są trzy śluzy Gatun, a od strony Pacyfiku, przy porcie Balboa i niedaleko Panama City, śluzy Pedro Miguel i śluzy Miraflores.
 
Po południu na Gatun zaroiło się od statków przybyłych z obu oceanów. Pora podnosić kotwicę, gdy tylko dyspozytor kanału wydaje takie polecenie. Znowu wody zaroiły się motorówkami, które przywożą pilotów. Ruszamy w dalszą drogę.
Kanał leży 10 stopni na północ od równika, czyli w pełnej strefie tropikalne. Zmierzch tu zapada błyskawicznie. Powiedzmy, dzisiaj słońce zachodzi o 19-tej, a już 15 minut później jest kompletnie ciemno. W tropikach nie ma tak ukochanych przez nas długich letnich wieczorów. Tylko pstryk, jak gdyby ktoś zgasił światło.
Tak więc do pacyficznych śluz Miraflores docieramy już kompletną nocą. Na szczęście wszystko jest fantastycznie oświetlone. Śluzy w odwrotnym kierunku – teraz woda opada, a my wraz z nią. Teraz cumy trzeba wydłużać, by się nie zerwały.
Ostatnia śluza i już port Balboa. Po lewej stronie widać światła Panama City. Jeszcze tylko przejazd pod mostem Bridge of Americas, który symbolicznie łączy Amerykę północną z Południową i już jesteśmy na otwartym Pacyfiku.

 

 
Jako ciekawostkę podam, że Kanał Panamski skrócił drogę wodną z San Francisco do Nowego Jorku o prawie 15 000 kilometrów. Warto było to wybudować.
 

 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika jazgdyni

09-01-2014 [11:33] - jazgdyni | Link:

Witam

Jeżeli spodoba się ten temat morskich opowieści, to bedę go kontynuował.
Najpierw o niebezpiecznych i ciekawych przejściach - La Manche, Kanał Sueski, Cieś. Mallaca,

A następnie o przemytniczych przygodach za komuny.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Wiktor Stachowicz

09-01-2014 [12:48] - Wiktor Stachowicz | Link:

Do poziomu nieodżałowanego Seawolfa nigdy się pan nie zbliży nawet.
Sądzi pan, że jest czytany po liczbie wejść a powinien pan po liczbie opinii, głosów wyrażonych pod tekstem. W większości sam pan jako pierwszy rozpoczyna niby dyskusję. A zresztą nie wiadomo ile z tych wejść to pana własne. Piszcie jzg może w końcu się nauczycie tej trudnej sztuki. Piszcie, klawiatura wiele wytrzyma.

Obrazek użytkownika Józef Darski

09-01-2014 [13:36] - Józef Darski | Link:

albo uwagi merytoryczne, albo czepianie się, a wtedy czepiactwa nie będą tolerował.  Nie podoba się - to udowadniamy kiepski styl, błędy merytoryczne, nudny temat itp. Nie podoba się, to Pan nie czyta. Czy zamierza Pan czepiać sią każdego blogera czy tylko Pana "ulubionego"?

Obrazek użytkownika jazgdyni

09-01-2014 [13:49] - jazgdyni | Link:

Dziękuję Panie Józefie.

Obrazek użytkownika jazgdyni

09-01-2014 [13:48] - jazgdyni | Link:

Dlaczego pan mnie prześladuje?
Z uporem maniaka wchodzi pan na moje teksty, wyraźnie ich nie znosząc, tylko po to by zostawić głupi, osobisty komentarz.

Nie urządzam wyścigów ze śp. Seawolfem. On miał swoje przeżycia, a ja mam swoje. Piszę już o morzu od lat.
I staram się to robić rzetelnie.
Bo dla otwartej głowy każda nauka jest dobra.
Niestety, zakuty łeb tego nie zauważy.

Obrazek użytkownika seaman25

09-01-2014 [17:09] - seaman25 | Link:

Zapewniam Pana że opis Kanału Panamskiego jest bardzo rzetelny i nawet dla całkowitego laika (jakim zapewne Pan jest) doskonale oddaje "klimaty" tamtych stron. Po przeczytaniu wpisu zamarzyłem sobie żeby mieć taką pamięć i zdolności jak szanowny "jazgdyni" w pisaniu "morskich opowieści", a miałbym o czym pisać po 27 latach spędzonych na morzach i oceanach całego globu. "Seawolfa" też czytałem regularnie i nie widzę tu prób konkurencji "jazgdyni" vs "seawolf". Chyba że.... ten typ (czyli "Wiktor Stachowicz") - tak ma i musi się czepiać, nie dociekając meritum opisywanych treści.

Obrazek użytkownika trybeus

09-01-2014 [20:53] - trybeus | Link:

"Do poziomu nieodżałowanego Seawolfa nigdy się pan nie zbliży nawet."

..oczywiście nie zbliży się jeśli tzw. kryptotrolle będą go śledziły na każdym kroku i wytykały mu źle dobranie oprawek okularów i inne głupoty, które według Goebelsa powtórzone sto razy stają się prawdą...w sieci jest to bardzo łatwe..wystarczy troll, który ma tableta za 200 zł i będzie tagował brednie na temat Jazgdyni...

Obrazek użytkownika TomUSAAplus

09-01-2014 [16:17] - TomUSAAplus | Link:

Czekam więc z niecierpliwością!

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

09-01-2014 [12:45] - NASZ_HENRY | Link:

Zachodnie wejście na wschód od wschodniego ;-)

Obrazek użytkownika TomUSAAplus

09-01-2014 [16:01] - TomUSAAplus | Link:

Ostatni Pana artykuł przeczytałem jednym tchem ( o Kanale Panamskim). Jakiż to świeży oddech po ciągłych przepychankach politycznych. A że "nie dorasta Pan Seawolfowi"? Koń by się uśmiał!

Obrazek użytkownika trybeus

09-01-2014 [20:46] - trybeus | Link:

..tutaj też wkleję wątek prezydenta Panamy, bo jest to rzecz ważna...

... chcę nadmienić, że o Kanał Panamski dla Panamy walczył z hasbarą amerykańską prezydent Panamy Omar Torrijos...za to zapłacił życiem, wykończyła go CIA..nie mniej jego śmierć procentuje dla gospodarki Panamy...niestety, takie rzeczy dzieją się i w Polsce ..korporacje nie zawsze odpuszczają...wątek prezydenta Panamy jest w 7 minucie 12 sec filmiku poniżej...smutna historia..pozdrawiam niepoprawnie

http://www.youtube.com/watch?v...