Adam Michnik nie sprząta po psie!

„Gazeta Wyborcza” zaalarmowała dzisiaj opinię publiczną, że „senator PiS Beata Gosiewska całkowicie zgodnie z prawem (podkr. moje) nie wykazała w oświadczeniu majątkowym kilkudziesięciu tysięcy złotych”. (!!!)
 
„Gosiewska nie ujawniła tej sumy w oświadczeniu. Okazuje się, że nie musiała, ponieważ oświadczenie obejmuje tylko dochody parlamentarzysty i małżonka. Pieniędzy dzieci polityk wykazywać nie musi”.

„Na to, że na konto polityka wpłynęło więcej pieniędzy, niż zarobił, wpaść może CBA. Ale do kwot, które ktoś przekaże jego nieletnim dzieciom – nikt się przyczepić nie może” – pisze „Gazeta Wyborcza”. (cyt. onet.pl)

Wstrząśnięty przeczytanym artykułem i poruszony logiką wywodu, postanowiłem podnieść jeszcze wyżej poprzeczkę absurdu i donieść na redaktorów „Gazety Wyborczej”, że ci nie wpisali w swoich oświadczeniach... ukradzionych kwot! A jakich? A tych, których nie  wykazali w zeznaniach podatkowych. Okazuje się, że nie musieli, ponieważ ich nie uzyskali, a nawet nie ukradli.

Klin klinem, a absurd absurdem się nieraz odciska, tak, więc wyobraźmy sobie krzyczący tytuł w gazetach i na portalach:

Redaktorzy z Wyborczej nie wykazali w zeznaniach podatkowych milionowych kwot!!! Nie wykazali? Nie wykazali.
Ale do podejrzanych kwot, które zgodnie ze stanem wiedzy prokuratora i fiskusa  nie figurują w księgowym zapisie - jak napisała „Gazeta Wyborcza” – „nikt się przyczepić nie może”.

Dbając również o ład i porządek w matriksie, można, a nawet trzeba, zaalarmować opinię publiczną, że redaktor Adam Michnik nie sprząta po psie!

A czy musi? – ktoś zapyta. Oczywiście, że tak. Powinien to robić zawsze, gdy pies zapaskudzi chodnik. A czy pies jest własnością redaktora? Być może jest nią w takim samym stopniu, jak opisywany swego czasu przez „Wyborczą” słynny Maybach Tadeusza Rydzyka. W każdym razie wersja jest taka: redaktor Michnik nie sprząta. Wstyd, panie redaktorze. Wstyd ogromny.

Podsumowując, artykuł w „Wyborczej” spełnił swój cel. W lewackich łbach wybuchła zawiść. O tym, że stypendia dla dzieci senator Gosiewskiej nie pochodzą z pieniędzy podatnika oraz o tym, że SKOKi są konkurencją dla uprawiających lichwę banksterów, „Gazeta Wyborcza” oczywiście nie wspomniała.
 
Tymczasem z ostatniej chwili: redaktor Michnik nie chce powiedzieć, czy kiedykolwiek sprzątał po psie. Ale tego, zgodnie z prawem, ujawniać oczywiście nie musi.