Toaletowa lista płac.

Nigdy bym nie przypuszczał, że okublikowana  ostatnio lista płac może mi się na coś przydać – a jednak nie tylko, że się myliłem, co myliłem wręcz zasadniczo.

No, bo proszę się tak na spokojnie zastanowić: jak może się nie przydać lista warta kilkaset milionów najmarniej?

Że przesadzam?
Ooo…. bynajmniej:

przecież ja nie mam na myśli jedynie płac  za przeproszeniem  gołych, ale także te wszystkie zlecenia, honoraria, darowizny, dofinansowania, granty , o takim drobiażdżku, jak dochody z prywatyzacji nie wspominając.

Ta lista jest warta kilkaset baniek, jak w portfel strzelił.

I tak trzymając te nie tyle warte, co obrosłe w kilkaset baniek nazwiska w ręce, spojrzałem mimowolnie na rolkę toaletowego papieru i po chwili olśnienia zdecydowałem się dać jej (rolce) wolne i za pomocą wspomnianej listy podarować  sobie,  a dokładniej swojej sempiternie  odrobinę luksusu.

Było naprawdę miło.