Iść, albo nie iść - oto jest pytanie

 
Tworzenie demokracji na „wyznaczonym odcinku państwowości”, to odpowiedzialne i często niebezpieczne zadanie. Czasem można strzelić sobie w stopę.
No bo kto mógł przewidzieć w czasie tworzenia przepisów o referendach, że ustalony próg liczby wyborców będzie realnie osiągalny, a na domiar złego, nie wystarczy zabezpieczeń formalno – prawnych, by groźbę w porę zażegnać ?
Oddelegowanie usuniętego pracownika do innych ważnych funkcji państwowych jest rozwiązaniem, ale smród pozostaje. Trzeba będzie zająć się tą sprawą bliżej i rozwiązać ją, raz na zawsze, odpowiednią ustawą. Demokracja - tak, samowola - nie. Zaczynają rozumieć to nawet niektórzy z ciemnogrodzkiej opozycji, krytykujący referendalną opcję. 
 
 
Referendum
 
Czy potrzebne jest referendum
by przyznać złodziejowi status „niechciany”?
by oczyścić bursztynowe złoto ?
by wskazać zdrajcę pośród wiernych ?
by rozświetlić mrok partyjnych jaskiń
i  obnażyć już obnażonych ?
nie, nie trzeba. 
najdoskonalszy przekręt zawsze zamyka się
pętlą,
a najbardziej zafałszowana historia
znajduje własną prawdę.
lawina łgarstw przysypuje żałosnych wspinaczy
mimo ciszy,
która nie poruszy nawet listkiem.
lecz ty musisz przetrzeć oczy
by odzyskać wzrok;
by odnaleźć własny szlak
wśród fałszywie ustawionych drogowskazów, 
powtórzyć modlitwę,
której nauczył cię ojciec.
dlatego idż na referendum -
referendum własnego sumienia, po którym
- niezależnie od wyniku -
ty będziesz się liczył.
 
Kmeehow 1.10.2013