SERCE, UMYSŁ I CIPA.

Jak doniosła (cóż – taka służba) czujna Gazeta.pl*, HGW zadeklarowała, że „nie odda Warszawy bez walki” oraz, że „pragnie zdobyć serca i umysły warszawiaków”.

Że nie odda bez walki, to mnie akurat nie dziwi, bo stolica to jest, użyjmy metafory, najlepiej zaopatrzony bufet w Polsce, przy którym,  jeśli się tylko ma stosowne zaproszenie, można tak się ustawić, że  (cytuję przedwojenne, a ocalone od zapomnienia dzięki Stanisławowi Grzesiukowi powiedzenie) „można żyć i kochankie mieć”.

Mając powyższe na względzie, ja też bym takiego złotego koryta nie oddał bez walki, a nawet i z walką.

I dlatego też całe tabuny tzw. towarzystwa: tych specjalistów od zagarniania chochlą, ssania zleceniowego cyca, merdania do taktu ogonkiem, stoją murem nie tylko za, ale i przed HGW, wychodząc ze słusznego założenia, że co przytulą, to ich.

Deklarują gdzie się tylko da (zarobić), że referendum jest be aż do be-kompleks włącznie i że się pójściem nań brzydzą, jak, proszę wybaczyć szczerość -  gównem psa sąsiada na trawniku albo i bardziej.

OK, ja rozumiem, marksowskie „byt określa świadomość” było, jest i będzie im bliższe niż Ojcze nasz…, Jeszcze Polska… , o takiej dupereli, jak  O moja Warszawo wyśniona… nie wspominając.

Ale gdy o moich sprawach  sercowych mowa, to nie ma, przepraszam, bata:
u mnie HGW jest bez szans, bo moje serce jest od wielu lat zajęte.

Umysł mi natomiast jeszcze na szczęście  dopisuje, toteż byle kto mnie na byle bajer nie weźmie, zatem  trud daremny i nie ma się co HGW napinać, bo jej jeszcze mejkap puści.

Tym bardziej, że wprawdzie ja nie mam problemu z akceptowaniem kobiet o trudnej urodzie, to pod jednym wszakże warunkiem:

że te „ładne inaczej”  mądre są, a przynajmniej bystre.

A kobieta, która pozuje do zdjęć na tle napisu CIPA to jest…  zresztą, sami Państwo wiecie jaka.

---------------------------

*http://wiadomosci.gazeta…