Wczoraj mieliśmy okazję zobaczyć i wysłuchać wystąpień Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego oraz Premiera Donalda Tuska. I właściwie aż się prosi, żeby porównać. Najkrócej kwiaty vs. „jedna pięść” niekierowana. „ta „pięść niekierowana” przypomniała mi swą symboliką radzieckie „pokojowe rakiety jądrowe”” http://naszeblogi.pl/39414-piesc-nieskierowana-czyli-platforma-odzyskuje-zaufanie
JK mówił merytorycznie i konkretnie, jak to ma w zwyczaju. Można się z tym co mówił nie zgadzać, można polemizować, ale ja przynajmniej wiem o czym mówił. Nie musiał zapewniać, że będzie mówił konkretnie, bo i po co, to oczywiste. „To widać, słychać i czuć”, że nie reprezentuje interesów WSI. Jeśli stwierdził, że jest coś, co mu się nie podoba to powiedział co i kto za tym stoi wyraźnie. Miał odwagę powiedzieć, że chodzi o rząd, który źle rządzi. Wskazał też konkretnie i odważnie to, co jest nie tak i jak to zmienić. I o to chodzi. To jest właśnie polityka, czyli troska o dobro wspólne i ja ją też tak rozumiem, że mianowicie owszem możemy mieć [i mamy] wrogów i przeciwników politycznych, ale nie bazujemy na emocjach i związanych z nimi niedomówieniach i nie budujemy na nienawiści, a wręcz przeciwnie - wskazujemy konkretne problemy i sposoby na poradzenie sobie z nimi, a później realizujemy te zarysowane plany stosownie do możliwości, sił i środków. I to lubię – parafrazując fejsbuka. Nie muszę chyba dodawać, że nie dzielił, ale w kontekście tego co poniżej lepiej jednak to też zaakcentować. Należy odróżniać jednak to co już jest oddzielone np. światło od ciemności i dobro od zła, by móc sobie czynić ziemię poddaną, co już wiemy dzięki starszym w wierze.
Mówił o gospodarce i o jednej idei, jednym programie, ale nie o „jednej pięści”. Nie będę się powtarzał – jeśli ktoś chce więcej szczegółów polecam „Wystąpienie programowe Prezesa Jarosława Kaczyńskiego – tezy” http://izaluka.salon24.pl/517770,polska-musi-byc-oparta-o-wartosci-polska-prawa-i-sprawiedliwosci – tam też znalazłem fajne foto

– kwiaty zamiast jednej pięści nieskierowanej - dość wymowne.
„My nie chcemy wojny, my chcemy ratować Polskę” - zakończył przed chwilą. PDT dla odmiany kwękolił jak to ma w zwyczaju i zalewał. Budował antyPiSa. Ano jak ktoś nie „robi polityki” bo się na tym nie zna, albo nie lubi, a może woli grać w piłkę, to coś musi przy takich politycznych okazjach wystękać. Oświadczył mianowicie, że „my jesteśmy inni”. To dopiero dzieli. I tego nie lubię. Jesteśmy tacy sami. Ludzie po tamtej stronie rzeki (jak było w bajce o Agnieszka skrawek Nieba), czy metalowego płotu jak w Chorzowie – „są tacy sami jak my”. Też chcą żyć lepiej.
Uprzedził, że na Śląsku to trzeba konkretnie, bo inaczej się nie da i nikt tego nie zniesie tutaj i to też obiecał, jeśli dobrze zrozumiałem - mianowicie, że jego wystąpienie to będą same konkrety. Niestety, jak to ma w zwyczaju – tylko obiecał. Wspomniał np., że mamy wielu specjalistów od dzielenia Polaków, ale konkretnie kogo poeta miał na myśli - tego nie powiedział. I chociaż w komentarzu telewizyjnym słyszałem, że nie straszył PiS-em, to wszyscy towarzysze i towarzyszki obecni na Sali i P.T. Lemingowie słuchający go za pośrednictwem środków przekazu doskonale zapewne doskonale wiedzą kogo miał na myśli. Nad świadomością tego, że to Kaczyński dzieli Polaków pracują przecież od lat oficerowie od propagandy. I jeśli to podziały na „ponuraków’, „mohery” i „optymistów”, „młodych wykształconych z większych miast”, światłych, odpowiedzialnych zostały wykreowane przez środowiska powiązane z PO to nawet i ja się domyślam, chociaż oczywiście pewności nie mam – co i kogo miał na myśli. W głowie mu nie siedzę. Prawdopodobnie jednak miał na myśli JK i PiS i to ich właśnie chciał przemycić do świadomości P.T. Lemingów jako wichrzycieli, przeciwników i wrogów ludu, którzy jątrzą i dzielą, „robią politykę” zamiast budować stadiony i drogi. Bo „robią politykę”, a że polityka jest be, to już chyba wszyscy wiedzą po zobaczeniu wyczynów takiego np. Stefana, Janusza, czy Julii z jego kuźni. Przeciwstawił agresywną jedność (– jedna pięść) bliżej nieokreślonym podziałom, bo zgoda buduje, jak już wiemy od Bronka, a niezgoda rujnuje i nie pomaga wspólnie budować. Powiedzmy zatem, że zdefiniował jakiś problem, chociaż tak naprawdę, to ja dopowiedziałem do jego zajawek więcej, niż zdołał pomyśleć zapewne. No, ale niech będzie, załóżmy zatem, że mamy oto do czynienia z istotnym problemem [po]dzielenia Polaków przez JK, PiS i tzw. Ciemnogród, Mohery, może jeszcze Kiboli, czy kogoś tam jeszcze.
Co jednak zrobić z tym problemem, „by żyło się lepiej, wszystkim” – tego już jednak nie odważył się powiedzieć, zasugerować, czy C€$. No cóż Donald nie pofrunął jak Orzeł – może „Dorżnąć watahy”, czy też może tylko nie dopuścić do władzy, albo i/lub odciąć od możliwości zdobycia środków (obsadzić stołki swoimi kolesiami i blokować dostęp do pracy i kasy)? Nie miał nawet odwagi nazwać ich po imieniu, tych co to wg niego mącą i dzielą. I w tym sensie słowa szefa Solidarności P. Dudy, który nazwał go „tchórzem i kłamcą” można uznać nie tylko za trafne, ale i prorocze. Specjalistów od dzielenia Polaków jest wystarczająco dużo – mówił D. Tusk. Donald nie wskazując imiennie przeciwnika potwierdził, że nie ma odwagi mówić o konkretach, chociaż obiecał konkretnie po śląsku. Wspomniał za to o kasie, czyli o pieniądzach. D. Tusk: same tylko cztery mld euro dla Śląska, które PL wynegocjowała, to więcej, niż Francja i Niemcy dostały z Planu Marshalla #KonwencjaPO https://twitter.com/Platforma_org/status/350931433625358336
„- Tylko województwo śląskie z tych europejskich pieniędzy weźmie więcej niż Niemcy i Francja z planu Marshalla, razem wzięte - zaznaczył Tusk.” http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/2029020,114884,14191620.html A mówiąc, że niby Śląsk dostał, czy dostanie więcej niż Niemcy i Francja razem w tym planie Marshalla – pokazał, że mijanie się oczywistością nie jest mu obce. Nie śmiem nazwać tego kłamstwem, z uwagi na ostrożność procesową, bo przecież sam Rzecznik Rządu i Partii [chyba] Pan Paweł Graś oświadczył, że PDT „nigdy nie kłamie” – niemniej jednak moim zdaniem 4, czy nawet 5 mld < (jest mniej niż) 135 mld, licząc w €, a nie odwrotnie (*większe) jak sugerował Donald. Efekty tej pomocy też chyba każdy widzi. Niemcy po II wojnie światowej były w takim kryzysie, że nawet z ziemniakami na obiad mieli problem. Wiem, bo gadałem z dziadkami z Niemiec. Tam to dopiero była wtedy bida z nydzą. Owszem plan Marshalla im [Niemcom] pomógł też, ale był mądrze realizowany i rozliczany zapewne, przez dbających o dobro wspólne, a nie matołów, za przeproszeniem i karierowiczów, bez jakiejkolwiek kontroli, za to z aferami bez liku. Pieniądze jednak to nie wszystko. Wykazali się przede wszystkim determinacją, solidarnością i wzajemną pomocą, np. dom w którym mieszkałem wybudowali wspólnie – on, rodzina i sąsiedzi, bo mój gospodarz Leo nie miał gdzie mieszkać i za co się budować, jak przyjechał do Niemiec zza Buga. Gdyby k®ęcili lody i odgradzali się od siebie 2-metrowym murem jak P. Obywatelska Donalda Tuska z towarzyszkami w Chorzowie od przybyłych na tę okoliczność obywateli pragnących go powitać staropolskim obyczajem zupą szczawiową i kompotem z mirabelek (CHWDT Chorzów Wita Donalda Tuska) - to wątpię, czy by się udało wybudować to co mają obecnie. Tymczasem Donald nie tylko nie dał się powitać, ugościć, ale jeszcze do tego zapewniał o swojej i Partii otwartości na polemikę. „PO potrafi dyskutować po to, by potem działać jak jedna pięść” Nie napiszę, że skłamał, bo przecież wiadomo – sam Graś zapewnił, że PDT „nigdy nie kłamie”, a rzeczona pięść też mi się dobrze nie kojarzy („28 lis 2008 – Przestań machać ręką, bo ci przyłożę - zagroził Tadeuszowi Cymańskiemu (53 l.) z PiS, rozwścieczony Paweł Graś (44 l.) z PO.”), ale jakoś mnie nie przekonał. Wątpię czy PO potrafi dyskutować, a szczególnie na argumenty - merytorycznie. Co się taki Stefan odezwie to ad personam. Otwartość widać na zdjęciach (link do Interia.pl) - nawet szczaw obywatele musieli podawać przez płot. Bywał też miejscowo maskowany podgląd.

źródło" twitpic.com/czsjec
"Nad obradującymi delegatami PO czuwały zastępy policjantów, a nawet ściągnięte na wszelki wypadek armatki wodne."
niezalezna.pl/42963-po-w-oblezonej-twierdzy-tusk-grozi-piescia-wezwano-armatki-wodne
Skalę zabezpieczeń i zaangażowania sił policyjnych widać na http://slaskiemiasta.pl/konwencja-platformy-obywatelskiej-chorzow-2013 Konwencja Platformy Obywatelskiej - Chorzów 29.06.2013r (fotogaleria ze spaceru po Parku w piękne, sobotnie południe). Odwołania do wiary i tradycji brzmią jakoś dziwnie w ustach kogoś, kto przed chwilą promował związki partnerskie. Zdumiewają też dziwne zapewnienia (chociaż może nie powinny – „€ spoko”, „nic się nie stało”) o już wygranych wyborach, jeśli dobrze zrozumiałem:
„- Nie myślcie o tym, kto wygra najbliższe wybory, ale jak wygrać każdego dnia lepsze życie”
„Bądźcie spokojni o wynik wyborów. Wierzę, że damy radę.”
Wiara ponoć czyni cuda, ale też mnie jakoś nie przekonał co do tego, że wierzy i nie uspokoił bynajmniej. Nie wierzę, żeby tylko na wierze polegał w swoich działaniach politycznych facet, który ponoć specjalizuje się w intrygach, a już w szczególności wygłaszający 4/5 VI 1992 r. z gangsterskim wyrachowaniem w filmie "Nocna zmiana" słynną już kwestię
"Panowie, policzmy głosy".
Obawiam się, że może mieć już przygoto[wy]wany plan B. Nie wiem, czy „jedna pięść” to zapowiedź rozwiązań siłowych, czy też nie, ale już np. potrzeba rzetelnej kontroli wyborów wydaje się w tym świetle naturalną oczywistością, jeśli nie koniecznością.