Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Beata S. - dziewica apelacyjna.
Wysłane przez Ewaryst Fedorowicz w 29-04-2013 [21:23]
"G…. mnie pan G…. obchodzi" i to by było wszystko w temacie tematu zastępczego.
Natomiast w kwestii istotnej, czyli uniewinnienia powszechnej znanej łapówkary, mam do przekazania jedynie słów kilka:
W II RP, która rozwodów (prawie) nie uznawała, popularne było określenie „dziewice konsystorskie”:
temperamentne panie, chcące sobie zmienić męża, za stosowną opłatą otrzymywały od biskupiej komisji świadectwo dziewictwa, mimo długoletniego pozostawania w małżeństwie, o braku pewnego kawałeczka tkanki nie wspominając.
Sędzia warszawskiego sądu apelacyjnego („sądu apelacyjnego” z małej litery piszę, bo mi klawisz Caps Lock współpracy przy tych dwóch wyrazach odmawia) Paweł Rysiński przeszedł do historii III RP dzięki temu, że wykreował zjawisko prawie toczka w toczkę przypominające dziewictwo konsystorskie, choć jedynie w formie brania, pardon – do ręki.
Otóż sędzia ten jest twórcą fenomenu, który ja określam mianem „dziewictwa apelacyjnego”, a pierwszą dziewicą apelacyjną jest posłanka PO, Beata S.
Wyposażona w stosowny glejt może sobie teraz życie ułożyć na nowo, a jak jej papuga informuje, IIIRP wywianuje (ładne, stare słowo) ją na tę nową drogę życia godnie, kwotą nawet pół miliona złotych.
I to jest ta różnica pomiędzy dziewicą konsystorską a apelacyjną:
te konsystorskie musiały za odzyskane cudownie dziewictwo płacić, a tym apelacyjnym - za ten sam cud odzyskania się płaci.
Komentarze
30-04-2013 [11:21] - NASZ_HENRY | Link: POdprogowe przesłanie Beaty
Łapówki należy dawać DUŻE ;-)